Dodany: 16.02.2005 03:09|Autor: Bozena

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Strzał w serce
Gilmore Mikal

Portret rodziny


Zastanawiam się komu mogę polecić „Strzał w serce” (tyt. oryginału: "Shot in the Heart") Mikala Gilmore'a (ur. 1951). Nie jest to lektura relaksująca. To jest lektura wstrząsającego faktu. Od pierwszej do ostatniej strony czyta się tę książkę niemal bez przerwy. Nie sposób się od niej oderwać.

Mikal nie jest i nie był pisarzem. Mikal był bratem człowieka, który za podwójne bezsensowne morderstwo stanął przed plutonem egzekucyjnym 17 stycznia 1977 roku w stanie Utah.

W Stanach Zjednoczonych było bardzo głośno w latach siedemdziesiątych nie tylko w związku z zabójstwami dokonanymi przez Garego Gilmore'a; nie mniej intrygowało media i opinię publiczną domaganie się przez mordercę rychłego wykonania na nim wyroku: strzałem prosto w serce(?).

Po piętnastu latach od tego wydarzenia najmłodszy z czwórki braci Gilmore'ów - Mikal - sięga pamięcią wstecz, zbiera materiały, dokonuje nagrań rozmów przeprowadzonych z jedynym bratem, który pozostał wśród żywych - Frankiem (ten był starszy, widział własnymi oczyma, a pamiętał być może inaczej, te same fakty, ale też wiedział więcej) i poszukuje źródeł tragedii. Korzysta też z materiału zebranego przez znanego pisarza Normana Mailera, który napisał na temat mordercy o imieniu Gary Gilmore książkę „Pieśń kata”. I nie tylko własna pamięć autora oraz wymienione czynniki stanowiły materię twórczą. Leksykon osób, które pomogły autorowi w tym przedsięwzięciu - służąc radą i choćby nawet minimalną wiedzą na temat przeszłych zdarzeń związanych z jego rodziną - jest imponujący. Bez ich pomocy, jak sam mówi, nie powstałaby ta książka.

Praca M. Gilmore'a tchnie autentyczną prawdą. Nie ma tu miejsca na odrobinę fikcji literackiej. Język, którym mężczyzna opowiada w tej książce, jest taki, jakim posługujemy się na co dzień. Język z bogatym zasobem słów wolnych od metafor i zbędnych porównań. (Z angielskiego przełożył Jacek Łaszcz). Aż dziw, że... nie pisarz - potrafił stworzyć znakomite dzieło. Myślę, że m.in. szczerość była tym elementem, który płynnie i w dobrym kierunku poprowadził jego pióro.

Pisząc tę książkę, Mikal Gilmore - poza motywem próby dotarcia do źródeł tragedii - miał nadzieję oderwać się od dziedzictwa rodziny; dziedzictwa, którego synonimem były: ból, nienawiść, strach i gniew. I chociaż autor kończy relację smutnym zdaniem: „Nigdy już nie będzie dobrze” - wierzę, że napisanie tej książki sprawiło twórcy wielką ulgę, a może nawet wpłynęło na odcięcie się od ponurego dziedzictwa.

Gdzie jest granica? Jak długo - do którego pokolenia - za winy ojców mają płacić dzieci...?

Celowe pytanie, bowiem z książki można dowiedzieć się nie tylko o fakcie tragedii (morderstwa), ale też o mrocznej przeszłości przodków jeszcze nie narodzonego przyszłego zabójcy...

Ojciec czterech braci miał za sobą nie tylko mroczną przeszłość, ale miał też inne, porozrzucane po różnych stanach, dzieci, inne żony, poślubione z jakichś względów pod rozmaitymi nazwiskami, miał wybujałą, piekielnie głupią fantazję i miał ciężką, brutalną rękę. Ciosy wymierzane matce Mikela i jego braciom były chlebem powszednim. Autor zapamiętał wiecznie smutną twarz swojej rodzicielki, z zawieszonymi w próżni nadziejami, zapamiętał twarz naznaczoną piętnem strachu i nierzadko „zbitą jak kotlet” (no tak, pojawiło się porównanie).

Matka chłopców wywodziła się z mormońskiej rodziny o tradycji przemocy. Mormoni (gęsto zamieszkujący stan Utah) wyróżniali się silnym i widocznym poczuciem odrębności, a zasada Zadośćuczynienia Krwi była dla nich jak modlitwa. Istota tej tradycji sprowadzała się do tego, że jeśli mormon dokonał zabójstwa lub czynu równie haniebnego, swoją winę musiał okupić własną krwią. I nie było tu mowy np. o powieszeniu, krew przestępcy musiała rozlać się i wsiąknąć w ziemię.

Czy Gary Gilmore, żądając za popełnione przez siebie zbrodnie strzału w serce, aż tak dalece przejmował się Zadośćuczynieniem Krwi? A jeśli tak, to dlaczego nie wzdragał się przed popełnieniem zbrodni i stał się katem?

Książka Mikala Gilmore'a jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Z jej kart wyłania się obraz rodziny odrzuconej przez otoczenie. Ta rodzina – być może - miała prawo „znienawidzić świat”.

Spoglądam na fotografie umieszczone pomiędzy kartami relacji autora i nie widzę w oczach Gary'ego Gilmore'a nic więcej poza lekką rubasznością, nie tak znowu rzadką w oczach innych chłopców w jego wieku. Matka autora na fotografii z czasów jej młodości – doprawdy - ma w sobie wykwintność damy.

„Dama” ta jakby intuicyjnie chroniła najmłodszego syna (przyszłego autora tej książki) przed wstępem do świata pozostałych dzieci, pragnęła chociaż dla niego lepszej przyszłości - chyba przeczuwała, że wszystko inne runie. Do tego jeszcze Mikal miał to „szczęście”, że agresywny ojciec - tracąc wszystko, co tylko mógł stracić, w oczach starszych synów - darzył go pewnym gatunkiem miłości. Zatem nie tak ochoczo podnosił(?) na niego twardą dłoń.

Ciekawa, bardzo ciekawa książka.

Teraz może już wiem, komu chcę ją polecić.

Otóż niezwykły rozgłos, który towarzyszył wydaniu książki Wojciecha Kuczoka ”Gnój” (czytałam) i przyznana za nią nagroda literacka Nike od razu przywiodły mi na myśl „Strzał w serce” M. Gilmore'a. I nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że tematyka obu książek jest do siebie nieco zbliżona, a jednak... „Strzał w serce” ma się do powieści „Gnój” jak 6:2.(Moje skojarzenia i moja opinia). Zapraszam do lektury te osoby, które przeczytały „Gnój” W. Kuczoka.

Ponadto dobrze by było, żeby rodzice o gwałtownym usposobieniu, którym jednak nie jest obojętny los dzieci, sięgnęli po tę książkę. Nie oznacza to wcale, że sugeruję jakiekolwiek pouczenia czy też zamierzam usprawiedliwiać haniebny czyn Gary'ego Gilmore'a...

I jeszcze jedno; po lekturze tej książki wzrosła moja pogarda dla banalnego wyrażenia: „każdy jest kowalem własnego losu”.
Należałoby, w moim odczuciu, wyrzucić je na śmietnik, a jeśli nie wyrzucić, to przynajmniej zmodyfikować.

„Prawdziwe wydarzenia... Porażający portret rodziny... Niezwykle poruszająca książka...” - „The New York Times” (z okładki)

[LiBROS Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media Sp.z o.o. W-wa 2002]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11656
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Krzysztof 11.03.2005 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się komu mogę... | Bozena
Byłem, czytałem. Dzięki
Użytkownik: jazim 11.09.2006 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się komu mogę... | Bozena
Jeśli kogoś interesuje ta historia to warto również zobaczyć film Agnieszki Holland. Ten sam tytuł.
Użytkownik: Bozena 12.09.2006 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli kogoś interesuje ta... | jazim
Na okładce książki była wzmianka o filmie A.Holland. A oprócz tego czytałam gdzieś w prasie, że spotkała ona osobiście Mikala podczas realizacji filmu. To musiało być i dla niej, i dla jej dzieła wzbogacające doświadczenie. Mikal, zdaje się, jest dziennikarzem.

Nie oglądałam jeszcze tego filmu, lecz gdy tylko będzie taka możliwość - obejrzę go...koniecznie.

Użytkownik: jazim 21.09.2006 09:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki była w... | Bozena
Ja zacząłem od filmu. Spodobał mi się, więc zacząłem drążyć temat i teraz czytam "Pieśń kata" Noramana Mailera (2 tomy, ponad tysiąc stron razem :), a na półce czeka "Strzał w serce" Mikala Gilmora.
Użytkownik: Bozena 03.10.2006 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zacząłem od filmu. Spo... | jazim
Jazim,
podziel się, proszę, wrażeniami po przeczytaniu „Pieśni kata”lub (może) napisz recenzję. Zdaje się, że „wciągnęła” Cię ta lektura-chociaż ponura raczej-skoro nie odstraszyła objętość jej
(ponad 1000 stron!;-)). Wiem tyle, że autor rozmawiał bezpośrednio z Gary'em; dotarł nawet do tego co ukryte było w nim, ale...ale wiesz, osobiście, nie mam pewności, czy obcy człowiek potrafił wiarygodnie oddać genezę narodzin skrzywdzonego i krzywdzącego ducha; co innego Mikal, on wyrósł obok Gary'ego w tym samym klimacie,w niemal identycznej atmosferze prawdziwego lęku, odrzucenia, a i poniżenia...I, między innymi, dlatego Mikal przemówił do mnie pierwszy,a może i ostatni już; ciekawi mnie zatem-co powiesz o książce Mailer’a Normana.

Użytkownik: jazim 12.10.2006 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Jazim, podziel się, pros... | Bozena
Postaram się coś skrobnąć jak znajdę odrobinę czasu. Gwoli ścisłości: Norman Mailer nie rozmawiał bezpośrednio z Gilmorem, gdyż zajął się tym tematem w maju 1977 roku, 4 miesiące po egzekucji. Przy pisaniu książki miał do dyspozycji ponad 15 tys stron zapisów wywiadów z Gilmorem i sporą liczbą osób, która miała z nim coś wspólnego, a także setki listów Gary'ego.
Pozdrawiam
Użytkownik: Bozena 13.10.2006 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Postaram się coś skrobnąć... | jazim
Jazim,dziękuję.No,popatrz!Takie informacje z trzeciej ręki zniekształcają obraz;a więc to nie autor przeprowadzał z Gary’em wywiady...Postaraj się,proszę,napisać coś...
Pozdrawiam
Użytkownik: jazim 09.11.2006 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Jazim,dziękuję.No,popatrz... | Bozena
Staram się, staram.. . i nie mogę się zabrać. Jak zwykle brak czasu.. . Ale chęci mam duże :)
Użytkownik: Bozena 10.11.2006 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się, staram.. . i ... | jazim
:-)
Użytkownik: Bozena 07.01.2007 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się, staram.. . i ... | jazim
Jazimie, czyś Ty zapadł w sen zimowy? Obudź się, proszę!
Pisaniem rozkręcisz się! Pozdrawiam.
Użytkownik: jazim 15.01.2007 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jazimie, czyś Ty zapadł w... | Bozena
Coś w tym stylu :) Niedawno zmieniłem małe miasto w Wielkopolsce, ciepłą posadkę, spokój i ogrom czasu na czytanie książek - na Wrocław, rozwój zawodowy, niepewność jutra i ciągły pośpiech...
Użytkownik: Bozena 20.01.2007 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś w tym stylu :) Niedaw... | jazim
Piękne miasto, jak Wiedeń :).
Moje miasto - Jazimie!
Powodzenia!
Ale też o książkach i o tym co obiecałeś - nie zapominaj.

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: