Dodany: 15.07.2005 16:02|Autor: Tygrysica

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Bracia Lwie Serce
Lindgren Astrid

6 osób poleca ten tekst.

Pesymistycznie...


Dawno czytałam tę książkę, miałam wtedy jakieś 12 lat, i nigdy do niej nie wróciłam. Utkwiła mi bowiem w pamięci tak mocno, że dziś jeszcze mogę odtworzyć uczucia, jakie we mnie wzbudziła lektura - to uczucie beznadziei i pustki... Według mnie nie jest to książka dla dzieci.

(Uwaga - będę zdradzać treść i zakończenie!)

Chłopcy umierają, opuszczają ten świat i odnajdują się po drugiej stronie, gdzie miało być tak pięknie, ale wcale nie jest. Tamten świat, o którym tak często się mówi, że jest dobry i radosny, wcale nie okazuje się lepszy od naszego. Chłopcy żyją może jak w baśni, ale jest to baśń nieszczęśliwa. Ich wysiłki spełzają na niczym, umierają po raz wtóry. I znów budzą się w pięknym świecie, tyle że, jako czytelnik, nie umiałam mieć nadziei, że tym razem będzie inaczej...

Jest to jedna z najbardziej pesymistycznych książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Czy jest coś straszniejszego niż odebranie nadziei? Właśnie tak odebrałam tę powieść, jako cios w dziecięcą wiarę, że bez względu na to, jak jest źle, zawsze jeszcze jest tamten świat, gdzie będzie lepiej, ba, cudownie... Nie, nie płakałam, bo książka ta nie wzruszyła mnie, a przestraszyła swoim pesymizmem i nawet przebłysk nadziei na sam koniec wydał się złudny. Co gorsze, nawet moje nadzieje stały się tylko cieniami. Dlatego nie wracam do tej książki, nie chcę tego jeszcze raz przeżywać. Życie bez nadziei jest nie do wytrzymania...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 49852
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: aleutka 17.07.2005 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
No wiec pisze drugi raz - pierwsza proba gdzies przepadla w otchlaniach netu.
Ja odebralam te ksiazke zupelnie inaczej - byla zrodlem nadziei i sily. Sama Astrid cytowala dziecko, ktore podziekowalo jej "za to ze napisalas takie szczesliwe zakonczenie".
Jak sugeruje sama autorka Sucharek umiera dopiero na ostatniej stronie, a jego opowiesc moze byc wynikiem tesknoty za Jonatanem, proba spojrzenia w twarz wlasnemu strachowi i walki z nim, w tym sensie daje duzo nielatwej, ale prawdziwej nadziei. Wlasnie w braku sentymentalizmu, w prawdzie lezy moc tej ksiazki.
Ksiazka jest odwazna i nazywa rzeczy po imieniu, jest pelna wspolczucia, bo nie ucieka od trudu w cukierkowa kraine iluzji.

PS Podobno Szwedzi w nekrologach pisza "zobaczymy sie w Nangijali"...
Użytkownik: tina 17.07.2005 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Zdumialy mnie Twoje odczucia, pamietam, ze jako dziecko czytalam te ksiazke setki razy i zawsze podnosila mnie na duchu, bo tak pieknie mowila o milosci, przyjazni i poswieceniu, no i upewnila mnie, ze po smierci czeka na nas cos jeszcze - a potem cos jeszcze, i zapewne jeszcze wiecej...
Moze jednak powinnas do niej wrocic, choc raz, by upewnic sie, ze Twoje wrazenia sie przypadkiem nie zmienily? :)
Użytkownik: Dzióbek 18.07.2005 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Również ogromnie mnie zdziwiła ta recenzja! Dla mnie to jedna z najpiękniejszych książek. Czytałam ją jako dziecko i jako osoba dorosła. Z każdym razem byłam tak samo pochłonięta historią i wzruszona. Bo z jednym się zgodzę z Tygrysicą: "Bracia Lwie Serce" bardzo silnie działają na emocje - dlaczego na recenzentkę tak negatywnie, to już inna historia. Jak bardzo jest odosobniona w swoim odbiorze, świadczą też oceny wystawione książce w Biblionetce. Bardzo jestem ciekawa czy Tygrysica da jeszcze jedną szansę Astrid Lindgren?
Użytkownik: koko 08.11.2005 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Nie czytałam tej książki w dzieciństwie. Czytałam ja dopiero mojemu 6-letniemu synowi. Syn znał juz tą opowieść, bo pierwszy raz czytała mu ją babcia, bardzo do tej książki zbuntowana. Pamiętam, jak Janek wyglądał podczas czytania mu przez babcię - przytulony do jej ramienia, niemal nie oddychał. Niedawno zapragnął "przeczytać" ją jeszcze raz. Tym razem czytałam mu ja, żeby ją poznać, dowiedzieć się, co tak zafascynowało niedużego przecież chłopca i żeby uniknąć babcinych komentarzy. Książka spodobała mi się od pierwszych stron, mimo, że jest smutna. Jest smutna i nieraz miałam problem z czytaniem, tak drżał mi głos, ale nie jest pesymistyczna. Smutek, fatum, nieszczęście wyziera od pierwszego rozdziału, jednak nie jest to dawka stresu, którego dziecko nie umiałoby przyjąć. Poznając Sucharka, jego słabości, których nie maskuje, miłość, która łączy obu chłopców, odwagę, odpowiedzialność i prawość Jonatana dzieci uczą się, że dokonywanie wyborów jest konieczne i czasami bardzo trudne. Nie buntuję się przeciwko przebywaniu chłopców w Nangijali po śmierci, większość ludzi przecież wierzy w życie Potem, a kwestia nazwania tego miejsca niebem czy Nangijalą nie ma żadnego znaczenia. Tylko, że Nangijala nie okazuje się być niebem. Tam także trzeba zmierzyć się z tym, co straszne i trudne. Nie podoba mi się jedynie w tej książce to, że skok do kolejnej krainy, nie wątpię, że teraz już szczęśliwej, chłopcy muszą wykonać sami.W mojej świadomości dorosłego człowieka, skok z wysokiej góry, ku lepszemu życiu nosi znamiona skoku samobójczego. Tak to odebrałam. Czy można mówić dzieciom, że w ucieczce przed strachem, bólem, cierpieniem można... skoczyć? Wierzę jednak, że Wielka Astrid znała dziecięcą psychikę lepiej niż niejeden z nas.
Użytkownik: Cimcirymci 23.12.2005 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Zupełnie Cię nie rozumiem. Moim zdaniem powinnaś wrócić do tej książki i przekonać się, czy nadal działa na Ciebie tak hmmm... destrukcyjnie. Mam nadzieję, że zaskoczy Cię pozytywnie.

O ile dobrze kojarzę, przygnębiła Cię idea, że "życie po życiu" może okazać się niewiele szczęśliwsze od tego ziemskiego, że gdzieś tam, na górze, znów trzeba się zmagać z ludźmi mącącymi harmonię w życiu innych i, co może się wydawać gorsze, własnymi wadami.

Ja postrzegam to inaczej. Wydaje mi się, że Lindgren chciała ukazać Nangijalę nie jako krainę pełną rozczarowania, ale właśnie nadziei na pokonanie swojej złej czy biernej strony, udowodnienie, że nie jest się "śmieciem", jeśli nie można było dokonać tego w poprzednim życiu.

Chyba zgodzisz się, że Sucharkowi na końcu się to udaje i nareszcie może nosić zasłużenie przydomek "Lwie Serce".
Użytkownik: Sailor 09.11.2006 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie Cię nie rozumiem... | Cimcirymci
Ja odebrałam to jeszcze inaczej. Dla mnie Nangijala to coś w rodzaju czyśćca, czy też jakiejś przechodniej krainy, gdzie spotykają się wszyscy- dobrzy i źli. Dopiero Nangilima jest prawdziwym rajem. Ale nie tylko ona. Rajem są także inne krainy, do których trafiają istoty, które nie docierają do Nagilimy: dla Jossiego i Tengila Lokrume, dla Katli i Karma- Sorokaste.
Co do teorii o samobójstwie...spostrzegłam jedno. Widzą to tylko dorośli, dla dzieci ma to zupełnie inne znaczenie. Dla nich ostatni skok braci nie jest samobójstwem, ale szansą na...tak, na zdrowie i udowodnienie, że nie jest się "śmieciem."
I jeszcze jedno. Moiom zdaniem Sucharek zasłużył na nazwisko "Lwie Serce", jeszcze zanim zdecydował się na skok. Nie był wcale gorszy od Jonatana, ileż rzeczy dokonał! Wyruszył sam, po nocy, w nieznane, zdemaskował Jossiego, przechytrzył żołnierzy Tengila, odkrył hasło, dotarł do Mateusza, pomógł bratu uwolnić Orwara, uratował Sofię i Huberta...Nie dosyć? A przecież miał zaledwie 9 lat.
Użytkownik: Marjetka 21.12.2006 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Jesteś chyba 1. osoba, jaką spotykam z takimi wrażeniami po przeczytaniu książki... Faktycznie, jeśli weźmiesz Nangijalę za ten koniec ostateczny, to może faktycznie jest pesymistyczny. Ale zauważ, że bracia ida potem do Nangilimy... W moim wydaniu książki po zakończeniu pwieści jest coś jakby epilog w kształce listu autorki do dzieci - to odpowiedź na ich pytania o los Jonatana i Sucharka w Nangilimie. Astrid Lingren wyraźnie daje znać, że każdy trafił do takiego miejsca, na jakie zasługiwać. Bracia trafili do beztroskiej krainy i to właśnie daje nadzieję :-)
Użytkownik: mamaRadzia 15.06.2007 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Ja czytałam tę książkę jakieś 20 lat temu. Nie pamiętam nawet od kogo ją dostałam, ale wiem, że to był prezent. Przeczytałam ją tylko raz - wtedy... Próbowałam kolejny ale nie było już tego wrażenia, choć i tak uważam ją za najpiękniejszą. Wydaje mi się, że Twój pesymizm i rozczarowanie wynika z ogólnego podejścia do życia... Nie oceniam Cię, ale wiem jaką ja miałam sytuację gdy ta książka wpadła w moje małe wtedy ręce. Ona nie odbiera nadziei - przeciwnie - daje ją! To nie jest baśń nieszczęśliwa, ale bliska realiom, jak życie. W tamtym, jak to nazywasz, świecie jest lepiej! Sucharek już nie jest chory! Nie mogę tu pochwalić się znajomością szczegółów z tej książki, ale żadnej dotychczas przeczytanej nie mam tak głęboko i wyraźnie w pamięci... Tego nie da się opisać słowami. W tych wszystkich recenzjach zabrakło mi tylko jednego wątku. Z tego co pamiętam do którejś krainy z kolei, do braci dołącza ich mama. W tamtym okresie (nie mając takiej mamy jak Ci chłopcy i pewnego rodzaju głód matczynych uczuć) utkwiła mi ona w pamięci i moment jak już wszyscy byli razem. Teraz sama jestem mamą i już wiem, że czas na powrót do Tej Książki nadejdzie wraz z wiekiem mojego małego, póki co, synka. Może moja wypowiedź jest nieskładna ale to spowodowane jest porą jej redagowania i ogromną radością, że znalazłam miejsce gdzie mogę ją kupić.
Użytkownik: kinga95 30.04.2008 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Moim zdaniem to twoja wypowiedz jest okropna.
Przecież,, Bracia Lwie Serce "to najpiękniejsza książka jaką czytałam.
Może nie do końca ją pamiętasz że piszesz taką wypowiedż. Przeczytaj jeszcze raz i napisz czy coś się zmieniło!.
Użytkownik: KOTOŁACZKA 19.04.2009 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Zgadzam się z Tygrysicą, a nawet więcej smutku i rozdrażnienia przyniosła mi ta książka... Znikąd ratunku i pomocy! Dzieci z nieobecnym ojcem, nieobecna /emocjonalnie/ matką, która sama mieszka w pokoju a dzieci trzyma w kuchni. Smutne jest przesłanie, że od urodzenia do śmierci bohaterowie pozostają niezmienni: jeden piękny, mądry, odważny i odpowiedzialny, drugi - tchórzliwy, niesamodzielny, chorobliwie uczepiony brata. Jego ostateczny skok, mający być symbolem odwagi to dla mnie tchórzostwo. Robi to ze strachu, żeby się nie rozłączyć z Jonatanem, nawet za cenę samobójstwa. A przecież to on teraz mógłby zaopiekować się chorym bratem, odwdzięczyć mu się. Wskazówka, że najlepszą drogą wyjścia w ciężkiej chorobie jest śmierć, jest dla mnie nie do przyjęcia. A jeszcze śmierć drugiej osoby "dla towarzystwa"!...
Smutne jest to, że w całe baśniowej krainie nie ma jednego dorosłego, który mógłby ją uratować. Są bezradni jak dzieci...
Niezrozumiałe dla mnie jest też zamieszkanie w osobnych domach synów i matki po ich kolejnej śmierci.
Brak więzi Sucharka z matką i neurotyczna więź z bratem typu słabiutkie pnącze czepiające się kurczowo silnego drzewa.
Przejmująca historia wiecznie przerażonego Sucharka, którego charakteru nie poprawia uzdrowienie fizyczne i wspaniały (czytaj: nierealny) wzór do naśladowania - Jonatan.
Jest godny politowanie, ale nie współczucia, bo nie zmienia siebie.
Uważacie, że jaki wiek dzieci jest odpowiedni, żeby im zaserwować tę tragiczną historię??? Bo ja uważam, że jest to mroczna opowieść o dzieciach, ale bardziej dla dorosłych niż dla dzieci.
Przygnębiający jest brak nawet cienia optymizmu :(
Użytkownik: iza280 04.01.2010 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tygrysicą, ... | KOTOŁACZKA
Przeczytałam tę książkę w wieku 11 może 12 lat. Pamiętam to z zadziwiającą jasnością. Żadna inna książka przeczytana w latach mojego dzieciństwa nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.
Poruszyła mnie, wtedy jako dziecko ogromnie. Płakałam nad losem braci, ale cieszyłam się ogromnie gdy odnaleźli się po "tamtej stronie". Jako dziecko rozumiałam że jeden z braci tak tęsknił za drugim, że jedynym wyjściem dla niego było "samobójstwo". Czy mamy prawo go za to potępiac? Nie rozumiałam wtedy jako dziecko tego czynu w 100% ale nie potępiałam też tego. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, dlaczego ta książka jest taka smutna.
Często wracałam swoimi myślami do tej książki, choc minęło już tyle lat od czasu kiedy ją przeczytałam. Nie miałam do dziś pojęcia kto był jej autorem. Jakie było moje zaskoczenie gdy okazało się że to Astrid.
Już dawno obiecałam sobie że będzie to pierwsza książka jaką polecę swojemu dziecku.
Użytkownik: JFR1st 22.02.2011 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno czytałam tę książkę... | Tygrysica
Moja ulubiona książka z dzieciństwa. Miło zobaczyć, że ma tylu zwolenników. Najlepsza bajka, jaką kiedykolwiek przeczytałem. Prezent od mamy.

Odebrałem treść "Braci Lwie Serce" zupełnie inaczej. Żadnego pesymizmu, rozpaczy, namawiania do samobójstw i tym podobne negatywy. Czy przeciętne dziecko w ogóle wie co to samobójstwo i czy zaprząta sobie tym głowę? Czy Astrid Lindgren napisałaby coś takiego, gdyby miała złe intencje? Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Ja sobie głowy samobójstwem nie zaprzątałem w wieku jedenastu czy dwunastu lat, chyba nawet nie znałem takiego słowa. I książka również mi się z samobójstwem nie skojarzyła, w żadnym momencie.

Swoje wrażenia mogę opisać tylko tak, jak pamięta dorosły człowiek książkę, którą czytał kilkanaście lat temu jako dziecko.
Dla mnie to opowieść o braterstwie, honorze, nadziei, konieczności walki ze złem, nawet wtedy, kiedy wymagane jest naprawdę wielkie poświęcenie. O sile, wytrwałości i odwadze. Słowem o wszystkim tym, czym każdy człowiek chciałby się charakteryzować i z czym utożsamiać, a co w miarę dorastania jest przygniatane prozą życia i miażdżone siłą nieraz bardzo sztucznych i bezsensownych konwenansów, z którymi na co dzień mamy do czynienia, i które nas otaczają - chcemy czy nie.
Przecież w zasadzie Sucharek z Jonatanem mogli siedzieć w Dolinie Wiśni i nie wyściubiać nosa (dopóki Tengil nie sięgnąłby i po tę krainę).

To jedna z tych bajek, które koniecznie chciałbym przeczytać dzieciom. Jest po stokroć tego warta.

Dlaczego na autorkę tej recenzji książka podziałała tak negatywnie, nie wiem. Ciekawe czy teraz, po kilku latach, byłoby podobnie i napisałaby podobną recenzję?

PS. - Naprawdę Szwedom zdarza się pisać na grobach "zobaczymy się w Nangijali"? Piękne :).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: