Dodany: 25.07.2005 14:10|Autor: aleutka
Kontekst opowieści
Jak stwierdziła Aurelia – bodajże w "Dziecku piątku" M. Musierowicz – śmierć jest jak kropka dla zdania - nadaje życiu sens. Jest to prawda, ale uproszczona. Sens zdania zależy przecież w ogromnej mierze od kontekstu. Z życiem jest podobnie. I o tym właśnie próbuje opowiedzieć Wilder.
Punkt wyjścia jest niezwykły – znajdujemy się w Peru, są lata 40. XVIII wieku. Spinający andyjską przepaść most, upleciony z łoziny jeszcze przez Inków, zrywa się znienacka, a w katastrofie ginie pięć osób. Brat Juniper, mający ambicje uczynienia z teologii nauki ścisłej, uważa, że to idealny przypadek do studiów – oczywista interwencja Boga zamykającego życie ofiar właśnie w tym momencie (żadnego czynnika ludzkiego, brak możliwości pomyłki...). Są to więc życia niejako dokończone, a ich sens powinien być łatwiej uchwytny. Jeśli tylko zbierzemy wystarczająco dużo danych, zrozumiemy lepiej zasadę działania Boga.
Początkowo - być może w wyniku oddziaływania literatury typu "Pięć osób, które spotkamy w niebie" – czytelnik podświadomie podziela arogancję brata Junipera: jest przekonany, że życie ma tylko jeden sens, oczywiście – przynajmniej po tamtej stronie - całkowicie uchwytny, wykładalny, emocjonalnie logiczny i zrozumiały, niejako zamknięty i raz na zawsze ustalony, co najważniejsze - na naszą miarę. Rozsiada się więc (czytelnik oczywiście :)) wygodnie, pozwalając, aby pisarz wyjaśnił sens życia Pięciu Osób, Które Spadły w Przepaść. I Wilder pozwala nam (krótko!) żywić to złudzenie. Ale potem stawia nas w świecie, którego drogi nie są naszymi drogami (jak to się dzieje, że to wciąż jest nasz świat?), wobec przeczucia Kogoś, kogo myśli nie są naszymi myślami.
Jest to największy atut tej książki, źródło mojego nieustannego czytelniczego zdumienia. I paradoksalnie o tym właśnie najtrudniej pisać, nie popadając w tandetne metafory. I mnie się chyba też nie uda...
Sens życia zależy od kontekstu całej historii. A przecież opowieść jeszcze się nie skończyła, konteksty mogą się zmieniać, nawet dość dramatycznie, nadając jakiemuś zdaniu całkowicie nowy sens, nawet jeśli jest już zakończone kropką. Wilder po mistrzowsku odmalowuje (sugeruje właściwie) misterną sieć wzajemnych powiązań, widzimy, jak śmierć ofiar katastrofy zatacza coraz szersze kręgi, zmieniając kontekst opowieści i wciąż nabierając nowych znaczeń. Właśnie subtelność snucia tego wątku świadczy o mistrzostwie autora (Pulitzer za tę książkę jest całkowicie zasłużony...). W książkach tego typu na ogół wykłada się Prawdę Objawioną łopatologicznie. Wilder natomiast pozostawia nas z poczuciem niedokończenia, przeczuciem, że stanowi to zaledwie ułamek części Kontekstu. Że nasza wyobraźnia nie może się mierzyć z wyobraźnią tego, kto pisze opowieść. Że próby jej całkowitego ogarnięcia są daremne. Że uczestniczenie w życiu jest zagadką.
Nie oczekuj “mowy natchnionej”. Siłą tej książki jest właśnie niezwykła prostota środków, brak napuszonych pretensji do głębi egzystencjalnej. Jest to opowieść o zwykłych ludziach postawionych nagle wobec tajemnicy. Wilder nie musi przenosić bohaterów na pustynię i stawiać mędrców na ich drodze, aby doznali Oświecenia. Możesz doświadczyć pustki egzystencjalnej czy innej tęsknoty mistycznej nad niedokończonym listem pisanym na kolanie i w pośpiechu, ale trzeba wielkiego pisarza, żeby cię o tym przekonać i pokazać to wiarygodnie. To kolejny dowód, że talent pisarski może być darem przerażającym – mam takie nieodparte wrażenie, że Wilder napisał więcej niż chciał, że opowieść rozrastała się pod jego piórem, budząc w nim samym niepokój. A przecież nie jest to wcale opasłe dzieło, przeciwnie.
To książka–lekarstwo na te wszystkie, które łudzą, że mistyka i poszukiwanie sensu życia to łatwy chleb, wystarczy poczytać jakieś przypowieści, przybrać natchnioną minę, zacząć i już wszystko będzie się udawało. "Most..." nie daje łatwej pociechy, a raczej prawdziwe wsparcie. Może stać się źródłem nadziei, siły i odwagi na te trudne odcinki drogi, a na pewno zmusi do zadumy i pozostawi jakiś niepokój. Nieźle jak na tak niewielką książeczkę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.