Dodany: 27.07.2011 01:02|Autor: Flying_Fox

Czym tu się zachwycać?


Mógłby mi ktoś wytłumaczyć, co takiego niesamowitego jest w tej powieści (a prawdopodobnie i w pozostałych tego autora), że u tak wielu wzbudza ona wielki zachwyt? Choć nie zaczytuję się w książkach z gatunku, którego przedstawicielem jest "Hobbit", to postanowiłem w końcu przeczytać ten utwór i przekonać się, czy rzeczywiście świat stworzony przez Tolkiena jest tak niezwykły, jak twierdzą wszyscy jego fani, krytycy i znawcy literatury. I cóż, książka ta bez problemu może znaleźć wiernych czytelników wśród osób w wieku gimnazjalnym, bo w końcu dla swoich dzieci Tolkien podobno ją pisał. Ale żeby od razu zaliczać go do klasyki światowej literatury, to już lekka przesada. Do klasyki dziecięcej literatury światowej może tak, ale nie inaczej. W takim wypadku jednak, ktoś chcący przeczytać dobrą powieść z gatunku fantasy, może (tak jak ja) w trakcie lektury poczuć się bardzo oszukany. Styl Tolkiena, choć lekki, to jednak bardzo infantylny. Wydarzenia i postacie ukazane w naiwny sposób, często pozbawione jakiejkolwiek logiki. Świat, który podobno jest bardzo rozbudowany... może jeżeli wziąć do kupy wszystkie powieści Tolkiena, to taki się stanie. Ale czy jest sens brać się za kolejne pozycje tego autora, skoro wspomniany już, a uznawany jak mniemam przez wielu jako wstęp do świata Tolkiena "Hobbit", nie wywarł na czytelniku najmniejszego wrażenia? Chyba nie tak powinno to działać. Cóż więc kryje się za tak niebywałą popularnością powieści tego autora? Czyżby sentyment, wynikający z tego, że wiele osób zakochało się w niej czytając ją jako dziecko? Trudno jest mi znaleźć inne wytłumaczenie, jednak nie każdy (i to wiem z własnego doświadczenia) pała wielką chęcią do czytania książek w młodym wieku, będąc jeszcze w szkole podstawowej. Powód zafascynowania Tolkienem musi być zatem inny, biorąc pod uwagę skalę tego zjawiska.
Wyświetleń: 11589
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: carmaniola 27.07.2011 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
Tak sobie myślę, że dorosły człek mający ochotę przeczytać dobrą powieść fantasy nie powinien sięgać po "Hobbita", który, jak by nie patrzyć, jest jednak powieścią dla dzieci i trudno oczekiwać by wywarł jakieś ogromne wrażenie na dojrzałym czytelniku. Wątpię, by fascynacja tolkienowskim światem rodziła się pod wpływem tej niewielkiej książeczki. Chyba jednak, by dostrzec jego wielkość (tego świata i wyobraźni/wiedzy Tolkiena) trzeba sięgnąć po trylogię lub Silmarillion, a i tu trzeba się nastawić na to, że co, jak co, ale w czytaniu Tolkien najłatwiejszy nie jest. Pewnie dlatego wielu jego wielbicieli poprzestaje na filmie. ;-)
Użytkownik: Dalila Gachelet Lorrain 27.07.2011 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
Tolkiena zaczęłam czytać od "Władcy Pierścieni". Później przyszedł czas na "Hobbita", który nie zachwycił i "Silmarillion". Trzeba pamiętać, że "Hobbit" był i będzie książką dla nieco młodszych czytelników, ale też i to, że Tolkien poświęcił Śródziemiu całe swoje życie. Wynika z tego, że aby docenić twórczość Tolkiena trzeba wniknąć w jego świat no i niestety - opinia wyrobiona po przeczytaniu tylko tej jednej książki nie jest w stanie mnie przekonać, że Tolkiena lubię tylko z sentymentu.
Gdzieś spotkałam się z opinią, że Tolkien stworzył swoją własną mitologię i zgadzam się z tym. Zauważ, że w swoich książkach opisuje dzieje całego wykreowanego przez siebie świata - od jego stworzenia, poprzez supremację elfów, ludzi i schyłek tych dwóch ras. Opisuje ich historię, kulturę i tworzy ich własny język, którego każdy mógłby zacząć się uczyć. Niestety nie umiem jasno wyrażać swoich myśli, ale chodzi mi o to, że Tolkien w swojej twórczości stworzył świat kompletny, w ramach którego "Hobbita" można traktować jak bajkę na dobranoc dla tamtejszych dzieci ludzi, elfów i hobbitów. Innymi słowy dla mnie jest to alternatywna rzeczywistość, w której stworzono tyle różnych przestrzeni, że każdy powinien się w niej swobodnie odnaleźć i zadomowić.
Można by teraz powiedzieć, że każda książka fantasy kreuje inną rzeczywistość. Jest to swego rodzaju prawda, ale chyba jeszcze żadnemu innemu pisarzowi nie udało się tego zrobić w taki sposób. Tolkien trzeba po prostu traktować jak legendy z innego świata, dosłownie.
Użytkownik: Annvina 28.07.2011 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Tolkiena zaczęłam czytać ... | Dalila Gachelet Lorrain
Jako wielbicielka fantasy w ogóle, a Tolkiena w szczególe już chciałam odpisać, ale tak dokładnie ujęłaś moje myśli, że mogę się tylko podpisać pod Twoim postem :)
Użytkownik: kria1 28.07.2011 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
J ja muszę wtrącić swoje zdanie. Czytałam Hobbita i byłam zadowolona tą książką. Nie jestem nastolatką, a jednak ta pozycja przypadła mi do gustu. Czytałam ją lata temu, ale muszę przyznać, że przygoda zawarta w niej była dla mnie świetna, barwna i łatwo wyobrażalna, co nie mogę powiedzieć o " Władcach pierścieni" Tylko Hobbit tego autora zachwycił mnie. Książkę przyjemnie się czytało, nie było zbędnych i nudnych opisów, a nazwy własne można było z łatwością zapamiętać i przypisać do danej sytuacji co we "Władcach Pierścienia" było odwrotne. Jak dla mnie świetna pozycja na nudne wieczory.

Użytkownik: JoShiMa 28.07.2011 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
Chciałbyś twórczość Tolkiena ocenić po jednej książce i to po Hobbicie? A Sylmarilion przeczytaj. Poza tym sądzę, że błędnym jest przekonanie, że od Hobbita powinno się zaczynać. No może jak się jest w wieku gimnazjalnym to tak, ale spokojnie można zacząć po prostu od trylogii. Gwarantuję Ci, że do Trylogii trzeba dorosnąć. i jest raczej nie dla dzieci.

I masz rację. Powód zafascynowanie Tolkienem jest inny. Po prostu inne jego utwory, których jeszcze nie znasz są zupełnie inne niż ta, którą już przeczytałeś. Nie wiem jakich autorów czytujesz, że przyszło Ci do głowy iz całą twórczość pisarza można ocenić po przeczytaniu jednej książki.
Użytkownik: Flying_Fox 29.07.2011 03:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbyś twórczość Tolki... | JoShiMa
No dobra, może źle zrobiłem oceniając go po jednej książce, ale pomysł na to by czytać "Hobbita" jako pierwszego uważam jednak za jak najbardziej uzasadniony, w końcu wydarzenia opisane we "Władcy pierścieni" następują po tych przedstawionych w "Hobbicie", czyż nie? Niech będzie, może i trylogia lub "Silmarillion" są dziełami poważniejszymi, dla nieco dojrzalszych czytelników, ale wydaje mi się, że jakikolwiek utwór pisarza cieszącego się tak wielkim uznaniem powinien jakoś działać na czytającego i zachęcać go do przeczytania kolejnych jego dzieł. Ja tymczasem przy "Hobbicie" nic nie czułem. Lubię Marqueza, Cortazara, Llosę - oni, choć piszą o rzeczach zwyczajnych, to więcej jest w tych opowieściach magii niż w takiej bajce o elfach, goblinach i czarownikach. Lem też pisał powieści, których adresatem może być człowiek dojrzały, jak i osoba młodsza, ale w jaki sposób on to robił... Nie znam drugiego takiego pisarza, który w tak niesamowity sposób połączyłby ze sobą wszelkie dziedziny życia i tak mądrze, a przy tym zabawnie o nich opowiadał. Potrafię też docenić autorów, którzy piszą w sposób prosty. Język Hemingwaya jest niezbyt wyszukany, historie z życia wzięte, ale jaką mają one siłę. Ale do czego zmierzam, każdy jeden utwór przytoczonego przeze mnie autora, wywołał u mnie emocje, które sprawiły, że chciałem dalej poznawać jego twórczość i wiedziałem, że będzie ona niezwykła. Kiedyś przy pierwszej przeczytanej przeze mnie powieści Conrada prawie zapłakałem, a po pierwszym tomie "Sagi o Ludziach Lodu" Margit Sandemo w niespełna dwa miesiące przeczytałem kolejnych 46. To się nazywa prawdziwym uczestniczeniem w świecie kreowanym przez pisarza. Prozie Tolkiena jednak brakuje polotu, a opowiedziane historie sprawiają wrażenie wymyślonych ot tak, byle tylko coś się działo. No, chyba, że faktycznie sprawa ma się inaczej z pozostałymi utworami tego pana. Zachęciłyście mnie do tego, bym się przekonał, dam mu więc jeszcze jedną szansę.

Aha, pięć komentarzy zachwalających twórczość Tolkiena i wszystkie napisane przez kobiety. To też daje do myślenia...
Użytkownik: Annvina 29.07.2011 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
Ho ho! Jednym tchem wymieniasz Marqueza, Cortazara, Llosę, Hemmingwaya, Lema, Conrada i... Margit Sandemo! Miód na moje serce :) Więc jednak SoLL może nie była takim calkowitym dnem, jak niektórzy twierdzą ;)
Co do oceniania twórczości pisarza po jednej książce mam nieco inne doświadczenia:
1.Po przeczytaniu Pochwały macochy Llosy byłam pewna, że nigdy nie sięgnę po żadną pozycję tego autora, dopiero usilne przekonywanie Mamy sprawiło, że zaczęłam Ciotkę Julię - i okazała się świetną książką, teraz poszukuję innych jego powieści.
2.Gdybym zaczęła czytać Marqueza od Jesieni Patriarchy (przez którą nie przebrnęłam) pewnie nigdy nie przeczytałabym Stu lat samotności czy Miłości w czasach zarazy.
3.Po moim pierwszym Pratchecie (Równoumagicznienie) pomyślałam: jakie to płytkie i nudne, czym się zaczhwycać? A teraz jestem solidnie ternięta ;)
Cieszę się, że dasz Tolkienowi jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że podzielisz się swoją refleksją po skończonej lekturze.
Aha, jeszcze jedno - nie tylko kobiety zachwycają się Tolkienem. Wśród moich znajomych to meżczyźni znacznie częściej czytają fantasy. Najbardziej zakręceni tolkieniści, jakich znałam, to byli bracia - miałam wrażenie, że znali wszystkie dzieła Tolkiena na pamieć, włącznie z mapami, ukształotowaniem terenu, nazwami geograficznymi, mitami, datami i językiem elfów! Jeden chyba nawet pisał wiersze w quenya. Było to na długo przed "modą na Tolkiena", która zapanowała po nakręceniu filmu. Gwoli wyjaśnienia - nie byli gejami a i ich inteligencji raczej też nic nie brakowało zważając na fakt, że obaj ukończyli studia medyczne.
Użytkownik: carmaniola 29.07.2011 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
Olalala! Chłopie, aleś zupę zasolił! Marquez, Cortazar i Sandemo?!!!!!!!! To faktycznie o Tolkienie nie mamy po co rozmawiać. ;-)))))

PS. A kobity, kobity o Tolkienie gadają, nie dlatego, że to one Tolkiena wyłącznie uwielbiają, ale dlatego, że w Biblionetce w ogóle jest ich więcej niż mężczyzn, i to one z reguły są aktywniejsze. ;-)
Użytkownik: carmaniola 29.07.2011 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Olalala! Chłopie, aleś zu... | carmaniola
Edit: A tak w ogóle to przypomniało mi się, że gdzieś, kiedyś bardzo mądrze i rozsądnie, i wcale nie z uwielbieniem pisała o Tolkienie Aleutka. Warto się temu przyjrzeć.
Użytkownik: gosiaw 29.07.2011 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
Dobrze. To ja dla równowagi nie zachwalę. ;) Ani Tolkiena ani Hobbita. Owszem, czytałam, miło było, ale zachwycać się ani myślę.
A też niewątpliwie kobietą jestem, chociaż wg tego artykułu - BiblioNETkowiczki i BiblioNETkowicze - to czytelniczo jestem facetem. ;)
Użytkownik: asia_ 29.07.2011 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
Zaczynanie znajomości z Tolkienem od "Hobbita", w wieku dorosłym, wbrew pozorom nie jest najlepszym pomysłem. "Hobbit" jest książką dla dzieci i nią pozostanie. Żeby poznać magię tolkienowskiego świata, trzeba przeczytać "Władcę". Ja "Hobbita" doceniłam dopiero czytając go ponownie po "Władcy", znając już tło historyczne i wiedząc, że opisane tam zdarzenia tylko wydają się ot taką przygodą hobbita i krasnoludów, a w rzeczywistości mają ogromne znaczenie dla przyszłości całego świata. Z kolei rozmach i geniusz całej konstrukcji można zrozumieć chyba dopiero czytając "Silmarilion". Ale to z kolei po "Władcy" i "Hobbicie" i to pod warunkiem, że mocno Cię wciągną. Zresztą nawet wtedy, jeśli nie jesteś wielbicielem mitologii, "Silmarilion" może się okazać za ciężki. Znam sporo naprawdę oddanych fanów "Władcy" i "Hobbita", którzy twierdzą, że "Silmarilion" jest tylko dla fanatyków.
Użytkownik: JoShiMa 30.07.2011 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
"pomysł na to by czytać "Hobbita" jako pierwszego uważam jednak za jak najbardziej uzasadniony, w końcu wydarzenia opisane we "Władcy pierścieni" następują po tych przedstawionych w "Hobbicie", czyż nie?"
Owszem, ale są w trylogii dostatecznie dobrze opisane, by nie było w ogóle potrzeby czytania go.

A Hobbit jest infantylną opowiastką dla dzieci i z pewnością wywiera wrażenie na czytelnikach do których był adresowany. I nie sądzę, by płeć miała tu jakiekolwiek znaczenie.

Odnoszę wrażenie, że podszedłeś do tematy z dużą rezerwą i nieco zniechęcony nim zacząłeś czytać. A prawda jest taka, ze nie każdemu musi się podobać to czym zachwycają się inni.

Użytkownik: Natii 15.09.2011 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, może źle zrobił... | Flying_Fox
Co do Lema i młodszych czytelników, to nie wiem - próbowałam Lema czytać w podstawówce ("Opowieści o Pilocie Pirxie" i "Bajki robotów" omawialiśmy fragmentarycznie na lekcjach) i zraziłam się strasznie. Po Lema sięgnęłam znowu jakieś dwa lata temu i teraz odbieram go całkiem inaczej (i przede wszystkim: podoba mi się), ale już wiele razy spotkałam się z osobami, które tak bardzo zraziły się do Lema w czasach szkolnych, że raczej nie mają zamiaru znów próbować.
Użytkownik: ulf 29.07.2011 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
Cytat z pierwszego rozdziału "Hobbita":

"Była to piękna złota harfa, a gdy Thorin dotknął strun, natychmiast zabrzmiała muzyka tak niespo-dziana i słodka, że Bilbo zapomniał o wszystkim i wyobraźnia przeniosła go daleko, w tajemnicze krainy, nad którymi świecą dziwne księżyce, daleko za Wodę, daleko od hobbickiej norki pod Pagórkiem.
Mrok płynął do sali przez małe okienko otwarte w stoku Pagórka, płomienie na kominku migotały - był kwiecień - a krasnoludy grały wciąż, grały, a cień brody Gandalfa drżał na ścianie.
Ciemności wypełniły pokój, ogień zgasł, cienie zniknęły - a krasnoludy grały jeszcze. Nagle któryś zaczął śpiewać do wtóru melodii, potem inni przyłączyli swe głosy, niskie, przytłumione głosy krasnoludów przyzwyczajonych z dawnych czasów do śpiewania w swoich głębokich podziemnych siedzibach. A oto parę strofek z ich pieśni, chociaż naprawdę nie sposób wyobrazić jej sobie bez muzyki:

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Czarodziejskie wydrzeć złoto!

Już krasnali działa czar;
W ciszę młotów dźwięk się wdarł,
Tam gdzie mrok pod skałą władnie
I gdzie dziwy drzemią na dnie.

Dawnych elfów możny ród
Złota tu zgromadził w bród
I w podziemnych kuźniach młotem
Z kruszcu miecze kował złote.

Na srebrzystych nitek pas
Nizał błyski lśniących gwiazd,
W złotych koron zaś obręcze
Księżycowe wplatał tęcze.

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Zapomniane wydrzeć złoto!

Złote harfy leżą wiek,
Gdzie nie kopał żaden człek,
A w nich pieśni drzemie mnogo
Nie słyszanych przez nikogo.

Nagle sosen słychać szum,
Wichrów nocą zawył tłum
I czerwonym, żywym ogniem
Drzewa płoną jak pochodnie.

Gdzieś w dolinie bije dzwon,
Ludzie patrzą z wszystkich stron,
A gniew Smoka ciska gromy
Na struchlałe, kruche domy.

Dymią góry w blasku gwiazd,
Dla krasnali przyszedł czas.
Po pagórkach, po urwiskach
W księżycowych biegną błyskach.

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
Żeby wydrzeć lochom, grotom
Nasze harfy, nasze złoto!

Gdy tak śpiewali, Bilbo poczuł, że budzi się w nim miłość do pięknych i rzeczy, które powstają dzięki pracy rąk, zręczności i czarom, namiętna i zazdrosna miłość, najgorętsza pożądliwość serc krasnoludzkich. Coś z dziedzictwa Tuków ocknęło się w hobbicie, zapragnął ruszyć w świat, zobaczyć wysokie góry, usłyszeć szum sosen i potoków, zbadać głębie jaskiń, miecz nosić u boku zamiast laski. Wyjrzał przez okno. Na ciemnym niebie ponad drzewami świeciły gwiazdy. Pomyślał o klejnotach krasnoludów, błyszczących w mroku podziemi".

Powiem tak: jeśli ten fragment nie budzi w Tobie "dziedzictwa Tuków" i nie sprawia, że zaczynasz marzyć o przygodzie, wyobrażać sobie odległych, fantastycznych światów, jeśli faktycznie czytając to "nic nie czujesz", a wydaje Ci się to zbyt dziecinne, to raczej małe są szanse, by i reszta twórczości Tolkiena Ciebie zachwyciła, choc mimo wszystko warto spróbować przeczytać "Władcę pierścieni", który jest napisany w poważniejszym tonie. To normalna sprawa, że nie każdy czuje taki klimat i nie każdemu on podpasuje.
Użytkownik: Malita 29.07.2011 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby mi ktoś wytłumaczy... | Flying_Fox
To ja się jeszcze dorzucę - przeczytałam "Hobbita" hoho temu i wcale mi się nie podobał. Te hobbity, krasnoludy, jakoś nie podeszło. Na krótko przed premierą ekranizacji przeczytałam "Władcę" i się zachwyciłam, bo było na fali, bo film, bo wszyscy czytali. Do tego dołożyłam "Niedokończone opowieści" "Zaginione opowieści" i "Silmarillion", a potem mi przeszło. Teraz za Tolkienem nie przepadam, ale szanuję ogromnie - jego wkład w gatunek jest niebywały. Z wszystkich jego dzieł to właśnie "Silmarillion" najbardziej mi się podobał. Nie za styl, ale za kreację uniwersum - pierwszą na taką skalę. Języki, mapy, kroniki, niesamowite toto jest. Sam "Hobbit" mnie nie przekonał, ale jeszcze do niego wrócę - znów, przed premierą ekranizacji.
Użytkownik: first-pepe 20.09.2011 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja się jeszcze dorzucę... | Malita
A o co tak w ogóle waść Lisie kruszysz kopię? Z jednej strony piszesz, że brak logiki, że infantylne, że nie rozumiesz zachwycania się tą skądinąd banalną w fabule książeczką, a z drugiej podkreślasz, że masz świadomość, że jest to książka napisana stricte dla dzieci.

Niemniej dorośli też znajdą w niej wiele dla siebie, czego przykładem jest zapodany powyżej przez Tomasza cytat. I tak jak Tomasz w swoim poście zaznaczył, jeżeli po lekturze tego fragmentu nie jesteś w stanie dostrzec atrakcyjności "Hobbita" dla dorosłego czytelnika, to albo nie czujesz klimatu tego typu opowieści albo od początku nastawiłeś się na niewłaściwy odbiór.
Użytkownik: Flying_Fox 30.09.2011 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: A o co tak w ogóle waść L... | first-pepe
Myślę, że i jedno i drugie. Pioseneczka ta jest zbyt infantylna jak dla mnie, w głównej mierze chyba przez te rymowanki i ładniutkie zwrotki. Z drugiej strony, dużo się cały czas gada o Tolkienie, gadało i będzie dalej gadać. Skoro jest taki popularny i wszyscy go uwielbiają, to staje się przez to pospolity i nijaki. Ja cenię twórczość nie tak bardzo znaną dla ogółu, lecz która mogłaby być szczególna tylko dla mnie. Tak, można powiedzieć, że jestem do niego uprzedzony.
Użytkownik: Kuba Grom 08.10.2011 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że i jedno i drugi... | Flying_Fox
Ja przeczytałem Hobbita po Władcy, i jakoś nie wydał mi się infantylny, choć bez wątpienia jest baśnią. Mi akurat spodobały się czytelne nawiązania literackie, nieco wcześniej czytałem Eddę i takie lekkie przetransformowanie nie łatwych w odbiorze poematów mitologicznych było dosyć ciekawe.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: