Dodany: 17.01.2017 12:28|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Sherlock w drodze do sławy


Autor recenzji: Grzegorz Sierocki

Każdy, kto mierzy się z legendą Sherlocka Holmesa, dotyka bardzo trudnej i dość niewdzięcznej „materii”. Postać wykreowana przez sir Artura Conan Doyle’a należy dziś nie tylko do kanonu literatury kryminalnej, ale uchodzi także za ikonę kultury masowej. Sięganie po utarte symbole zawsze wiąże się ze sporym ryzykiem. Nowa odsłona przygód przenikliwego detektywa nie może istnieć w oderwaniu od genialnego pierwowzoru, co więcej jest skazana na funkcjonowanie w jego cieniu. Nie znaczy to jednak, aby całkowicie rezygnować z tego typu implikacji.
Ostatni akt w operze to druga książka z cyklu Sherlock, Lupin i ja Irene Adler. Nie potrzeba wnikliwej lektury, by spostrzec, że figurujące na okładce nazwisko autorki to oczywiste nawiązanie do fikcyjnej bohaterki z dzieł Doyle’a. Za całym projektem literackim kryje się zatem ktoś inny, a mianowicie Alessandro Gatti – włoski pisarz młodzieżowy, współtwórca znakomitej serii Ulysses Moore. Prawdziwa tożsamość autora wskazuje zarazem na potencjalnych odbiorców tytułu Sherlock, Lupin i ja.
Gatti kieruje swoją książkę w kierunku młodego czytelnika, o czym świadczy choćby konstrukcja fabuły oraz portrety głównych bohaterów. Akcja Ostatniego aktu w operze toczy się na długo przed rozkwitem legendy Sherlocka Holmesa. Przyszła sława londyńskich bruków jest na razie samozwańczym „Księciem Zagadek”, choć wszelkie znaki na niebie zapowiadają dynamiczny rozwój jego detektywistycznej kariery. Tym razem jednak Sherlock ustępuje miejsca Irene – nastoletniej narratorce powieści, która wydaje się być centralną postacią historii. To jej emocje, uczucia, refleksje oraz na wpół dziecięce postrzeganie świata nadają całej kompozycji lekkości i pogody ducha, choć w tle rozgrywa się przecież dramat przyjaciela dziewczynki – Lupina.

Z pewnością książce Gattiego można by wytknąć zbytnią naiwność czy uproszczenie wątku kryminalnego. Praktycznie od pierwszych stron powieści wiemy, dokąd ona zmierza i kto jest w niej „czarnym charakterem”, lecz według Michała Cetnarowskiego „świat wszystkich literackich Holmesów to fantazmaty racjonalizmu, bajkowe neverlandy”[1]. Nie inaczej jest w przypadku Ostatniego aktu w operze i nie należy tego traktować jako zarzut. Trudno sobie wyobrazić, by w książce przeznaczonej dla młodzieży polała się prawdziwa krew lub uśmiercono Sherlocka bądź któregoś z jego towarzyszy.
Włoski pisarz dba niewątpliwie o walor wychowawczy swoich dzieł, stąd Ostatni akt w operze jest pozbawiony drastycznych scen, zbyt agresywnych zachowań czy językowej dosadności. Poza tym kreuje świat pozytywnych wartości, w których zawsze triumfuje dobro, miłość i przyjaźń. Książka Gattiego stanowi doskonałe preludium do literatury kryminalnej sensu stricto.
„Czy my troje jeszcze się spotkamy? Dobiegł już końca czas naszych szalonych przygód?”[2] – końcowe pytanie Irene już doczekało się odpowiedzi twierdzącej. Myślę, że ku uciesze wszystkich czytelników. Ostatni akt w operze nie jest ostatnim aktem serii, więc sympatyczna, rudowłosa dziewczynka jeszcze nieraz „zapuka” do serc swoich sympatyków.

[1] M. Cetnarowski, Sherlock Holmes, czyli pokusa racjonalizmu, „Znak” 2014, nr 709, s. 96.
[2] I. Adler, Sherlocka, Lupin i ja, cz. II: Ostatni akt w operze, Wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2014 r., s. 289-290.

Autor: Irene Adler [właśc. Alessandro Gatti]
Tytuł: Sherlock, Lupin i ja, cz. II: Ostatni akt w operze
Tłumacz: Katarzyna Kolasa-Garibotto
Wydawnictwo: Zielona Sowa 2014
Liczba stron: 296
OCENA: 5

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 241
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: