Dodany: 12.02.2018 15:56|Autor: RenKa76

Bo mnie jest za dużo


Jestem kobietą. Znam inne kobiety. Wiem, co może nas dzielić, a co łączyć. Takich rzeczy są setki, ale dzisiaj zajmiemy się tymi, które łączą. Kilka przykładów, takich pierwszych z brzegu? Każda z nas była kiedyś nieszczęśliwie, platonicznie, śmiertelnie (czy co tam chcecie wpisać) zakochana; każda z nas przechodziła męki nauki chodzenia na wysokich obcasach; każda z nas ma takie dni, kiedy jej włosy żyją własnym życiem; każda z nas doskonale wie, co oznacza skrót PSM; każda z nas pomyślała choć raz w życiu: „Ale ja jestem do niczego!”; każda z nas w końcu była, jest albo też będzie na diecie. I o diecie dzisiaj pomówimy.

Która kobieta choć raz nie pomyślała, że jest za gruba, za dużo jej tu i ówdzie, nie może się wcisnąć w spodnie sprzed trzech lat? Jeśli nie pomyślała, wszystko jeszcze przed nią. Pomyśli, spokojna głowa. I wszystkie w celu pozbycia się problemu nadmiaru wagi przechodzą na dietę. Tych jest mnóstwo, jedne z sensem, inne bez, a jeszcze inne całkiem nie z tej planety. Problem w tym, że sama dieta to nie wszystko. A czym jest owo „wszystko”? Żeby się w końcu raz a dobrze przekonać (i mieć na piśmie na dodatek), sięgnęłam po książkę „To nie jest dieta” Anny Gruszczyńskiej, autorki bloga Wilczo Głodna. Ona sama długo zmagała się ze swoimi potworami: bulimią i depresją. Udało jej się wyjść z tej walki z tarczą. Może więc warto poczytać, co ma do zaproponowania?

Nie napiszę, że znalazłam tu same prawdy objawione, że otworzyły mi się oczy i ujrzałam światło. Czytałam o tym, co już wiem. Gruszczyńska po prostu pisze z humorem i polotem, że dieta zaczyna się w głowie. Niby jasne, każdy, kto chociaż raz żywił się tylko zupą z kapusty wie, ile do tego potrzeba samozaparcia i automotywacji. Ale daje proste, klarowne porady: powoli, małymi krokami, nic na siłę, zrób tak i tak, a nie pożałujesz. Wolę taką formę wypowiedzi od dwudziestu przepisów na kaszę z dodatkami. Wolę, kiedy ktoś przekonuje: dasz radę, tylko od ciebie zależy, jaka będziesz, a jeśli powinie ci się noga, świat się nie skończy; zawsze możesz zacząć jeszcze raz. Brzmi niczym podręcznik motywacyjny? Możliwe, ale w żadnym podręczniku typu „Życie. Instrukcja obsługi” nie poznacie Odwlekusa, Malkontentusa i (mojego ulubionego) Wymówkusa.

Zalety tej publikacji? Ilustracje Agaty Jakuszko; przesympatyczne i zabawne. Dużo miejsca na zapiski, notatki i bazgranie, co ucieszy każdego, kto lubi mazać po książce. Możemy w niej rysować, wklejać zdjęcia, kolorować, co tylko dusza zapragnie; takie odchudzanie przez zabawę. Podział na dni, a w każdym z nich otrzymujemy pewną porcję wiedzy, zadanie do wykonania, problem do przemyślenia. Obliczamy też punkty za treningi i zadania, stopień ich trudności, zaś do humorometru wklejamy gwiazdki symbolizujące jak nam minął dzień (gwiazdki znajdują się na końcu książki; pomysł sam w sobie sympatyczny). Wydawnictwo SQN dało nam pozycję, która uczy przez zabawę, motywuje, nie nudzi i nie zniechęca. Czy taka mordęga jak odchudzanie i rzucanie czekolady może być zabawna? Ano może. Czy odstawianie ciastek może się wiązać ze zmianą całego życia? Może i powinno. Wierzymy albo nie, że wszystkie te diety cud zdadzą się psu na budę, jeśli nie zaczniemy od głowy. Może warto spróbować? Wiosna idzie. To wy sobie tutaj poczytajcie, a ja łapię za długopis, żeby pobazgrać i przy okazji rzucić w diabły te owocowe jogurty…


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 513
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: