Dodany: 18.01.2017 13:29|Autor: Agnieszka-M4

"...wszyscy ludzie są stworzeni równymi...", czyli między deklaracjami a rzeczywistością


Celowo w tytuł tej recenzji wplotłam cytat pochodzący z amerykańskiej Deklaracji Niepodległości z 1776 roku. Akcja powieści Jonathana Odella toczy się bowiem właśnie w Stanach Zjednoczonych, choć już prawie dwieście lat po wydaniu tego historycznego dokumentu, tzn. w połowie lat 50. XX wieku. W tym czasie, miejscu i okolicznościach paląca stała się konieczność dookreślenia, co mieli na myśli twórcy deklaracji. Czy potomek czarnych niewolników zbierający bawełnę na plantacji swojego białego "pana" albo czarna służąca sprzątająca dom swojej białej "pani" gdzieś w delcie Missisipi naprawdę mogą być wliczani do tej kategorii "równych" i "wolnych"?

Głównymi bohaterkami powieści są dwie kobiety: Hazel Graham i Vida Snow. Wydawałoby się, że w warunkach społecznych, w jakich przyszło im żyć, musi dzielić je niemała przepaść: oto mamy przecież do czynienia z białą, dobrze sytuowaną "panią" i jej czarnoskórą służącą. Każdą z nich poznajemy oddzielnie. Odkrywamy jednak, że wbrew pozorom mają ze sobą więcej wspólnego, niż im samym mogłoby się wydawać, a ich losy splatają się wyjątkowo mocno. Ich przyjaźń nie jest czymś oczywistym, co pojawia się "od pierwszego wejrzenia". Przez pewien czas obserwujemy grę niechęci, uprzedzeń i złośliwości, w którą włącza się także synek Hazel, Johnny. Tym, co je w efekcie połączy, są nie tylko wspólne przeszłe doświadczenia, ale i wspólny cel, który wydaje się skupiać wokół słowa "godność". Jego magia sprawia, że wraz z innymi kobietami włączają się w nurt walki o prawa obywatelskie Afroamerykanów, a także w wielu aspektach przewartościowują swoje własne życie. Być może to dojrzewanie obu kobiet do nawiązania bliższej relacji i w efekcie do współdziałania jest jednym z najciekawszych wątków powieści. Warto też dodać, iż punktem zwrotnym w relacji obu bohaterek jest moment, gdy wreszcie decydują się przełamać barierę między "panią" a służącą i zaczynają rozmawiać z sobą po prostu jak człowiek z człowiekiem. Właśnie dzięki temu odkrywają, że cierpienie wywołane utratą bliskiej osoby, troska o rodzinę, upokorzenie z powodu odrzucenia społecznego, potrzeba godnego życia nie są związane z kolorem skóry albo statusem społecznym. Bariery stereotypów i uprzedzeń upadają, kiedy Hazel i Vida zaczynają się poznawać i traktować wzajemnie nie jak potencjalnego wroga, ale jak kogoś, z kim można dzielić swoje człowieczeństwo.

Na pierwszy rzut oka narzuca się porównanie do "Służących" Kathryn Stockett – i nie chodzi tutaj wyłącznie o temat, czas i miejsce akcji, lecz również o to, że w obu powieściach pierwszoplanową rolę odgrywają kobiety. Sam autor pisze w posłowiu, że to one były cichymi bohaterkami burzy społecznej, jaka przetaczała się przez południowe stany USA w latach 50. i 60. XX wieku. To kobiety – zarówno czarne, jak i białe – często robiły pierwszy krok tam, gdzie mężczyznom brakowało odwagi, chociaż konsekwencją działania mogło być dla nich społeczne napiętnowanie, aresztowanie, a nawet utrata życia. Przeraża fakt, iż wiele wątków tej obszernej powieści jest nie do końca fikcyjnych – Odell pochodzi ze stanu Missisipi i pewne zjawiska, jakie opisał, były mu znane z autopsji. Dlaczego przeraża? Ponieważ uświadamia, że jeszcze stosunkowo niedawno w kraju, który wydaje się wzorcem demokracji, możliwe było postrzeganie człowieka jako własności, rzeczy, którą inny człowiek, jego "pan", może dowolnie rozporządzać. Przerażają nieukarane zbrodnie dokonywane z nienawiści i uprzedzeń, popełniane pod okiem władz, za ich przyzwoleniem albo wręcz z ich udziałem. Przerażają konspiracyjne spotkania Rady Białych Obywateli, na co dzień przykładnych chrześcijan, ojców i mężów, którzy dyskutują o tym, jak najskuteczniej rozwiązać problem "czarnych".

Powieść Jonathana Odella jest wielowątkowa. Jej tematyka nie ogranicza się do ruchu walki o prawa obywatelskie. Odkryjemy tutaj również problem wychodzenia z depresji, smutny obraz dziecka zagubionego z powodu choroby matki, a także niełatwe pytania o Boga i wiarę, szczególnie w obliczu śmierci i nieszczęścia. Jeśli dodać do tego umiejętnie stworzone portrety psychologiczne postaci i wspaniale zobrazowane tło społeczne, "Pani Hazel i klub Rosy Parks" stanie się pozycją zdecydowanie godną polecenia.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 465
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: