Dodany: 15.09.2004 16:13|Autor: deyna

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ania z Zielonego Wzgórza
Montgomery Lucy Maud

8 osób poleca ten tekst.

Piętro wyżej zaś, na facjatce...


Bezdomne, samotne, spragnione miłości dziecko, które w pierwszą noc na Zielonym Wzgórzu do snu kołysze gorzki płacz, zostało wprowadzone do literatury ponad wiek temu. I od tego czasu jest ikoną. Ruda, piegowata, chudziutka Ania łączy w sobie te wszystkie dobre cechy, które się w ludziach ceni, i te złe, które może wybaczyć każdy, nawet najbardziej surowa Maryla. Dziecko, którego ojczyzną stanie się maleńka wyspa u wybrzeży Kanady, pokazuje światu, że życie ma o wiele więcej barw i odcieni, niż się może komukolwiek wydawać. Dziewczynka, która kocha rzeczy małe równie mocno jak wielkie, a wszystko przeżywa tak, jakby było najistotniejsze na świecie.

Ania i książki o niej są - a przynajmniej mogą być - receptą na prawie wszystkie smutki świata. Z Aninym jutrem, zawsze nowym i wolnym od błędów, wyobraźnią, która potrafi płatać figle i czynić cuda, oraz niesamowitą zdolnością egzaltowanego patrzenia spoza pudełka, tak, by raczej istniały końce smutnych początków niż początki smutnych końców.

Czytałam "Anię z Zielonego Wzgórza" niezliczoną ilość razy. Najpierw, by przekonać się, czy miała rację moja babcia twierdząc, ze inaczej ją zrozumiem mając lat 8, inaczej 13, a jeszcze inaczej - 18. A potem, by znowu spojrzeć na świat wielkimi zielonymi oczami i uwierzyć w jutro. Uprzeć się, zauroczyć, utwierdzić w przekonaniu, że prawdziwa przyjaźń nie potrzebuje komentarzy i dopisków. Czytam ją nadal. Teraz częściej rozdziałami, które na dobrą sprawę znam na pamięć, fragmentami potrzebnymi do odświeżenia tej czy innej perspektywy.

Tak, kocham tę książkę. Nie przyjmuję do wiadomości żadnej negatywnej opinii na jej temat. Wiem, że tak długo, jak długo potrafię ją kochać mimo wszystko, zawsze będę mogła odnaleźć w samej sobie tę ośmiolatkę, której nie przeraził rozmiar lektury. Na całe szczęście.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 91989
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 42
Użytkownik: pochłaniaczka 06.10.2004 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Naprawdę piękny opis. Mnie też nie przereził rozmiar tej książki. Po prostu czułam, że będzie świetna...
Użytkownik: eliot 27.04.2005 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę piękny opis. Mni... | pochłaniaczka
Czy Twoja wypowiedź ma oznaczać, że Ania jest "grubą" książką??!!
Użytkownik: deyna 13.06.2005 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Twoja wypowiedź ma oz... | eliot
No wiesz... jak miałam osiem lat i patrzyłam na swoje stare wydanie które łączyło dwie części w twardej okładce to tak...
Użytkownik: Oio 12.01.2008 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz... jak miałam os... | deyna
Ja po "Anię" też po raz pierwszy sięgnęłam właśnie w wieku ośmiu lat. Co do grubości, to nie jest to na pewno obszerna książka, ale dla ośmiolatki bez wątpienia. Zresztą doskonale pamiętam, jak w szkolnej świetlicy pochłaniałam "Anię z Szumiących Topoli", a grupka dużo ode mnie starszych uczniów dziwiła się, że,, Taka mała, a czyta taką grubą książkę". Wkrótce zamierzam wrócić do Ani, gdyż mamy ją jako lekturę. W takim razie wypada idealnie. Czytając ją teraz będę miała właśnie trzynaście lat ;)
Użytkownik: Lykos 03.03.2005 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Nigdy nie byłem małą dziewczynką ani dorastającą panienką. I nie będę. Silnie utożsamiam się z moją płcią, ale w tym jednym przypadku trochę żałuję, że nie można - najlepiej na próbę - zmienić płci. Gdybym był dziewczynką, mój odbiór tej książki byłby pełniejszy.

"Anię" czytałem pierwszy raz jako dorastający chłopak. I z miejsca się nią zachwyciłem. Dużo dowiedziałem się z niej o psychice dziewczęcej. Może dziewczynki trochę nietypowej, ale wcale nie tak rzadkiego typu, jakby autorka chciała zasugerować. Gdyby Ania Shirley była wyjątkowa, książka nie zdobyłaby takiej rzeszy czytelniczek.

Dziewczynek nie trzeba chyba specjalnie zachęcać do lektury "Ani z Zielonego Wzgórza". Natomiast pragnąłbym zaapelować do chłopców: czytajcie! Czytajcie bardzo uważnie! Książka jest piękna, a można się z niej wiele dowiedzieć o dziewczynkach i dziewczynach: ich kompleksach, egzaltacji, wyobraźni, świecie wartości i sposobach postępowania. Autorka wydaje się tu wyjątkowo kompetentna - w końcu sama też była dziewczynką.

A przy okazji - to zastrzyk optymizmu. Bardzo przydatny w dzisiejszych trudnych czasach.
Użytkownik: misiak297 14.03.2007 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdy nie byłem małą dzie... | Lykos
Lykos, wspaniała wypowiedź, wspaniały apel, gorąco się przyłączam. Ja też zachwyciłem się Anią, również przeżywałem wspaniałe godziny czytając tę książkę jak i każdą inną z tej serii. Pewnie dziś podchodziłbym do tych książek ze sceptycyzmem, ale nigdy nie zapomnę tych pierwszych wrażeń. Ta książka zostawiła w moim życiu ślad, zacząłem trochę więcej dostrzegać świat. Otwarła mi się - nie po raz pierwszy co prawda - furtka marzeń w nieco innej perspektywie. A w swojej klasie w zachwycie byłem osamotniony. Chłopcy albo tej książki nie lubili albo się nie przyznawali (a wiem, że się nie przyznawał przynajmniej jeden mój kumpel).
Użytkownik: imarba 25.11.2010 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdy nie byłem małą dzie... | Lykos
A ja Anię odebrałam inaczej. Strasznie denerwowały mnie te jej poetyckie eksperymenty, te pomysły, których o mało co nie przypłacała życiem.Nudziłam się setnie opisami.
Gdybym umieściła się w tej książce to byłabym Marylą.
Ania jest wspaniała, ale dla mnie bywa denerwująca, za dużo poezji za mało logiki. Czytałam tę skiązkę bo moja mama mówiła, że jest CUDOWNA - no... jest, ale...
Książka świetna, ale istnieją lepsze, i nawet na ten sam temat :)
Pewnie pisząc to porywam się z motyką na słońce, ale robię to świadomie, bo część z młodszych opiera swoją wiedzę nie na książce, a kanadyjskim serialu, a to zupełnie co innego.
Użytkownik: aleutka 25.11.2010 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja Anię odebrałam inacz... | imarba
Hmmm. Dlugo nie zdawalam sobie sprawy, jak bardzo rebeliancka jest Ania. Sama Montgomery w pamietniku mowila, ze odrzucila precz idealy szkolki niedzielnej i uczynila z Ani zywa dziewczynke. Na tle wiekszosci utworow dla dzieci z tamtego okresu Ania jest barwna plama, rozsadza ramy. To sie moim zdaniem udalo, nawet jesli osobowosc Ani czasami bywa irytujaca.

U Lindgren tez bywaja dzieci, ktore ryzykuja zycie dla "wyzwania" czy innych tego typu szalenstw. To sie nie zmienia :)

Wlasnie najciekawsza w tej ksiazce jest Maryla - to jest dowod, ze ksiazka jest bardzo dobra, bo postac Maryli, choc w tle, jest intrygujaca i zywa, a tu latwo byloby popasc w schemat. MAryla ma w sobie jakas otwartosc na zmiane, poczucie humoru, co najwazniejsze wciaz pamieta swoje uczucia z mlodosci - ciagle mozna w niej znajdowac cos nowego.

Bardzo mnie fascynuje, jak one na siebie wplywaly nawzajem. Przemiana Maryli jest opisana juz w pierwszym tomie, przemiana Ani uwidacznia sie w innych tomach. Pamietam zwlaszcza dwie sceny - kiedy Ania juz jako dorosla dziewczyna (chyba na uniwersytecie) odkopuje gdzies nowelki Klubu Powiesciowego, ktore pisala z kolezankami jako nastolatka. "Moje mogily" i inne tego typu ACH DRAMATYCZNIE ROMANTYCZNE opowiadania doprowadzaja ja do ciaglych wybuchow smiechu. I ta scena w Wymarzonym domu kiedy to dom jest wysprzatany do tego stopnia, ze nawet wychowanka Maryli Cuthbert uznaje, ze to juz wystarczy - wiec idzie sie nad morze i jest tak pieknie ze trzeba zatanczyc :)

Wiec te ksiazki sa naprawde swietne, a inne - chetnie przeczytam i zobacze czy lepsze, o ile podasz tytuly :)

Użytkownik: Czajka 26.11.2010 01:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja Anię odebrałam inacz... | imarba
Poetycki eksperyment był tylko jeden, w łódce, natomiast chodzenie po stromym dachu miało podłoże zupełnie niepoetyckie. :)
Na nudę niewiele można poradzić (chociaż moje teoria jest taka, że wielokrotne czytanie pomaga), ale mnie podobało się właśnie zderzenie poezji Ani z wszechobecną logiką większości postaci, jedynie Jasio przerósł nawet Anię.
Ale tak sobie teraz myślę, że ta poetyka u Ani była w dużej mierze ucieczką właśnie przed nadmiarem brutalnej rzeczywistości w jej życiu, ona w gruncie rzeczy potrafiła się zachowywać wcale rozsądnie, kiedy opiekowała się dziećmi, czy (zwłaszcza) kiedy ratowała Minnie przed uduszeniem w chorobie. Tak więc od samego początku nie jest postacią jednowymiarową.
I nawet jeżeli są jakieś lepsze książki, to niewiele. Na przykład takiego Tadzia nigdzie indziej nie ma. ;))
Użytkownik: Lykos 29.11.2010 08:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja Anię odebrałam inacz... | imarba
Dla mnie Ania jest małą kobietą i uważam, że należy ją zaakceptować taką, jaka jest. Z cudowną egzaltacją, zmiennością nastrojów, z drażliwością, z licznymi niekonsekwencjami, ale też i z konsekwencją w dążeniu do celu, pilnością, inteligencją i wybujałą wyobraźnią. Jako mężczyzna nie mogę rościć sobie pretensji do prawdziwej znajomości kobiet, ale wydaje mi się, że osobowość Ani wyjaśnia mi postępowanie wielu znanych mi kobiet z moją kochaną żoną na czele (mam nadzieję, że się nie obrazi, kiedy to przeczyta), więc chyba przynajmniej jakaś część przedstawicielek płci nadobnej taka jest. A jeżeli książka zdobyła uznanie milionów czytelniczek na całym świecie, to znaczy, że wiele dziewczynek może się z Anią utożsamić lub znajduje w niej pokrewną duszę i chętnie by się z nią zaprzyjaźniła.

Dla chłopców nie jest to "instrukcja obsługi dziewczynek", ale z pewnością może przyczynić się do lepszego zrozumienia płci przeciwnej. Jeszcze raz ją polecam początkującym mężczyznom.

Jeżeli mowa o postaciach sympatycznych - właściwie osób niesympatycznych w książce nie ma. Nawet pani Linde czy matka Diany przy bliższym poznaniu okazują się w miarę miłe i do zaakceptowania. Taką samą sympatię do swoich bohaterów widzę w powieściach pani Musierowicz. Może to jest cecha przynajmniej części literatury kobiecej: takie ciepło wobec swoich bohaterów odczuwam np. w książkach Marii Dąbrowskiej czy Hanny Malewskiej, a w literaturze obcej - u Harper Lee czy Marjorie Kinnan Rawlings. Słabo znam literaturę kobiecą, ale z pewnością zebrało by się sporo przykładów i to z najwyższej półki. Może właśnie dla tego ciepła ksiązki te tak chwytają za serce?

Wracając do "Ani z Zielonego Wzgórza" - dla mnie rewelacyjny jest Mateusz: cichy, spokojny, pozostający pod wpływem siostry, ale wrażliwy i starający się zrozumieć innych, a zwłaszcza tych, których kocha, i od czasu do czasu zrobić dla nich (tzn. dla Ani) coś dobrego, nawet narażając się na dąsy Maryli.
Użytkownik: esuzuki 09.03.2005 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Bardzo trafny opis, czytając go miałam wrażenie że sama to napisałam :) i cierpię oglądając fabularną wersję tej cudownej książki.
Użytkownik: deyna 21.03.2005 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo trafny opis, czyta... | esuzuki
No toteż ja nie oglądam. choc megan follows lubie.
Użytkownik: anndzi 24.02.2006 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No toteż ja nie oglądam. ... | deyna
Książka jest cudowna i moim zdaniem film również.
Użytkownik: KaSiuUulek_zidO 27.04.2005 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Ta książka jest bardzo interesująca i wspaniała :) Co prawda byłam przymuszona do przeczytania jej, ale spodobała mi sie i przeczytałam ją bardzo szybko :) i bardzo się z tego cieszę :)
Użytkownik: Sabrina 11.08.2005 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Do przeczytania tej książki byłam zmuszona ale zmiejsca się w niej zakochałam. Wiele razy przeczytałam tą książkę i nadal nie mam jej dosyć. Film też oglądałam, ale zdecydowanie bardziej wolę książkę. Szerze mówiąc wolę sobie wyobrazić to wszystko niż oglądnąć na ekranie. Tam zawsze będą jakieś niedociągnięcia. Ta książka jest piękna i następne części też.
Użytkownik: Iza Majuś 18.08.2005 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Ta książka jest naprawdę niezwykle ciekawa. Pierwsze losy rozmarzonej Ani w malowniczej i cudownej okolicy - na Zielonym Wzgórzu - nic dziwnego, ze dziewczynka praktycznie od razu zakochuje się w tym krajobrazie. Niektórzy odbierają Anię jako nieporadną i rozhulną dziewczynę, lecz później okazuje się, jak bardzo dziecko to jest dobre, szlachcetne i miłe. Wszystkim polecam tę książkę i wszystkie z tej serii.
Użytkownik: Anna 46 27.10.2005 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Nie wiem, ile masz lat miła Czytelniczko.
I to nie jest ważne, bo Ania łączy pokolenia! Ja wracam do niej od 30 lat /z ogonkiem/.
Dziękuję Ci za bardzo ciepłą i szczerą ocenę "Ani.."
Dopóki ją kochamy, dopóty jesteśmy młode!
I tak trzymać miłe panie! O,przepraszam bardzo /!/ panowie też.
Użytkownik: Karolkaa 10.12.2005 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Bardzo ładnie opisana książka. Leniuszki może przez przeczytanie tak miłej opinii na pewno sięgną po tę książkę. Ja sama ją czytałam i naprawdę jestem zachwycona tą dzieczynką. Spryciula ma tak bujną wyobraźnię, że wspaniale i przyjemnie czyta się wszelkie opisy przyrody i okolicy. Jest niezmiernie wciągająca. Serdecznie polecam powieść o zabawnych a niekiedy smutnych przygodach i przeżyciach Ani :)
Użytkownik: Gosia_sroka 19.03.2006 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Książka świetna, choć czytaałam ją dawno temu utkwiła mi w pamięci...
Użytkownik: M.Elessar 19.05.2006 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
To najcudowniejsza książka na świecie!!! Pierwszy raz przeczytałam ją po pierwszej klasie podstawówki (na wakacjach), czyli sześć lat temu, i od tego czasu przeczytałam ją już ponad 20 razy! Nie potrafiłabym określić, dlaczego ta książka wywiera na mnie taki urok, ale wiem, że tak jest. Stanowczo najbardziej podoba mi się w książce postać samej Ani - łaknącej miłości marzycielki, która w moich oczach wcale nie była brzydka, a piękna i szlachetna. Owszem, była naiwna, ale była przez to dobra, a nie przesiąknięta chciwością i kłamstwem. "(...)najbardziej czarujące w Ani było to, że nigdy nie zniżyła się (...) do drobnych intryg, oszustw i rywalizacji (...) nie tyle z wyboru, co po prostu przez fakt, że podobne praktyki były z gruntu obce jej prostej, porywczej naturze, kryształowo czystej zarówno pod względem motywów, jak i aspiracji." Ania, chociaż była dzieckiem, stała się dla mnie pierwszym autorytetem - pomimo swojej gwałtowności czy innych wad. Myślę, że jestem do niej podobna (chociaż powierzchowność mam zupełnie inną). I jestem z tego dumna.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 21.03.2010 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: To najcudowniejsza książk... | M.Elessar
Ach, bo po takich książkach pozostaje w nas trochę tej naiwności - choć w miarę upływu lat, jest to już naiwność celowo kultywowana :) Marzycielstwo i zdolność do pokonywania uprzedzeń - tego uczy Ania (nie Andzia ;-) ).
Użytkownik: nora 16.06.2006 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Przeczytalam ta ksiazke z przymusu ale musze przyznac ze troche mnie zanudzała
Użytkownik: baks229 02.11.2006 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
ksiązka ta jest bardzo ciekawą ksiązka.
Ja sam bylem zmuszony do czytania tej ksiązki (lektura)
Przewarznie nie mam upodobania do lektur uwazam ze są to nudne ksiązki
lecz ta była wyjątkowa ksiazkom
zachecam do czytania!!!!!!<lol>

Użytkownik: kamila_ 01.02.2007 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
sentyment do tej książki zostanie na zawsze... :)
Użytkownik: Nan_16 14.03.2007 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Ta książka podtrzymywała mnie na duchu w najcięższych momentach mojego życia. stanowiła podporę, gdy smutki mnie przygniatały. Postać głównej bohaterki stała się dla mnie bardzo bliska. Utożsamianie się z nią pomogło mi, kiedy życie wydawało mi się szare, nieciekawe. Ta książka pomogła wrócic do normalności... Dzięki niej wyszłam z depresji. Wracam do niej bardzo często i za każdym razem odkrywam coś nowego, jakieś ważne przesłanie. Polecam wszystkim i młodym i starym-każdy znajdzie coś dla siebie.
Użytkownik: melman 17.04.2007 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Uwielbiam tę książkę, ponieważ dobrze mi sie kojarzy... Rodzice czytali mi ją do poduszki:) i jakoś dziwnym trafem ale przygody Ani nigdy mnie nudziły i zawsze rozśmieszały:)
Użytkownik: Sandra3001 21.07.2007 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Ja również zostałam zmuszona do przeczytania tej książki i musze wam powiedzieć, że jeśli sięgnełabym po nią z własnej nie przymuszonej woli z pewnością nie dotarłabym do jej końca! Moim zdaniem było to wszysko troche za banalne! Te wszystkie marzenia Ani doprowadzały mnie do szału! Są jednak rzeczy które mi sie spodobały na przykład to, że jej naiwność i lekkomyślność potrawiły mnie czasem rośmieszyć! Wiec w całej książce najbardziej mi się podobało to, że mogłam sie pośmiać z głupoty tej dziewczynki! Boże mam nadzieje, że do następnych cześci tej podobno wspaniałej książki nie bedą chcieli mnie zmusić! Prosze powiedzicie, że następne części nie są lekturą! Starczy mi, że pierwsza część tak strasznie mi zrysowała banie! I nie wiem nad czym tu sie zachwycać? Nad tym jak to dziewczynka chciałaby być przczołą? Czy może nad tym jak chciałaby przestać sie na dzrzewie? Jedynym fragmętem, który nie był taki żałosny była śmierć Mateusza!
Użytkownik: sonja1 21.07.2007 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również zostałam zmus... | Sandra3001
Głupoty? Cokolwiek by o Ani nie mówić głupia nie była na pewno. A historia niechcianego dziecka również wydała Ci się żałosna?

PS. Sandro, czy Twoja klawiatura nie zawiera kropki? Widok na końcu każdego zdania (o ile nie będzie tam znaku zpaytania) wykrzyknika męczy i zmienia znacząco ton wypowiedzi.
Użytkownik: Akrim 21.07.2007 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również zostałam zmus... | Sandra3001
No, "banie" to rzeczywiście mogła "zrysować"...
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 21.07.2007 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również zostałam zmus... | Sandra3001
No cóż, Sandro - ja osobiście nieufnie podchodzę do faktu, że "Ania" została lekturą szkolną - lektury przeważnie nie są "dla przyjemności" tylko dla nauki, tak mi zakodowały lata szkolne... Ale ty najwyraźniej po prostu nie potrafisz odczytać tego wszystkiego, o czym książka ta (oraz jej dalsze części) mówi. Chyba nikt cię nie nauczył, że emocje, szczególnie te pozytywne, są równie ważne w życiu każdego, jak zdobycie materialnej pozycji. Że wyobraźnia, choćby egzaltowana i romantyczna, to nie kalectwo, tylko przewaga i bogactwo. Książka została napisana w 1908 roku, a po tych stu latach wciąż żyje, wciąż jest czytana, wciąż jest dla wielu ludzi (nie tylko płci żeńskiej) źródłem siły i optymizmu. To o czymś świadczy...

Ania Shirley, gdyby żyła naprawdę i gdyby żyła dziś, nie pisałaby poetyckich nowelek. Najprawdopodobniej stworzyłaby jakąś potężną, ponadczasową sagę fantasy i trafiłaby na top-listy bestsellerów - do tego dziś przydają się dziecięce pragnienia bycia kim innym i mieszkania wśród liści ;-)
Użytkownik: rozowaLu 25.08.2007 03:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, Sandro - ja osobi... | Ysobeth nha Ana
nie jestem jedyną wielbicielką Ani :) to dowodzi jej niezwykłości. Cała ta historia, całe jej życie jest niezwykłe. Może to magia tamtych czasów? Może wyjątkowość bohaterów? Ukazane ciepło domowego ogniska? Pokazanie że świat jednak nie jest szry i bezbarwny, ale pełen piękna, czasem poprostu trudno nam je zauważyć. To wszystko łączy w sobie seria o Ani.
Użytkownik: marewq@wp.pl 10.05.2008 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: nie jestem jedyną wielbic... | rozowaLu
[...] Tekst usunięty - wypowiedź narusza Regulamin BiblioNETki.
Użytkownik: Ola_07 10.05.2008 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Kiedy byłam mała nie chciałam przeczytać tej ksiazki. Nie mogłam przebrnać przez początek. Kiedy później siegnęłam po nią jeszcze raz okazało sie, ze gdybym przeczytała chociaż jedną strone więcej rozwinęłaby się wspaniała historia o Ani z Zielonego Wzgórza. Teraz nie mogę się nadziwić dlaczego tak długo nie miałam pojęcia o czym jest ta ksiązka. Dobrze, że już mi się poprzestawiało w głowie i wiem, że nie ma co się sugerować wstępem, który najczęściej jest lekko nudnawy. Trzeba przez niego po prostu przebrnąć.
Użytkownik: xDx 02.07.2008 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
nie wiem co się wszystkim podoba w tej przestarzałej książce o nadpobudliwej dziewczynce...zwykła lektura, która uszłaby w tłoku, gdyby wyciąć z niej wszystkie opisy
Użytkownik: asiaT 20.08.2008 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Bardzo adekwatna recenzja, mogę się pod nią tylko podpisać. Zawsze też żałowałam, że nie mam córki, której mogłabym przekazać moją ukochaną książkę - czytając jednak komentarze niektórych czytelników płci przeciwnej ufam, iż i moi synowie kiedyś po nią sięgną.
Użytkownik: Euterphe 20.08.2008 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo adekwatna recenzja... | asiaT
Mi pokazała tą książkę właśnie mama. I chociaż następne części mnie jakoś nie wciągnęły, to Ania osłodziła mi nieco życie,kiedy byłam mała. :) Chętnie wróciłabym do niej, żeby zobaczyć, czy dalej na mnie "działa", ale jak to się czasem zdarza, pożyczyłam komuś i nie wróciła do mnie. :(
Użytkownik: misiak297 20.08.2008 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Bardzo ładna recenzja. A książki o Ani - zwłaszcza ta pierwsza - to już literatura ponadczasowa. Jest to chyba jedna z tych pozycji, która nie nudzi się w żadnym wieku jeśli już raz zdoła zauroczyć:)
Użytkownik: M19 21.03.2010 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Ania z Zielonego Wzgórza to bardzo piękna książka.
Użytkownik: kasandra_85 25.11.2010 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Najlepsza książka z dzieciństwa.. O tak, to właśnie „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Początkowo czytała mi mama, potem zaczełam książkę czytać sama i to niezliczoną ilość razy. Kocham tę powieść z wielu powodów. Za ciepło i humor jaki z niej bije, za liczne przygody jakie przeżywałam razem z bohaterką, za jej niesamowity klimat.. Jednak przede wszystkim dlatego, że odnalazłam w niej siebie. Dodatkowo była ona mi tym bliższa, że sama mam rude włosy, podobnie jak główna bohaterka i czytając ją utożsamaiam się z Anią.

Co mogę jeszcze napisać.. Piękna, wzruszająca książka, pozostająca w pamięci i sercu na wiele lat. Nigdy się nie nudzi, zawsze potrafi zaskoczyć a jednocześnie urzeka psychologicznymi aspektami, które dostrzega się czytając ja w dorosłym wieku. Jest ponadczasowa i polecam ją wszystkim, bez względu na wiek.

Użytkownik: magda777 21.03.2011 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Zaczęłam czytac Anię w wieku chyba jakichś sześciu czy pięciu lat. Ogółem przeczytałam ją przynajmniej dziesięć razy. To ksiązka mojego dzieciństwa, dzięki niej pokochałam Montgomery i zatopiłam się w lekturze innych jej powieści.
Użytkownik: Anna ruską 16.10.2023 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezdomne, samotne, spragn... | deyna
Moim zdaniem książka jest bardzo nudna treść jest bardzo monnotąna
Użytkownik: Ged 16.10.2023 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem książka jest... | Anna ruską
Jaka? :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: