Dodany: 18.06.2018 18:42|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

Książka: Dżozef
Małecki Jakub [pisarz]

1 osoba poleca ten tekst.

Dickens na miarę XXI wieku


Nie do końca rozumiem, dlaczego dopiero "Dygot" przyniósł Jakubowi Małeckiemu rozgłos, skoro wydany siedem lat temu "Dżozef" poziomem wcale nie ustępuje najsłynniejszym utworom tego pisarza. Co prawda to najmniej melancholijna spośród jego powieści, a kult wsi (który zdaje się urzekać wielu czytelników) nie jest w niej tak widoczny, jak w pozostałych – ale nie da się ukryć, że pochłania się ją z przyjemnością. Zadziorny i momentami łobuzerski styl równoważy historię, która z każdym rozdziałem staje się coraz mroczniejsza.

Od pierwszych stron pokochałam głównego bohatera, Grześka Bednara (nie pytajcie mnie dlaczego, ale za każdym razem, gdy o nim czytałam, przed oczami stawała mi twarz Łukasza Orbitowskiego). To prosty chłopak, nieskomplikowany, który nie do końca zdaje się wiedzieć, czego chce od życia. Pozornie niegroźny wypadek sprawia, że trafia do sali szpitalnej, w której los zderza go z trzema innymi mężczyznami: Kurzem, Marudą i panem Stasiem. Z każdą kolejną opowieścią tego ostatniego robi się coraz dziwniej, mimo że początek powieści nie zwiastuje żadnych anomalii.

Małecki (jak zwykle) zachwyca autentycznością bohaterów i hipnotyzuje językiem. Potrafi jednocześnie rozbawić do łez, zbić z pantałyku zaskakującym dialogiem lub zmusić do refleksji. Dwutorowa narracja nie pozwala się znudzić i zmęczyć duszną atmosfera sali szpitalnej.

Moim zdaniem, "Dżozef" mógłby się stać współczesnym zamiennikiem dickensowskiej "Opowieści wigilijnej", co prawda nie ze względu na konstrukcję czy podobieństwa fabularne (bo tych właściwie brak), ale z uwagi na mocne przesłanie, które ze sobą niesie. W obu przypadkach najważniejszym elementem jest zderzenie bohaterów z ich potencjalną przyszłością. Autor doprowadza postacie do odczucia pełnej odpowiedzialności za podejmowane przez nie decyzje oraz świadomego kształtowania swojego losu. Ta historia uświadamia, że czasem ważniejsza od uzmysłowienia sobie, czego chcemy, jest wiedza o tym, czego nie chcemy na pewno.

"Dżozef" to nie Małecki, który wzrusza i szturcha czytelnika w jego najczulsze miejsca. "Dżozef" wciąga i bezceremonialnie pochłania uwagę, zachwyca pomysłem i konstrukcją. Jest to również pstryczek w nos dla tych, którzy twierdzą, że fenomen tego pisarza polega na pisaniu kiczowatych, łzawych historyjek i tanim graniu na emocjach (jak napisał pewien pan z pewnej gazety na literę „W”). Małecki niezmiennie jest wprawnym rzemieślnikiem słowa i kreatorem niezwykłych historii. Jeśli więc trafia do Was jego twórczość, i po tę pozycję musicie sięgnąć koniecznie, a jeśli jest dla Was zbyt melancholijna, "Dżozefa" mogę polecić Wam z czystym sumieniem – to najbardziej szorstka i męska proza, jaką dotychczas napisał.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 725
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: