Dodany: 19.11.2017 20:50|Autor: Aivalar

Lustereczko, powiedz przecie...


Red, Rose, Naomi i Leo to grupka nastolatków, którzy jeszcze rok wcześniej nie mieli ze sobą nic wspólnego. Do czasu, aż założyli zespół „Mirror, Mirror” – pasja do muzyki sprawiła, że stali się specyficzną, ale lojalną czteroosobową rodziną. Dlatego są wstrząśnięci, kiedy Naomi znika, a później, nieprzytomna, zostaje wyłowiona z rzeki. Policja twierdzi, że to próba samobójcza, jednak przyjaciele Nai zaczynają się domyślać, że za tymi tragicznymi wydarzeniami stoi ktoś inny.

Choć zwykle w recenzjach nie odnoszę się personalnie do autorów – oceniam wyłącznie ich umiejętności – to muszę przez chwilę pochylić się nad wątpliwym autorstwem tej książki. Cara Delevingne nie budzi we mnie gwałtowniejszych uczuć, jednak przyznam, że na wieść o jej debiutanckiej powieści poczułam się zaciekawiona. Ta ciekawość szybko zmieniła się w sceptycyzm, kiedy odkryłam, że za powstaniem „Mirror, Mirror” stoi jeszcze jedna osoba, kompletnie pomijana w działaniach marketingowych. Nie wpłynęło to co prawda na mój odbiór „Mirror, Mirror”, jednak przyznam szczerze, że bardzo mnie zastanawia, czy wkład pani Delevingne wyszedł poza podpisanie się własnym nazwiskiem i ewentualnie pomysł na fabułę. No, ale nie o tym powinien być ten tekst. Powieść tak czy siak powstała, przeczytałam ją i w oderwaniu od przemyśleń na temat autorek (autorki?) muszę powiedzieć, że jest naprawdę niezła.

Początek wydał mi się niesamowicie pompatyczny i... poetycki. Odniosłam wrażenie, że styl jest niezwykle napuszony, jakby przeżyciom nastolatków chciano nadać dużo głębszy i dużo bardziej górnolotny wydźwięk. Na szczęście z czasem to niezbyt przyjemne odczucie minęło i skupiłam się na samej fabule. Historia być może nie jest przesadnie skomplikowana, ale dobrze przemyślana – patrząc na całość dostrzegam, że poszczególne wątki zostały umiejętnie powiązane, jeden motyw prowadzi do drugiego, dzięki czemu całość osiągnęła stan harmonii i spójności. Na dodatek nie spodziewałam się, iż powieść młodzieżowa może mnie zaskoczyć; tymczasem dwa naprawdę porządne zwroty akcji sprawiły, że na chwilę przerwałam czytanie, by zadać sobie bardzo ambitne pytanie: „WTF?”.

Najbardziej podoba mi się kreacja bohaterów. Red, Rose i Leo są tak pełnokrwiści i naturalni, iż mogłabym pomyśleć, że to prawdziwe osoby, których sylwetki zostały po prostu przeniesione na papier. Znamy ich wygląd, warunki rodzinne, motywację, sposoby zachowania, nawyki. Naomi pomijam tutaj z rozmysłem, ponieważ pogrążona w śpiączce nie bardzo daje się poznać, choć oczywiście jej charakterystyka została całkiem ładnie nakreślona w retrospekcjach. Jest też Ashira, siostra Nai i zarazem jedna z najlepszych postaci w powieści. Środowisko, w którym występują bohaterowie, prezentuje się do bólu prawdziwie, ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że takie wydarzenia rzeczywiście mogłyby mieć miejsce. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu autorki uniknęły sztuczności, również w warstwie dialogowej.

Kompozycja jest dość prosta, to zwykły związek przyczynowo-skutkowy. Fragmenty tajemnicy dotyczącej tego, co się stało z Nai i kto za to odpowiada, są odkrywane stopniowo i z rozmysłem, a pod koniec następuje całkiem widowiskowy punkt kulminacyjny (choć ujawnienie sprawcy jest bardzo cliché). To, co wpadło mi w oko: fajne przerywniki w postaci wiadomości z czatu, postów z Instagrama czy fragmentów piosenek tytułowego zespołu. Zabieg być może nie należy do najbardziej odkrywczych, ale dobrze dopełnił fabułę i sprawił, że forma „podania” jest atrakcyjniejsza.

Chociaż podejrzewam, iż starszych czytelników powieść może znudzić najdalej w połowie, to jednak uważam, że przedstawiona w niej całkiem trafna diagnoza młodego pokolenia czyni ją na tyle wartościową, by przeczytać „Mirror, Mirror” przynajmniej raz. Ukazane tu problemy są stale obecne w naszym świecie i nie można ich ignorować. Nietolerancja, prześladowanie w szkole, poszukiwanie własnej tożsamości, używki, cyberbullying, wykorzystywanie seksualne, toksyczne relacje, brak poczucia bezpieczeństwa we własnym domu. Powiecie, że to nic nowego, przecież wszyscy wiedzą, iż takie rzeczy się dzieją – ale sądzę, że trzeba stale o nich przypominać. „Lustereczko, powiedz przecie, kim jesteśmy w tym świecie?” – to mogłoby być motto tej książki. Jestem przekonana, że wielu nastoletnich czytelników rzeczywiście przejrzy się w niej jak w lustrze i może odkryje źródło swoich problemów.

Ta powieść z całą pewnością nie jest wybitna. Ma parę niedociągnięć, odrobinę koloryzowania pod koniec, a miejscami zbędny patos, bez którego można by się obyć. Ale to nie najgorszy, a nawet całkiem dobry debiut (zakładając, oczywiście, że debiutantka zrobiła tutaj swoją robotę). Czyta się lekko, a i do przemyślenia coś zostaje. Cieszę się, że moje oczekiwania nie były zbyt wysokie, bo dzięki temu mogłam się naprawdę przyjemnie zdziwić.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 479
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: