Dodany: 05.03.2017 13:17|Autor: imarba

Nic w sercu, wszystko w kieszeni...


Jesteśmy zakładnikami sukcesu jako jedynego wyznacznika szczęścia i powodzenia. Nic innego się nie liczy, tylko to, jak wyglądamy w oczach innych, tylko ten wyimaginowany sukces, choćby najgłupszy, najmniejszy, najbardziej bezsensowny, a jednak konieczny, byśmy w patrzących na nas oczach innych dostrzegli to, co jest nam niezbędne. Podziw. Akceptację.

I tylko to jest szczęściem.

Bo kimże jestem, jeżeli nie osiągnąłem sukcesu? Kimże jestem, jeżeli nawet do niego nie dążę? Sukcesem może być wszystko, białe zęby, piękne ciało, zdolne dzieci, dobry mąż... Pieniądze.

A praca?

Praca przestała być dobrem, prawdą, powołaniem. Zniknął gdzieś tak mocno zakorzeniony w społeczeństwach protestanckich etos ciężkiej pracy, przywiązania do ziemi, do społeczności i do tradycji. Staliśmy się goniącym za sukcesem stadem samotnych ludzi, którzy dbają tylko o siebie i wszystko robią tylko dla siebie. Nic nie mając w sercu, a wszystko w kieszeni.

Kraina Jezior, obszar w północno-zachodniej Anglii w hrabstwie Kumbria, to jedno z najpopularniejszych obecnie miejsc wypoczynkowych w tym kraju. Paradoksalnie, to także miejsce pracy i życia wielu hodowców owiec.

„Życie pasterza. Opowieść z Krainy Jezior” mówi właśnie o tych dzikich wciąż jeszcze, ale pięknych i romantycznych – według poety Williama Wordswortha – terenach ( z tym romantyzmem Rebanks bardzo sarkastycznie polemizuje). Autor – który jako hodowca owiec z dziada pradziada żył od dziecka na tym skrawku ziemi, gdzie najważniejszą sprawą zawsze były owce i psy pasterskie, gdzie najpierw karmiło się zwierzęta, potem pracujących, a na końcu dzieci, gdzie chodzenie do szkoły było samym złem i stratą czasu, a coś takiego jak moda nie miało znaczenia – opisuje życie farmera podporządkowane potrzebom ziemi i zwierząt, mocno związane z porami roku. Pokazuje pasterskie zwyczaje i magię codzienności. Przywiązanie i miłość. Klęski i kłopoty. Życie, które jest wyborem świadomym, a nie wyrokiem. I to w tym tekście wysuwa się na plan pierwszy: miłość, wybór i powołanie, a cała reszta idzie dopiero potem.

Książka jest cudownie piękna. Napisana jakby mgłą, tęsknotą człowieka, który trochę się ucywilizował i widzi, co traci, ale zawsze wraca tam. gdzie jego serce; człowieka, który nie zgadza się na głupotę turystów, na beztroskę „miastowych”. Nie szukajcie tu skrajnego ekologizmu, uniesień na temat przyrody czy życia w zgodzie z naturą. James Rebanks nie szafuje wielkimi słowami, mówi po ludzku o sprawach pięknych i prostych albo trudnych, ale też często pięknych. Jego podzielona na pory roku opowieść to historia dzieciaka, który robi wszystko, aby oblać egzaminy w szkole, bo chce zostać pasterzem, a mimo to idzie na studia, ale nadal jest pasterzem; historia jego dziadka i ojca, którzy prawie nie umieli czytać, a byli po ludzku mądrzy, i ich żon; i przede wszystkim historia zwierząt... ukochanych psów, pięknych owiec. I cudownie nieobliczalnych gór.

Miłośnikom sir Terry'ego Pratchetta powiem tylko, że w tej opowieści odnajdą całą tę miłość i szacunek do pasterskiego życia, jakie zawarł on w cyklu o Tiffany Obolałej, choć nie jest to powieść fantasy, nawet „babcia Obolała” tu się pojawia, tyle że jest prawdziwa.

Ja się w tej książce zakochałam! Tak cudnie napisanej, nostalgicznie złośliwej i żartobliwie pokrętnej opowieści nie czytałam już dawno.

Z całej duszy polecam.




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4547
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: carmaniola 07.03.2017 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteśmy zakładnikami suk... | imarba
Kolejny raz wciskasz mi lekturę! Na dodatek taką, której się już przyglądałam i uznałam, że to nie dla mnie. Może jednak tak... ;-)
Użytkownik: imarba 07.03.2017 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny raz wciskasz mi l... | carmaniola
To może być nie dla ciebie. Ja lubię taką narracje, kocham takie opisy, powolne "dzianie" się życia... Brak ( pozorny) akcji, nie każdy to lubi... Nic na siłę, choć ja jestem oczarowana.
Użytkownik: carmaniola 07.03.2017 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: To może być nie dla ciebi... | imarba
Wartka akcja ma swoje uroki, ale nie jest niezbędna do delektowania się lekturą. A czy dam radę zauroczyć się akurat tą pozycją - zobaczymy. Nie mam oporów przed odłożeniem książki, która mnie nie interesuje, więc na pewno nic nie stracę a wiele mogę zyskać. Dziękuję. :-)
Użytkownik: imarba 07.03.2017 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wartka akcja ma swoje uro... | carmaniola
Podejrzewam, że możesz być zachwycona, ale boję się, że ktoś zasugeruje się moją opinią, kupi, a potem będzie zawiedziony. Moja własna mama zaczęła czytać tę opowieść i rzuciła w kąt, ponieważ bardzo ją szanuję ( mamę, nie opowieść) i znam jej oczytanie podchodziłam do tej książki z dystansem, a jednak NIE miała racji - matki czasami nie mają racji :) Od wczoraj czyta i twierdzi, że źle się nastawiła - nastawienie też ma znaczenie.
Użytkownik: carmaniola 08.03.2017 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że możesz by... | imarba
Ech, przecież piszemy po to, by zachęcić do czytania pozycji, które nam się spodobały a nie zaraz do zakupów. Decyzje o zakupie podejmuje się na własną odpowiedzialność i niekiedy, bez dodatkowych zachęt wybiera się coś, co nam potem staje ością w gardle. Na razie postanowiłam poczekać aż pojawi się w jakiejś bibliotece. ("Tłumacząc Hannah" już tam jest!!!) ;-)

To prawda, że nastawienie jest ważne, a niektóre pozycje wręcz wymagają od nas odpowiedniego nastroju, bo inaczej po prostu "nie wchodzą". Pewnie przy drugim podejściu Twojej mamie się spodoba a ja wezmę pod uwagę Twoje ostrzeżenia.

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet. :)
Użytkownik: imarba 09.03.2017 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, przecież piszemy po ... | carmaniola
dzięki i nawzajem :) dużo dobrego czytania. Ja własnie kończę Księgobójcę :)
Użytkownik: hburdon 12.05.2017 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że możesz by... | imarba
Trochę mam do ciebie pretensje*, Imarbo, bo rzeczywiście zasugerowałam się twoją opinią i spodziewałam się nie wiadomo jakich fajerwerków, a książka okazała się zaledwie... dobra. :) Wybujałe oczekiwania bywają szkodliwe.

Sam opis pracy pasterzy jest ciekawy, ale proza wydała mi się... prozaiczna. :) Kult tradycji z jednej strony godny pochwały, a z drugiej strony pełno w tej książce szczegółów przypominających, jak bezmyślnie okrutne są niektóre z tych tradycji: gromadne strzelanie do wszystkich czarnych ptaków i ich gniazd dla uczczenia zakończenia sezonu wykotu jagniąt na przykład, czy nadziewanie schwytanych kretów na drut kolczasty ogrodzenia. Nie mam szczególnie sentymentalnego stosunku do zwierząt, ale niektóre tradycje wydają się niewarte podtrzymywania. Mocno kontrowersyjna jest też kwestia polowań z psami na lisy, z czego autor ewidentnie zdaje sobie sprawę, bo pisze o tym aspekcie tak, żeby nie można było odgadnąć jego osobistych preferencji.

Poza tym recenzję rozpoczęłaś podkreśleniem, jak nieistotne jest odnoszenie sukcesów na pokaz. Tymczasem ogromna część książki poświęcona jest jarmarkom i pokazom owiec oraz zdobywanym tam nagrodom. Można wręcz odnieść wrażenie, że jedynym celem pasterstwa jest zaimponowanie innym pasterzom! Więc to nie do końca tak, że autor żyje tylko dla siebie i na łonie natury. Sam podkreśla wielokrotnie, jak towarzyscy są pasterze i jakie znaczenie mają wszelkie wspólne imprezy, na których można się zaprezentować.

Trudno też było mi polubić autora, który niby udaje skromnego, ale potrafi mimochodem wtrącić, że studia na Oxfordzie to pryszcz i dopiero po powrocie na farmę musiał myśleć, bo to takie intelektualne zajęcie. :)

*Na wszelki wypadek, gdyby nie było to oczywiste, zaznaczam, że o "pretensjach" piszę wyłącznie żartobliwie. Książka mnie wciągnęła, czyta się ją łatwo i na pewno zupełnie inaczej będę teraz patrzeć na stada owiec!

Amazon podpowiada mi teraz, że powinnam zainteresować się książką Amandy Owen "The Yorkshire Shepherdess" i mam wrażenie, że może mi bardziej przypaść do gustu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: