Mała podróż sentymentalna
Nie wiem, czy jest w Polsce miasto z bardziej pogmatwaną historią niż Gdańsk -
Miasto polskie, ale w pewnych (bardzo długich czasem) okresach zdecydowanie więcej mieszkańców mówiło po niemiecku.
Miasto, którego mieszkańcy zawsze nazywali się i czuli raczej Gdańszczanami niż Niemcami albo Polakami.
Miasto, gdzie obok wzajemnej nienawiści między Niemcami a Żydami i Polakami potrafiły zakwitnąć niesamowite i bardzo nieraz trwałe przyjaźnie.
Miasto o bardzo starych, trwałych i pięknych tradycjach.
Miasto ludzi silnych, honorowych, solidnych, przedsiębiorczych i obrotnych. Miasto, w którym jak w soczewce skupiały się wszystkie – ponadczasowe zresztą - problemy polskiego społeczeństwa; gdzie, jak się okazuje, Polacy potrafią się łączyć wobec wroga, ale też doprowadzać do rozłamów, kiedy wróg otwarcie nie atakuje.
Miasto – symbol.
Miasto magiczne.
Miasto – Mała Ojczyzna.
Wszystko to pięknie opisuje w swoich wspomnieniach Bruno Zwarra, rocznik 1919 – Polak dorastający w Wolnym Mieście Gdańsku. Zwarra był świadkiem historii przedwojennego Gdańska, a historię tę przekazał w bardzo przystępny i ciekawy sposób. Książka zawiera nie tylko osobiste, niebywale plastycznie opisane przeżycia i młodzieńcze przygody, ale też dość obszerne fragmenty dokumentujące historię społeczeństwa polskiego – a dokładniej – stowarzyszeń i związków, do których należeli Polacy.
Dla osób nieinteresujących się zbytnio szczegółową historią miasta te fragmenty nie będą należały z pewnością do najciekawszych, ale wszystko rekompensują niezwykle obrazowe opisy codziennego życia gdańszczan – a więc: jak wyglądała nauka w Gimnazjum Polskim, ile kosztowały poszczególne produkty, jakie czytało się gazety, w co bawiły się i jakie sporty uprawiały polskie i niemieckie dzieci, jakie obchodzono tradycje – wielkanocne, karnawałowe – co się śpiewało, co jadło i piło – mnóstwo szczegółów, które stanowią teraz najcenniejszy dokument ówczesnej rzeczywistości, i o których czyta się z pewnym nawet rozrzewnieniem.
Oczywiście, nie brak też momentów tragicznych. Prześladowania Polaków i przede wszystkim Żydów były w Gdańsku, zwłaszcza po dojściu Hitlera do władzy, niemalże codziennością. Zwarra nie szczędzi nam również i tych faktów, ale mimo wszystko trudno określić tę książkę jako szczególnie tendencyjną. Jasne, że autor nie mógł się zdobyć na pełen obiektywizm, i wielką wagę przywiązuje do tej ciemnej strony historii Wolnego Miasta, ale też nie epatuje martyrologią i nie stara się manipulować emocjami czytelnika przez jakieś koloryzowanie i wyolbrzymianie krzywd doznanych przez naszych rodaków. Wspaniały jest opis nauki w Gimnazjum Polskim. W porównaniu z dzisiejszą szkolną rzeczywistością jest to ogromna przepaść – co tu dużo kryć – na dużą niekorzyść naszych czasów...
Bardzo ciekawy jest język, którym posługuje się Zwarra – piękna polszczyzna bez specjalnych retorycznych popisów – prosty język człowieka z przedwojennym, dobrym, kładącym szczególny nacisk na kulturę wykształceniem. Dlatego zapewne książkę tak dobrze się czyta.
Bardzo polecam tę książkę – zwłaszcza samym gdańszczanom albo tym, którzy choć duchowo czują się związani z tym miastem. Wyjaśnia ona poniekąd specyfikę i szczególną, odczuwalną do dzisiaj, atmosferę tego wspaniałego miejsca. Miłej lektury!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.