Dodany: 10.10.2018 09:48|Autor: matis

A rzeczywista rzeczywistość skrzeczy


Mam problem z tą książką. Bardzo ciekawy obraz rzeczywistości Królestwa Polskiego, bardzo ciekawy obraz teatru warszawskiego w latach nastych dziewiętnastego wieku. W końcu bardzo ciekawy główny bohater – Wojciech Bogusławski – który w wieku „mocno dojrzałym” walczy o pozycję najważniejszej osoby w polskim teatrze, a utrudniają mu to tytułowi Iksowie, tudzież inni intryganci, kolaboranci, tchórze i zwyczajne miernoty, nierozumiejące nowych czasów, ewentualnie próbujące za wszelką cenę zatrzymać epokę, która właściwie już odeszła. Plan zaludniony przez świetnie ożywione postaci historyczne, znane dotąd tylko z podręczników, fantastycznie wypełniające martwą strukturę, znaną dziś ze wspomnień, pamiętników, zapisków czy artykułów gazetowych z początku XIX w. To wszystko opisane barwnie, kontrowersyjnie, ale przekonująco. Istotnie ta powieść potrafi porwać.

W tym daniu jest jednak karaluch, jak mówią w „Grze o tron”. Potężną część tzw. tła historycznego autor, że tak powiem, „wyssał z palca” – nie wiem, jak inaczej określić ten proces. Nie chciało mi się metodycznie sprawdzać szczegółów, bo i po co, ale jestem takim nieprzyjemnym czytelnikiem, który – jeśli temat go zainteresuje – lubi coś o nim doczytać. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy przeczytałem w Wikipedii, że w latach 1816–1827, a więc w czasie akcji powieści, Bogusławski, rzekomo walczący bezskutecznie o możliwość zagrania czegokolwiek, a nawet w ogóle zaistnienia, być może tłumaczący do szuflady kolejne fragmenty kolejnych dzieł, bo wystawić komedii nie chciano, a już zwłaszcza jego, zatem generalnie nudzący się bezczynnie w domu, że zatem ten odstawiony na boczny tor biedak wystawił w tym złym dla siebie czasie 13 utworów scenicznych własnego tłumaczenia lub adaptacji. Tak! W teatrze warszawskim, do którego go, wg Iksów, nie dopuszczano! Czytelników powieści Spiro może też zdziwić, że Bogusławski ostatni raz wystąpił na scenie dwa lata przed śmiercią, w komedii (Tak, tak!) „Koszyk wiśni”. „No ale przecież w książce nie pozwalali mu grać i nic nie grał...” – powiecie. Ano w książce nie pozwalali i nie grał.

Nie wnikajmy w nieistotne drobiazgi, w stylu zrobienia z Antoniego Fiszera muzyka zamiast aktora (po występach w Warszawie [1815–16] przeniósł się do Krakowa, gdzie zmarł w 1830 roku), bo one SĄ nieistotne, zatrzymajmy się jednak przy „grubszych” sprawach. Otóż w powieści Bogusławski kupuje sobie za pieniądze od Iksów pałacyk, który jednak w rzeczywistości zbudował sam w 1807 roku. Natomiast faktycznie dostał od kogoś w tym czasie coś dużego: mianowicie od rządu Królestwa Polskiego otrzymał, w dowód uznania, spory folwark pod Tomaszowem, w którym, podobno z powodzeniem, gospodarował w latach dwudziestych i skąd wpadał do Warszawy, jeśli grał albo reżyserował (w Warszawie trzymał na takie sytuacje drewniany dom, w którym ostatecznie zmarł w czasie prób do przedstawienia). Czy aby w powieści ktoś nie upraszał władz o jakąkolwiek emeryturę dla aktora umierającego w biedzie, w zimnej warszawskiej chałupinie? Powracając do faktów autentycznych – proszę o niepoprawianie – we wspomnianym folwarku po śmierci bohatera pozostała jego bardzo młoda żona, córka drezdeńskiego (nie, nie warszawskiego) drukarza, z którą spędził ostatnie lata życia. Hmm... no, to wychodzi na to, że jednak wpuścił ją do domu po ślubie, tak jakby.

W świetle tego, o czym wspomniałem, powstaje pytanie – ile z tego, co napisał Spiro jest, nie mówię „prawdą”, ale choćby niesprzeczne z prawdą. Być może cała ta niby-rzeczywistość powieściowa, myślę sobie, jest całkowitą produkcją autora. Nie przeszkadza mi to absolutnie, jednak pod warunkiem, że nie mamy do czynienia z powieścią historyczną lub opartą na faktach. W tej sytuacji okazuje się bowiem, że to, co trzymamy w ręku, to zakłamująca prawdę, oparta na sfabrykowanych faktach książka rzekomo historyczna. Autor może wszystko – mnie się to jednak nie podoba.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 652
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: