Dodany: 02.06.2006 21:38|Autor: illuminatius

Brak mi słów


To tylko tak w tytule jest napisane, bo słów mam aż za dużo. Nie wiem, skąd ochy i achy nad tą powieścią. Zmęczyłem się okrutnie przy lekturze i zastanawia mnie fenomen tego tytułu. I tutaj poniżej będzie kilka moich przemyśleń, dzięki którym będzie można napisać bestseller.

Wystarczy dotknąć i poruszyć TEMAT. Temat (znaczy TEMAT) musi być bardzo intrygujący, poruszać nutki, które każdy przynajmniej troszeczkę usłyszał i się na tym zna. Tematem tym w dziele Pana Browna jest Religia.

Trzeba też ten temat odpowiednio pomieszać z innym tematem (tak, tak z małej litery tym razem). Najlepiej, żeby temat ten był mało sprawdzalny, ale jeszcze bardziej znany niż modna, zwłaszcza ostatnio, religia. Takim to tematem będzie Symbol znanej wszystkim legendy... GRAAL.

Dodamy szczyptę przypraw w postaci szalonego masochistycznego mnicha, owładniętego pychą, wysokiego rangą księdza, tajemniczego zgromadzenia z korzeniami aż u jeszcze bardziej tajemniczych Templariuszy. Okrasimy to wspaniałą historią cudownego odnalezienia się rodzeństwa i matki. I prawie mamy bestseller. ;)

Brakuje tylko jednego... bohatera, który to nam uwiarygodni. I oto na scenie jest Pan London, znawca symboliki religijnej. On to swoimi słowami popartymi argumentami i autorytetem swojej wiedzy ukazuje nam wszystko wspaniale i jasno tłumaczy poszczególne trudne do zrozumienia dla laika symbole.

Darujcie... mnie to nie ruszyło. Jedyne, co naprawdę było intrygujące, przynajmiej dla mnie, to zagadka zabitego kustosza. To było przemyślane i fajnie się odkrywało, co to miało oznaczać. Przy wielkim oczywiście współudziale naszego Autorytetu.

Poruszę jeszcze jedną sprawę. Nie wiem, czy to, co czytałem, było winą tłumacza, czy rzeczywiście zostało tak strasznie napisane. Sam sobie próbuję wytłumaczyć, że autor nie mógł tego w ten sposób napisać, bo chyba dzieło to nie byłoby takie ochane i achane, więc musi to być to wina tłumaczenia.

Przyznam się Wam szczerze, że postawiłem temu utworowi dwóję. Za całokształt... Oczywiście ocena jest subiektywna i mogę zrozumieć, że mogło się to komuś spodobać.... ale przecież o gustach się nie dyskutuje.

Tylko powiedzcie mi szczerze.. czy ten końcowy happy end nie był zbyt cukierkowy?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 42874
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: anndzi 04.06.2006 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To tylko tak w tytule jes... | illuminatius
Oczywiście, że był. Mnie też znudziła ta książka. A zapowiadało się tak ciekawie...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: