Dodany: 08.02.2006 09:57|Autor:

Książka: Sto lat samotności
García Márquez Gabriel
Notę wprowadził(a): tajgunia

nota wydawcy


Miała to być pierwsza powieść Gabriela Garcíi Márqueza. Dzięki swym dziadkom od dziecka znał historię Macondo i dzieje rodziny Buendia, prześladowanej fatum kazirodztwa. Świat, w którym rzeczy nadzwyczajne miały wymiar szarej codzienności, zwyczajność zaś przyjmowana była jak zjawisko nadprzyrodzone, świat bez czasu, gdzie wiele rzeczy nie miało jeszcze nazw, był też jego światem. Potrzebował aż dwudziestu lat, by wreszcie spisać te rodzinne opowieści z całym dobrodziejstwem i przekleństwem odniesień biblijnych, baśniowych, literackich, politycznych; uświadomił nam, że "plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi".

[Wydawnictwo Literackie, 1977]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 61687
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Echnaton 12.02.2007 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Miała to być pierwsza pow... | tajgunia
W powieści Marqueza jest taka piękna scena kiedy dziecko zaczyna chorować na bezsenność. Mimo podjętych kroków zapobiegawczych na bezsenność zaczynają chorować wszyscy mieszkańcy Macondo. Dziwna to choroba, niby chorujący nie odczuwa zmęczenia, nie czuje potrzeby snu, ale...Z czasem zaczyna zapominać o wielu sprawach. Najpierw fakty z dzieciństwa zacierają się i coraz trudniej o nich pamiętać, potem zacierają się coraz bliższe fakty, najbliższe. Z początku objawiał się to w zapominaniu gdzie leży ten czy inny przedmiot, który był akurat potrzebny. Z czasem amnezja zatacza coraz szersze kręgi i nie tylko nie pamiętamy gdzie leży ale i jak nazywa się ten przedmiot, którego szukamy. Mieszkańcy Macondo wpadają na genialny pomysł i na wszystkich przedmiotach przyklejają karteczki z ich nazwą. Pędzelkiem przy pomocy karteczek czy tylko farby podpisują łyżki, noże, młotki, krzesła, zwierzęta, zachowania, nawet myśli. Z upływem czasu nazwa nic nie mówi, jest obcym słowem, karteczki zawierają opisy. „To jest krowa, trzeba ją doić codziennie rano aby otrzymać mleko, które po odcedzeniu dodaje się do kawy, cukru i miesza otrzymując smaczny napój.” Coraz więcej opisów. Ciekawe jak byłoby gdyby nie wędrowny Cygan, który odczarowuje miasteczko i znajduje miksturę na przerwanie choroby. Ten opis magiczny i pełen wyobraźni zawsze zapalał moje myślenie. Myślę, że sama bezsenność ale i zapominanie o wszystkim jest cudowna sprawą. Każdy nowy dzień rozpoczynałby się od tego, ze kogoś spotkalibyśmy, uczylibyśmy się jego, poznawali, a z upływem mroku nocy zupełnie zapominali aby rankiem rozpoczynać wszystko od początku.Może właśnie w takich obrazach, takich chwilach jest prawdziwy wstęp do samotności.....
Użytkownik: jakozak 12.02.2007 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: W powieści Marqueza jest ... | Echnaton
Sto lat samotności to znakomita książka. :-)
Polecam Wam teraz przeczytać reportaże z Ameryki Południowej Olgierda Budrewicza - Pozłacana dżungla. Jest tam i o jedzeniu ziemi... Pamiętacie?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: