Dodany: 21.03.2017 11:51|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

To jest dobre życie



Recenzentka: Iwona Banach


Biografia to specyficzny gatunek literacki, w którym największą rolę odgrywają dwa czynniki: autor i biograf – czyli ten, kto pisze i bohater – czyli ten, o kim się pisze. Praktycznie banał, ale nie do końca, bo jeżeli bohater biografii nadal żyje i na dodatek jest głową dużego mocarstwa, pisanie o nim nie tylko może być, ale z pewnością jest swoistym polem minowym. Nie o wszystkim – ze względów politycznych czy moralnych – powiedzieć można, nie o wszystkim wypada, nie o wszystkim, niestety, się wie. Inna sprawa to biograf i jego stosunek do osoby, której życie opisuje, bo jednak wszelką wiedzę przesącza się przez własne doświadczenia i sympatie. Same biografie bywają też bardzo różne. Czytywałam plotkarskie i złośliwe paszkwile ledwie mieszczące się w ramach gatunku i balansujące na granicy pomówienia; dokładne i rzeczowe opracowania, zdecydowanie zbyt skupione na faktach i datach, co sprawiało, że bardzo nużyły; oraz „laurki”, z których miód lał się strumieniami, aż chciało się czymś w kogoś lub w coś rzucić (często właśnie rzeczoną biografią).

Jeżeli chodzi o Elżbietę II, nie ma chyba nikogo, kto choćby pobieżnie nie zna historii życia tej wielkiej (cokolwiek by o niej mówić) monarchini. Wiele książek już o niej napisano, ta Andrew Marra nie jest ani pierwszą z nich, ani, niestety, najlepszą. To obszerny dokument, drobiazgowy i opatrzony wieloma przypisami, z dokładnością czasami do godzin i minut opisujący życie monarchini, jej dworu, przodków, polityków z nią współpracujących i ludzi z nią spokrewnionych, ale chyba najczęściej powtarzanym i najmocniejszym przesłaniem jest coś w rodzaju „królowa jest cudowna, dobra, inteligentna i wspaniała, ale nie ma lekkiego życia”. Można zgadzać się z tą tezą lub nie – i powtarzanie jej co kilkanaście stron niewiele zmieni. Co ciekawsze, na koniec dowiadujemy się jednak, że „To jest dobre życie. Królowa bywa w pięknych miejscach, obraca się wśród ciekawych ludzi i przez cały czas wie, że znalazła się tu nie bez powodu”[1]. No cóż...

Nie lubię biografii w jakikolwiek sposób tendencyjnych, bo mi przypominają niektóre książki ze słusznie minionych czasów wczesnego peerelu. Nie lubię, kiedy biograf decyduje, co mam myśleć, co zostało mądrze powiedziane, co jest złośliwe lub podłe, a co cudowne. Sama chcę decydować, piszący zaś powinien ukryć się za faktami, dla siebie zostawić swoje sympatie i antypatie, a nie zajmować się kształtowaniem mojego osądu. Wolę takie biografie, których autorzy jak najmniej mówią o swoich preferencjach polityczno-społecznych, jakiekolwiek by one były. Uważam, że omawiana pozycja jest nie tylko odrobinę nużąca, ale i trochę tendencyjna; wiem, rozumiem, iż Marr podziwia królową, nic w tym dziwnego, ale powinien wykazać odrobinę więcej obiektywizmu.

Inna sprawa to język tekstu. Tu mam duży problem, bo nie jestem pewna, kto zawinił: autor? tłumacz? redaktor?... Znalazłam dosyć dużą liczbę niezręczności językowych, które może błędami nie są, ale niezręcznościami, tak czy tak, pozostaną, nie mówiąc już o kalkach językowych – a tych znajdziemy sporo – czy o innych błędach, jak „nastolatki” zamiast „nastolatkowie” (w odniesieniu do chłopców), „niestrudzone zajęcia” czy też „lodołamacz”[2] zamiast przełamywania lodów... może i do pojęcia, ale dziwne.

Czy więc to książka zła? Oczywiście, że nie. Jest dokładna, przekazuje dużo informacji, uściśla wiele spraw, pokazuje monarchię jako proces i trwanie, a nie li tylko jako rodzinę, szkoda jedynie, że napisał ją rojalista. Może dlatego zabrakło tu przymrużenia oka, odrobiny luzu czy choćby zwykłego dystansu. Jednak polecam z czystym sumieniem, bo ta biografia daje mnóstwo wiedzy; wszystko inne można przecież pominąć.


---
[1] Andrew Marr, „Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy”, przeł. Hanna Pawlikowska-Gannon, wyd. Marginesy, 2017, s. 389.
[2] Tamże, s. 105.





Autor: Andrew Marr
Tytuł: Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy
Tłumacz: Hanna Pawlikowska-Gannon
Wydawnictwo: Marginesy, 2017
Liczba stron: 424

Ocena recenzenta: 4/6



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 380
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: