Dodany: 20.02.2011 12:04|Autor: Farary

Czytatnik: Nie-cośtam

4 osoby polecają ten tekst.

O różnych Czerwonych (i nie tylko!) Kapturkach


Czytając pracę Cudowne i pożyteczne: O znaczeniach i wartościach baśni (Bettelheim Bruno) (polecam!) zrobiłem przy okazji przegląd opowieści o Czerwonym Kapturku. Nie do wszystkich z nich udało mi się dotrzeć, a jest ich naprawdę dużo. Poniżej przegląd wrażeń z podróży po kilku tych, które zwróciły moja uwagę.

Czerwony Kapturek (Perrault Charles) (1697) – to pierwsza wydrukowana wersja bajki. Ta oświeceniowa opowieść, klimatem przypomina mi nieco twórczość księcia poetów – Ignacego Krasickiego. Krótka historia ku przestrodze dla panienek, bo jak wiadomo obcy mężczyzna to samo zło. Kum Wilk jest złym obleśnym facetem, który czyha na cnotę niczego nieświadomej dziewczynki. Bettelheim nie lubi tej bajki właśnie za jej jednoznaczność, brak drugiego dna. Zarzuca też brak sprawiedliwego zakończenia i ukarania bestii, bo Perrault nie wspomina ani słowem o myśliwym, który miałby ratować ofiary bestii. Co to za bajka, w której triumfuje zło? Moim zdaniem jest to zgrabna opowieść, z lekko elektryzującym podtekstem erotycznym. Ciekawa fraza, zapadająca w pamięć, szczególnie zatyczka z koziej nóżki przy rygielku u drzwi do chatki babci pobudziła moją wyobraźnię. Ocena 4 na 6. (Bajkę można łatwo znaleźć w sieci).

Czerwony Kapturek (Grimm Jacob, Grimm Wilhelm) (1812) – klasyczna wersja opowieści, chyba najbardziej rozpowszechniona, ma smak i urok prawdziwej baśni. Moja lektura jest mocno skrzywiona wywodami Bettelheima, i narzuconą przez niego interpretacją psychoanalityczną. Kapturek to dziewczynka w okresie dojrzewania, która zbyt wcześnie odkrywa siłę swojej seksualności (symbolizuje to czerwona czapeczka na jej główce). Wilk to nie tylko zło zewnętrzne, ale także wewnętrzne niepokoje dziecka. Bettelheim zadaje proste, ale ważne pytanie: dlaczego dziewczynka tak chętnie zdradza wilkowi drogę do babci? I odpowiada na nie tak: ponieważ boi się swoich wewnętrznych mrocznych pragnień, liczy że babcia jako bardziej doświadczona poradzi sobie z tym złem, uosabianym przez wilczą bestię. Ale (śledzę dalej tok myśli Bettelheima) Kapturek wie przecież, że babcia jest chora, że wilk jest od niej silniejszy, wysłanie wilka do babci jest także zamachem na drugą kobietę, rywalkę w walce o uczucia mężczyzn. Babcia, która jest tu symbolem matczynej słabości zostaje zaatakowana przez córkę, w której budzi się zazdrość o ojca (kompleks Edypa się kłania). Na szczęście jest jeszcze dobro na świecie, myśliwy (który symbolizuje ojcowska opiekę) ratuje obie damy (babcię i wnuczkę) z wilczych trzewi. Bettelheim w obrazie rozcinania brzucha wilka widzi ponowne narodziny, Kapturek po tej przygodzie będzie już nie dzieckiem, ale młodą dziewczyną, która potrafi uporać się ze swoim wewnętrznym wilkiem. A zła bestia oczywiście musi zginąć. Moja ocena baśni: 5 na 6.

Little Red Riding Hood (James Barker) (1827) – w zasadzie nie jest to baśń, ale raczej satyra. Babcia opowiedziawszy dzieciom bajkę o Kapturku, wyjaśnia jej sens. Otóż wilk to nie jest po prostu wilk, wilki nie gadają, wilk to nie jest też bandyta, wilkiem jest, uwaga dziewczynki, miłość! To jej się należy strzec, aby nie zboczyć ze ścieżki cnoty! Dziewczynki wysłuchują uważnie tej przestrogi, ale nie mogą pojąc jednej rzeczy: dlaczego wilk pożarł najpierw babcię, czyżby babcie także ulegały miłości? Na to pytanie nie otrzymują już odpowiedzi, a szkoda! Jak dla mnie humor troszkę naciągany, cała historyjka, choć świeższa od pana Perraulta o ponad 100 lat, lekko trąci myszką, a puenta wydaje się nieco wymuszona. Moja ocena 3 na 6. (do znalezienia w sieci po angielsku)

The True History of Little Goldenhood (Andrew Lang) (1890) – autorem jest kolekcjoner baśni, antropolog. Zebrał setki opowieści, które wydał w kilku tomach. Odnalazł ciekawy wariant bajki o Kapturku, ale tym razem nie Czerwonym, ale Złotym. Jest to nieco podrasowana wersja bajki. W porównaniu z innymi bardzo żywiołowa. Nawet babcia tutaj jest rześka i biegnie do miasta sprzedawać ziółka, tak że gdy wilk wpada do chatki nie zastaje jej, więc zaczaja się na Kapturka. Złota czapeczka, którą nosi dziewczynka, jest zaczarowana, tak, że wilk próbując pożreć dziewczę, parzy sobie pysk. Biedny wilk, w tej bajeczce spotykają go same niepowodzenia, nie udaje mu się zasmakować ludzkiego mięsa, nie ma swojej chwili triumfu. Ląduje w worku i wygląda na to, że zostanie rzucony psom na pożarcie (jakże żałosna śmierć w brzuchach swych udomowionych krewniaków!). Niektórzy tłumacząc sens bajki o Kapturku i wilku odnoszą opisane w niej wydarzenia do cyklu słonecznego: jeśli Kapturek jest słońcem i symbolizuje dzień, to wilk jest nocą. Dlatego wilk pożera Kapturka. Noc się musi skończyć, więc słońce wydostaje się znów na świat, i tak w kółko. Jeśli czerwony płomienny kapturek może być uznany słońcem, to chyba tym bardziej taki płonący wybuchowy w kolorze złotym. Bajka bardzo dynamiczna. Ciekawa gra intertekstualna, bo narrator na samym początku stwierdza, że wersja o Czerwonym Kapturku jest błędna i zawiera wiele pomyłek. Moja ocena: 4 na 6 (głównie za dynamikę tej historii) (bajka do znalezienia w sieci po angielsku)

Jan Brzechwa (nie udało mi się odnaleźć daty) – na tej wersji się wychowałem. Spisana mistrzowskim wierszem, z wdziękiem zrymowana, szczególne wrażenie wywierała zawsze na mnie karkołomna kwestia wygłoszona przez gila, pozwolę ją sobie tu zacytować:

"Piu-piu! Fiu-fiu!
Tu gil!
Tu-tu, tu-tu,
Tryl-tryl!
Czerwony Kaptur-tur-tur,
Uważaj, tu bór, tu bór,
Tu bór, tu las, tu lis.
Lis by cię chętnie zgryzł,
I lis, i każdy zwierz.
Śpiesz się, dziewczynko, śpiesz!
Piu-piu! Fiu-fiu!
Tryl-tryl!
Tu-tu, tu-tu,
Tu gil!"

W tej wersji autor postępuje z wilkiem bardzo humanitarnie, nie ma tu mowy o babraniu się w trzewiach bestii, wystarczy, że gajowy grzecznie porozmawia z wilkiem, a ten zaraz wypluwa babcię z wnuczką. Zło oczywiście musi być ukarane, więc gajowy zabiera wilka na sznurku do Warszawy, gdzie można go zapewne do dziś podziwiać w zoo. To wyraźny znak czasu, nawet baśnie się „cywilizują”. Uwspółcześnienie realiów wcale nie szkodzi opowieści, wręcz przeciwnie, staje się ona dzięki temu bardziej swojska. Moja ocena 5 na 6 (bajkę łatwo znaleźć w sieci).

Czerwony Kapturek (Olech Joanna) (2005) – bardzo podobała mi się Dynastia Miziołków, więc liczyłem na coś smakowitego i tym przypadku. Tym bardziej się rozczarowałem. Tekst językowo ubożuchny. Autorka stworzyła – jak to napisano na okładce (nota bene najlepszy fragment tej publikacji) – horror, niestety nie można powiedzieć w żadnej mierze, żeby był on pełnokrwisty. Pisarka poszła dalej niż Perrolut, bo nie tylko zrezygnowała z szczęśliwego zakończenia, ale także z puenty. Historia kończy się śmiercią Czerwonego Kapturka. I co? I nic, tylko tyle. Trochę mało. Zaletą tej ksiązki miała być szata graficzna autorstwa Grażki Lange. Tymczasem tekst jest nieczytelny, czcionka brzydka, ilustracje bez fantazji i koloru, może i zachwycą konesera sztuki współczesnej, ale na pewno nie pasują do bajki. Moja ocena 1 na 6 (książka w sieci niedostępna, ale nie ma co żałować).


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2599
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: