Dodany: 25.08.2010 21:58|Autor: exilvia

Czytatnik: między kartkami

Potęga mitu, Joseph Campbell - wypiski


"Potęga mitu" to zapis telewizyjnych rozmów Billa Moyersa (dziennikarza) z Josephem Campbellem, mitografem, antropologiem, religioznawcą i myślicielem. Człowiekiem, który, jak pisze Moyers we Wstępie, "uznawał życie za przygodę. (...) Zrezygnował z robienia doktoratu, zaszył się w lasach, by czytać. (...) Przez cały czas przypominał innym, że jedyna pewna ścieżka do świata wiedzie poprzez zadrukowane stronice." s. 10 "Powiadano o nim, że <<potrafi przyoblec w żywe ciało szkliet folkloru i atropologii>>". s. 11 A jego była studentka nazwała go "cyklonem energii wiejącym przez wszelkie możliwości intelektualne" s. 10. Campbell uważał, że "poza konfliktami iluzji prawdy istnieje jakiś punkt mądrości, w którym ludzkie życie może odzyskać utraconą pełnię." s. 15 Poniżej kilka cytatów z książki.

"CAMPBELL: Powiada się, że tym, czego poszukujemy, jest sens życia. Otóż nie sądzę, żebyśmy szukali właśnie tego. Myślę, że tym, o co nam chodzi, jest doświadczenie życia jako takiego, tak, by nasze realne przeżycia na płaszczyźnie czysto fizycznej wywoływały rezonans w głębi naszej najbardziej wewnętrznej istoty i rzeczywistości, byśmy naprawdę doznali upojenia faktem życia." s. 19

"CAMPBELL: Niebo i piekło, i wszyscy bogowie są w nas, w środku. To wielkie odkrycie nastąpiło w dziewiątym wieku przed Chrystusem w Indiach; mamy je w Upaniszadach. Wszyscy bogowie, wszystkie niebiosa, wszystkie światy - są w nas. Są one snami w powiększeniu, a sny to przejawiające się w formie obrazów i będące we wzajemnym konflikcie energie ciała. Tym właśnie jest mit. Mit jest przejawieniem się w obrazach symbolicznych, metaforycznych, energii organów ciała pozostających wzajem z sobą w konflikcie. Jeden organ chce tego, drugi - czego innego. Mózg jest jednym z tych organów." s. 72

"CAMPBELL: Podstawa bytu to podstawa naszego jestestwa, więc kiedy zwracamy się na zewnątrz, widzimy wszystkie te drobne problemy naokoło nas, tu i tam. Kiedy jednak popatrzymy do wewnątrz, widzimy, że my sami jesteśmy ich źródłem." s. 73

"CAMPBELL: (...) sen to osobiste przeżycie głębokiego, mrocznego fundamentu naszego świadomego życia, tymczasem mit to sen społeczności. Mit jest publicznym snem, a sen - prywatnym mitem. Jeśli twój prywatny mit - sen - przypadkiem zgodzi się z mitem społecznym, pozostajesz w harmonii ze swoją grupą. Jeśli nie, to w ciemnym lesie, gdzieś przed tobą, spotka cię jakaś przygoda." s. 75

"MOYERS: Ale czy nie było tak, ze wielu wizjonerów, a nawet przywódców i bohaterów ocierało się wręcz o chorobę psychiczną?

CAMPBELL: Owszem, tak było.

MOYERS: Jak to tłumaczysz?

CAMPBELL: Oni opuścili społeczność, która mogłaby ich chronić, weszli w ciemny las, w ognisty świat pierwotnego doświadczenia. Nikt za ciebie nie rozpoznał pierwotnego doświadczenia, więc swoje życie musisz konstruować sam. Albo potrafisz się z tym uporać, albo nie potrafisz. Z rozpoznanie ścieżki wcale nie musisz zbaczać daleko, żeby znaleźć się w bardzo trudnych sytuacjach. Wyczyn bohatera polega na odwadze stawienia czoła próbom i przeniesienia całkiem nowego zespołu możliwości w sferę doświadczenia rozpoznanego, tak by mogło stać się udziałem również innych ludzi." s. 75-76

"CAMPBELL: (...) jednym z głównych problemów mitologii jest pojednanie ludzkiego umysłu z tą brutalną przesłanką wszelkiego życia, które żyje dzięki zabijaniu i zjadaniu innego życia. Nie bujajmy się, żywienie się wyłącznie roślinami tez niczego nie załatwia, bo i one żyją. A więc istotą życia jest samozjadanie się! Życie karmi się życiem, i pogodzenie się ludzkiego umysłu i wrażliwości z tym fundamentalnym faktem jest jednym z zadań niektórych spośród tych rzeczywiście bardzo brutalnych obrzędów, polegających głównie na zabijaniu - poniekąd imitacji pierwotnej zbrodni, z jakiej powstał nasz doczesny świat, w którym wszyscy uczestniczymy. Pojednanie umysłu z warunkami życia to podstawowy motyw wszelkim opowieści o stworzeniu. Pod tym względem śa one do siebie bardzo podobne." s.77

------
Wszystkie cytaty pochodzą z: Potęga mitu, Joseph Cambell, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14079
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: ambarkanta 25.08.2010 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Potęga mitu" to zapis te... | exilvia
Wynotuję z pamięci, co mnie się spodobało: Mity jak kwiaty wyrastają z ziemi. A drugim było nierealne zamierzenie - marzenie Campbella, aby udać się na pólnoc i zasiąść przy jednym ognisku z Igjugarjukiem i Jamesem Joyce'm.
Użytkownik: exilvia 26.08.2010 09:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Wynotuję z pamięci, co mn... | ambarkanta
A czytałeś jakąś przez niego napisaną książkę? Ciekawe, czy są wznowienia, czy trzeba po bibliotekach ze świecą szukać..
Użytkownik: ambarkanta 26.08.2010 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A czytałeś jakąś przez ni... | exilvia
Właśnie "Potęgę mitu" - fenomenalny tytuł, ale irytowały mnie częste nawiązania do "Gwiezdnych wojen" Lucasa i potakiwania autora na sugestie dziennikarza. Książka ta ukazała się w serii Mity, Obrazy, Symbole wyd. Znak w połowie lat 90-tych, piękna, ilustrowana seria. Obecnie Znak wznawia te pozycje w nieco uboższej szacie graficznej, jest już "Odrzucony obraz" C. S. Lewisa i "Potęga mitu" Campbella (2007).
Użytkownik: exilvia 26.08.2010 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie "Potęgę mitu" - f... | ambarkanta
Chodziło mi o książkę napisaną sensu stricte przez Campbella. Wrzuciłam w Google jego "Bohatera o tysiącu twarzy" i wyskoczyło mi Allegro z uzyskaną na licytacji ceną 250 zł. A "Gwiezdne wojny" musiały zrobić na nim duże wrażenie. Ciekawe, co by powiedział o Matrixie. :-) Ja jeszcze do tych nawiązań nie dotarłam (jak pisałam Czajce tkwię na początku książki ze względu na serialowego pożeracza czasu), ale podoba mi się jego wychodzenie do współczesności i komentowanie jej przez pryzmat mitologii (?). A Campbell z Moyersem chyba się znali i lubili, dlatego pogawędka jest tak przyjacielska.

Co to znaczy, że wznawiają Campbella w uboższej szacie graficznej? Ja boleję, że w tej z lat 90tych ilustracje nie są kolorowe... czyżby było jeszcze gorzej (brak ilustracji?)?
Użytkownik: ambarkanta 26.08.2010 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodziło mi o książkę nap... | exilvia
Tak, bez ilustracji i obwoluty, ale nadal w twardej okładce, do tego żywsze kolory (tamta seria była utrzymana w ciemnej tonacji) - edycja z 2007 kosztuje 38 zł. Na temat innych książek Campbella nic nie wiem, żałuję bo podzielam Twoje upodobanie do restauracji mitu ;-) Wielki sentyment mam też do idei oraz filmu "Matrix", produkcje Lucasa zaś oglądałem w kinie, ale fabuła nigdy mnie nie wciągnęła.
Użytkownik: exilvia 26.08.2010 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, bez ilustracji i obw... | ambarkanta
To moje upodobanie pojawiło się przed kilkoma dniami. ;-) Do której matrixowej idei masz sentyment? Świata jako złudzenia, zbawiciela..? Dla mnie Star Wars to przede wszystkim jednak ciekawe zjawisko społeczne. Nigdy go dogłębnie nie analizowałam, ale po 1) Potędze mitu, 2) "Teorii wielkiego podrywu" (to ten serial, który mnie ostatnio pochłania), 3) książce Sennetta rozbierającej kulturę nowoczesnego kapitalizmu za pomocą narzędzi socjologicznych, mam na to wielką ochotę. Jak mi starczy zapału, to się wgłębię. Przypuszczam jednak, że kolejne lektury przyćmią to pragnienie. Chyba, że zostaną sprytnie dobrane, czyli pod kątem. Zamiast czytać książkę Iwaszkiewicza o książkach ;-), których nigdy nie przeczytam, bo w ogóle mnie nie interesują, a lubię tylko styl Iwaszkiewicza, powinnam sięgnąć po coś na temat supermarketu kultury... Mam problem ze zbyt łatwym uleganiem chwilowym potrzebom przeczytania czegoś, a przydałoby się czasem stworzyć jakiś sensowny plan lektur,z którego coś by wynikało. Rozpisałam się.. Mój słowotok bierze się z uwięzienia w temacie e-usług i unijnych programów operacyjnych (praca).
Użytkownik: ambarkanta 26.08.2010 23:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To moje upodobanie pojawi... | exilvia
Twój słowotok jest bardzo konstruktywny :-) Moja pisanina bierze się stąd, że przedłuża mi się urlop.

Wprawdzie spotkałem się wcześniej z tytułami książek Campbella, a nawet coś widziałem ostatnio (uwaga: z rok temu) w Księgarni Powszechnej na poznańskim Rynku, ale już wiem (dzięki Czajce), co mnie zraziło do tego mitoznawcy - ta eklektyczna nowoczesność.

Kartezjuszowskie zwątpienie w rzeczywistość, niemożność docieczenia fundamentu istnienia/poznania nie jest głównym przesłaniem "Matrixa", ale idea ta znajduje się w punkcie wyjścia fabuły filmu, który w dodatku jest świetnie zrealizowany. Tak się też składa, że znam osobiście braci Wachowskich... - niestety, nie tych producentów ;-)

Poznanie mechanizmów mitycznych, powstawania i funkcjonowania mitów w nowoczesnym społeczeństwie byłoby dla mnie czymś nowym. Na razie zadowalam się ustaleniem, że czynnikami potęgi mitu są m. in. archetypy i symbole, które trafiają w nasze podświadome gusta. Nie znam serialu, o którym wspominasz, ale przedwczoraj oglądałem ciekawy dokument o Iwaszkiewiczu i jego kontaktach z aparatem partyjnym. Pisarz, który w PRL-u osiągał najwyższy całościowy nakład, potrafił swoją ugodową polityką bronić co bardziej krewkich kolegów po piórze. Życzę spełnienia wszystkich planów, zwłaszcza tych ambitnych i przyjemnych.
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój słowotok jest bardzo... | ambarkanta
Muszę obejrzeć Matrixa jeszcze raz. Całą trylogię. Pamiętam tylko pierwszą część (pewnie dlatego, że widziałam ją więcej niż 1 raz w przeciwieństwie do kolejnych części). Jaka jest centralna idea Matrixa? Determinizm, wolność?

Ja natomiast, zainspirowana naszą rozmową, obejrzałam z synkiem wczoraj "Imperium kontratakuje". To chyba najbardziej ponury epizod GW. Scenerią są albo bagna albo lodowe pustkowie, a miasta, w chmurach, w którym w pewnym momencie znajdują się bohaterowie, prawie nie pokazują. Szkoda. Niektórzy uznają tę część GW za najlepszą, ale wg mnie ona niewiele wnosi nowego z punktu widzenia całości GW.

Eklektyzm Campbella jest przez niego zamierzony - on w pewnym momencie tłumaczy (a może Moyers?), że nie chce być specjalistą, chce objąć spojrzeniem jak największy obszar sfery duchowej. I chwała mu za to! Ja raczej mówiłam o New Age, czyli o pomieszaniu pojęć z różnych dziedzin, niekoniecznie naukowych, co tworzy dziwną mieszankę pseudo-duchowości. Ale częściowo się z tego wycofuję. To nie jest książka naukowa. Analizując mitologie Campbell podchodzi do nich jak dociekliwy naukowiec, a z drugiej strony wyciąga z nich nauki/mądrości - wartościuje, selekcjonuje interpretacje i robi to na oczach słuchaczy, więc wydaje się to mało naukowe. Naukowcy lepiej ukrywają swoje sympatie. ;-) Ale mi to pasuje, naukom społecznym rzekomy obiektywizm nie wychodzi na dobre, pozbawia je ducha i dechu. Czyni nudnymi.

Na pewno zajrzę do Twojego czytatnika. :-)

Dziękuję za inspirującą wymianę zdań!
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę obejrzeć Matrixa je... | exilvia
Ja trochę się gubię w chronologii Star Wars, bardziej pamiętam kinowe hity lat 80-tych, najbardziej "Powrót Jedi". Nie łapię całej tej historii, na czym polega ciemna strona mocy itp. Jestem za to fanem nowszej wersji "Battlestar Galactica". Najlepszym filmem z pogranicza fantasy/SF (GW to też taka hybryda) jest wg mnie "Diuna" Dawida Lynche'a ze wspaniałą muzyką i wizjonerską interpretacją genialnego reżysera, poniekąd genialnej książki Franka Herberta. "Matrixa" także cenię za muzykę (Mansona), a główna idea - myślę, to szerokie spektrum zagrożeń wolności właśnie. W filmie bohaterowie docierają do matrycy programu, prawdziwej rzeczywistości. Problem filozoficzny dotyczy pierwotnego względem programu świata właśnie, ale ten problem nie został dość wyeksponowany. Myślę, więc jestem; a może śni mi się, że myślę...? tak, czy owak - jestem.

Jak łania pragnie wody ze strumienia, tak dusza moja szuka... Mitu, Absolutu. Nie przekreślam z góry New Age, ale chciałbym sie uchronić przed wygodnymi rozwiązaniami, chciałbym za to posiadać wiedzę i wyczucie Jo Campbella. Z tego, co pamiętam, facet miał hopla na punkcie Joyce'a (tego bym nie chciał, choć go bardzo lubię). Teraz odpowiem na kolejnego Twojego posta, a są one wymagające, tzn. ispirują :-)
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja trochę się gubię w chr... | ambarkanta
Poddaję się - po bohaterach serialu, o którym już pisałam, jesteś kolejną osobą chwalącą "Battlestar Galactica", więc też się skuszę. Tym bardziej, że mam niedobór fantastyki we krwi. A Matrix do poprawki - choć idea pierwotnego względem matrixa świata nie jest zbyt pociągająca, to kwestie wolności - jak najbardziej. Pamiętam tylko jakiegoś Wielkiego Architekta (absolut? bóg?). Z nawiązań kartezjańskich - solipsyzm jest taką fascynującą ideą, szczególnie w prześmiewczym wykonaniu Lema. :-)

Hmm.. no właśnie moja dusza absolutów nie pragnie, ale uwielbiam wszelkie teorie dotyczące różnych aspektów życia, działania, myślenia itp. ludzi - szczególnie na poziomie zbiorowości. Stąd zainteresowanie książką Campbella o mitach. Jestem strasznie przyziemna. :-)
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Poddaję się - po bohatera... | exilvia
A "Diunę" widziałaś? - w tym względzie chciałbym Cię koniecznie nawrócić! :-)

A solipsyzm Berkeleya - to dopiero skandal filozoficzny; nie podjąłbym się obrony tak skrajnego stanowiska, ale obalić też bym nie potrafił. Podobnie rzecz ma się u mnie z faktami społecznymi Durkheima - pociągająca idea, jednak wystrzegam się redukcji i wierzę w coś innego. Przyziemność to dobra cecha, pamiętaj, łaska buduje na naturze ;-)
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój słowotok jest bardzo... | ambarkanta
Ty oglądałeś dokument o Iwaszkiewiczu (mogę prosić tytuł?), a ja przeczytałam nie tak dawno książkę Domosławskiego o Kapuścińskim, która wzmogła moje mieszane uczucia w stosunku do tego ostatniego. Jawi się on poprzez nią jako wieczny potakiwacz - uśmiecha się przytakuje, myśli swoje, robi swoje. Jest to jakiś sposób na życie. Ale do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia, że jawnie lewicujące książki Kapuścińskiego spotykają się z tak ogromnym entuzjazmem czytelników. Prawda - są dobrze napisane, ale równocześnie bardzo radykalne. Niedawno wznowiono jego książkę o zabójstwie dyplomaty w Ameryce Łacińskiej, wziętego przez bojowników jako niewolnika, w której broni terrorystów. Mam bardzo mieszane uczucia (nie tylko ja), ale ta książka jest tylko kroplą w morzu poglądów Kapuścińskiego - często naiwnie lewicowych. Może przesadzam, muszę wrócić do jego książek i jeszcze przemyśleć temat.
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty oglądałeś dokument o I... | exilvia
Wydobyłem ze śmietnika program tv z minionego tygodnia (w telewizji tydzień kończy się w czwartek - to zależy chyba od gazety z programem ;-), tytuł tego filmu brzmi: "Jarosław Iwaszkiewicz - jakim pozostał w ludzkiej pamięci". Netowyszukiwarka wskaże Ci opis tego dokumentu. A wiesz, nawet nie chce mi się grzebać w tych życiorysach, a najtrudniej sądzić post factum. To samo bowiem dotyczy Miłosza, mojego poety. Kapuścińskiego cenię za prostotę i szczerość opisów podróży oraz postrzegania obcokrajowców w "Hebanie" na przykład oraz za niespodziany tomik poezji. Zastanawiam się nieraz, jaką drogą bym poszedł na miejscu tych wszystkich pisarzy w PRL-u. Myślimy chyba podobnie: Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono...
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydobyłem ze śmietnika pr... | ambarkanta
Sprawa jest złożona. Dlatego ja też nie umiem i nie będę moralnie nikogo (przesadzam!) oceniać za to, że żył w takich, a nie innych czasach. Mam w głowie mętlik raczej z powodu tego przytakiwania i robienia po swojemu. Umiejętności wkradania się w łaski. Nieważne czyje. Umniejsza to postać autora w moich oczach. Może za bardzo go (jako bohatera swoich książek i myśliciela z wywiadu-rzeki) lubiłam i Domosławski zrobił mi przysługę odbrązowiając? Następny temat do przemyślenia, co zapowiada godziny nad klawiaturą lub zeszytem, bo tak mi się najlepiej myśli. Najgorsze, że Iwaszkiewicz bardziej lubię niż Kapuścińskiego - jego proza jest przecudnej urody, więc ciężko byłoby mi przyjąć pewnie jakieś straszne informacje na temat jego życia. Ograniczę się może na razie do Dzienników (plany czytelnicze) i różnej okołoliterackiej twórczości (typu te felietony o książkach, które właśnie czytam).

Ha! "Hebanu" właśnie jeszcze nie czytałam. I po biografii nie mogę się przemóc, żeby w jego stronę spojrzeć. Ale mam w dalszych planach.
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 08:48 napisał(a):
Odpowiedź na: To moje upodobanie pojawi... | exilvia
W temacie mitu pojawia się coraz więcej kluczy interpretacyjnych. Postanowiłem zebrać własne spostrzeżenia dotyczące tego zjawiska kulturowego - w moim przypadku odbędzie się to ze wskazaniem na aspekty filozoficzne owego zagadnienia. Przepraszam, to Tobie zawdzięczam przypomnienie o New Age Campbella - pisałaś o tym do Czajki, nie na odwrót; dziękuję, pozdrawiam, zapraszam przy czasie do czytatnika :-)
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: W temacie mitu pojawia si... | ambarkanta
A jeszcze zapytam z ciekawości - filozofia to Twoje hobby, czy coś więcej... (studia/praca)?
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A jeszcze zapytam z cieka... | exilvia
Kiedyś studia, seminarium i magisterium, ale na teologii. Obecnie hobby, pogląd na życie i próba dokonania czegoś więcej w tym kierunku. Czym dla Ciebie jest filozofia? Pozdrawiam serdecznie.
Użytkownik: exilvia 27.08.2010 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś studia, seminarium... | ambarkanta
Gdzieś musiałeś się po drodze z tą teologią zdradzić, bo Cię z tym kierunkiem (myślenia) kojarzyłam. :-) Ja jestem absolwentką studiów filozoficznych, jednak z przerażeniem obserwuję, że niewiele mi po studiach w głowie z filozofii zostało i właśnie się powolutku zabieram za nadrabianie zaległości. Campbell wszedł mi trochę w paradę, bo zaczęłam Charlesa Taylora "Nowoczesne imaginaria społeczne". Pod ręką leży też Filozofia XX w. Gadacza, choć moje czytanie, jak już wspomniałam, jest bardzo impulsywne, chaotyczne i albo siedzę cały dzień nad książką i pochłaniam, albo kilkadziesiąt stron wieczorem, zmęczona po pracy czytam. Nie sprzyja taki styl czytania refleksji. W wolne dni i popołudniami jedno oko zawieszone mam dodatkowo na dziecku. Chciałabym pociągnąć jednak tę moją fascynację i próbuję się dostać na studia podyplomowe z najnowszej filozofii (niestety moje szanse są marne, bo jestem kompletnie nieprzygotowana do jakiejkolwiek rozmowy o filozofii; moja pamięć jest potwornie dziurawa i mam przeważnie mgliste wyobrażenie o poglądach poszczególnych filozofów, kierunkach). Usprawiedliwiam się - strasznie tego nie lubię robić, ale na tym zawsze się kończy. Po studiach zachłysnęłam się wolnością wyboru lektur i tak trwam od kilku lat w zachwycie czytając na co mam aktualnie ochotę, a książki filozoficzne wymagające namysłu i skupienia kompletnie nie mogą się na listę lektur wpisać, bo ich nie czyta się jednym tchem. Filozofia jest zatem dla mnie niezmiernie ważną częścią życia, acz odkładaną do mniej nerwowych i bardziej "czasowych" czasów. ;-) Filozofia na spółkę z socjologią wywracały mój umysł na nice - a to lubię najbardziej. Filozofia jest przekraczaniem stereotypów, schematów. Pamiętam z zajęć z filozofii średniowiecznej, że uczęszczający na zajęcia z filozofii na akademiach średniowiecznych robili takie ćwiczenie - wyobrażali sobie, jakby to było, gdyby jakaś fundamentalna sprawa przedstawiała się na odwrót niż to się powszechnie uważa, jakie byłyby tego konsekwencje np. jakby to Ziemia kręciła się wokół Słońca... Strasznie mi się to ćwiczenie podoba.
Użytkownik: ambarkanta 27.08.2010 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzieś musiałeś się po dr... | exilvia
Gratuluję - od początku myślałem, że mam do czynienia z filozofką :-)

Ja rozmyślnie wybrałem teologię, lecz filozofia i tak była poza zasięgiem (zamiejscowe studia kolidowały mi zawsze z pracą). Swoje zajęcia układałem pod kątem epistemologii, tak też dobierałem lektury, zostało mi do dziś. Podyplomówka przeszła niemal bezowocnie (nie martw się, chyba że wiążesz z nowym dyplomem jakieś plany) - wolność wyboru lektur zaprowadziła mnie do Leszka Kołakowskiego, to jedyne na plus z tego okresu. Po drodze poznałem ludzi ambitnych i zdolnych bez matury oraz wystraszonych swoją niewiedzą półdoktorów. Czasem wymóg papierka zabija pasję, czasem Biblię czytałem pośpiesznie jak gazetę...

Tymczasem pozdrawiam, jakaś lektura chyba na mnie czeka :-)
Użytkownik: Czajka 26.08.2010 01:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Potęga mitu" to zapis te... | exilvia
Ty bardzo niedobra kobieto! ;)
Ps. W dodatku jest w mojej księgarni ta książka.
Użytkownik: exilvia 26.08.2010 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty bardzo niedobra kobiet... | Czajka
A może zamiast książki serial, na podstawie którego napisana została ta książka? Podobno fascynujący. Pamiętam z "Kochanych kłopotów", że Rory uwielbiała go oglądać. ;-) Miałam na początku mieszane uczucia wobec tego jak i co mówił Campbell, bo powiało nieco New Age'em, ale postanowiłam się nie zrażać i nie uprzedzać. Na razie nie doszłam nawet do 100 strony, bo wpadłam w obsesję serialową [jako współuzależnionej od "Przyjaciół" mogę Ci polecić fajny sitcom - "Teoria wielkiego podrywu" ("Big bang theory"), leci(ał)/będzie lecieć/może są powtórki na TVN7]. Wracając do tematu - facet ma syntetyzujący (?) umysł, więc te wszystkie mity stare i nowe (nawiązuje też do Wojen Gwiezdnych) łączą się w fascynującą opowieść o człowieku i jego duchowości. Stosunek Campbella do religii jest dość złożony, tak samo jak do wszelkiej maści bogów. Dostrzega negatywne skutki zamykania się jakiejś społeczności w ramach swojej religii i postrzegania innych jako obcych, mówi o tych obawach, więc raczej nie był katolikiem/protestantem/muzułmaninem.. ciepło natomiast mówi o deizmie. Ale mity to nie tylko bogowie, to przecież przede wszystkim człowiek. Fascynująca lektura!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: