Dodany: 18.06.2018 09:24|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

„Uratowani! Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy”*



Recenzuje: Piotr Kowalik


Bohaterów „Seksmisji” uratował widok bociana – skoro on żył, oni też mogli oddychać, co nie było tak oczywiste po ich ucieczce z podziemnego miasta pełnego kobiet. Śmiało można powiedzieć, że to natura nimi pokierowała i uratowała im życie.

W 2008 roku po raz pierwszy ponad połowa ludzi na świecie mieszkała w miastach, co zapoczątkowało nową erę: erę metro sapiens, człowieka miejskiego, zapracowanego, zapędzonego, zestresowanego. Jak żyć, panie Premierze? Naukowcy też się nad tym głowili (co opisuje autorka książki). Okazało się, że najprostszym antidotum na miejskie życie jest natura. Finowie szacują, iż wystarczy pięć godzin miesięcznie spędzić w lesie, aby odczuć korzystne zmiany zachodzące w organizmie.

Zdaje się, że każdy z nas wie, iż przebywanie na łonie natury ma zbawienne skutki. Okazuje się, że w miarę postępu urbanizacji coraz mniej korzystamy z dobrodziejstw lasu czy też przyblokowego parku. Dzieci coraz częściej spędzają czas przed telewizorem lub komputerem, w szkołach nie wychodzą na świeże powietrze. Stają się w pełni „zwierzętami miejskimi”, co powoduje u nich szereg negatywnych reakcji zdrowotnych.

Naukowcy postanowili sprawdzić, jak natura faktycznie wpływa na ludzi. Florence Williams prezentuje szereg eksperymentów, których wyniki jednoznacznie pokazują, że znajdowanie się w środowisku naturalnym jest dla ludzi wielce pozytywne. Przebywanie w parku wpływa na nich korzystnie. Wiedza płynąca z tej książki powinna trafić do osób odpowiedzialnych za rozwój i rewitalizację miast. Nie trzeba wyjeżdżać co tydzień do puszczy na dwa dni, aby poczuć się odstresowanym, wystarczą krótkie spacery niedaleko miejsca pracy czy zamieszkania. Naturalnie, dobrze byłoby się też „zresetować” dwa razy do roku, podczas tygodniowego wypadu za miasto bez żadnych urządzeń technicznych.

Kolejnym krokiem, jaki powinniśmy podjąć, jest reorganizacja systemu edukacji dla najmłodszych. Tu kapitalne rozwiązanie stanowi model fiński: dzieci od najmłodszych lat znaczną część czasu spędzają na dworze, niezależnie od pogody (polecam pozycję „Fińskie dzieci uczą się najlepiej”). Kiedy czytałem tę książkę, każdego ranka zasypywałem zaspaną żonę ciekawostkami, na co ona mi odpowiadała, że przecież kontakt z naturą jest dla człowieka czymś naturalnym (zbieżność słów nieprzypadkowa). Racja, ale czy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo staliśmy się miejscy? Obserwuje się regres niektórych zmysłów przy rozwoju nowych umiejętności (np. precyzyjne posługiwanie się kciukiem – dzięki używaniu smartfonów), tyle że nie wynikają one z ewolucji człowieka, lecz jedynie z jego zdolności przystosowawczych. Czy czeka nas to, co opisał Wells w „Wehikule czasu”? Bohater tej powieści przenosi się do 802 701 roku, gdzie spotka Elojów (rasę ludzi żywiącą się owocami i skupiającą się w małych grupach), którzy w wyniku ewolucji doszli do przekonania, że ani siła, ani intelekt nie stanowią żadnej wartości i są zbędne do przeżycia. Czy wizja pisarza jest odległa od tego, co może się wydarzyć? Czy pęd w stronę nieograniczonego wzrostu jest dobry? Czy ciągła rozbudowa miast bez zachowania równowagi z naturą może (tak jak u Wellsa) doprowadzić do upadku cywilizacji?


---
* Kwestia z filmu „Seksmisja” (1983) Juliusza Machulskiego.





Autor: Florence J. Williams
Tytuł: Natura leczy, czyli co sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi, zdrowsi i bardziej kreatywni
Tłumacz: Andrzej Homańczyk
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2018
Liczba stron: 301

Ocena recenzenta: 6/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 601
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: