Dodany: 10.02.2017 12:31|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

2 osoby polecają ten tekst.

Szepty pustki - Michal Ajvaz "Podróż na Południe"


… czas jest różnorodnym
Wątkiem zachłannych snów, którymi jesteśmy
I które rozprzestrzenia tajemniczy Śniący[1].

Rozpoczyna się całkiem niewinnie. Zmęczony dniem codziennym bezimienny narrator – można chyba przyjąć, że jest nim autor powieści, bo to poprzez niego poznajemy tę dziwną historię – wypoczywa w niewielkiej miejscowości na południu Krety. Jest wrzesień, turystów mniej, dni więc płyną spokojnie i leniwie. Pewnego dnia spotyka młodego krajana obłożonego wielkim i dość eklektycznym stosem książek, wśród których dostrzega „Krytykę czystego rozumu” Immanuela Kanta. Panowie nawiązują znajomość i młody mężczyzna, wyjaśniając przyczyny swojego pobytu na Krecie, rozpoczyna przedziwną opowieść o podróży, która przywiodła go z Pragi aż na południowe krańce Europy.

„(…) wsłuchiwałem się w cichy szept miast (…); po pewnym czasie stwierdziłem, że wszystkie głosy miast szepczą o tym samym, że mówią o morzu i o południu. Południe mnie w miastach wabiło i coś obiecywało, nie wiedziałem co…” [2].

Na przedstawieniu baletowym opartym na dziele Immanuela Kanta zostaje popełnione morderstwo, którego ofiarą pada przybrany brat twórcy libretta i muzyki do tego baletu. Sprawca czynu umyka nierozpoznany. Przy okazji przesłuchań świadków młody naukowiec Martin poznaje na komisariacie byłą dziewczynę autora libretta – Kristinę. Dzięki niej dowiaduje się, że także jej ukochany zginął jakiś czas temu w niewyjaśnionych okolicznościach. Zauroczony dziewczyną i wiedziony ciekawością Martin próbuje wraz z nią rozwikłać zagadkę śmierci obu mężczyzn. Kolejne tropy wiodą ich coraz dalej na południe. Ich przewodnikiem staje się nigdy niewydana powieść Tomáša Kantora, której fabułę – według niego – stanowił zapis szeptów pustki. Borykając się z niemocą twórczą odkrył, że gdy zamiast walczyć z wypełniającą go nicością, wsłucha się w nią, ta roztacza przed nim swoje własne historie a każda z nich kryje w sobie kolejne. Opowieści się mnożą, związki między nimi zacieśniają i jakby tego było mało, elementy z fikcyjnych historii przenikają do świata realnego stając się śladami, które prowadzą parę detektywów.

Piękny i obrazowy język, interesująca fabuła każdej z poszczególnych opowieści i wszystkiego tego, co na pierwszym planie. Problem w tym, że powieść ma drugie dno a wszystko zdaje się być jedynie pretekstem do snucia rozważań o źródłach opowieści. Próby uchwycenia tych wszystkich nici i splecenia ich w sensowną całość – męczące. Rezultat i tak jest pokłosiem indywidualnych doświadczeń i wiedzy. Przyznam, że niekiedy czułam się jak powieściowy śledczy, który usiłował zrozumieć czym jest kantowska „Rzecz sama w sobie” i po usłyszeniu wyjaśnienia jedynie westchnął głęboko.

Właściwie to trudno powiedzieć, że powieść ma budowę szkatułkową. Przypomina raczej jakąś fantastyczną wielowymiarową konstrukcję – jak powieściowy diagram, za pomocą którego Tomáš Kantor próbował wizualizować związki pomiędzy poszczególnymi opowieściami, obrazami, muzyką czy poezją wyrosłymi z pierwotnie zapisanej przez niego historii – która rozrasta się we wszystkich kierunkach a każde z pojedynczych rozgałęzień dąży do połączenia ze wszystkimi innymi.

Historia śledztwa prowadzonego przez Martina i Kristinę dobiega końca, tajemnicze śmierci zostają wyjaśnione, ale opowieść wcale się nie kończy. Czytelnik wpada z opowieści w opowieść, coraz głębiej i głębiej – w pustce wirują niezliczone światy i kryje ona w sobie nieprzebrane historie – stając się jednocześnie częścią kolejnej opowieści. Opowiadamy i jednocześnie jesteśmy opowiadani…

„(…) nie istnieją żadne czyste źródła opowieści, (…) każda opowieść jest straszliwa; wszystkie opowiadane fabuły pochodzą z jednego dziwnym odorem trącącego zdroju, którego wody przesiąkają przez fałdy rzeczy i pojawiają się w brudnych kątach naszej przestrzeni, i wszystkie fabuły rysują wzory pragnienia i strachu, w dodatku jak się zdaje, nienależące wcale do nas, tylko do jakiegoś monstrum, którego snem jest nasze życie”[3].

Ponura wizja. Być może jesteśmy snem demiurga. Może marząc i śniąc przywołujemy z pustki inne sny tajemniczego Śniącego. I sny snów jego... Nie ma dna i nie ma ucieczki…

Nigdy nie będzie drzwi. Jesteś we wnętrzu
I twierdza obejmuje wszechświat,
I nie ma awersu ani rewersu,
Ni ostatecznej ściany, ni sekretnego centrum.
Nie spodziewaj się, że twa nieubłagana droga,
Która uparcie rozwidla się w inne,
Będzie mieć kres[4].

A może jednak nie. Wszak autor podchodzi do wszystkich tych opowieści bez szczególnych emocji. Słucha z zainteresowaniem, ale z dystansem. Stanowią wypełnienie płynących leniwie wieczorów – są dodatkiem do szumu morza i słońca niknącego za horyzontem. Być może chodzi tylko o to, że najdrobniejszy nawet element z jednej opowieści może stanowić punkt wyjścia dla wielu kolejnych historii. I tak w nieskończoność.

- - -
[1] J.L.Borges, „Rubajat” [w:] „Pochwała cienia”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1977, s. 26.
[2] Podróż na Południe (Ajvaz Michal), przeł. Leszek Engelking, Książkowe Klimaty, 2016, s. 411.
[3] Tamże, s. 258.
[4] J.L. Borges, „Labirynt” [w:] „Pochwała cienia”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, wyd. PIW, 1977, s. 17.

Tekst także na moim blogu: http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1193
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: adas 27.02.2017 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: … czas jest różnorodnym ... | carmaniola
U mnie straszne rozczarowanie. Oczekiwałem pewnie zbyt wiele, bo byłem/jestem? wielkim fanem poprzednich tłumaczeń na polski tego pisarza, ba zachwalałem go, a po przeczytaniu Podróży mam kaca. Imho ta powieść jest pusta, nawet w realiach gier literackich. Jedyny naprawdę oryginalny i w jakimś sensie wstrząsający motyw, czyli Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu zostaje rozmyty w tych historiach nieprawdziwych.
Użytkownik: carmaniola 28.02.2017 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie straszne rozczarow... | adas
Hmmm, to było moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem i trudno mi się odnieść do całości jego twórczości. Przyjęłam, że tak ma i już. ;-) Mnie ta powieść po prostu zmęczyła, bo za dużo tego, za dużo, ale... Napisana jest świetnie a momenty... Momenty były, oj, były. Na samym początku zafascynował mnie opis tego przedstawienia baletowego - takie chyba w stylu naszego Kantora i może stąd nazwisko twórcy? Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Nie jestem pewna czy pusta, bo nie wiem czy jednak nie przyjąć za rozwiązanie tego motywu larwalnego z filmu - ktoś to powinien naprawdę nakręcić, bo to horror jakich chyba jeszcze nie było.Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Tylko zakończenie wszystko rozmyło i sprowadziło do wakacyjnej opowiastki o niczym. Ale może to też tylko literacki myk? ;-)

Popróbuję jeszcze tego pisarza skoro zachwalasz.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: