Dodany: 26.09.2006 12:59|Autor: Misieq77

Domini canis... Canis domestica...


Muszę się wytłumaczyć z tak wysokiej oceny tego opowiadania (osobiście czytałam je w antologii "Trupy polskie", Kraków 2005). Otóż opowiadanie napisane jest akurat... przeciętnie, intryga przewidywalna, postać detektywa-ekszakonnika zdecydowanie szablonowa, itp., itd. Zdecydowanie irytujący jest miejscami styl używany przez narratora, czytelnik ma wrażenie, jakby autor wiedział więcej i złośliwie nie chciał się tą wiedzą z innymi podzielić, drażniąc tylko wtrącanymi aluzjami. Skąd w takim razie taka ocena? Otóż jedną rzecz autor przeprowadził po mistrzowsku - opis miejsca akcji. Nie mam pojęcia, skąd tak dobrze zna zakamarki dominikańskiego klasztoru, tudzież zwyczaje w nim panujące (jakoś nigdy nie interesowała mnie przesadnie biografia autora...), ale faktycznie psy pańskie w tym opowiadaniu zmieniają się w takie właśnie dobrze znane i oswojone pieski domowe. I tym sposobem jeszcze bardziej trafny okazałby się tytuł "bezdomny pies", który tęskni do swego stada i własnej, wygodnej budy, pełnej przyjemnych zakamarków. Oczywiście nie tylko klasztor, ale i reszta Krakowa sportretowana jest w opowiadaniu niemal trójwymiarowo. I właśnie za taką przyjemność czytania o miejscach dobrze znanych bardzo autorowi dziękuję! Choćby dla tej tylko przyjemności warto "Bezpańskiego psa" przeczytać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1332
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: