Dodany: 20.03.2017 13:44|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Hel 3
Grzędowicz Jarosław

"Za trzydzieści parę lat, jak [nie]dobrze pójdzie..."*


To nie jest "Pan Lodowego Ogrodu". Nie jest, bo nawet gdyby się dało po raz drugi stworzyć równie skomplikowany, barwny i niesamowity świat, to nie da się powielić absolutnie niepowtarzalnego Vuko Drakkainena. Nie jest także dlatego, że nie ma tu ani szczypty magii (chyba żeby uznać, iż posługują się nią ci, którzy wchodzą do gry w ostatnim etapie akcji. Ale dowodów na to nie ma), tylko technologia – zaawansowana nieco mniej niż na Ziemi, którą opuszczał Drakkainen, lecz bardziej niż w naszej obecnej rzeczywistości (może taka, jaka rzeczywiście będzie osiągalna za 40 lat?). I ludzie. Tacy sami jak w starożytnym Rzymie i średniowiecznych Chinach, jak w USA podczas Wielkiego Kryzysu i we współczesnej Rosji, i zawsze, i wszędzie. Ludzie, którzy nigdy nie będą żyli w harmonii i pokoju, bo na każdych dziesięciu sprawiedliwych znajdzie się drugie tyle egoistów, kombinatorów, oszustów, cynicznych manipulantów, fanatycznych nienawistników oraz pospolitych łajdaków.

W roku 2058 takowych, rzecz jasna, też nie brakuje. Geografia polityczna naszego globu cokolwiek się zmieniła, lecz nie wygasła nienawiść, jaką do cywilizacji zachodniej czują muzułmańscy ekstremiści. Nigdy nie wiadomo, czy Europejczyk lub Amerykanin przebywający na terenie objętym ich władzą wróci do domu żywy. Jak ci dwaj, którzy właśnie mają być publicznie straceni w Dubaju. Ot, tak, na pokaz. Na zdrowy rozum żadnego nie-Araba nie powinno się już w tej okolicy uświadczyć. Ale przecież ktoś musi zasilać zbiorową świadomość Ziemian, niemal bez wyjątku kształtowaną przez globalną sieć komunikacyjną MegaNet, obrazami niezwykłych i dramatycznych zdarzeń… Takich ludzi, żyjących z tego, co nakręcą wyrafinowaną aparaturą rejestrującą, a potem zmontują sprawniej i zamieszczą w sieci szybciej niż inni, nazywa się iwenciarzami. Jednym z nich jest Norbert Roliński, który w sfilmowaniu mającej się odbyć egzekucji widzi możliwość podreperowania swoich podupadłych finansów. Gdyby wiedział, dokąd go doprowadzi cały ciąg wydarzeń, który się za chwilę zacznie, może by uznał, że to gra niewarta świeczki. Ale skoro nie ma magii, nie sposób zobaczyć przyszłości; więc i Norbert nie jest świadom, że za chęć zdobycia atrakcyjnego materiału będzie musiał zapłacić więcej, niż zakłada, że niebawem porwie się na jeszcze bardziej brawurowy wyczyn, który okupi jeszcze bardziej nieprzyjemnymi doznaniami, a potem niezupełnie prostą drogą trafi tam, dokąd się nie wybierał… A co z tytułowym helem? Cierpliwości, wszystko się wyjaśni, choć nie od razu!

Trzeba by chyba spaść z Księżyca (metafora zdecydowanie nieprzypadkowa), by w powieściowych realiach nie dostrzec przejrzystych odniesień do licznych gorących tematów naszej współczesności i pesymistycznych prognoz dotyczących naszej niedalekiej przyszłości. Uzależnienie człowieka od aparatury elektronicznej, ze szczególnym uwzględnieniem omnifonów ("wszystkomogących" mutacji dzisiejszego smartfonu), spłycenie przekazu mediów informacyjnych, degeneracja języka oraz kultury. Wykorzystanie tejże aparatury do inwigilacji niemal każdego i w każdym możliwym miejscu. Nacisk na ekologię i zdrowe żywienie, prowadzący do drastycznych zmian na rynkach energetycznych, a także do przesadnych chwilami regulacji prawnych, na skutek których amatorzy tradycyjnej kuchni muszą szukać nielegalnych sposobów zdobycia np. porządnie uwędzonej kiełbasy. Rozpasanie i poczucie bezkarności elit politycznych, i już nie tylko dla elit swoista pewność, że za odpowiednie pieniądze można zdobyć/załatwić absolutnie wszystko. Jednym słowem, niezbyt przyjazny jest ten świat, choć do najbardziej katastroficznych wizji futurystycznych mu daleko, a autor potrafi niezmiernie sugestywnie tę nieprzyjazną scenerię nakreślić; toteż siłą rzeczy współczujemy bohaterowi, że w takich warunkach musi egzystować, i w jakiś sposób stajemy po jego stronie. Dzięki temu, nawet jeśli nie należymy do zdeklarowanych fanów gatunku, doznajemy podczas lektury napływu emocji, nie tracąc przy tym dodatkowej przyjemności, jaką stanowi tropienie nawiązań do rozmaitych tekstów kultury.

Dodatkową zaletą prozy Grzędowicza jest styl, rozpoznawalny już po pierwszych tomach "Pana Lodowego Ogrodu" i – mam wrażenie – z czasem jeszcze nabierający smaku. Środowisko, w jakim obraca się bohater, trudno podejrzewać o używanie parlamentarnego (przynajmniej według naszych dzisiejszych pojęć) języka, toteż wulgaryzmy momentami lecą gęsto, nie sprawiając jednak wrażenia dodanych na siłę, dla efektu. Akcja odrobinę traci dynamikę w przedfinałowej sekwencji wydarzeń (choć, paradoksalnie, dzieje się wtedy dość sporo), rekompensatą jest jednak zaskoczenie, jakie zgotował nam autor na ostatnich stronach, przy okazji zostawiając sobie furtkę na wypadek, gdyby zechciał jeszcze kiedyś kontynuować ten wątek. Jeśli jednak nie zechce – i tak dostarczył nam dość wrażeń i trochę materiału do przemyśleń.


---
* Jan Pietrzak, "Za trzydzieści parę lat", cytuję z pamięci.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1479
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Marylek 29.03.2017 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest "Pan Lodowego... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dorotko, ten Grzędowicz jest Twój?
[wstydzę się, ale jednak pytam...]
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.03.2017 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dorotko, ten Grzędowicz j... | Marylek
Niestety... u mnie był tylko przez chwilę, kupiłam młodemu na urodziny, przeczytałam bezśladowo i wręczyłam przedterminowo :-), bo we właściwej porze się nie będziemy widzieć.
W razie czego mogę u niego zaklepać pożyczkę na później.
Użytkownik: Marylek 30.03.2017 07:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety... u mnie był ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hehe, wstrzymaj się na razie. Pytałam teoretycznie. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: