Dodany: 25.09.2004 14:40|Autor: Shadowmage

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ogrody Księżyca
Erikson Steven

4 osoby polecają ten tekst.

Początek niesamowitej sagi


Imperium Malazańskie rozciąga się na wiele kontynentów. Jego armie toczą nieustające walki o podbój nowych ziem. Na Genabackis wojna trwa już dwanaście lat. Kolejne Wolne Miasta padają pod butem malazańskiego wojska. Właśnie toczą się decydujące starcia o przedostatnie z nich. Został jedynie Darudżystan, klejnot kontynentu.

Sytuacja nie prezentuje się jednak wesoło dla Imperium. Wojska są wyniszczone, a posiłków nie widać. Do rozgrywki włączył się nowy gracz, tajemniczy władca latającej fortecy – Odprysku Księżyca. Jego armie spychają Malazańczyków, a jego magia jest w stanie zneutralizować całe zastępy magów Imperium.

Sytuacja się komplikuje, gdy do walki zaczynają mieszać się bogowie. Bliźniaki Oponn, Błazny Przypadku decydują, komu będzie sprzyjało szczęście. Tron Cienia, doskonały manipulator, spuszcza ze smyczy straszliwe Ogary. Działa przeciwko Imperium, z którym ma najwyraźniej niedokończone porachunki. Także wśród wydawałoby się zwykłych ludzi nie każdy zdaje się tym, na kogo wygląda... a wszystko zmierza do nieuniknionej konfrontacji.

„Ogrody Księżyca” to pierwszy tom cyklu „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych”. Od razu lojalnie ostrzegam, że nie jest to książka łatwa i prosta w odbiorze. Podchodziłem do niej trzykrotnie. Pierwszy raz był kompletnie nieudany. Nie byłem w stanie przyswoić ilości wątków, zrozumieć powiązań pomiędzy poszczególnymi scenami. Gdy powoli zacząłem łapać, o co chodzi, zmieniło się kompletnie miejsce akcji, pojawili się nowi bohaterowie. Nie wytrzymałem i rzuciłem książkę w kąt. Za namową znajomego po pewnym czasie znów zacząłem czytać, przemogłem kryzys i mogę powiedzieć z całą otwartością: Warto było!

Steven Erikson wykreował niezwykle skomplikowany świat. Nie znam książki, która mogłaby się z tym równać. Historia sięga setki tysięcy lat wstecz, pełna jest walk, okrucieństw, przemocy. W powieści poznajemy zaledwie wycinek, ale przypominam, to dopiero pierwszy tom. By w pełni docenić kunszt autora, należy przeczytać całość, czyli na razie pięć tomów. A to dopiero połowa z zaplanowanych. I nie można tego robić tak jak ja, czyli czytać jeden tom na rok, zaraz po jego ukazaniu się. W takim wypadku nie wyłapuje się wszystkich smaczków, aluzji. Teraz przeczytałem „Ogrody Księżyca” po raz trzeci, znając fabułę następnych części. Wcześniej nie byłem w stanie docenić rozmachu, z jakim Erikson zaplanował swój cykl. W poszczególnych zdaniach jestem w stanie znaleźć nawiązania do wydarzeń z kilku tomów naprzód. Jednym słowem: mistrzostwo!

Powieść Eriksona to klimat najmroczniejszy z możliwych. Ludzkie życie nie ma najmniejszego znaczenia, zarówno dla bogów, jak i bliźnich. Trup ściele się gęsto - bez znaczenia, po której stronie konfliktu. Bohaterowie giną zarówno od miecza, jak i straszliwej magii. Właśnie ona wiąże się z jedną z największych zalet powieści, a zarazem całego cyklu. Jej system jest niezwykle skomplikowany, ściśle powiązany z bogami, czy wręcz kosmologią świata. Magowie czerpią moc z grot, będących po części oddzielnymi światami, królestwami bogów czy ojczyznami najróżniejszych ras. Tych zresztą też jest wiele, wszystkie potężne, wszystkie tajemnicze i wszystkie zabójcze dla ludzi.

Dużym plusem są też bohaterowie, każdy zasługuje na uwagę. Kapitan Paran buntuje się, nie chce być ciągle tylko pionkiem w czyichś rękach. Sójeczka, doskonały strateg, obecnie zdegradowany do sierżanta stara się ocalić resztkę swych ludzi przed zagładą. Nastoletnia rekrutka Żal, doskonała i bezwzględna morderczyni budzi strach w najstarszych żołnierzach. Poczciwy Kruppe, człowiek fałszywie skromny, jak o sobie sam mówi, jest kimś kompletnie innym niż się wydaje na pierwszy rzut oka. I jeszcze mój prywatny faworyt, Anomander Rake, Syn Ciemności z rasy Tiste Andii, władający potężnym mieczem Dagnipurem... Nieważne jak potężni, wszyscy są marionetkami w rękach postaci potężniejszych od nich, zwyczajów czy obowiązków. Bezskutecznie walczą o uwolnienie się od nich. Chyba najlepszym mottem jest wypowiedź Przybocznej Lorn: We wszystkich przejawach swej egzystencji walczymy o panowanie, szukamy czegoś, co pozwoli kształtować otaczający nas świat. Wiecznie i bez nadziei zabiegamy o przywilej przewidywania kształtu, jakie przybierze nasze życie. Przygnębiające, ale niestety prawdziwe. To dopiero namiastka; by w pełni poczuć klimat powieści, trzeba ją po prostu przeczytać.

By ułatwić czytelnikowi poruszanie się w świecie Imperium Malazu, autor przygotował Dramatis Personae, mapki i podstawowy słownik zawierający najczęściej pojawiające się terminy. Są to rzeczy nad wyraz przydatne i radzę często z nich korzystać.

W swoim życiu przeczytałem już wiele pozycji z fantasy i śmiem twierdzić, że mam bardzo dobre rozeznanie w tym gatunku. Niewiele jest pozycji, które są w stanie mnie czymś zaskoczyć czy zachwycić. Erikson tego dokonał - wdarł się na sam szczyt mojej prywatnej klasyfikacji. Może się z nim równać jedynie „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina. „Ogrody Księżyca” są pozycją całkowicie inną, ale równie genialnie napisaną. Erikson nie jest co prawda takim artystą pióra jak Martin, ale także potrafi się nim doskonale posługiwać. Styl jest nieco cięższy, choć nie użyłbym słowa toporny. Po prostu wymaga tego konwencja powieści, nic w niej nie może być proste, łatwe i przyjemne. Czytelnik, podobnie jak bohaterowie, nie dostaje nic za darmo.

Jak już pisałem, nie jest to książka przystępna od samego początku. Być może autor powinien się zdecydować na jakieś prostsze wprowadzenie, choć pewnie by się to odbiło na klimacie, a za tym i na całym odbiorze powieści. Jeśli czytając będziecie mieli ochotę rzucić książkę w kąt, to tego nie róbcie, czytajcie dalej, zapamiętujcie szczegóły. Gdy tak zrobicie, w pewnym momencie wszystko się stanie znacznie bardziej zrozumiałe. Dostrzeżecie rzeczy, dzięki którym „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych” są uważane za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy cykl fantasy. „Ogrody Księżyca” są zaledwie preludium do fascynującej, wielopoziomowej historii, która was porwie i nie puści, dopóki nie skończycie lektury.

Ocena: 9/10

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 17717
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Starless 12.01.2005 01:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Imperium Malazańskie rozc... | Shadowmage
Witam!
Bardzo trafna recenzja - właśnie 10 minut temu skończyłem drugi tom!
(Moja recenzja niebawem, oczukuje na publikacje)
Trochę zdradziłeś fabułę, ale zrobiłeś to w taki sposób, że zachęca to do sięgnięcia po ten tytuł. I słusznie.
Użytkownik: Suzeren 13.01.2007 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Imperium Malazańskie rozc... | Shadowmage
Bardzo dobra recenzja. Zgadzam się z tobą w 99%. Ten jeden procent, niedający mi spokoju to brak jednej dość poważnej rzeczy - możliwości utożsamienia się z bohaterem. Erikson tworząc misternie splątane losy tak wielu bohaterów daje nam do ręki swego rodzaju kronikę. Szczerze mówiąc choć fascynował mnie tak ogromny wahlarz przedstawionych sylwetek to za żadną z nich nie trzymałem kciuków. Jeśli któryś z bohaterów giną, to mało się tym przejmowałem, bo jak sam piszesz "..trup ściele się gęsto." Może jak sięgnę po następne pozycje z tej serii zdąże się przywiąząć do konkretnych postaci, ale przy pierwszej książce miałem na to za mało czasu. Ponadto punkt kulminacyjny mający swój początek podczas "wielkiej fety" nie sprostał moim oczekiwaniem, większe napięci odczuwałem podczas walki Tattersail na pustyni.
Podkreśle jeszcze raz. Książka jest niesamowita, ale troszkę zabrakło jej siły by przykuć mnie bez reszty do siebie, by sprawić, że z zapartym tchem będę śledzić losy bohaterów przez wysztkie 600 stron, a nie przez parę poszczególnych momentów. Dlatego też daje ostatecznie 4,5 gwiazdki na 6.
Użytkownik: Shadowmage 14.01.2007 02:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dobra recenzja. Zg... | Suzeren
Widzisz, częsciowo pisałem tę recenzję znajac juz następne tomy - starałem się pisać obiektywnie, ale pewna wiedza bez wątpienia rzutowała na moje opinie.
Moim zdaniem jest to najsłabsza książka z cyklu, następne są znacznie lepsze. "ogrody księżyca" to zaledwie wstęp mający zarysować fabułę i scenerię przed dalszymi opowieściami.
Zgodzę się, że końcowa bitwa trochę autorowi nie wyszła, ale znając jego dalszą twórczość kładę to na karb tego, co napisałem powyżej.
Użytkownik: krasnal 07.09.2009 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Imperium Malazańskie rozc... | Shadowmage
Tego mi było potrzeba - przeczytać, że później będzie lepiej;)
Jestem właśnie na etapie prawie-rzucania-książki-w-kąt. Raz, że kompletnie nie można się połapać, o co chodzi i kto jest kim (zdarza mi się to po raz pierwszy, nawet we wszystkich Aurelianach i Jose Arkadiach u Marqueza orientowałam się bezbłędnie!), gdyby nie ściąga opracowana przez autora w ogóle bym nie ruszyła. A przecież ściąga powinna być tylko dla przypomnienia, nie zaś niezbędna przy pierwszym kontakcie z bohaterem!
Druga rzecz, jeszcze bardziej denerwująca - język! I właśnie nie toporność całości przeszkadza mi najbardziej, a dialogi. Bardzo niedobre dialogi są. Postacie mówią tak samo, jak prowadzona jest narracja. Przecież prosty żołnierz, w zwykłej rozmowie z kumplem, nie mówi tak "okrągłymi" zdaniami! I ogólnie wyczuwam jakąś niezgrabność w konstruowaniu niektórych scen. Zerkam na tłumacza - Michał Jakuszewski, tłumacz części "Pieśni Lodu i Ognia". Czyli to na pewno nie wina tłumaczenia.
Mam nadzieję, że da się te braki złożyć na karb debiutu autora. Może potem pióro mu się nieco wyrobiło. Bo jeśli nie, to obawiam się, że nawet rewelacyjne pomysły fabularne, rozmach itd, nie pomogą.
Użytkownik: verdiana 24.09.2014 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Imperium Malazańskie rozc... | Shadowmage
Właśnie miałam zamiar zacząć czytać I tom, ale po przeczytaniu recenzji i komentarzy nie wiem, czy chcę. ;>
Użytkownik: ambarkanta 27.06.2017 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Imperium Malazańskie rozc... | Shadowmage
Fajna recenzja. Ale książka - delikatnie się wyrażę, dziwna. Cały ten magicznie wielowymiarowy świat zdaje się być "bez pokrycia", autor odznacza się niezwykłą fantazją, która jednak nie sięga głęboko.
Dużo dobrych pomysłów nie zrealizowanych jak należy, a szkoda, bo postacie są interesujący. Gildia skrytobójców zainstalowana na dachach Darudżystanu, (nie)przystępny Anomander Rake oraz tajemniczy, nieco taki-szekspirowski Kruppe.
Co charakterystyczne dla Eriksona, ślizga się on po rozlicznych wątkach - pewnie dlatego, że ich tak wiele, siląc się na czarny realizm. Potężne czary zmagają się i po opanowaniu największego zagrożenia, za rogiem czyha nowe, przy którym to poprzednie, to pestka. Wszystko to sprawia, że trudno mi jakoś polubić tych bohaterów.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: