Dodany: 26.06.2018 10:45|Autor: WiadomościOpiekun BiblioNETki

Laura Ingalls Wilder nie jest już patronką nagrody dla wybitnych twórców literatury dziecięcej


Stowarzyszenie Bibliotek Amerykańskich zdecydowało, że nagrodzie dla twórców, którzy mieli istotny i długotrwały wkład w literaturę dziecięcą, nie będzie już patronowała autorka „Domku na prerii”. Uznano bowiem, że w swojej twórczości stereotypowo przedstawiła ona Afroamerykanów i rdzennych Amerykanów. Nazwę nagrody zmieniono na Children’s Literature Legacy Award.

Medal Laury Ingalls Wilder przyznawano od 1954 roku, początkowo co 5 lat, w latach 1980–2001 co trzy lata, a potem – co dwa. Jako pierwsza otrzymała wyróżnienie sama Ingalls Wilder, a na przestrzeni lat przyznano je wielu innym uznanym twórcom literatury dziecięcej. W lutym tego roku pojawiła się jednak propozycja, by zrezygnować z patronatu autorki. „Dziś ta nagroda uwzniośla dziedzictwo, które nie jest zgodne z wartościami różnorodności i społecznej integracji – coś, czego do końca nie rozumieliśmy, kiedy  ją utworzyliśmy” – napisała Nina Lindsay, prezes Stowarzyszenia Usług Bibliotecznych dla Dzieci, które jest oddziałem Stowarzyszenia Amerykańskich Bibliotek.

W oficjalnym oświadczeniu poinformowano, że zarząd Stowarzyszenia Usług Bibliotecznych dla Dzieci jednogłośnie podjął decyzję o zmianie nazwy nagrody, ponieważ w twórczości Wilder znajdują się „wyrażenia stereotypowych postaw, które nie są zgodne z podstawowymi wartościami”, jakimi kieruje się Stowarzyszenie. Konsultanci przeszukujący twórczość autorki znaleźli w niej rasistwoskie fragmenty. Wytknęli na przykład, że w „Domku na prerii” trzy razy pada popularne w XIX wieku wśród białych mieszkańców prerii powiedzenie „Dobry Indianin to martwy Indianin”.

Reakcje na decyzję były różne – niektórzy uznali to za świetny pomysł, ale większość krytykowała postanowienie Stowarzyszenia. W obronie Laury Ingalls Wilder stanęła nawet ciemnoskóra artystka Leah Perlongo, która stwierdziła, że nigdy nie odbierała książek z serii „Domek na prerii” jako krzywdzących, a po prostu zdawała sobie sprawę, że odzwierciedlały sposób myślenia mieszkańców prerii z tamtych czasów.

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: logi 26.06.2018 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Stowarzyszenie Bibliote... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
SJW całkiem już oszaleli. Co będzie dalszym krokiem? Cenzura na autorów i powieści napisanie przed nastaniem dyktatury poprawności politycznej? I skończmy wreszcie z tymi absurdalnymi "Afroamerykanami" i "rdzennymi Amerykanami". Słowa Murzyn i Indianin w języku polskim nie mają negatywnego zabarwienia, nikogo nie obrażają i można ich swobodnie używać. Chyba, że Biblionetka podażą drogą amerykańskich kolegów. Jeśli tak, to beze mnie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 27.06.2018 07:25 napisał(a):
Odpowiedź na: SJW całkiem już oszaleli.... | logi
Możliwe, że właśnie TO jest dalszym krokiem, wcześniej wykonano już wiele w różnych punktach globu - w GB "poprawiono" rzekomo rasistowskie fragmenty w książkach o dr. Dolittle, gdzieś w Szwecji na przemiał poszły książki o Pippi Langstrumpf, to tylko niektóre przykłady.

Popieram apel o niestosowanie autocenzury prewencyjnej - niedługo na Murzyna w Afryce trzeba będzie mówić... hmm, Afro-afrykanin? A co z Egipcjanami albo białymi uchodźcami z RPA w Ameryce??
Użytkownik: ziomek100 27.06.2018 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Stowarzyszenie Bibliote... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Takie czasy... <iframe src="//www.google.pl" width="1" height="0,5" frameborder="0"></iframe>
Użytkownik: RuszkaM 27.06.2018 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Stowarzyszenie Bibliote... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
I o to mamy wolność słowa... Tragedia, po prostu tragedia... W XX już kilka razy palili książki i to nigdy nie skończyło się dobrze... .Teraz jeszcze nie palą - jeszcze...
Użytkownik: Anna125 27.06.2018 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Stowarzyszenie Bibliote... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Moim zdaniem pomysły mogą być różne lecz zwróćcie uwagę na to, że większość protestowawała.
"Reakcje na decyzję były różne – niektórzy uznali to za świetny pomysł, ale większość krytykowała postanowienie Stowarzyszenia. W obronie Laury Ingalls Wilder stanęła nawet ciemnoskóra artystka Leah Perlongo, która stwierdziła, że nigdy nie odbierała książek z serii „Domek na prerii” jako krzywdzących, a po prostu zdawała sobie sprawę, że odzwierciedlały sposób myślenia mieszkańców prerii z tamtych czasów."
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 27.06.2018 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem pomysły mogą... | Anna125
Okno Overtona... :/
Użytkownik: Anna125 27.06.2018 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Okno Overtona... :/ | LouriOpiekun BiblioNETki
E tam, dalej mieścimy się w dyskursie.
„Okno Overtona, inaczej okno dyskursu – idea opisująca jak zmienić postrzeganie przez społeczeństwo kwestii, które są społecznie nieakceptowane...
Jej autor, Joseph P. Overton[1], twierdził, że polityczna żywotność idei zależy tylko od tego czy mieści się w oknie, a nie od indywidualnych preferencji polityków..., ktore może stosować, bez ryzyka oskarżeń o zbyt ekstremalne poglądy na piastowanym stanowisku”
To naturalnie z Wikipedii:).
Sprawa jest bardziej złożona niż kategoryzacje. Podążając za taką myślą nic nie można byłoby powiedzieć. Wszystko jest dyskursem, pytanie co najbarsiej obowiązującym i pytanie co najbardziej dla różnych grup dojmującym, przykrym. Są szaleństwa, pewnie i „zwracanie Wisły kijem” jak w tym przypadku, jednakże Le Guinn całe swoje życie dopominała się o uznanie kobiet w kategorii scfi. I to nie jest nic, rzecz nie warta wspomnienia, bez znaczenia.
Było co było, lecz dlaczego chcieć do tego wracać i wypatrywać jako Ziemii Obiecanej. To se ne wrati, jesteśmy w innym miejscu, w innym czasie i potrzebujemy innych rozwiązań. Na razie są dyskursy, a może zawsze tak było?
Użytkownik: eliot 12.07.2018 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Stowarzyszenie Bibliote... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Tak mnie poruszyła ta wiadomość, że postanowiłam przeczytać przynajmniej część książek z cyklu. Zaczęłam od początku, czyli "Małego domku w wielkich lasach". Temu tomowi raczej nic nie można zarzucić.
W ostatnich dniach przeczytałam "Domek na prerii". Indianie są tam dość mocno zaakcentowani, szczególnie w drugiej połowie. Generalnie wygląda to tak, że są postrzegani jako zagrożenie, sąsiedzi Ingallsów twierdzą, że "dobry Indianin, to martwy Indianin". Zdarza się, że różni Indianie przychodzą do nich do domu i zabierają sobie, co chcą. Z drugiej strony, ojciec Laury raczej traktuje ich z szacunkiem, dobrze się o nich wyraża i nie wierzy, by byli dla nich zagrożeniem. Co nie znaczy, że jego podejście jest idealne, bo uważa, że ziemia Indian im się należy, bo ją uprawiają, a Indianie nie. Jest też pokazane, że Indianie byli różni, tacy bardziej patologiczni i zwyczajni. Pod koniec jest taka scena, że Indianie odchodzą i cały pochód idzie obok ich domu. I Laura opisuje ich jako dumnych. Nie ma tam raczej negatywnych opinii. Jedynie co, to dość często nazywają ich dzikimi. Czy to jest opis stereotypowy? Być może, ale nie dajmy sobie wmówić, że coś tu jest niezgodne z prawdą.
Ona po prostu opisała, jak było. Tak naprawdę, biali mieli prawo się bać, bo Indianie byli nieobliczalni. Osadnicy nie znali Indian za dobrze, nie mówili ich językiem (wódz pobliskiego plemienia znał francuski), więc mówili, że są dzicy. Ci sąsiedzi, którzy mówili o martwych Indianach, przybyli z okolic, gdzie Indianie urządzili białym masakrę. Taka wtedy była rzeczywistość i choć to była wina białych, to Indianie też na pewno nie byli aniołkami. Nie ma w tym tekście żadnej zawziętości przeciw Indianom i naprawdę nie rozumiem podejścia ludzi, którzy zdecydowali w sprawie tej nagrody.
Może kogoś jeszcze, poza mną, ta sprawa zachęci do przeczytania książek Laury Ingalls Wilder. Uważam, że warto.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: