Dodany: 03.01.2007 23:29|Autor: librarian

"Czyń lub giń"*


["Młodość"]


„O młodości! O młoda siło, o młoda wiaro, o młoda wyobraźni! "Judea" to nie był dla mnie stary gruchot wiozący przez świat za opłatą ładunek węgla, był to dla mnie wysiłek, próba, probierz życia. Myślę o niej z upodobaniem, z miłością, z żalem — jak się myśli o kimś zmarłym, kogo się kochało. Nie zapomnę jej nigdy...”*.

Z okazji 150-lecia urodzin pisarza rok 2007 został ogłoszony przez UNESCO Rokiem Conradowskim. Okazuje się zatem, że Conrad (1857-1924) jest ciągle czytany, studiowany, badany i wielu ludzi uważa, że to wciąż ważny pisarz. Jak znany jest w kołach akademickich zajmujących się badaniem literatury, tak wydaje się pisarzem mało popularnym wśród zwykłych czytelników. Żadna z pozycji Conrada nie znalazła się na biblionetkowej liście 50 najwyżej ocenianych książek (o minimum 250 ocenach), ani na liście 50 najpopularniejszych książek. Co prawda nie ma też Conrada na liście najgorzej ocenianych - a to z pewnością dlatego, że żadna z jego książek nie jest lekturą obowiązkową.

Oficjalny komunikat UNESCO przedstawia Conrada jako autora 13 powieści i 28 opowiadań, moralistę zajmującego się tematyką kondycji człowieka, indywidualnej odpowiedzialności i solidarności. Krytycy wskazują na Conrada jako prekursora modernizmu, twórcę postaci egzystencjalnych antybohaterów**.

Józef Korzeniowski, wychowany w duchu patriotyzmu i wcześnie osierocony przez rodziców, opuścił dom swojego wuja, Tadeusza Bobrowskiego, jako siedemnastolatek, w 1874 roku. Rozpoczął pracę i życie na morzu, zaciągając się na francuski statek, następne niemal dwadzieścia lat spędzając na francuskich, a potem brytyjskich statkach handlowych.

Największym fenomenem i tajemnicą talentu Conrada jest to, że nie dość, że angielski był jego trzecim językiem (po polskim i francuskim), to nie nauczył się go biegle aż do 21 roku życia.

W 1895 roku, w wieku 38 lat, Conrad zrezygnował z morza na rzecz pracy pisarskiej debiutując powieścią pt. „Szaleństwo Almayera”, nad którą pracował przez kilka poprzednich lat. Dziś Conrad uważany jest za jednego z największych pisarzy literatury angielskiej.

Lekturę dzieł Conrada zaczęłam od „Młodości”. Jest to krótka, niewiele ponad trzydzieści stron licząca nowelka, w której tematem przewodnim jest morze i heroiczne życie marynarza. Jest to rodzaj panegiryku na cześć młodości, najlepszego okresu w życiu człowieka. Czyta się ją łatwo, nie jest typowa dla twórczości Conrada. Nie ma w niej egzystencjalnego bólu, a przeciwnie – jest ciekawą historią, opowiedzianą wartko i barwnie, pełną radości życia.

„Młodość” to apoteoza morza obfitująca w niezapomniane, impresjonistyczne opisy. Opisy, które czytelnicy śledzący li tylko akcję niewątpliwie opuszczają jako nudne i nieinteresujące przerywniki, zaś poeci i miłośnicy języka czytają po kilka razy, próbując rozszyfrować tajemnicę talentu Conrada.

„Niebo było cudem czystości, lazurowym cudem. Morze było gładkie, było błękitne, było przejrzyste, było wyiskrzone jak drogocenny kamień otaczający nas ze wszystkich stron, aż do widnokręgu, jakby cały glob ziemski był jednym klejnotem, jednym olbrzymim szafirem — drogim kamieniem przetworzonym w planetę. A po blasku wielkich, spokojnych wód sunęła nieznacznie "Judea" spowita w leniwe i nieczyste opary, w ociężałą chmurę spływającą ku stronie podwietrznej — jasną i powolną; w cuchnącą chmurę, która kalała wspaniałość morza i niebios”*.

„Młodość” to relacja z pierwszego poważniejszego angażu (na stanowisku drugiego oficera) młodego oficera marynarki, Marlowa, który w momencie opowiadania jest już doświadczonym wilkiem morskim. Jego słuchacze to również starzy wyjadacze: dyrektor morskiej kompanii, adwokat, buchalter oraz narrator, wszyscy pracujący dla morza i na morzu.

„Każdy z nas rozpoczął życie w marynarce handlowej. Jednoczyła nas wszystkich pięciu silna więź morza oraz koleżeństwo w rzemiośle, którego nie może zastąpić choćby i największe zamiłowanie do jachtingu, żeglowania i tym podobnych sportów, ponieważ są to tylko przyjemności życia, gdy tamto jest samym życiem”*.

Łączy ich jeszcze coś innego, mianowicie, tak jak Marlow, młodość mają już za sobą i nie ma wątpliwości, że w podobnym duchu jak on wspominają młode lata na morzu.

„Działo się to przed dwudziestu dwu laty; i miałem okrągłe lat dwadzieścia. Jak ten czas leci! Był to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Pomyślcie tylko! Zostałem po raz pierwszy drugim oficerem — oficerem prawdziwie odpowiedzialnym! Nie byłbym oddał swego nowego stanowiska za żadne skarby świata.

„"Judea" stała w basenie w Shadwell przez całe wieki. Możecie sobie wyobrazić, w jakim była stanie. Cała w kurzu, rdzy, plugastwie — u góry sadza, brud na pokładzie. Wydało mi się, że opuszczam pałac dla zrujnowanej chatki. Miała około czterystu ton pojemności, prymitywną windę kotwiczną, drewniane klamki u drzwi i wielką kwadratową rufę; nigdzie nie było na niej ani źdźbła mosiądzu. U rufy widniała nazwa okrętu wypisana wielkimi literami, a pod nią wycinane laubzegą ozdoby z drzewa, o startej pozłocie, z czymś w rodzaju tarczy herbowej i wypisanym poniżej mottem: "Czyń lub giń". Pamiętam, że podziałało mi to niezmiernie na wyobraźnię. Był w tym jakiś powiew romantyzmu, coś, co sprawiło, że pokochałem ten stary grat — coś, co przemówiło do mojej młodości!”*

Ta pierwsza podróż zostawia niezatarte wspomnienia, niezapomniane doświadczenia, jest morskim chrztem Marlowa. Podróż obfituje w niespodziewane wydarzenia - począwszy od tego, że łódź, na której jest zaokrętowany, nie dość, że jest w kiepskim stanie, to dodatkowo jeszcze ulega uszkodzeniu tuż przed wyjściem w morze. Po długotrwałych reperacjach następuje wymarzony start. Morze wita młodego bohatera trwającym bez końca sztormem, który jest poważnym testem nie tylko dla załogi, ale przede wszystkim dla starej, co tu dużo mówić, ledwo trzymającej się łajby.

„Świat był ogromem spienionych fal, rzucających się na nas pod niebem tak niskim, że prawie można było dotknąć go ręką, a brudnym jak zadymiony sufit. W burzliwej przestrzeni, która nas otaczała, unosiło się tyleż lotnych bryzgów co i powietrza. Dzień w dzień i noc po nocy nie było wokół okrętu nic poza wyciem wichru, zgiełkiem morza, łoskotem wody przelewającej się przez pokład. Żadnego wytchnienia dla statku i żadnego wytchnienia dla nas. Ciskał się, miotał, stawał na głowie, siadał na ogonie, przewalał się i stękał, a my musieliśmy przetrwać to wszystko na pokładzie albo też w dole trzymać się koj w nieustannym wysiłku ciała i udręce duszy”*.

Los nie oszczędza statku ani załogi, bowiem pokonawszy sztorm muszą zmagać się z pożarem, który szaleje pod pokładem. Cokolwiek by się jednak działo, we wspomnieniach Marlowa wydarzenia te zapisały się jako wspaniała przygoda i życiowy egzamin, o których mówi z dumą i wielką nostalgią.

„A we mnie tkwiła gdzieś myśl: "No, no! To ci dopiero morowa awantura — jak w jakiej książce — a ja jadę po raz pierwszy jako drugi oficer i mam dopiero dwadzieścia lat i oto wytrzymuję wszystko równie dobrze jak każdy z tych ludzi, i podnoszę moich chłopców na duchu". Cieszyłem się. Nie byłbym się wyrzekł swych przeżyć za nic w świecie”*.

Nowelka ta jest niczym innym jak peanem starego, doświadczonego człowieka na temat młodości. Młodość to niewinność i złudzenia, to oczekiwanie i nadzieja, to czysta siła i entuzjazm, to zmaganie się z żywiołem, to zdawanie życiowego egzaminu, to coś, co podsumowuje napis na dziobie statku: „Czyń lub giń”(„Do or Die”).

„O blasku młodości! O młodzieńczy ogniu, który olśniewasz bardziej niż płomienie palącego się statku i rzucasz czarodziejską jasność na szeroką ziemię, i skaczesz zuchwale w niebo — póki wnet ciebie nie stłumi czas, bardziej okrutny i bezlitosny, bardziej gorzki niż morze nieprzeniknioną nocą — młody ogniu, jak płomienie palącego się statku otoczony nieprzeniknioną nocą.

I jakże rozstrzygnąć, czy tkwiło to w morzu, jak mi się zdaje, w samym morzu, czy też w samej młodości? Któż to wie? Ale wy wszyscy tutaj, którzyście mieli coś z życia: pieniądze, miłość — to, co daje ląd — powiedzcie mi: czyż to nie najlepsze nasze czasy, gdyśmy — młodzi — byli na morzu; młodzi i nic nie mający, na morzu, które nie daje nic prócz ciężkich razów, tylko czasem sposobność odczucia swej siły — jedynie to, czego wam wszystkim żal? I skinęliśmy wszyscy głowami: człowiek od finansów, człowiek od rachunków, człowiek od prawa — skinęliśmy potakująco głowami nad gładkim stołem, który jak cicha tafla brunatnej wody odbijał nasze twarze, pocięte, pomarszczone; nasze twarze znaczone przez znój, przez doznane zawody, przez powodzenie, przez miłość; nasze zmęczone oczy wyglądające wciąż, wyglądające zawsze, wyglądające niespokojnie czegoś od życia, które już nas minęło — oczekujących — przeszło niepostrzeżenie w westchnieniu, w błysku — razem z młodością i siłą, i romantyzmem złudzeń”*.


---
* Joseph Conrad, "Młodość", ebook.pl. Nazwiska tłumacza niestety nie ma w ebook.pl, a nie mam dostępu do książki w języku polskim, aby sprawdzić.
** Tę informację zaczerpnęłam z Wikipedii w wersji angielskiej.


Recenzja napisana na podstawie angielskiego wydania: Joseph Conrad, "Youth. Heart of Darkness. The End of Tether”, wyd. Penguin Books, London 1995.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9452
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Harey 06.01.2007 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: ["Młodość"] „O młodo... | librarian
Bardzo ciekawa recenzja. Przeczytałam z wielką przyjemnoscią. Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik: annmarie 06.01.2007 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: ["Młodość"] „O młodo... | librarian
Mam małą uwagę - książki Conrada były i są lekturami. Kiedyś "Lord Jim", obecnie "Jądro ciemności" są wpisane na listę lektur obowiązkowych na maturze na poziomie podstawowym...
Użytkownik: Otoo 09.01.2007 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małą uwagę - książki ... | annmarie
Szkoda, że głosy takie jak Twój odzywają sie w kwestii "conradowskiej" niezbyt często.Trochę mnie smuci, że ma Korzeniowski często opinię pisarza w najlepszym razie "trudnego", w gorszych zaś "nudnego" lub nawet "kiepskiego". "Młodość" to jeden z tych utworów, które - jak słusznie wskazałaś - łączą w sobie elementy przygodowej romantyki i głębszej refleksji nad życiem. Opowiadanie warte polecenia tym wszystkim, którzy do Conrada maja uraz, po lekturze "Lorda Jima" najczęściej. Nawiasem mówiąc, czy fakt, że pisarz jest trudny w odbiorze, musi byc równoznaczne z jego natychmiastowym wykreśleniem z listy ulubieńców publiczności? Nie sądzę, żeby tak właśnie być musiało: "Młodość" to przeciez znakomity przykład, że można łączyć w jednym utworze treści wymagające więcej wysiłku intelektualnego z atrakcyjną i przystępną formą wyrazu.

Gratuluję świetnej recenzji i pozdrawiam.
Użytkownik: jakozak 09.01.2007 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, że głosy takie ja... | Otoo
Nie znam akurat Młodości. Z wyjątkiem Tajfunu i Falka podobały mi się książki Conrada.
Użytkownik: librarian 09.01.2007 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, że głosy takie ja... | Otoo
Dzięki za miłe słowa. :). Być może niechęć wynika stąd, że każdą pozycję Conrada trzeba przeczytać więcej niż raz no i trzeba dać sobie szansę przemyślenia problemów, które porusza - z pewnością jest to wyzwanie.
Użytkownik: librarian 09.01.2007 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małą uwagę - książki ... | annmarie
Ale nie wzbudzają wielkich emocji, czy tak?
Użytkownik: ok dinghy 16.04.2014 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: ["Młodość"] „O młodo... | librarian
Sądząc po fragmentach tekstu, przekładu dokonała p. Aniela Zagórska, PIW 1956. Podaję za WolneLektury.pl .
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: