Dodany: 13.01.2017 16:43|Autor: Aivalar

Pieskie życie


Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje w głowie waszego psa? Co myśli, co do was czuje i czy ludzkie zachowania nie wydają mu się dziwne? Człowiek nie jest w stanie do końca pojąć języka zwierząt, więc czy one są w stanie zrozumieć nas? Był sobie pies, który może odpowiedzieć na te wszystkie pytania.

Główny bohater i zarazem narrator powieści W. Bruce’a Camerona, pies Bailey, stara się odkryć, jaka jest jego misja w świecie. Kiedy znajduje swój cel, robi dosłownie wszystko, żeby go osiągnąć. Wbrew pozorom to nie tylko opowieść o życiu czworonoga – to przede wszystkim historia o ludziach, którzy popełniają błędy, ulegają emocjom i czasem są zbyt zagubieni, by sami mogli odnaleźć właściwą drogę.

Brzmi tajemniczo, ale naprawdę trudno mi opisać tę książkę tak, żeby w pełni oddać moje wrażenia po lekturze. Spodziewałam się, że wyciśnie ze mnie łzy i że pewnie mnie też rozbawi w wielu momentach. Nie przypuszczałam jednak, że aż tak bardzo mnie pochłonie i chwyci za serce. Biorąc się za czytanie obawiałam się trochę, iż tak nietypowa narracja może się okazać zbyt banalna, jakby autor chciał złapać czytelnika tylko i wyłącznie na to, że głównym bohaterem jest słodki psiak. Banałów może i trochę tutaj jest, ale w granicach rozsądku, a „Był sobie pies” ma do zaoferowania znacznie więcej niż pozornie płytkie wzbudzanie sympatii dzięki psiemu narratorowi.

Baileya poznajemy jako szczeniaka, więc jego myśli są bardzo dziecinne, co dla niektórych może się okazać irytujące. Początkowo, muszę przyznać, pisanie z psiej perspektywy wydawało mi się nieco infantylne. Z czasem jednak to wrażenie minęło i naprawdę chylę czoła przed autorem, że tak fenomenalnie wczuł się w swoją historię. Świetnie było patrzeć na świat ludzi oczami psa, który dziwi się wielu rzeczom i nie potrafi pojąć sytuacji dla nas będących codziennością. Przy niektórych fragmentach mogłam się z tego powodu nieźle uśmiać, a bardzo sobie cenię humor w literaturze.

Fabułę można poniekąd podzielić na dwa wątki: losy samego Baileya i przeżycia ludzi, z którymi ma on kontakt. Oczywiście te wątki wpływają na siebie nawzajem, ale najważniejsze, że każdy z nich budził we mnie jednakową ciekawość. Gdyby to była zwykła powieść obyczajowa, koncentrująca się wyłącznie na ludzkich bohaterach, wciągnęłaby mnie niemal tak samo. Poza tym podobało mi się, że mogłam sama dopowiadać sobie wiele rzeczy: Bailey nie wszystko rozumie, więc czasem trzeba samodzielnie wywnioskować, co się zdarzyło w danej scenie. W żaden sposób nie utrudniało mi to czytania, a nawet je umilało.

Pod wieloma względami książka Camerona daje do myślenia. Mówi o samotności, o miłości, o empatii, o potrzebie ratowania czyjegoś życia. Nie chcę zdradzać za wiele, najlepiej przekonać się samemu. Mnie zupełnie pochłonęła. Pięknie ukazuje relację człowieka i zwierzęcia – sama mam zwierzaki, z którymi jestem bardzo mocno związana, dlatego aż za dobrze rozumiałam właściciela Baileya. Chociażby dlatego warto sięgnąć po „Był sobie pies”: żeby zobaczyć, jak bardzo taki czworonożny przyjaciel może wpłynąć na nasze życie. Jak bardzo zwierzęta są oddane swoim panom, troszczą się o nich, a przede wszystkim czują, więc potrafią tęsknić czy cieszyć się tak samo jak ludzie. Wydaje mi się, że niektórzy czasem zapominają, iż kot czy pies to też żywe, wrażliwe stworzenie, dlatego mam ogromną nadzieję, że ta pozycja dotrze do wielu czytelników.

To wyjątkowa powieść, napisana bardzo sprawnie, z humorem i ogromną dawką emocji. Trudno się przy niej nie wzruszyć, zwłaszcza pod koniec, gdy cudowna puenta znakomicie podsumowuje tę historię.

Polecam nie tylko wielbicielom zwierzaków, ale także tym, którzy są ciekawi, jak bardzo nasz świat jest pomerdany :).


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 533
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: