Dodany: 20.09.2017 13:47|Autor: Lenia

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Koniec jest moim początkiem
Terzani Tiziano

Hymn na cześć różnorodności


Docierając do ostatnich stron książki „Koniec jest moim początkiem” czułam się tak, jakby została ona napisana dla mnie. A przecież to nie kolejny reportaż Terzaniego z jednego z azjatyckich krajów, które tak sobie upodobał. Nie sądzę, aby powstała z myślą o czytelnikach. Jest bardzo introspektywna, stanowi podsumowanie jego podróży – w liczbie mnogiej i pojedynczej, bo Tiziano[1] przypomina w niej zarówno konkretne podróże, np. do Kambodży, Chin, Japonii czy Indii, jak i tę najdłuższą: podróż swojego życia.

Nie znajdziemy tu wielu faktów – autor sam przyznaje, że plączą mu się już daty, nazwiska i wydarzenia. Mówi zresztą, że to nie one są najważniejsze: „Fakty, te przeklęte fakty, które wydają się wszystkim, są niczym, ukrywają wszystko. Piękne jest to, co jest poza nimi”[2]. A spoza nich wyłania się opowieść o życiu barwnym, odważnym, z zasadami i, szczególnie u kresu, z dużą dozą refleksji i samoświadomości.

Książka nie jest tak szczegółowa, jak porządna biografia, a jednak znajdziemy w niej dużo więcej. Przemyślenia na temat czasu, przemijania i fizycznej śmierci – nienowe, ale przecież ważne, bo dokonane drogą autentycznego przeżywania i samodzielnego myślenia. Obawy o stłamszenie różnorodności, odczłowieczenie pracy i kontaktów międzyludzkich, jakie Tiziano obserwował w Japonii. Wspaniały przykład przemyślanej i odważnej rezygnacji z życia w obliczu choroby. A wreszcie to, co najbardziej skłania mnie do podsuwania tej książki pod nos znajomym i nieznajomym (co niniejszym czynię): zachętę do tego, żeby patrzeć na świat, nie wymazując z niego różnorodności; pozwalać sobie i innym na… inność właśnie; samodzielnie i odważnie wybierać, jak chcemy i jak nie chcemy żyć.

Myślę, że ten hymn na cześć różnorodności i autentyczności, pomyślany jako dar dla syna – Folca, przemówi do każdego, komu za ciasno (choćby tylko czasami) w cudzych sądach i w zbiorowej mentalności. Dlatego na koniec zamieszczam parę cytatów, i już więcej nic nie mówię.

„Tiziano: (…) Weź choćby Chińczyków, tę tak różną od nas kulturę. Piszą inaczej, jedzą inaczej, śpią inaczej. To ciekawe, że teraz wszyscy już noszą krawaty. Rozumiesz moją desperację? Krawat dla wszystkich! Nawet ci, którzy odkryli, że nie trzeba przewiązywać się w pasie, bo to zatrzymuje qi, teraz noszą paski Pierre’a Cardina. Przerażające, prawda? Co mnie przeraża? Koniec bioróżnorodności. Przeraża mnie, że nie ma już papierówek. Chcemy teraz jabłek okrągłych, jednakowych, błyszczących i w ten sposób eliminujemy różnorodność będącą podstawą życia. Różnorodność! Według mnie, na tym właśnie polega bogactwo człowieka. Pytam, dlaczego »niebieskim ludziom«, Tuaregom, każecie nosić majtki? Pozwólcie im pozostać Tuaregami!
Należy pozwolić innym, by pozostali przy swoich wartościach, pomóc im leczyć jaglicę i poprosić, by wyleczyli nas z innej choroby, która jest o wiele bardziej groźna niż egipskie zapalenie spojówek. Nasza choroba to brak poczucia szczęścia”[3].

„Tiziano: (…) Żyjemy w biegu, za dużo stymulacji. Jesteśmy rozrywani między pracą, telefonem, telewizją, gazetami i ludźmi, którzy nas odwiedzają. Nie zatrzymujemy się nawet na chwilę, żyjemy w ciągłym biegu. Kto się przejmuje pustymi przestrzeniami, kto ma czas na chwilę ciszy? Małe dziecko wieczorem dostaje jeść, potem trochę ogląda telewizję i kładzie się do łóżka, bo rodzice chcą obejrzeć film albo pójść do znajomych. A tak prosto byłoby powiedzieć: »Stop! Dziś wieczorem idziemy oglądać świetliki!«
To nie jest skomplikowane, to nie żaden spisek, sami sprowadzamy na siebie kłopoty. Konsumizm, to coś w rodzaju spisku, maszyna, która nas pożera, ale tu nie ma nic takiego. Jesteś sam i sam możesz wybrać, czy idziesz do pizzerii, czy zabierasz dziecko, by pokazać mu robaczki świętojańskie”[4].

„Tiziano: (…) Jedną z rzeczy, na których bardzo mi zależy, jest to, żebyś zrozumiał, że to, co ja zrobiłem, nie jest czymś nieosiągalnym. Nie jestem wyjątkiem. Ja sobie wymyśliłem to życie, nie sto lat temu, ale wczoraj, przedwczoraj. Każdy tego może dokonać, trzeba tylko odwagi, determinacji i wyczucia samego siebie. Ale nie tego wyczucia związanego z karierą czy pieniędzmi, raczej chodzi o poczucie, że jesteś częścią tej cudowności, która nas otacza. Chciałbym, aby mój przekaz był hymnem na cześć różnorodności, na cześć możliwości bycia tym, kim się chce być.
Teraz zrozumiałeś? To wykonalne, osiągalne dla wszystkich.
Folco: Co jest wykonalne?
Tiziano: Życie. Prawdziwe życie, w którym istniejesz. Takie, w którym się odnajdujesz”[5].


---
[1] U kresu swego życia Terzani nie identyfikował się już ze swoim nazwiskiem, dlatego używam tu tylko imienia.
[2] Tiziano Terzani, „Koniec jest moim początkiem”, przeł. Iwona Banach, wyd. Zysk i S-ka, 2010, s. 456.
[3] Tamże, s. 377.
[4] Tamże, s. 457.
[5] Tamże, s. 543.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1819
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Lenia 21.09.2017 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Docierając do ostatnich s... | Lenia
Tu można autora też posłuchać: http://tizianoterzani.info/anam-il-senzanome-2004
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: