Kryminalnie i sensacyjnie, ale czegoś zabrakło...
Kryminały to nie jest moja ulubiona kategoria literacka, ale nie mogę powiedzieć, by ten – utrzymany w stylu klasycznych policyjnych powieści kryminalnych – mnie nie zaintrygował.
Akcja "Sanktuarium śmierci" toczy się w Gdańsku, gdzie w dziwnych i makabrycznych okolicznościach znajdowane są trupy mężczyzn, pozbawione nie tylko odzienia, ale również gałek ocznych. Elementem wyraźnie wskazującym na to, że policja ma do czynienia z serią zabójstw jest identyczny niewielki tatuaż za lewym uchem denatów.
Dochodzenie w sprawie zejść młodych mężczyzn z tego świata prowadzi nadkomisarz Maciej Szerman z aspirantem Woźniakiem. Intensywne śledztwo przynosi zaskakujące wyniki, gdyż okazuje się, że tatuaże wykonane zostały w Pakistanie, a każdy z zamordowanych przed śmiercią miał kontakt z pewną piękną blondynką. Wszyscy byli kiedyś komandosami i brali udział w zagranicznych misjach wojskowych. Sprawa staje się więc coraz bardziej intrygująca, a nawet sensacyjna i skomplikowana, z niepokojącą rolą służb wojskowych w tle.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Autor "Sanktuarium śmierci" miał, moim zdaniem, interesujący pomysł na intrygę kryminalno-sensacyjną, ale odnoszę wrażenie, że nie do końca sobie z tym pomysłem poradził. O ile bowiem rozpoczął bardzo dobrze, zaciekawiając fabułą kryminalną i wątkami sensacyjnymi, o tyle końcówka wypadła dość nijako, co sprawiło, że sposób rozwiązania zagadki tajemniczych zgonów komandosów i okoliczności im towarzyszących pozostawił mi duży niedosyt.
[Opinia pochodzi z mojego bloga]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.