Dodany: 15.05.2018 13:47|Autor: Ewa Kuźniar

Czułe miejsca


Dobre opowiadanie kończy się na jeden z trzech sposobów: autor sam podaje ostateczne rozstrzygnięcie opisanych zdarzeń; autor pozostawia rozstrzygnięcie wyobraźni czytelnika; autor przenosi podaną historię wprost do życia czytelnika, z rozstrzygnięciami i ciągiem dalszym.

Pierwszy raz usłyszałam rekomendację książki Pawła Sołtysa w radiowej audycji. Tytuł zrozumiałam jako „Mikrowtyki”. Następna sensacja z aferą podsłuchową w tle – pomyślałam. Nietypowy tytuł, neologizm utworzony przez pisarza, niewiele mi wyjaśnił nawet wtedy, kiedy już wiedziałam, że brzmi: „Mikrotyki”. Okazało się w trakcie lektury, że każdy tekst jest „mikrodotykiem” trudnych ludzkich spraw, powikłanych emocji, nierozstrzygniętych dylematów, moralnych kaców. To ledwo muśnięcie, delikatna odsłona, niepozbawiona ironii, goryczy, a także humoru. Tom zawiera dwadzieścia trzy opowiadania i jest debiutem prozatorskim autora znanego także jako Pablopavo – muzyka, kompozytora, tekściarza. Ale proza i piosenka w jego wydaniu to dwie różne artystyczne drogi. Paweł Sołtys za „Mikrotyki” otrzymał niedawno Nagrodę Literacką im. Marka Nowakowskiego.

Po pierwszej lekturze tego tomu trzeba koniecznie zrobić jedną rzecz: przeczytać go powtórnie. Pierwsze czytanie nie daje pełnej satysfakcji, bo nie jesteśmy oswojeni ze specyficznym językiem Sołtysa, jego sposobem opisywania świata, metaforą, a także poetyckim widzeniem rzeczy i ludzi. Co ciekawe, nie przeszkodzi nam w ponownej lekturze znajomość treści opowiadań, bo akcja jest tu tak samo ważna jak język, który za każdym razem ujawnia co innego. O tym, co zrozumiemy i na co zwrócimy uwagę, decyduje nasza wrażliwość.

Narrator tych opowieści jest przede wszystkim widzem; nawet jeśli odnotowuje własne przeżycia, to na marginesie i mimochodem. Opisuje innych, ale z perspektywy wspomnień. Akcja opowiadań rozgrywa się w latach 90. w Warszawie, w trakcie wielkich przemian ekonomicznych i społecznych, w retrospektywie sięga często do lat 80., zahacza także o wiek XXI. Pojawiają się także reminiscencje wojenne. Poznajemy ludzi z lokalnego światka i półświatka – niedojrzałych nastolatków, doświadczonych mędrców, zagubionych samotników, nadwrażliwców i tych, których złamała choroba ciała lub duszy. Przekonujemy się, jak trudno jest połączyć samotności, nie krzywdząc nikogo. Jak łatwo jest jedną kruchość rozbić o drugą...

Widzimy zmiany zachodzące w mieście: znikają stare kamienice i swojskie knajpki, pojawiają się nowe biurowce, metro, tereny prywatne… Ta cała inność ma jeszcze tę niewybaczalną cechę, że w jej otoczeniu zabrakło nagle tych dobrze znanych osób z ich niedokończoną albo zamkniętą historią. I już wiadomo, za czym narrator tęskni bardziej: za niegdysiejszą architekturą czy ludźmi, którzy ją ożywiali.

Opowiadania Sołtysa to niewielkie poetyckie obrazki, fotografia chwili, utrwalenie minionych zdarzeń i przedmiotów, a przez to pamiętanie ludzi. W „Listach” autor pisze: „Nie wychylam się z ich ciał i myśli, człowiek w człowieku, by patrzeć i być”[1]. Takie ballady o „przeszłych” ludziach. Swój tom Sołtys zadedykował rodzicom, może właśnie z powodu literackiego oglądania tego, co było.

Mam w tym zbiorze kilka ulubionych tekstów: „Profesor Kruk”, „Pukanie w ramię”, „Skazka”, „Lena”, „Hrabal”, „Jurek”, „Leskow”… Niektóre z nich kończą się za wcześnie, chciałoby się czytać dalej, nie pozostawiać bohaterów w półcieniu, rozstrzygnąć ich los, a nawet, używając siły literatury, zmyślić dobro. W opowiadaniu „Jurek” autor pisze: „Niektóre historie się pamięta, a niektóre pamiętają ciebie i wyciągają rękę, żeby cię poddusić w najmniej spodziewanych chwilach”[2]. W każdym z nas są takie historie i powracają, jak te spisane przez Sołtysa. Z taką samą siłą.

----
[1] Paweł Sołtys, „Mikrotyki”, Wydawnictwo Czarne 2017, str. 97.
[2] Tamże, str. 124–125.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1169
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: