Dodany: 29.01.2017 19:59|Autor: Pani_Wu
Humorystyczne (?) opowieści z getta
„Towarzystwo opieki nad zwierzętami” Jiřiego Roberta Picka zostało wydane po czesku po raz pierwszy w roku 1969. Autor przenosi nas do żydowskiego getta, na które patrzymy oczami głównego bohatera, czternastoletniego Toniego. Po części jest to książka autobiograficzna, gdyż Pick jako młody chłopiec spędził w getcie w Terezinie kilka lat. Powieść ma podtytuł „Humorystyczna – jeśli to możliwe – opowieść z getta”, sugerujący lekką i żartobliwą pozycję. Humor tutaj wydawać się może nie na miejscu, a jednak gdzie jeszcze tli się życie, okazji do żartów nie brakuje. Nawet jeżeli ostatecznie jest to uśmiech przez łzy.
Brutalna rzeczywistość getta zderzona została z pogodną, pełną humoru narracją, jakby do Toniego nie do końca docierał tragizm sytuacji, w jakiej się znalazł. Pomagają mu w tym jego „koledzy”, dorośli Żydzi, którzy przebywają w tym samym szpitalu w getcie. Być może przez wzgląd na młody wiek chłopca, o wielu sprawach mówią nie wprost, tym samym łagodząc okrutny obraz rzeczywistości w jego umyśle.
„Toni (…) Już się do tego przyzwyczaił. Są po prostu sprawy, których mając czternaście lat nie zrozumiesz, choćbyś nie wiem, jak chciał. Ale gdybyś nawet je zrozumiał, to zrozumiałbyś źle albo zrozumiał właściwie, ale i tak nic byś z tego nie miał, a więc lepiej było zadowolić się tym, że ich nie rozumiesz”[1].
Rzeczywistość getta jest pełna absurdów. Jak szpital, w którym gruźlicę leczy się na niby, przepisy, które nie mają sensu, transporty, o których prawdziwym znaczeniu Toniemu się nie mówi. Potrzeba chronienia kogoś słabszego to walka o zachowanie człowieczeństwa w świecie, gdzie ludzie są traktowani jak zwierzęta.
„– To był fajny chłopak – powiedział Toni. – Nie tylko kuzyn, ale przyjaciel i kucharz. Codziennie dawał mi jeden knedel.
– Tak – pokiwał głową doktor Neugeboren – tak się w getcie okazuje przyjaźń. Dawał mu jeden knedel dziennie”[2].
Toni również chce się kimś opiekować, ale któż może być słabszy od niego, aby takiej opieki wymagać? Zwierzęta. Chłopiec zakłada więc w getcie towarzystwo opieki nad zwierzętami. Jakkolwiek absurdalny wydaje się ten pomysł, nie jest on bardziej pozbawiony sensu niż hitlerowskie zarządzenia.
„Mimo grozy, jaką budzą okoliczności dojrzewania Toniego, mimo strasznych warunków wchodzenia w życie nastolatka, mimo surowości w stosunkach między ludźmi (dorośli przeczuwają swój los), mimo drastyczności niektórych scen, przedstawionych zresztą z niezwykłym taktem, wyczuciem i oszczędnością środków wyrazu, jest to opowieść w jakiejś mierze pogodna – w fatalistyczny, melancholijny i rozczulający sposób, czasem zabawna, a przynajmniej skłaniająca do uśmiechu”[3] – napisała w posłowiu tłumaczka, prof. dr hab. Zofia Tarajło-Lipowska, która zachowała w tłumaczeniu specyficzny klimat powieści – czeskie poczucie humoru wymieszane z żydowskimi szmoncesami.
Chciałoby się powiedzieć po lekturze książki, że jest w niej „i smieszno, i straszno”.
Polecam! Proza Picka to kawał dobrej czeskiej literatury!
---
[1] J.R. Pick, „Towarzystwo opieki nad zwierzętami. Humorystyczna – jeśli to możliwe – opowieść z getta w Terezinie”, przeł. Zofia Tarajło-Lipowska, wyd. Lech i Czech, 2015, s. 90.
[2] Tamże, s. 112-113.
[3] Zofia Tarajło-Lipowska, „Posłowie”, w: J.R. Pick, dz. cyt., s. 159.
[Opinię opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.