Dodany: 11.01.2018 16:03|Autor: RenKa76

Książka: Ślady
Małecki Jakub [pisarz]

2 osoby polecają ten tekst.

Spacer po śladach


Czytanie kolejnej książki Małeckiego jest jak spacer po okolicy, którą dobrze znamy. Może nie do końca pamiętamy, w którą dróżkę skręcić, ale mamy pewność, że ten lasek jest niewielki, więc gdziekolwiek byśmy poszli, wyjdziemy do ludzi. A i okolica jakaś taka znajoma – tutaj płotek, tam ścieżka, nad nią poziomki, dalej kapliczka i bajorko… To wszystko już kiedyś było, ale za każdym razem cieszy. I my przecież za każdym razem inni, więc niby tak samo, ale jednak inaczej…

Czytając „Ślady” ma się wrażenie powrotu do domu. Znamy te wnętrza, te zakamarki pod schodami, ten zapach. I mimo że kolory inne, to przecież ściany ciągle te same. Trudno jest prosto napisać, o czym traktuje ta książka. Na początku wydaje się, że Małecki skacze jak pijany zając po miejscach, ludziach i czasach, dopiero po dłuższej lekturze widać, że to wszystko ma jakiś wzór, że wszystko ze wszystkim się łączy. I łączy się pięknie, poetycko, malowniczo, ale hej, o Małeckim mowa! Najpierw więc jest historia Tadeusza, który ginie na wojnie od niemieckiej kuli; umiera, lecz przecież wszystko zostawia swój ślad, więc czemu nie on. Ludwik, ojciec znanej modelki, budzi się rano, żeby przeżyć to, co ma do przeżycia, bo w końcu przez życie trzeba się jakoś przeczołgać. Eugenia czyta ślady po samochodach i za domem urządziła cmentarz dla martwych zwierząt; nocą, kiedy nie może spać, nadaje im imiona. Teresa całe życie czekała, aż coś się wydarzy, nie myśląc – albo nie wiedząc o tym – że coś wydarza się każdego dnia. I tak dalej, i tak dalej… Wstawcie imię, krótką historię życia – i macie przepis na książkę à la Jakub Małecki. Przepis na „Ślady” mógłby brzmieć: weź dowolne skrawki, odpryski, mgnienia, zszyj je jedną nicią nie zwracając uwagi na to, że czasami nic do siebie nie pasuje; przy odrobinie dobrej woli, uporu i talentu wyjdzie ci z tego pled – kolorowy, ciepły i z historią. Proste? Proste, jeśli ma się tę odrobinę talentu, zwaną przez niektórych „iskrą bożą”.

Czytelnicy, których interesuje coś więcej niż przeczytana książka, zapewne wiedzą, że Małecki wywodzi się z nurtu zwanego u nas fantastyką. I ta fantastyka się ciągle po jego utworach plącze. Bo skoro wszystko zostawia swój ślad, to dlaczego nie początek pisarstwa? Autor jest mistrzem kreowania światów, które niby są tu, ale jednak obok; niby takie same, ale jednak dziwaczne, odwrotne, do góry nogami. Tacy są też jego bohaterowie, takie są opowiadane historie. Co człowiek – to święty cudak, prostaczek boży albo błogosławiony wariat. Co opowieść – to mały kosmos, spadająca gwiazda czy kometa żyjąca sekundą chwały. Lubię sobie wyobrażać, że te króciutkie historyjki są jak okruszki chleba walające się na blacie. Niby każdy leży osobno i zaśmieca stół, ale kiedy się poślini palec, zbierze je i trochę nad nimi popracuje, może wyjść z nich całkiem zgrabna kulka. Albo zgrabna książka. Albo jeszcze coś innego.

Możecie się ze mną nie zgodzić – i nikt wam tego nie zabroni, bo każdy ma prawo do własnej interpretacji – lecz dla mnie to książka o śmierci. O tym, że życie jest dziwne, krótkie, jednorazowe, a kończy je śmierć. Umierać można różnie: cicho albo głośno, samemu albo w towarzystwie, od kuli, cegły albo raka płuc. O tym, że każda śmierć zostawia ślad. Bo i czemu nie? Wszystko zostawia ślady: ludzie, ptaki, samochody, nawet anioły, co to noszą kule. Więc dlaczego by nie śmierć? Każdy z nas kogoś pożegnał, w każdym został po tym ślad. A śmierć jest ciągle, jest wszędzie, jest cierpliwa. I czeka. Nigdzie się jej nie spieszy. Przeżyjcie sobie to swoje żyćko jak wam się tylko chce i uda, ja mam czas. A na koniec was przytulę. I wszystko znowu będzie, ale będzie zupełnie inaczej… I to właśnie jest piękne.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 660
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: