Dodany: 20.06.2018 17:39|Autor: RenKa76

Książka: Banda niematerialnych szaleńców
Krasowska Maria

1 osoba poleca ten tekst.

Duchy w Warszawie


Danny Moon ma czternaście lat, tyleż kochających, co zapracowanych rodziców i alergię na guwernantki. Ma też bzika na punkcie gorzkiej czekolady i gry w Monopol. Kiedy rodzice oznajmiają mu, że przez jakiś czas będzie musiał zamieszkać w Warszawie u wujostwa, nie tryska entuzjazmem. I nic dziwnego – ma bowiem aż pięć kuzynek i ani jednego chłopaka do towarzystwa. Musi też iść do normalnej polskiej szkoły, a w polskich szkołach – jak wszyscy dobrze wiemy – nic nie jest normalne. Można dostać bzika: ranne wstawanie, tłok w kolejce do łazienki i szkoła. Jakby tego było mało, Danny spotyka na strychu ducha. Prawdziwego ducha prawdziwego pirata. I na dodatek okazuje się, że tego ducha widzi też Aneta, jego kuzynka (na szczęście ta fajna, bo z pozostałych raczej mało pożytku…). I wszystko byłoby ładnie, różowo i jedwabnie, bo mieć takiego nieżyjącego kumpla jest naprawdę ciekawie, gdyby nie fakt, że źle się dzieje wśród warszawskich duchów. Nagle znikają albo zostają uwięzione. Danny i Aneta postanawiają rozwiązać ten niematerialny problem i dowiedzieć się, o co naprawdę chodzi. No i się zaczyna…

Ze zdjęcia na okładce patrzy na nas uśmiechnięta dziewczyneczka. To autorka, Maria Krasowska. Dżinsowa kurteczka, warkocz, szeroki uśmiech. Nastolatka, może troszkę tylko starsza. To już w tym wieku pisze się książki?! I do tego niezłe?! Wydawałoby się, że „Bandy niematerialnych szaleńców” nie da się przeczytać. No bo: A – jak sobie taka młodziutka autorka poradziła, B – powieść jest o nastolatkach i dla nastolatków, C w końcu – duchy stanowią temat tak zgrany, jak nieszczęśliwa miłość, wampiry i psychopaci. No nie mogło się udać! A jednak się udało. I piszę to ja, która etap nastolatki dawno, dawno mam za sobą, od dłuższego czasu czytam poważne dzieła i na wszystko kręcę nosem. Bo „Banda” zaskakuje pozytywnie nawet dorosłego, doświadczonego czytacza. Krasowska stworzyła książkę lekką i pełną radosnej, młodzieńczej beztroski. Lubię porównania kulinarne, więc tym razem będzie sorbet: lekki, owocowy, orzeźwiający, w żadnym razie nie mdły ani za słodki. I co z tego, że o nastolatkach i raczej dla nich? Grunt, że dobrze się czyta. Danny nie irytuje, chociaż ma czternaście lat, a w tym wieku bohaterowie potrafią być wybitnie wprost irytujący. Jak na nastolatka przystało, jest wyrywny, zabawny i uroczo lekkomyślny. Ostoją rozsądku w tym tandemie wydaje się Aneta, ale to przecież dziewczyna. A duchy, jak to duchy, są raczej zimne, niematerialne i wybitnie wprost się nudzą w tej swojej wieczności. Kiedy więc z takim zespołem akcja ruszy do przodu, może być tylko szybko, zabawnie i orzeźwiająco (tym bardziej że za oknem upał tropikalny, a rzecz dzieje się zimą i przez połowę powieści mróz ostro trzyma)…

Czy sięgnąć po „Bandę”? Sięgnąć, kiedy lato w pełni i czas na relaks z lekką, zabawną książką, po której nie grożą nam bezsenność, depresja, lęk egzystencjalny tudzież smutek istnienia. Spodoba się młodszym czytelnikom, bo w końcu do nich jest adresowana, jeśli więc ktoś ma nastolatki, które trzeba zachęcić do czytania, jak najbardziej się nada. Jest tu akcja, są zabawne dialogi, niezły styl, duchy, ba, nawet miłość, pistolet i lustra rozbijane… tabliczką czekolady. A dlaczego „banda szaleńców”? No proszę, kto normalny chciałby zostać duchem, przez stulecia przenikać przez ściany i nie móc patrzeć na ludzi jedzących pizzę?! Tylko szaleniec.

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1441
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: