Dodany: 03.08.2006 17:46|Autor: Kemor
Zapiski czytelnika "Zapisków oficera Armii Czerwonej"
Początek sierpnia 2006 r.
Polsza
Hura, hura, hura!
Powiadamiam ja uprzejmie i wszystkich, że jako homo sowieticus spędzający młodość w socjalistycznej ojczyźnie, gdzie myśl Lenina i Stalina ogrzewała chłopów i robotników promieniami wolności i dobrobytu, kiedy to nawet ptaki śpiewały głośno i bez przymusu na cześć partii zjednoczonej i komitetu centralnego, z wielką przyjemnością mojej materialistycznej duszy zgłębiłem zapiski tow. Michaiła Zubowa, dzielnego, wiernego i dość typowego lejtnanta Armii Wyzwolicielki, niestrudzonego komsomolca.
Zgłębiłem "Zapiski..." w jednym podejściu, takie okazały się ciekawe i urocze.
Nie przechwalam się, bo moralność socjalistyczna tego zabrania, ale gdy czytałem, wielkie szczęście mi się przydarzyło, szczęście pewnie nawet większe, niż tym towarzyszom z PZPR, co w niedzielę czyny społeczne odprawiali, by Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej i po skończonych wysiłkach długo trzeźwieli.
Szczęście było z samego czytania.
Duma zalewa mój socjalistyczny mózg i serce, że zażyłem takiej kulturalności, poznałem wyczyny Miszki - pojętnego ucznia komsomolskiej organizacji, zatwardziałych kontrików i pachołków imperialistycznych, poznałem gadziny kapitalistyczne i burżuazyjne zabobony, naszych pradziadków - krwiopijców uciskających chłopki, no i dziewicę komunalną, z czego też jestem zadowolony.
Na poziomie tak wysokim jak iglica Pałacu Kultury była bolszewicka cywilizacja i jakieś zdrajce, proletariusze skaczące przez płoty, zaplute karły rewolucji, agendy zgniłych kapitalistów amerykańskich i inne reakcyjne, kaczorowate draństwa chcą ją do końca powalić, ale niedoczekanie, bo jak Lenin i jak Stalin - Największy Dobroczyńca Ludzkości, Wybitny Językoznawca, Nauczyciel Narodów, Ojciec nasz, który był na Kremlu, jest ona ciągle żywa.
A chociaż szkoły ukończyłem, moje pióro jest bezsilne, by czar "Zapisków..." przywołać.
Przepraszam Szanownego Czytelnika za ten niekonwencjonalny początek, ale język bohatera "Zapisków...", ograniczony, schematyczny, pełen sloganów, obnażający prymitywny sposób myślenia Miszki jest... zaraźliwy.
Sergiusz Piasecki (1899-1964), prozaik żyjący od końca II wojny na emigracji, całkowicie przemilczany w PRL ze względu na swój stosunek do bolszewizmu, wydał swój pamflet o sowieckim oficerze w Londynie w roku 1957. Stworzył zgrabny i ciekawy portret psychologiczny człowieka wychowanego w systemie totalitarnym, stalinowskim, człowieka posiadającego mechaniczny, zaprogramowany sposób myślenia, ślepo uległego wobec swoich zwierzchników i bezkrytycznie przyjmującego prawdy podane mu do wierzenia w komsomolskiej czy tez oficerskiej szkole.
Ten "wyzwoliciel" polskiego ludu pracującego miast i wsi spod władzy panów i burżujów przeżył niemiecką okupację Wileńszczyzny dzięki życzliwości i pomocy Polaków. Ale jakże im się za to odpłacił! Jego okrucieństwo w stosunku do wybawicieli przeraża i powala z nóg. On nie posiadał przecież żadnych ludzkich uczuć. Ewangeliczna prawda, że zło można dobrem zwyciężyć, nie znalazła tutaj zastosowania. Tak wielkie było to zło!
I nie można tu chyba nawet mówić o upadku moralnym bohatera, bo on nigdy nie znajdował się na jakimkolwiek etycznym poziomie. Jego bogiem był zawsze silniejszy, ważniejszy. Raz Stalin, raz Hitler, a nawet Sikorski. Wszystko zależało od rozwoju sytuacji.
Postępowanie, przygody, reakcje, powiedzonka Miszki odnotowane w "Zapiskach..." wywołują w czytelniku gromki śmiech, są powodem do doskonałej zabawy, ale... do czasu. Bo tak naprawdę ta groteska zawiera wiele smutnej i tragicznej prawdy, a wspomnienia tych, którym przyszło się z "wyzwolicielami" spotkać, są bardzo często zbieżne z satyrycznym wzorcem stworzonym przez Piaseckiego.
Różne odmiany tego wzorca, w mundurach i garniturach, przez kilkadziesiąt lat budowały u nas Polskę Rzeczpospolitą Ludową. A to nie było wtedy ani trochę śmieszne.
Książka warta przeczytania. Nie tylko bawi, ale też wzbudza emocje i daje wiele do myślenia.
Życzę miłej lektury.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.