Dodany: 06.11.2006 16:47|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Biuro rzeczy znalezionych
Lenz Siegfried

4 osoby polecają ten tekst.

Biuro zagubionego czasu


"Biuro rzeczy znalezionych" Siegfrieda Lenza w zasadzie nie jest powieścią, tylko dłuższym opowiadaniem, bo wątki są nieliczne i wszystkie dotyczą jednej osoby. Oto młody człowiek, Henry Neff, zatrudnia się w kolejowym biurze rzeczy znalezionych, choć dzięki protekcji wuja mógłby robić coś bardziej ambitnego. Nawet nowy szef od razu próbuje wyperswadować Henry'emu tę posadę:

"- Panie Neff, ma pan teraz dwadzieścia cztery lata, dwadzieścia cztery, mój Boże, w tym wieku powinno się już nabrać pary, zdążać do jakiegoś celu, jeśli pan rozumie, co mam na myśli. A pan tymczasem ląduje u nas, na naszym bocznym torze, tak, w pewien sposób musi pan poczuć się tu jak na bocznicy, stąd bowiem nie prowadzi żaden tor do kariery, u nas nie ma możliwości awansu, w pewnym momencie człowiek zaczyna się czuć jak odczepiony wagon.

Harms usiadł z powrotem, zamilkł i spojrzał pytająco na Henry'ego, który, podejrzewając w tym spojrzeniu wyzwanie, odrzekł:

- Nie czuję takiej potrzeby, panie Harms, naprawdę, awanse pozostawiam innym, mnie wystarcza, że będę się dobrze czuł w pracy"*.

Powieść traktuje właśnie o życiu na takim uboczu. Neff wybiera je bez żalu i pretensji do świata, chętnie i w pełni świadomie. Nic nie wskazuje na to, żeby przygnała go tu jakaś osobista zawierucha albo skaza charakteru, chęć ukrycia się przed czymś czy odpokutowania win. W biurze podoba mu się spotykanie i poznawanie ludzi poprzez ich zguby - ot i wszystko. Sprawia mu to radość, w tym się spełnia i naprawdę nie oczekuje niczego więcej. Dziwny człowiek.

Obserwujemy, jak Henry powoli zbliża się do Pauli, koleżanki z biura. Jak wydaje znalezione przedmioty, w przemyślny sposób każąc udowadniać, że jest się ich prawowitym właścicielem. Jak poznaje egzotycznego przyjaciela - matematyka, przybysza z Baszkirii - i jak wspólnie z nim i swoją siostrą spędza czas. Poza incydentami z bandą motocyklistów w powieści nie dzieją się żadne dramatyczne wydarzenia. Akcja sączy się spokojnie, jakby świat, który często stawia ludzi w różnych trudnych sytuacjach, postanowił wyjątkowo dostosować się do Neffa i łaskawie wynagrodzić jego wybór.

Powieść Lenza, moim zdaniem, z realizmem ma do czynienia tylko po wierzchu, choć wydawca twierdzi, że jest nie tylko realistyczna, ale i współczesna. Autor gdzie tylko może unika konkretów, a jeśli już je wstawia, to pełnią role jedynie dekoracyjne. Wystarczy lekko poskrobać, aby się przekonać, że nie mają żadnego znaczenia - gdyby na przykład poważnie brać powieściowe rozmowy o matematyce, to byłyby żenujące i bełkotliwe. W dodatku, mimo że oryginał wydano zaledwie w 2003 r., z łatwością można by przenieść akcję powieści do innego kraju i innych czasów.

Ta książka wręcz prosi się o przeniesienie o kilkadziesiąt lat wstecz. Kiedy bohaterowie robili zakupy w supermarkecie, to doznałem mentalnego szoku, no bo skąd supermarket, kiedy klimat sugeruje rzeczywistość raczej XIX-wieczną lub najwyżej połowy XX wieku? To czasy, kiedy kolej nie była tylko jednym ze środków transportu, ale jako wielka firma była symbolem rozwoju, uprzemysłowienia, i dodawała pracownikom prestiżu. Powieść naprawdę współczesna mogłaby się toczyć w międzynarodowej korporacji, a Neff zgłosiłby się w niej zapewne do komórki rozpatrywania reklamacji.

Nie tylko kolejowy anturaż sprawia zupełnie anachroniczne wrażenie. Ci ludzie także są niedzisiejsi. Są prostoduszni, chętnie okazują serdeczność i zrozumienie, zadowalają się drobnymi przyjemnościami i nie mają w sobie psychologicznej komplikacji. Zło w "Biurze rzeczy znalezionych" ma postać nagonek urządzanych na osiedlu przez motocyklistów, czyli przychodzi z zewnątrz i pozostaje niewyjaśnione. Do rozprawy z nim dochodzi na skutek obywatelskiego odruchu mieszkańców, jednak nie kończy się to linczem. Sprawę zamyka przyjazd policji, która nawet nie musi szukać świadków zajścia, bo sami się zgłaszają. Po prostu sielanka...

Muszę przyznać, że książkę czytałem bez przykrości, co jest bardzo rzadkie w słabych powieściach. Zwykle panoszy się w nich poetyka szoku, pełna "efektów specjalnych", które mają dowodzić, jaki to wybitny i inteligentny jest pisarz, który się nimi posługuje. Niemal 80-letni autor poszedł inną ścieżką. Niedzisiejsi bohaterowie w zeszłowiecznych realiach są opisani w równie zamierzchły sposób. Nadmiar słów i nieco pretensjonalnych określeń nie wprowadza atmosfery niesamowitości i przesady ani nie zwraca uwagi na autorskie ego. Ten styl rzuca się w oczy tylko dlatego, że zaczerpnięto go z minionej epoki, ale jest dla niej absolutnie typowy (odsyłam do cytatu powyżej).

Urzędnik przyjaźniący się z naukowcem, wzajemne zapraszanie się, subtelne uczucie rodzące się w sercu Barbary wobec przybysza, czarowanie egzotyką i wspaniałością nauki - to świat prawie jak z "Lalki" Prusa! Tyle tylko, że Prus nie poprzestawał na dekoracjach i szkicował ważne problemy przez pryzmat losów niebanalnej postaci. Lenz natomiast wymyślił niewiele znaczącą historyjkę i opisał ją w manierze cienkiego "realizmu". Gdybyż to jeszcze był powrót do wspomnień albo żal za minionymi czasami - ale to dziwna próba przeszczepu przeszłości do teraźniejszości. Jest nieudana, bo nie zwraca uwagi na to, jak bardzo się one różnią, a przy tym traktuje mentalność sprzed stulecia strasznie powierzchownie.

Nie da się nawet pojmować "Biura rzeczy znalezionych" jako uniwersalnej pochwały prostego życia wobec dzisiejszego zabiegania, bo w powieści nie ma tła, do którego można by ją odnieść. Nie widzimy, jaki świat Neff porzuca zaszywając się w kolejowym biurze, więc nie sposób odczuć, co przez to zyskał. Najbardziej w tej książce podobał mi się kieszonkowy format wydania i brak agresji w opowieści, ale niestety, w porównaniu z tym, co napisał Lenz, nawet okładka z Nike wydaje się awangardowa.


---
* Siegfried Lenz, "Biuro rzeczy znalezionych", tłum. Sława Lisiecka, wyd. Czytelnik, Warszawa 2006, s. 12-13.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11237
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Vemona 07.11.2006 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "Biuro rzeczy znalezionyc... | kocio
Podziwiam, że tak ciekawą recenzję napisałeś o książce, którą oceniłeś nisko. Chyba mimo oceny, a z uwagi na recenzję zobaczę, jak odbiorę taką literaturę, zachęca mnie pewien brak o którym wspomniałeś, brak "efektów specjalnych", może to będzie miła odmiana, przeczytać o cichych, spokojnych ludziach?
Użytkownik: kocio 07.11.2006 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Podziwiam, że tak ciekawą... | Vemona
Hm, bo ocenę i recenzję w Biblionetce odbieram jako dwie różne rzeczy. Ocena jest totalnie uproszczona i bezwzględna, natomiast w recenzji mogę po prostu opowiedzieć co mi przychodzi do głowy po czytaniu. Już tak zresztą bywało, że po mojej niechętnej recenzji ktoś był zadowolony z książki - twój bilans z lektury może wypaść inaczej i nawet jestem ciekaw takiej "odpowiedzi", jeśli zechcesz ją potem napisać. =}
Użytkownik: Vemona 08.11.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, bo ocenę i recenzję w... | kocio
Postaram się, choć moje recenzje zazwyczaj są bardzo konkretne, prez lata odwykłam od rozpisywania się i muszę dopiero wrócić do takiej formy wypowiedzi. Jestem bardzo ciekawa, czy spodoba mi się ta książka, możliwe, że tak, bo taka łagodność może być przyjemna po nadmiarze brutalności w literaturze.
Użytkownik: Panterka 09.11.2006 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Biuro rzeczy znalezionyc... | kocio
Zachęcił mnie tytuł i recenzja:-)
Użytkownik: infrared 10.11.2006 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "Biuro rzeczy znalezionyc... | kocio
Po przeczytaniu Twojej recenzji i Twej ocenie książki, moje odczucia w stosunku do niej są trochę ambiwalentne. W związku z tym mam proźbę, czy mógłbyś wymienić w sposób skondensowany jedną najważniejszą zaletę i jedną wadę oraz to czy polecasz jej lekturę?
Użytkownik: kocio 10.11.2006 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu Twojej re... | infrared
Nie wiem, czy to rozwieje twoje wątpliwości, ale spróbuję w żołnierskich słowach:

Zalety: dosyć sympatyczni bohaterowie, akcja jest czytelna, ponieważ to proza drobiazgów, to sprawia spokojne, przytulne wrażenie

Wady: okropnie anachroniczne pisarstwo, w dodatku bez poruszającej myśli albo przesłania - powiedziałbym nawet: "dekoracyjne", czyli czytadło

Mnie prywatnie XIX-wieczna stylistyka męczy i lubię, kiedy coś z powieści da się wynieść ważnego albo ciekawego, więc nie polecam.
Użytkownik: infrared 10.11.2006 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy to rozwieje... | kocio
Dziękuję. Bardzo mi to pomogło :-)
Użytkownik: Vemona 15.11.2006 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy to rozwieje... | kocio
Umawialiśmy się na recenzję w moim wykonaniu, ale jak się okazuje w mojej bibliotece tego dzieła nie ma, więc sprawa chwilowo upadła. Może skuszę się na jakąś inną pozycję tegoż autora, ale jeszcze się nie zdecydowałam.
Użytkownik: agnieszak 24.07.2011 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Biuro rzeczy znalezionyc... | kocio
Zgadzam się w pełni z Twoją recenzją. Czytając "Biuro rzeczy znalezionych" cały czas miałam przed oczami świat końca XIX wieku. Nawet wzajemne relacje pomiędzy bohaterami, a już szczególnie damsko-męskie tak zostały skonstruowane.
Główny bohater kojarzy mi się z Obłomowem. Jest bardziej aktywny, ale jego życie także pozbawione jest większych wzruszeń i dążeń. Sam wyrzeka się celu, a jego marzeniem jest odejść na wcześniejszą emeryturę - w wieku 24 lat!
To taka książka, która poza miłą lekturą nic czytelnikowi nie da. Nie wiem co autor chciał osiągnąć pisząc taką powieść - ani przesłania, ani czystej rozrywki. Wkrótce pewno o niej zapomnę. A może to celowy zabieg - jest taka jak zapomniane na półkach rzeczy w biurze rzeczy znalezionych...
Użytkownik: kocio 25.07.2011 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w pełni z Two... | agnieszak
A popatrz po ocenach BiblioNETkowiczów =} - okazałem się najsurowszym krytykiem, znalazł się nawet prawdziwy jej fan ( itek ), który przyznał książce 6-kę!

Co do mnie, to gdyby nie twój komentarz i moja dość szczegółowa relacja, nawet bym nie pamiętał, że taki papier trzymałem kiedyś w dłoniach...
Użytkownik: agnieszak 25.07.2011 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A popatrz po ocenach Bibl... | kocio
Czyli moja teoria się potwierdza - idealny utwór do całkowitego zapomnienia.
Ale właśnie wpadłam na pomysł swojego własnego małego happeningu - odnieść tę książkę do biura rzeczy znalezionych, jako zagubioną. Albo zagubić w pociągu czy tramwaju. Niech trafi tam o czym jest :)
Użytkownik: kocio 26.07.2011 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli moja teoria się pot... | agnieszak
Hi, hi, świetny pomysł! =}}}
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: