Dodany: 19.03.2017 00:26|Autor: J

Czytatnik: #?!

Do Orwella jednak trochę brakuje...


Wybrańcy bogów (Ziemkiewicz Rafał A. (Ziemkiewicz Rafał Aleksander)) (3,0)

Uf, skończyłem. Wymęczyłem się z tą wczesną, chyba nawet pierwszą pełnowymiarową powieścią Ziemkiewicza, wydaną w 1991, ale pisaną w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, więc jeszcze w schyłkowym peerelu. Tłumaczy to niewątpliwie mnogość odniesień do ówczesnej rzeczywistości w kraju, kwestii władzy, opozycji, dylematów i wątpliwości tamtych czasów.

Mamy tu totalitarną antyutopię w kosmicznej scenerii. Była sobie Federacja, z centralą na Ziemi, kolonizująca i zarządzająca kolejnymi planetami, a jedna z nich, Terea, postanowiła się wybić na niepodległość. Krzyczano, że wolność, i że dość wyzysku. Udało się, lecz na fali umiejętnie podsycanego strachu przed odwetem Federacji, szpiegami, zdrajcami i terrorystami, nowe, niepodległe, planetarne władze szybko przekształciły się w rządy terroru. Wydzielono kilka stref mieszkalnych, których zwykłym ludziom przekraczać nie wolno, a przyrodę dotkliwie poturbowano agresywną eksploatacją rolną i przemysłem. Wszelka opozycja jest brutalnie zwalczana, władze zaś ogromne fundusze przeznaczają na rozwój służb specjalnych i nowych środków, pozwalających jeszcze skuteczniej zwalczać przeciwników. Jednym z takich narzędzi jest ściśle tajny projekt wykorzystywania telepatów, wspomaganych specjalnym sprzętem, do wykrywania i namierzania osobników dla władzy niebezpiecznych.

Jak to zwykle bywa z totalitarną władzą, jedyna rzecz, z którą radzi sobie naprawdę dobrze, to utrzymywanie się przy władzy. Znacznie gorzej dzieje się z gospodarką, w szczególności z rolnictwem – coraz częściej dają o sobie znać niedobory żywności. Niepokoi to niektórych prominentów, bo gdy zapanuje głód, to ludności nie da się dłużej karmić jedynie wskazywaniem wrogów i nienawiścią do Federacji – może dojść do rewolty. Omszały beton władzy zna tylko jedną skuteczną receptę: więcej przemocy. Są jednak tacy, którzy uważają, że "nieśmiertelne idea Milena" należy w większości odesłać do lamusa i zacząć prowadzić bardziej racjonalną politykę: nawiązać kontakty handlowe z Federacją, pozwolić na pewne swobody religijne oraz ogólnie podnieść masom poziom egzystencji na tyle, by nie chciało im się wszczynać rewolucji. Główną personą reprezentującą taki sposób myślenia jest Borden, pokurcz-mózgowiec, pragmatyczny cynik, senator i szara eminencja na dworze prezydenta planety.

Opozycja, mimo kilku druzgocących klęsk w przeszłości, nie została jednak do cna wytępiona. Grupka osób planuje zamach. Należą do niej dwaj telepaci oraz młody muzyk, "zerowiec", czyli bardzo rzadki typ zupełnie niewykrywalny dla zabezpieczających najwyższe władze pozazmysłowych bodyguardów. Szczegółowo zaplanowana akcja kończy się Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Ze wspomnianych na wstępie nawiązań do socrealistycznej rzeczywistości narzuca się oczywiście Milen i jego idee, nie tylko anagramowo kojarząc się z Leninem, bo w obu przypadkach idee były niefalsyfikowalne, a jeśli się nie sprawdzały, to tylko dlatego, że je wypaczano. Kolejne to walka z religią i Kościołem, i kardynał, niczym Wyszyński w 1953, odmawiający uznania zwierzchności nowych świeckich władz; poparcie tegoż Kościoła dla umiarkowanej, pokojowej opozycji; nurt "reformatorski" u władzy w opozycji do ideologicznego betonu (powiedzmy: Gierek kontra Gomułka), bądź też, gdy inaczej na to spojrzeć, nurt stricte pragmatyczny, koniunkturalny, przeciwstawiony partyjnym ideowcom, wciąż pragnącym żelazną pięścią wdrażać skompromitowane koncepcje dawnych wodzów rewolucji.

Nie można też nie zauważyć refleksji dotyczącej charakteru opozycji w totalitarnym ustroju i dylematu, czy powinna ona unikać rozlewu krwi, czy powinna wspierać reformatorów w obozie rządzącym, licząc że kolejne drobne ustępstwa władzy uczynią życie ludzi znośniejszym, czy może wręcz przeciwnie, kibicować twardogłowym uznając, że pogłębiający się kryzys rzuci masy na rewolucyjne barykady, a to jedyna droga do definitywnej zmiany, choć wymagająca ofiar.

Powieść mogłaby być nawet ciekawa, gdyby nie została zepsuta nudnymi słowotokami narracji i monologów wewnętrznych bohaterów, którzy zresztą są dość nieskomplikowani. Świat, w którym toczy się akcja, zarysowany został jakoś pobieżnie, ot taki pospieszny sztafaż, by zamieścić to, co autorowi chodziło po głowie. I jeszcze wulgaryzmy. Oceniam na trójczynę, i to ledwo, ledwo.


Kilka cytatów.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu


Zobacz też:
A może odrobinkę czegoś mocniejszego?
Moje lektury 2017

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2285
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: