Dodany: 08.09.2005 19:41|Autor: verdiana

Książka: Dotyk ciemności
Styron William

2 osoby polecają ten tekst.

Ku przestrodze


To kolejna książka z serii "niezdobywalnych". Niespełna osiemdziesięciostronicowa książeczka Williama Styrona "Dotyk ciemności" to obraz depresji, na którą cierpiał autor. Nie jest to ani powieść, ani esej, ani dziennik, ani autobiografia – wszystko po trosze i nic z powyższych. To literackim językiem opisana historia choroby Styrona.

Styl surowy, powściągliwość słowa Styrona kojarzy mi się z suchością językową Hellera w książce "Nie ma się z czego śmiać", ale u Styrona za tymi skąpymi słowami kryje się maximum treści. W rzeczywistości jest to depresja w pigułce – depresja Styrona, rzecz jasna, bo każda wszak przebiega inaczej, indywidualnie u każdego pacjenta.

Styron sięga pamięcią do pierwszych objawów choroby, rozwiewa stereotypy z nią związane, wprost, jasno, klarownie opisuje jej objawy i otwarcie mówi, czym jest. Podkreśla, jak bardzo depresja jest niezrozumiała dla laika, który jej nie przeżył, a wyłącza swoją empatię. To prawda, chorym na depresję mówimy często "Weź się w garść, pozbieraj się, wszystko się ułoży" – czy to samo powiedzielibyśmy komuś, kto właśnie ma zawał albo cierpi na raka?

Zapominamy, że nieleczona depresja bywa śmiertelna, ze tak ważne jest wsparcie bliskich, rodziny i przyjaciół. Że leczenie szpitalne nie powinno być traktowane jak zło konieczne i ostatnia deska ratunku dla tych, którym już nie pomagają środki farmakologiczne. Styron miał wsparcie swojej żony Rose – bez niej prawdopodobnie nie przeżyłby. Miał też zrozumienie przyjaciół, którzy sami na depresję chorowali. I w zasadzie tylko ich.

W tej książce nie ma wiwisekcji stanów emocjonalnych, chociaż samoświadomość autora, jego autointracepcja zadziwiają, zwłaszcza że choroba u niego objawiła się wiele lat temu, kiedy jeszcze nie była ani tak znana, ani powszechna, ani leczona. Nie ma też cierpiętnictwa. Jest za to rzeczowa informacja, co, kiedy i jak się wydarzało – autor ma bardzo dobrą pamięć, co też jest niezwykłe, bo w depresji pamięć jest odurzona tak samo jak pacjent. W tej niewielkiej broszurce, będącej pochodną eseju wygłoszonego przez Styrona w 1989, dostajemy opis jego choroby od początku do końca, stworzony językiem przystępnym – ku przestrodze dla statystycznego śmiertelnika. Wydaje się, że jest to też krzyk rozpaczy, wezwanie do odpowiedniego traktowania tak choroby, jak chorych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9420
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Bozena 06.12.2007 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To kolejna książka z seri... | verdiana
Zdobyłam, ale jeszcze nie doszła do mnie ta książka, a zwróciłam na nią uwagę dzięki Twojej recenzji, Verdiano. Dziękuję Ci. Lubię prozę Styrona. Czekam teraz niecierpliwie.
Użytkownik: verdiana 07.12.2007 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdobyłam, ale jeszcze nie... | Bozena
Ja też lubię prozę Styrona. A to była moja pierwsza książka Styrona - to ona zachęciła mnie do poszukiwania pozostałych. To trudna książka, ale warto ją przeczytać. Cieszę się, że do niej dotarłaś.
Użytkownik: Bozena 11.12.2007 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też lubię prozę Styron... | verdiana
Tak, Verdiano, książka traktująca o depresji w pigułce, ku przestrodze, ale że depresja jest od naszej woli niezależna, a jej źródła nie można ostrzec i nie można jednoznacznie zlokalizować - przestroga dotyczyć też może, w moim rozumieniu, naszej uwagi co do przyjmowanych leków. William Styron przyjmował leki przepisane przez lekarza, który twierdził, że pacjent może je zażywać jak aspirynę. I co? I tragedia blisko. Przestroga może też dotyczyć kwestii konieczności hospitalizacji (o czym napisałaś), a nie obrony przed nią przez człowieka cierpiącego (autentycznie cierpiącego) na depresję, bo nie zawsze wystarcza leczenie farmakologiczne, terapia lub oba te elementy naraz. I wreszcie przestroga może dotyczyć depresji jednobiegunowej (należy obserwować), bo ona znacznie szybciej niż depresja dwubiegunowa może doprowadzić człowieka do ostatecznego załamania (mam na myśli targnięcie się na własne życie).

Miałam straszną chęć wcześniej zapytać Ciebie o przyczynę depresji u Styrona widząc w jego dziełach skłonność do tematów mrocznych (skądinąd świetnie rozpisanych), i oto on sam w "Dotyku ciemności" pisze (pomijam oczywiście niemożność naszej jednoznacznej opinii, czy przyczyna choroby tkwiła w odstawieniu alkoholu, dziedziczności, czy może w przeżyciach z dzieciństwa, czy może w czymś jeszcze innym, choć autor ostatecznie wskazuje źródło):

"Zanim nie odczułem na własnej skórze skutków tej przypadłości, nie zastanawiałem się nad związkiem moich utworów z moją podświadomością - jest to domena badaczy literackich. Po moim powrocie do zdrowia, kiedy byłem w stanie przeanalizować przeszłość w świetle swoich cierpień, zrozumiałem jasno, że depresja krążyła po peryferiach mojego życia od wielu lat. Samobójstwo było powtarzającym się tematem moich książek - trzy główne postaci odebrały sobie życie. Gdy po raz pierwszy od wielu lat czytałem na nowo fragmenty moich powieści, w których moje bohaterki weszły na drogę własnej zagłady, ze zdziwieniem zauważyłem, jak trafnie oddałem klimat depresji w umysłach tych młodych kobiet. Opisywałem brak równowagi psychicznej, który je doprowadził do zguby, kierując się tylko instynktem zrodzonym w podświadomości w wyniku zaburzeń nastroju. Dlatego też, kiedy depresja przyszła również do mnie, nie była mi ona obca, nie była nawet całkowicie niezapowiedzianym gościem - pukała do mych drzwi już od wielu lat".*

Książka ważna, Verdiano, i wszystko w niej jest tak - jak napisałaś. Chciałabym tylko rozwinąć myśl Twoją, na co i W. Styron zwrócił szczególną uwagę, że oto słowo: depresja - nie oddaje w pełni istoty niszczącej dolegliwości, że kiedyś zwana ona melancholią i wiązana z hipochondrią bardziej na siebie zwracała uwagę otoczenia. Zwykle faktycznie mówimy: "weź się w garść, wszystko się ułoży", nie potrafiąc sobie wyobrazić cierpienia osoby "dotykającej ciemności"; bo każdy na co dzień zmaga się z niedogodnościami życia, i każdego poranka musi brać się w garść, ale jednak... depresja - to zupełnie coś innego.

Dziękuję, Verdiano. Dobrze mi się tę książkę czytało. I mam wrażenie, że wyobraziłam sobie cierpienia ("burzę mózgu") W. Styrona. Lubię go bardzo. Tak dobry pisarz w czasie choroby - zupełnie stracił, ale to zupełnie, wiarę w siebie. Oto jeden - z różnorakich i bardzo indywidualnych - z istotnych i możliwych symptomów depresji przychodzącej niezależnie od naszej woli.

* W. Styron "Dotyk ciemności", przekład: Dorota i Tomasz Bogutyn, Wydawnictwo Atext, Gdańsk 1991, s. 77-78.
Użytkownik: iamone 07.03.2012 08:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To kolejna książka z seri... | verdiana
Przeczytałam już wiele książek o depresji, psychozie i innych problemach psychologicznych/psychiatrycznych. Ta jest zupełnie inna. Rzeczywiście jest to pigułka, książka jest bardzo krótka, niestety. Warto się z nią zapoznać, ale nie dla wszystkich może być wystarczająca, ponieważ Styron rzeczywiście nie szafuje opisami swoich wrażeń i przeżyć. Pisze dość ogólnie i, jak zauważyła recenzentka, sucho/surowo. To pozycja, która może być dobrym uzupełnieniem dla obszerniejszych opracowań, biografii i beletrystyki z tego kręgu tematycznego. I rRzeczywiście może rozbudzić zainteresowanie autorem i jego twórczością. Choć ja czułam niedosyt. Wiem, że Styron mógłby napisać dużo więcej, obszerniej. Ale oczywiście każdy ma prawo do zachowania swoich przemyśleń i przeżyć dla siebie. Choć w tym przypadku naprawdę szkoda, że skończyło się na kilkudziesięciu stronach.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: