Dodany: 26.05.2011 01:03|Autor: whisper86

Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?


Od dawna przymierzałam się do przeczytania „Gry o tron”. Kusiły dobre opinie o książce, Polecanki na BiblioNETce oraz zbliżająca się ukradkiem ekranizacja cyklu „Pieśni lodu i ognia”. Czy były jakieś ostrzeżenia, znaki sugerujące, ze jednak nie jest to książka „wysokich lotów”? Może wtedy to byłaby moja wina, że zmarnowałam czas nad tą powieścią. Niestety nie spotkałam się do tej pory z negatywnymi opiniami, jedynie paroma neutralnymi, co w porównaniu z liczbą czytelniczych zachwytów jest znikomym procentem.

Kiedy zaczęłam czytać pierwszą część sagi, chciałam krzyczeć słowami bohatera „Ferdydurke” Gombrowicza: „- Ale kiedy ja się wcale nie zachwycam! Wcale nie zachwycam! Nie zajmuje mnie! Nie mogę wyczytać więcej niż dwie strofy, a i to mnie nie zajmuje. Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy nie zachwyca?”. Jednak jestem osobą, która stara się przeczytać książkę do końca, wiec czytałam dalej. Myślałam, że może powieść się jednak „rozkręci”. Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest jedna z najgorszych książek, jakie czytałam, jest po prostu średnia. Skąd więc moja niepochlebna opinia o „Grze o tron”? Po pierwsze, książka ta reklamowana jest jako powieść fantasy, co nie do końca odpowiada jej naturze. Trudno jest ją sklasyfikować. Przeważnie zalicza się ją do heroic fantasy. Jednak elementy charakterystyczne dla powieści fantasy pojawiają się w znikomej ilości. Osoby nastawione na postacie, wątki fantastyczne mogą czuć się zawiedzione. Głównym wątkiem jest, jak sam tytuł wskazuje, walka o tron oraz intrygi z nią związane. Nie jest to powieść nowatorska, czytając ją miałam wrażenie wtórności. Wątki mające zaskakiwać - nie zaskakują. Po postaciach także nie możemy oczekiwać niespodzianek. Są jednowymiarowe i mało interesujące. Ja nie polubiłam żadnej, były mało intrygujące. Emocjonalnie byłam związana jedynie z Aryą, która bardzo rzadko pojawiała się w książce. Wadą tej powieści jest także to, że ze względu na mnogość występujących w niej bohaterów jesteśmy zmuszeni często przeskakiwać z jednego wątku do drugiego. Jednak, z drugiej strony, dzięki nazwaniu każdego rozdziału imieniem występującego w nim bohatera możemy uniknąć wątków z denerwującymi nas postaciami (m.in. z Daenerysą). „Gra o tron” ma także parę plusów. Jednym z nich jest styl. Książkę czyta się bardzo szybko. Innym plusem jest to, że George R.R. Martin nie posługuje się prostymi wyjściami, potrafi uśmiercić głównych, pozytywnych bohaterów. Czytelnicy żyją w niepewności, czy ich ulubiona postać nie zginie na kolejnych stronach książki.

Saga ta jest dobra dla czytelników, którzy w książkach najbardziej lubią bitwy, walki. Innym odradzam. Mam nadzieję, że dzięki mnie (o, ja naiwna) chociaż jedna osoba nie zmarnuje swoich cennych godzin na czytanie średniej jakości książki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 25282
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 47
Użytkownik: boskijelonek 29.06.2011 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
nic tylko przyklasnąć.
Właśnie skończyłem czytać tą książkę i muszę przyznać, że jestem zawiedziony. Jak stwierdziła przedmówczyni jest to powieść średnia i zdecydowanie przereklamowana. Może właśnie opinie o niej mają wpływ na to jak ją odbieram. Sotkałem się nawet ze stwierdzeniami, iż oddaje ona klimaty tolkienowskie, powieść fantasy najwyższych lotów i właśnie z takim nastawieniem zaczynałem ją czytać. Dlatego moje odczucia są takie nijakie.
Żeby nie było, że widzę tylko same negatywy tejże powieści to trzeba przyznać Martinowi, iż potrafił napisać książkę wielowątkową i z zaskakującymi zwrotami akcji to jest niewątpliwie jej plus. Również samo zakończenie jest obiecujące i można przypuszczać, iż w kolejne tomach wątki fantasy będą odgrywały zdecydowanie większą rolę. Gdyby nie ostatnie 100 stron to z pewnością nie sięgnąłbym po kolejne tomy, a tak to kto wie....
Użytkownik: Rafalmik 12.07.2011 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86

"Wątki mające zaskakiwać - nie zaskakują."

vs.

"Innym plusem jest to, że George R.R. Martin nie posługuje się prostymi wyjściami, potrafi uśmiercić głównych, pozytywnych bohaterów. Czytelnicy żyją w niepewności, czy ich ulubiona postać nie zginie na kolejnych stronach książki."

Więc... który z tych cytatów oddaje Twoje stanowisko?


Poza tym, w książkach tego typu warto przeczytać wszystkie części, a nie tylko pierwszą, zanim zacznie się wypisywać opinie o jednowymiarowości postaci. Bo szczerze mówiąc mam wrażenie, że to Ty pisząc posługujesz się frazesami nie mającymi odwzorowania w rzeczywistości. Książka średnio Ci się podobała, w porządku, ale jeśli już silisz się na uzasadnienia to błagam, rób to porządnie bo jak dla mnie to cała ta "recenzja" jest bezwartościowa.

Moim skromnym zdaniem posądzenie Martina o mało interesujące i JEDNOWYMIAROWE (bzdura) postacie jest poprostu chamskim oszczerstwem. Równie dobrze można by posądzić Beethovena o robienie beznadziejnej i mało interesującej muzyki. Może Ci sie podobać lub nie, ale na pewno nie jest ona tandetna i mało interesująca. Nie wszystkie postacie są głębokie jak szyby naftowe i złożone jak budowa procesora, nie znaczy to jednak że są płaskie. Np Jaime, albo Tyrion. Z jednej strony są "tymi złymi", z drugiej czytając kolejne części zaczyna się odczuwać do nich sympatię, poznaje się ich myśli, trudność wyborów z jakimi przychodzi im się zmierzyć i powody dla których postępują tak, a nie inaczej. Również Starków odbiera się inaczej w kolejnych tomach.

Jedyne z czym się mogę zgodzić, to fakt że nazywanie Gry o Tron powieścią w stylu tolkienowskim jest wielkim nieporozumieniem, tak samo jak zaliczanie jej do heroic fantasy. Niemniej w niczym nie umniejsza to jej zalet.

I jeszcze jedno mnie drażni. Co to znaczy "książka wysokich lotów"? Czy sam fakt, że nie jest rozprawą filozoficzną na temat bólu istnienia czyni ją niskich lotów dziełem? Jest to książka przygodowa, fantastyczna, nastawiona na dostarczanie czytelnikowi rozrywki i w tej dziedzinie swoją rolę spełnia.
Użytkownik: whisper86 12.07.2011 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wątki mające zaskakiwa... | Rafalmik
Skoro napisałam te zdania w mojej recenzji to może trudno Ci w to uwierzyć, ale obydwa odzwierciedlają moje stanowisko.
Zdanie :"Innym plusem jest to, że George R.R. Martin nie posługuje się prostymi wyjściami, potrafi uśmiercić głównych, pozytywnych bohaterów. Czytelnicy żyją w niepewności, czy ich ulubiona postać nie zginie na kolejnych stronach książki." nie wyklucza zdania :"Wątki mające zaskakiwać - nie zaskakują." Niepewność związana z losami bohaterów nie przeszkadza w późniejszym braku zaskoczenia wynikającego z rozwiązania ich losów. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Rozumiem, że trudno ocenić dany charakter postaci na podstawie niepełnych informacji, jednak ja recenzowałam tylko "Grę o tron" a nie cały cykl "Pieśni lodu i ognia".I dla mnie w pierwszym tomie postacie były mało interesujące. Moja wina, powinnam była przeczytać cały cykl,chociaż "Gra o tron" wcale mi się nie podobała, zanim oceniłam pierwszy tom. O czym ja myślałam, pisząc tą recenzję? Masz całkowitą rację. Cały system oceniania książek na biblioNETce jest zły. Jeżeli książka jest tylko pierwszym tomem z danego cyklu ,to opcja oceniania powinna być aktywna dopiero w momencie gdy czytelnik przeczyta cały cykl. Bo jakże inaczej? Może powinna być opcja: Przeczytałeś cały cykl?[Tak/Nie]. Tylko przy zaznaczeniu odpowiedzi twierdzącej istniała by możliwość oceny danego tomu sagi.

"Może Ci sie podobać lub nie, ale na pewno nie jest ona tandetna i mało interesująca.....Nie wszystkie postacie są głębokie jak szyby naftowe i złożone jak budowa procesora, nie znaczy to jednak że są płaskie".
Nienawidzę jak ktoś przeinacza czyjeś zdania (słowa). Nigdzie nie napisałam, że książka jest tandetna oraz, że postacie są płaskie. Do tandety jej dużo brakuje, jednak jak dla mnie była mało interesująca(i mogę ją tak odbierać).

"I jeszcze jedno mnie drażni. Co to znaczy "książka wysokich lotów"? Czy sam fakt, że nie jest rozprawą filozoficzną na temat bólu istnienia czyni ją niskich lotów dziełem? Jest to książka przygodowa, fantastyczna, nastawiona na dostarczanie czytelnikowi rozrywki i w tej dziedzinie swoją rolę spełnia."
A ja myślałam, że zabieram się za czytanie rozprawki filozoficznej. Pewnie stąd moja negatywna recenzja.
Może nie powinnam była nazywać jej "książką nie wysokich lotów" jednak nie zawsze umiem dobrać odpowiedni zestaw słów. Zgodzę się, że moja recenzja zawiera w większości "ogólniki". Gdy ją pisałam, nie posiadałam już książki, więc nie mogłam przytoczyć konkretnych fragmentów powieści.Pisałam ją także po pewnym czasie od przeczytania powieści i nie pamiętałam szczegółów książki. Stąd zapewne same "ogólniki". Jednak pamiętałam negatywne odczucia po jej przeczytaniu. I dlatego napisałam moją może "nie wysokich lotów" recenzje.

PS Dziękuję innym za pozytywne słowa dotyczące mojej recenzji.
Użytkownik: annmarie 12.07.2011 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Wreszcie ktoś myśli tak jak ja! Mnie też ta powieść nie urzekła, co opisałam w swojej czytatce ("Gra o tron", czyli pewne rozczarowanie).
Użytkownik: Nocarz 11.08.2011 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Jeszcze nie skończyłem czytać pierwszego tomu (niedaleko do końca) ale mam pewne zastrzeżenia do książki. Jak na razie nie mogę "strawić" niektórych postaci, które wydają mi się nienaturalnie głupie... Sansa przyprawia mnie o mdłości chociaż po części jej zachowanie tłumaczę wiekiem. Ale jej rodzice Eddard i Catelyn również uważam za mało sprytne postaci - Catelyn i porwanie; Eddard i jego naiwność. Poza tym nie wiem czy nie warto zwrócić uwagi w recenzji tej książki, że osoby, które nie lubią się za bardzo denerwować, omijały ją szerokim łukiem. Jest w niej tak dużo postaci, które wyzwalają we mnie gniew... Jednak znajdą się i takie, które na swój sposób "lubię" bo są intrygujące (Tyrion), albo taka postać jak Jon Snow, która przynajmniej na razie, jest po prostu dobrą postacią.
Porównywanie tej książki do dzieła Tolkiena jest niczym innym jak chwytem marketingowym.

W tej książce nie można być pewnym niczyjej śmierci/życia przez co (m.in.) czyta się ją w ciągłym napięciu mniej więcej od połowy.

P.S. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: benten 11.08.2011 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze nie skończyłem cz... | Nocarz
Mnie też Sansa przyprawia o mdłości, ale (oczywiście wiem, że to fantasy i rzecz się dzieje w wyimaginowanym świecie, niezwykle podobnym do czasów średniowiecznych) przecież zawsze mi się wydawało, że mnóstwo panienek z dobrych domów w dawnych czasach mogło się tak zachowywać. I jej postać jest dla mnie całkiem wiarygodna (jeszcze raz biorąc poprawkę na fantasy).
Użytkownik: whisper86 21.08.2011 01:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też Sansa przyprawia... | benten
Bardzo, bardzo przepraszam za spoiler. Sama ich nie lubię, więc wiem jak bardzo mogłam kogoś zdenerwować. Niestety postu nie mogę edytować.

Mnie również Sansa denerwowała (chociaż Daenerysa bardziej). Ale uważam tak jak Ty Benten, że jest to postać całkiem wiarygodna. Rozumiem, że umieszczenie takiej postaci w książce daje pewne zalety. Niestety w "Grze o tron" jest przewaga irytujących osób nad osobami "normalnymi"(zgadzam się również co do Eddarda i Catelyn).
I zgadzam się z Tobą Nocarzu, że powinnam była umieścić w recenzji wzmiankę, że osoby nie lubiące się denerwować nie powinny sięgać po tę książkę.

PS Dziękuję za komentarze. Miło jest przeczytać, że nie tylko mnie irytowały niektóre postacie.
Użytkownik: analaw 29.09.2011 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo przeprasza... | whisper86
A mnie nic nie denerwowało, a już na pewno nie żadna z postaci. No może trochę ta szczypta fantasy, której nie trawię, ale w końcu wiedziałam z czym się spotkam, więc nie marudzę. Za to cała reszta podobała mi się bardzo. Intrygująca i zaskakująca fabuła pełna zwrotów akcji, mnogość wątków, które pięknie się ze sobą splatały i w końcu rewelacyjnie pokazani bohaterowie. Chyba wszyscy dość niejednoznaczni, ciekawi i bardzo prawdziwi. Nawet Sansa, choć głupiutka to przecież jednak wiarygodna. Jak dla mnie to kawał porządnej, rozbudowanej i wciągającej fabuły.
Użytkownik: sowa 25.11.2014 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo przeprasza... | whisper86
Na szczęście ktoś w końcu zgłosił sprawę redakcji działu i odpowiedni (a właściwie - póki był jawny - nieodpowiedni ;-D) fragment wypowiedzi został ukryty.
Użytkownik: borek123 05.10.2011 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Książka jest zwyczajnie naiwna, to książka dla dzieci. Denerwuje na każdej stronie natłok momentów rodem z Drużyny A, nieprzemyślanych, nie trzymających się kupy: dla przykładu bohater spada z dachu i chwyta się ręką za "krawędź półki", wieża na zamku władcy spaliła się wieki wcześniej i nikt jej nie odremontował ani nie uprzątnął - przecież to niemożliwe jest. Przez jakiś czas myślałem, że autor próbuje przedstawić świat widziany oczami dziecka, jednak chyba nie o to idzie :)

Książka momentami wręcz prymitywna, wszechobecna dłużyzna. A te opisy scen "łóżkowych" są jak z harlekina pisanego dla czternastolatka.... i przez czternastolatka :)

A tyle jest książek z gatunku fantasy wartych przeczytania...
Użytkownik: Ysabel 25.03.2012 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Hym... Rozumiem, że o gustach się nie dyskutuje i właściwie, to czy podoba się Tobie, czy nie pierwsza część "Pieśni Lodu i Ognia" jest mi zupełnie obojętnie. Mimo to czytając Twoją opinię o książce, "coś" mnie uderzyło. I oburzyło.

Jak się pewnie słusznie domyślisz, należę do fanów Pieśni i seria ta jest dla mnie absolutnie wspaniała.
Nie będę jednak pisała o moich odczuciach względem tej książki, bo nie o to chodzi.

Czytając Twoją opinię poczułam się w obowiązku stanąć w obronie "Gry o tron" i samego Martina, którego popularność (i to przed ukazaniem się serialu w HBO) mówi sama za siebie.
Nie lubię, gdy ktoś wygłasza swoje zdanie jakby było jedynym możliwym i prawidłowym. I, co gorsze, feruje wyroki o tym dla kogo jest książka, a dla kogo nie!

"Saga ta jest dobra dla czytelników, którzy w książkach najbardziej lubią bitwy, walki."

To bzdura, walk to w "Grze o tron" za wiele nie ma, o czym zatem mówisz? Czytam wiele książek zróżnicowanych gatunkowo i jestem dość wybrednym i krytycznym czytelnikiem. Twoje stwierdzenie jest zatem dla mnie jak rada "dobrej ciotki" - nic o mnie nie wie, a uważa, że zna receptę na wszystko.

Kolejne...
By się o czymś wypowiedzieć w miarę rzetelnie, należy mieć pojęcie o czym się mówi. Nie wiem, czym jest dla Ciebie fantastyka, po Twojej wypowiedzi, że "Gra o tron" jest trudna do sklasyfikowania, a wątki fantastyczne pojawiają się w niej w znikomej ilości, zaczęłam mieć wątpliwości, czy rzeczywiście "Grę o tron" przeczytałaś.
A może Ty na co dzień spotykasz wilkory, w Twoim ogrodzie zapewne rośnie przynajmniej parę Czardrzew, Inni stanowią dla Ciebie nieustanne zagrożenie, a opowieści o smokach, żyjących jeszcze 100 lat temu, wciąż budzą grozę... a i oczywiście świat Twój jest zupełnie innym światem od tego, w którym żyją inni ludzie. W takim razie, rzeczywiście, świat stworzony przez Martina musi w Twoich oczach wydawać się mało fantastyczny.
Jednak, watro byłoby - i to jest rada na przyszłość - przed wydawaniem opinii dodać "moim zdaniem", gdyż jest to kluczowe jeśli chodzi o mówienie o wrażeniach dotyczących czegokolwiek, nie tylko książki.

Nie chcę Ciebie urazić i proszę byś tego tak nie odbierała, ale czytając to, co napisałaś, nie mogłam nie ulec wrażeniu, że nie czytałaś nie tylko całej książki (jeśli już to wyrywkowo) ale w dodatku bez zrozumienia. Jeśli, ktoś pisze o bohaterach Martina, że są "jednowymiarowi", to dla mnie taki ktoś albo potrzebuje wyraźnej, a najlepiej jeszcze wyraźnie "zarysowanej" charakterystyki, typu: Eddard Stark był lordem Północy, mieszkał..., miał żonę... i tyle i tyle dzieci... był mężczyzną takim i takim", albo zwyczajnie nie potrafi rozpoznać dobrej charakterystyki, która "wykwita" w miarę czytania, a nie podana jest na sucho na samym początku.
Jeśli użyte przeze mnie określenia Ciebie uraziły, przepraszam.
Nie musi się Tobie podobać, znajdzie się pewnie wielu Tobie podobnych, ale należy być rzetelnym, gdy postanawia się skrytykować książkę, która szturmem zawładnęła sercami i wyobraźnią rzeszy czytelników.
Użytkownik: janmamut 25.03.2012 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Hym... Rozumiem, że o gus... | Ysabel
"Mimo to czytając Twoją opinię o książce, "coś" mnie uderzyło. I oburzyło."

I jak to coś, czytające opinię o książce, wyglądało?
Użytkownik: Czajka 25.03.2012 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mimo to czytając Twoją o... | janmamut
Pewnie miało oczy i lubiło dużo chodzić. ;)
Użytkownik: janmamut 26.03.2012 03:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie miało oczy i lubił... | Czajka
Najgorsze, że takie może przylać. ;-)
A tymczasem ja, naiwny, nie okazywałem przy naszym Krasnalku należytego uwielbienia dla książek, w których mniej więcej chodzi o to, że ktoś, trzymając dziewicę w ręku, niszczy miecze, by na koniec pojąć za żonę smoka; ewentualnie jest to jedna z pozostałych pięciu permutacji.
Użytkownik: Czajka 26.03.2012 04:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Najgorsze, że takie może ... | janmamut
O widzisz, a ja pomyliłam Martina z Tolkienem. Słyszałam jednak skądinąd, że ta smoczyca bardzo powabna, więc w sumie może należałoby uwielbiać. ;)
Użytkownik: hburdon 26.03.2012 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Najgorsze, że takie może ... | janmamut
Martin to akurat nie o tym; "Pieśń lodu i ognia" jest głównie o polityce i historii - o tym, jak polityka staje się historią, i o potwornym rozziewie pomiędzy indywidualnym punktem widzenia a oglądem z perspektywy czasu i odległości. Fakt, że jest to może bardziej oczywiste w dalszych tomach.
Użytkownik: krasnal 26.03.2012 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Martin to akurat nie o ty... | hburdon
No właśnie, Haniu. A jak już jest nawet dziewica, to od razu Dziewica z Tarthu - i schematyczność utworu szlag tafia;)
Użytkownik: Ysabel 25.03.2012 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mimo to czytając Twoją o... | janmamut
Coś, czytające? W mojej wypowiedzi, którą zacytowałeś, trudno się doszukać tego, co nazwałeś "coś, czytające". Więc albo zacytowałeś, ot tak, cokolwiek, a pisząc "coś, czytające" miałeś na myśli mnie, albo źle przeczytałeś moje zdanie.
Użytkownik: hburdon 25.03.2012 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś, czytające? W mojej w... | Ysabel
Mamut zwrócił po prostu uwagę na drobny błąd gramatyczny w twojej wypowiedzi. Powinnaś była napisać: "kiedy czytałam". A jeżeli decydujesz się na "czytając", to musi po nim wystąpić orzeczenie w pierwszej osobie, czyli np. "czytając, zauważyłam". Konstrukcja "czytając, coś mnie uderzyło" jest (póki co) niepoprawna - chyba że to faktycznie coś czytało, a nie ty.
Użytkownik: Czajka 26.03.2012 04:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamut zwrócił po prostu u... | hburdon
"(póki co)"? Brrrrr, Haniu Brrr. Oby nie. Chociaż to są piękne konstrukcje, do dzisiaj pamiętam z podstawówki - Idąc do szkoły słonce raźno świeciło. Jakie to pole dla wyobraźni się otwiera, podobnie jak przy Mamutowym cosiu. :)
Użytkownik: hburdon 26.03.2012 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "(póki co)"? Brrrrr, Hani... | Czajka
Mój dziadek cytował takie zdanie z dzieciństwa, mające ilustrować pospolite i widocznie najbardziej zwalczane u niego w szkole błędy: "Idąc bez most, spadła mu czapka". Ciekawe, że ten nieszczęsny imiesłów przysłówkowy współczesny nadal nas trapi, ale z myleniem słów "bez" i "przez" ja się już nie spotykam.
Użytkownik: Czajka 26.03.2012 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój dziadek cytował takie... | hburdon
Ale ja doskonale znam "bez" w znaczeniu "przez" :) To nie mylenie, tylko gwara, moja babcia tak mówiła. I w Chłopach tak jest: "Obrobiła krewniaków, wysłużyła się im bez lato, to już ją puściły na wolny dech." To Jagata, a tu Jagusia: "Sielna dziewucha, a rosła, że bez płot nie przejdzie, bo żerdki pod nią pękają"
:)

I znalazłam obszerne wyjaśnienie w necie: "Konstrukcja: przyimek bez + rzeczownik w bierniku jest w gwarach używana dla pokazania, że coś trwa, odbywa się, ma pewną rozciągłość w czasie, krótszą lub dłuższą. W języku ogólnym użylibyśmy tu w ciągu, w czasie, podczas, przez: „Bez połednie pośli na łobiot’’ (Bełk, pow. rybnicki); „Na zarnach sie mełło bez wojne’’ (Gończyce, pow. garwoliński). Takie użycie spotykamy we wszystkich dialektach. Nie jest to regionalizm, nie uwzględnił tego użycia Słownik polskich leksemów potocznych, pod red. W. Lubasia, t. 1, Kraków 2001. Pojawia się zatem u tych użytkowników języka, którzy mieli lub mają jakieś kontakty z gwarą danego regionu.
Dla gwar w ogóle charakterystyczne jest pomieszanie znaczeniowe przyimków przez i bez. Bez jest np. we wszystkich gwarach dokładnym odpowiednikiem przez w konstrukcjach oznaczających, że ktoś lub coś przechodzi, przedostaje się przez coś, przemieszcza się: „Ja sła sobie drogu bez wieś’’ (Całowanie, pow. garwoliński); „Nie dziwej sie bez łokno, bo urzeczesz konie’’ ( Istebna, pow. cieszyński).
Jeśli bez w takich konstrukcjach – a także innych charakterystycznych dla gwar, np.: „Bez (= za, po upływie) sidem lat dopiro wrócić mieli’’ (Morownica, pow. kościański); „Bez (= przez, z powodu) ciebie niejedon sie juz obiesiuł’’ (Inwałd, pow. wadowicki) – pojawiłoby się w tekście literackim dla celów stylistycznych, mielibyśmy do czynienia z dialektyzmem (gwaryzmem). Użyte inaczej stanowiłoby błąd językowy.
Szeroko o przyimkach gwarowych pisała J. Okoniowa: Polskie przyimki gwarowe. Znaczenia przestrzenne i czasowe, Wrocław 1987. Jej autorstwa jest również opracowanie przyimka bez w Słowniku gwar polskich, Wrocław 1983, t. II, s. 78-83. — Barbara Grabka, IJP PAN"
Użytkownik: Czajka 26.03.2012 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój dziadek cytował takie... | hburdon
W cytacie Twojego dziadka to faktycznie błąd. :)
Użytkownik: Czajka 26.03.2012 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój dziadek cytował takie... | hburdon
No i przepraszam, ale mój ukochany fragment o prosiaku: "Ja bez rów - ona za mną, ja na te mogiłki, co za figurą są - ona za mną, ja na kamionki, a ona kiej mi się nie rzuci pod kulasy - rymnąłem kiej długi. Opętana czy co?... Ledwiem się pozbierał, a ona kiej nie zadrze ogona i w skok przede mną! A lećże se, zapowietrzona, pomyślałem." :D
Użytkownik: Marylek 26.03.2012 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamut zwrócił po prostu u... | hburdon
Nie zgadzam się z określeniem "drobny". Skoro tego typu błąd całkowicie zmienia znaczenie zdania, to nie jest on drobny. Staje się natomiast coraz bardziej pospolity, nad czym ogromnie ubolewam. Jak również nad faktem, że nawet po zwróceniu uwagi autor błędu nie rozumie o co chodzi.
Użytkownik: hburdon 26.03.2012 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam się z określe... | Marylek
Nie rozumie, o co chodzi - widocznie nikt jeszcze nie zwrócił na tę konstrukcję jej uwagi. Wszyscy się ciągle uczymy, po to są błędy. :)
Użytkownik: whisper86 26.03.2012 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Hym... Rozumiem, że o gus... | Ysabel
Rozumiem, że moja recenzja nie jest doskonała i sformułowania w niej użyte mogą budzić kontrowersje. Nie do końca potrafię dokładnie sprecyzować swoich myśli i stąd może wynikać wiele zarzutów pod względem mojego pisania. Dlatego spróbuję odpowiedzieć na Twoje skargi.

"Jednak, watro byłoby - i to jest rada na przyszłość - przed wydawaniem opinii dodać "moim zdaniem", gdyż jest to kluczowe jeśli chodzi o mówienie o wrażeniach dotyczących czegokolwiek, nie tylko książki."

Uważam, że dodanie tekstu "moim zdaniem" do mojej recenzji jest rzeczą zbędną a nawet niewskazaną. Sądzę, że osoba czytająca recenzje jest świadoma, że jej autor pisze o własnych odczuciach względem omawianego dzieła. Bo czy może istnieć obiektywna recenzja dzieła? Dosłownie wszystko wpływa na nasz odbiór: nasze wychowanie, wykształcenie, religia, wyznawane wartości moralne, itd. "Obiektywną" opinię to można pisać na maturze z języka polskiego, gdzie trzeba się "wstrzelić w klucz", ale nie na portalu o książkach.

"Czytając Twoją opinię poczułam się w obowiązku stanąć w obronie "Gry o tron" i samego Martina, którego popularność (i to przed ukazaniem się serialu w HBO) mówi sama za siebie.
Nie lubię, gdy ktoś wygłasza swoje zdanie jakby było jedynym możliwym i prawidłowym. I, co gorsze, feruje wyroki o tym dla kogo jest książka, a dla kogo nie!"

Z Twojego zdania wnioskuję, że uważasz popularność za wyznacznik wartości. Ja będę innego zdania.
Nie uważam także, aby akurat R.R. Martin i jego "Gra o Tron" potrzebowali obrony. Moja opinia, ginąca wśród fali pozytywnych komentarzy na pewno nie zmieni postrzegania "Pieśni Lodu i Ognia" przez przeszłe, obecne czy przyszłe rzesze czytelników.
Nigdzie nie napisałam, że tylko moje zdanie jest jedyne i prawidłowe. Prawda jest szeptem i tylko wyborem.

"By się o czymś wypowiedzieć w miarę rzetelnie, należy mieć pojęcie o czym się mówi. Nie wiem, czym jest dla Ciebie fantastyka, po Twojej wypowiedzi, że "Gra o tron" jest trudna do sklasyfikowania, a wątki fantastyczne pojawiają się w niej w znikomej ilości, zaczęłam mieć wątpliwości, czy rzeczywiście "Grę o tron" przeczytałaś.
A może Ty na co dzień spotykasz wilkory, w Twoim ogrodzie zapewne rośnie przynajmniej parę Czardrzew, Inni stanowią dla Ciebie nieustanne zagrożenie, a opowieści o smokach, żyjących jeszcze 100 lat temu, wciąż budzą grozę... a i oczywiście świat Twój jest zupełnie innym światem od tego, w którym żyją inni ludzie. W takim razie, rzeczywiście, świat stworzony przez Martina musi w Twoich oczach wydawać się mało fantastyczny."

Mimo przytoczonych przez Ciebie argumentów nadal uważam, że wątki fantastyczne są znikome. Nie uważam, aby historie o opowieściach, o żyjących smokach były dobrym przykładem wątku fantastycznego. Chyba, że okaże (okazało) się w dalszych częściach sagi, że te smoki naprawdę istniały. Same historie równie dobrze mogłyby pojawić się nawet w powieściach romantycznych. Nie przypominam sobie, aby Czarnodrzew pojawił się w powieści. Więc albo moja pamięć szwankuje, albo nie odgrywał on ważnej roli w książce. Z argumentem o wilkorach także bym polemizowała. Wilkory w książce wydawały się jedynie większymi wilkami. To zdecydowanie wina mojego złego zinterpretowania książki. Zdecydowanie. Poza tym nigdy nie widziałam prawdziwych wilków, więc może faktycznie powinnam zaliczyć wilkory do wątku strikte fantastycznego? Zgadzam się natomiast, że wątek Innych jest jak najbardziej fantastyczny, tylko szkoda, że w książce pojawiają się tylko na początku, bo byli najmocniejszym punktem powieści. Mało jest wątków fantastycznych w "Grze o Tron", ale nie napisałam, że nie ma ich w cale. Niektóre aspekty mogą sugerować, że fantastyki w dalszych częściach sagi będzie więcej, ale czy warto czekać?

"Nie chcę Ciebie urazić i proszę byś tego tak nie odbierała, ale czytając to, co napisałaś, nie mogłam nie ulec wrażeniu, że nie czytałaś nie tylko całej książki (jeśli już to wyrywkowo) ale w dodatku bez zrozumienia. Jeśli, ktoś pisze o bohaterach Martina, że są "jednowymiarowi", to dla mnie taki ktoś albo potrzebuje wyraźnej, a najlepiej jeszcze wyraźnie "zarysowanej" charakterystyki, typu: Eddard Stark był lordem Północy, mieszkał..., miał żonę... i tyle i tyle dzieci... był mężczyzną takim i takim", albo zwyczajnie nie potrafi rozpoznać dobrej charakterystyki, która "wykwita" w miarę czytania, a nie podana jest na sucho na samym początku."

Przepraszam, ale ja czytam tylko harlequiny, więc nie mogę się ustosunkować do tego argumentu.
A tak naprawdę, w tym wypadku, po części się z Tobą zgadzam. "Jednowymiarowi" było złym określeniem. Bardziej chodziło mi o "szablonowi". Co nie zmienia faktu, że dla mnie postacie były nieciekawe. Ja jednak określenia "jednowymiarowość" nie traktuję wyłącznie jako prostych określeń opisujących daną osobę. Ale ja się nie znam - polonistyki nie studiowałam.

"Nie musi się Tobie podobać, znajdzie się pewnie wielu Tobie podobnych, ale należy być rzetelnym, gdy postanawia się skrytykować książkę, która szturmem zawładnęła sercami i wyobraźnią rzeszy czytelników."

Czyli książkę mało popularną można krytykować do woli?

"Jeśli użyte przeze mnie określenia Ciebie uraziły, przepraszam."

Nie sądzę, żeby mogłaś mnie obrazić. Razi mnie jednak w Twojej wypowiedzi to, że mimo tego, że piszesz, że nie chcesz mnie obrazić to z kontekstu Twojej notatki wynika, że traktujesz mnie jak osobę o małej inteligencji. Sugerujesz, że nie wiem, o czym piszę a także, że nie potrafię czytać ze zrozumieniem. Lubię się odnosić do konstruktywnej krytyki ale Twoja jest strasznie przesiąknięta jadem. Dziwi mnie zatem przytoczone wyżej zdanie, bo jest ono dla mnie kłamstwem.

Jak najbardziej szanuję i lubię odmienne opinie. Ale proszę, nie traktujmy adwersarzy jak idiotów.
Użytkownik: asia_ 26.03.2012 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że moja recenzj... | whisper86
Nie chcę się czepiać, ale... przeczytałaś książkę do samego końca i nie jesteś pewna, czy smoki naprawdę istniały?
Użytkownik: whisper86 26.03.2012 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę się czepiać, ale... | asia_
Nie pamiętam książki dokładnie.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Marylek 26.03.2012 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę się czepiać, ale... | asia_
Asiu, one się chyba pojawiły w dalszych tomach?
Użytkownik: asia_ 26.03.2012 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Asiu, one się chyba pojaw... | Marylek
Nie, na ostatniej stronie pierwszego. Specjalnie sprawdzałam :)
Użytkownik: whisper86 26.03.2012 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, na ostatniej stronie... | asia_
Skoro tak, to przyznaję - mój błąd. Nie pamiętałam tego aspektu.
Ale nadal będę się upierała, że w "Grze o Tron" jest mało fantasy.
Użytkownik: hburdon 26.03.2012 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro tak, to przyznaję -... | whisper86
Elementy magiczne na pewno są u Martina mniej istotne, niż na przykład u Tolkiena; tak jak piszesz, to jest książka o pałacowych intrygach, a nie o tym, że wystarczy wrzucić pierścień do wulkanu, żeby wszystko było dobrze. Jednak nie masz chyba racji twierdząc, że książka jest przez to trudna do sklasyfikowania, powieści high fantasy tego typu nie brakuje. U takiego Kaya na przykład wątków magicznych jest tyle, co kot napłakał. Trudno jednak uciec od faktu, że wszystko dzieje się w zupełnie zmyślonym świecie, po którym biegają i latają nieistniejące stwory.
Użytkownik: whisper86 26.03.2012 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Elementy magiczne na pewn... | hburdon
Przyznaję Ci rację, myliłam się, twierdząc, że "Gra o Tron" jest trudna do sklasyfikowania. Chodziło mi raczej o to, że zwykła klasyfikacja, do której większość czytelników jest przyzwyczajona (m.in. ja) na fantasy, horror, sci-fi, itd. nie jest odpowiednia dla tej książki i może być mylącą. Jak napisałaś wcześniej saga R.R. Martina jest głównie o polityce oraz historii - gdybym wiedziała o tym wcześniej raczej nie sięgnęłabym po książkę.
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 27.03.2012 08:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Elementy magiczne na pewn... | hburdon
Akurat Kay to dla mnie bardziej "low fantasy" - świat praktycznie osadzony w realiach historycznych (większości postaci i wydarzeń jest wzorowana na rzeczywistych), tyle że krainy, zjawiska, czy bohaterowie nazywają się inaczej no i jest więcej księżyców. :-)
Użytkownik: Marylek 26.03.2012 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, na ostatniej stronie... | asia_
A, to przepraszam. Nie mam książki przy sobie i pewna nie byłam. :)
Użytkownik: Annvina 26.03.2012 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Asiu, one się chyba pojaw... | Marylek
Ostatnia strona:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Moe Whisper86 to umknęło wszak napisała "Jednak, z drugiej strony, dzięki nazwaniu każdego rozdziału imieniem występującego w nim bohatera możemy uniknąć wątków z denerwującymi nas postaciami (m.in. z Daenerysą)."
Użytkownik: Annvina 26.03.2012 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnia strona: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | Annvina
*Może
(czasami wyłącza mi się polska czcionka)
Użytkownik: hburdon 26.03.2012 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnia strona: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | Annvina
Może. A szkoda. Co prawda też Daenerys nie lubię, ale jej wątek jest być może najciekawszy w całym cyklu.
Użytkownik: whisper86 26.03.2012 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Może. A szkoda. Co prawda... | hburdon
Zdanie o wybiórczym czytaniu powieści napisałam pół żartem, pół serio. Mogę zapewnić, że książkę przeczytałam ze wszystkimi wątkami. Ale przyznaję się, że o smokach nie pamiętałam. Według mnie już wątek Sansy, za którą również nie przepadałam był ciekawszy od wątku Daenerys.
Użytkownik: asia_ 26.03.2012 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Może. A szkoda. Co prawda... | hburdon
Och, dlaczego tyle osób deklaruje niechęć do Daenerys (nie w tym wątku, tylko ogólnie)? Aż czuję potrzebę otwarcie zadeklarować, że ja ją uwielbiam :) A dokładniej, przemianę, jakiej podlega w pierwszej części cyklu. Chyba nie czytałam żadnej lepszej historii o tak silnym feministycznym wydźwięku.
Użytkownik: krasnal 27.03.2012 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, dlaczego tyle osób d... | asia_
Zgadzam się w stu procentach! Jeden z ciekawszych wątków cyklu, świetna postać w ogóle, ale to, jak ona się zmienia - po prostu uwielbiam!:) I, patrzcie, to mężczyzna napisał:D
Użytkownik: hburdon 27.03.2012 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w stu procent... | krasnal
U Martina w ogóle roi się od silnych (choć niekoniecznie pozytywnych) postaci kobiecych: Cersei, Melisandre, Brienne, Catelyn, Arya, Ygritte... Tylko Sansa próbuje wpasować się w patriarchalny schemat, i wcale na tym dobrze nie wychodzi. (Chociaż kto u Martina na czymkolwiek dobrze wychodzi?)
Użytkownik: krasnal 27.03.2012 01:03 napisał(a):
Odpowiedź na: U Martina w ogóle roi się... | hburdon
Święta racja. I popatrz - tyle lat się zachwycam Martinem, a zawsze jeszcze znajdzie się coś nowego:)
Użytkownik: Annvina 27.03.2012 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, dlaczego tyle osób d... | asia_
O własnie! ja też nie rozumiem niecheci wielu czytelników do Daenerys. Ja ją lubię i w miarę czytania lubię ją coraz bardziej. Na samym początku było mi jej żal - braciszek nie do pozadzroszczenia! Ale potem Dany się emancypuje :) Już w pierwszym tomie zaczyna się ta przemiana, a potem jest coraz lepiej. Teraz jestem w połowie pierwszej części Tańca ze smokami i jestem bardzo ciekawa jak wybrnie z tej patowej sytuacji, w której się znalazła - cały świat jest przeciw niej, a ona jest wierna swojemu sumieniu i swojemu poczuciu sprawiedliwości, choć przecież popełnia błędy jak każdy...
Użytkownik: marceligrot 01.03.2014 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Całą sagę Gry o tron warto przeczytać
Użytkownik: malwina1987 28.10.2014 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dawna przymierzałam si... | whisper86
Zgadzam się z autorką wpisu.

Po przeczytaniu dwóch tomów (w czym drugiego - w boleściach) stwierdzam, że jest to literatura dla chłopców, którzy walą sobie konia w takt rytmicznie powtarzanych słów: "gwałcić", "rżnąć" i "ruchać". Sceny gwałtów pojawiają się zbyt często. Podsumowując: poziom dla troglodytów, granie na najprymitywniejszych emocjach.

Z plusów: ciekawe, silne postaci kobiece (np. Arya, Daenerys, Cersei).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: