Dodany: 13.08.2010 22:34|Autor: Kalakirya

Co pan na to, Panie Nabokov?


Książka "Oryginał Laury" Nabokova była jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic współczesnej literatury - była, dopóki nie została wydana, czego wyraźnie nie życzył sobie sam autor. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że książka nie została ukończona - co nie przeszkodziło synowi słynnego pisarza oddać do druku tego, co miało być w razie nieukończenia zniszczone, czyli rękopisu liczącego sto trzydzieści kart katalogowych. Decyzja ta spotkała się tak z entuzjazmem - głównie ze strony miłośników pisarza, którzy jeszcze raz mogli przeczytać coś nowego pióra autora "Lolity", jak i z krytyką - przeciwnicy takiej decyzji uznali ją za wynikającą tylko i wyłącznie z chęci zarobienia na czymś, co niezbyt przypomina książkę. Jako że jestem osobą, która stawia na kompromis, stanę pośrodku tego sporu - z całą pewnością cieszyłabym się, gdybym dowiedziała się, że odnaleziono zapiski bądź szkice mojego ulubionego autora, które nie zostały wydane (ba! ukończone) za jego życia. Z drugiej strony, muszę przyznać rację krytykom - "Oryginał Laury" trudno nazwać książką. Jest to raczej zbiór szkiców i zapisków, które po ukończeniu i odpowiednim uporządkowaniu mogłyby przyjąć formę mikropowieści, gdzie głównymi wątkami byłyby: małżeństwo głównej bohaterki, Flory i Philipa Wilda, wydanie książki, która opisywała wydarzenia łudząco przypominające te z życiu Flory, oraz planowanie śmierci przez Wilda, piszącego swoje własne dzieło życia.

Bez większych wątpliwości skłaniam się ku temu, co zostało napisane w posłowiu do książki Nabokova, a mianowicie do zdania mówiącego, że "mamy do czynienia nie z powieścią we fragmentach, tylko ze szkicami i notatkami do nienapisanej powieści, szkicami, które raczej w niewielkim stopniu pozwalają się zorientować w planie całości, być może nawet stosunkowo obszernej"[1].

Sam Nabokov planował dzieło liczące dwieście stron - szkice, które zostały wydane w postaci książki, nie odpowiadają nawet stu stronom tekstu. Wiele wątków nie zostało w ogóle rozwiniętych - plany autora pokrzyżowała seria wypadków i chorób, które przeszedł. Zapewne był świadomy tego, że może nie ukończyć tej książki, stąd jasna i wyraźna wskazówka mówiąca o tym, co należy z nią zrobić, jeśli nie zostanie ukończona. W posłowiu Leszka Engelkinga można znaleźć bardzo ciekawy komentarz odnoszący się do decyzji podjętej przez syna pisarza, który zdaje się tłumaczyć, że wydanie książki w takiej formie mimo wszystko było dobrym krokiem: "Niewątpliwie dla miłośników twórczości Nabokova każdy tekst będący jego dziełem stanowi bezcenny skarb, a co dopiero mówić o tekście literackim. Fakt, że utwór daleki jest od postaci finalnej, czyni go pod pewnymi względami jeszcze cenniejszym, po raz pierwszy bowiem mamy wgląd (lub złudzenie wglądu) w proces twórczy tego wielkiego artysty. Nie ulega natomiast wątpliwości, że zadeklarowany i bezkompromisowy perfekcjonista Nabokov, przynajmniej taki, jaki wyłania się z własnych stanowczych opinii i z tekstów innych na jego temat, byłby zażenowany i chyba mocno poirytowany, a nawet rozgniewany tym, że widzimy jego dzieło, by tak rzec, w dezabilu, w stanie rozmemłania, niezapięte na ostatni przecinek. Nawet w takim wypadku, gdyby opowiedział całą fabułę, dokończył swój szkic, ale nie miał czasu utworu wypolerować, doprowadzić do postaci, którą mógłby uznać za ostateczną i w pełni go zadowalającą, skazałby go zapewne na płomienie"[2].

Moim zdaniem, dobrze się stało - nawet jeśli nie jest to ukończona powieść, to jednak wszystko, co złożyło się na "Oryginał Laury", wyszło spod pióra Nabokova. Niewybaczalnym grzechem byłoby zniszczenie czegoś, czemu pisarz poświęcił tyle czasu i uwagi, a co tak pięknie prezentuje się w publikacji przygotowanej przez wydawnictwo Muza, któremu chyba bardzo zależało na tym, żeby czytelnik nie przeszedł obojętnie obok ostatniej książki Nabokova. I tak też w gruncie rzeczy jest - głównie za sprawą okładki, która doskonale przyciąga wzrok potencjalnego czytelnika. W środku jest już tylko lepiej - świetny jakościowo papier, na którym wydrukowano linie, jakie można spotkać w zeszytach, dające wrażenie obcowania z notatnikiem. Wrażenie słuszne, biorąc pod uwagę, że w książce znalazły się zdjęcia poszczególnych kart, na których autor "Lolity" odręcznie zapisywał historię Flory.

Całość robi olbrzymie wrażenie - zwłaszcza na tych, którzy zwracają uwagę na tego typu niuanse. Ubolewam tylko nad niedokończoną historią Flory i Wilda. To, co przeczytałam w "Oryginale Laury" rozbudziło moją ciekawość na tyle, że po przeczytaniu ostatniej strony nie kryłam rozczarowania, że to już koniec. Wielka szkoda, że pisarzowi nie było dane dokończyć dzieła - pozostaje zagryźć wargę, stłumić rozgoryczenie i w kółko powtarzać sobie, że widocznie tak już musiało być.



---
[1] Leszek Engelking, "Posłowie", [w:] Vladimir Nabokov, "Oryginał Laury", przeł. Leszek Engelking, wyd. Muza SA, Warszawa 2010, str. 279.
[2] Tamże, str. 286.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3723
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 01:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka "Oryginał Laury" ... | Kalakirya
Do schowka! ;)
Użytkownik: Kalakirya 22.10.2010 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka! ;) | verdiana
:) koniecznie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: