Dodany: 21.03.2010 12:04|Autor: koczowniczka

Gdy samotna matka straci dobrą pracę


Czytam sobie powieści Ewy Ostrowskiej; to już piąta. I nabrałam przekonania, że książki tej autorki prezentują nierówny poziom: są wśród nich doskonałe, ale są i trochę gorsze, napisane jakby bez natchnienia, bez ukłonu w stronę bardziej wymagającego czytelnika. "Ja, pani woźna" należy do tych słabszych pozycji.

Bohaterką jest opuszczona przez męża Katarzyna. Pewnego dnia traci dobrą pracę i po wielu staraniach obejmuje posadę woźnej w łódzkiej szkole za ok. 800 PL miesięcznie. Jej poziom życia gwałtownie się obniża, dochodzi do tego, że kobieta żywi się w ciągu tygodnia tylko chlebem i wodą. Do syta najada się jedynie w ciągu weekendów u przyszywanej babci. Czuje się tak głodna, że zjada cztery kotlety w czasie jednego posiłku, zjadłaby i piąty, gdyby syn nie przywołał jej do porządku. Chudnie w zastraszającym tempie. Jej motto życiowe brzmi: ja mogę głodować, ale synusiowi niech niczego nie zabraknie. Ani najnowszych gier, ani doładowań do komórki, ani markowych ubrań. A Szymek jest rozczarowany i rozwścieczony nową pracą matki, czuje się zdegradowany społecznie, obwinia też ją o odejście ojca.

Z Katarzyną trudno się identyfikować, kobieta ta jest skrajnie lekkomyślna. Nie walczy o alimenty ani o prawa do mieszkania. Wykazuje wielką niefrasobliwość w sprawach tak finansowych, jak i wychowawczych. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego całą odprawę wydała na drogi nowy komputer i najnowsze gry. Dziecko mogłoby przecież spędzać czas przy starym komputerze, a pieniądze przydałyby się na wyżywienie. Jedenastoletniego syna bohaterka wychowuje bardzo źle, przez palce patrzy na jego rosnące chamstwo.

W szkole Katarzyna zmaga się z nieuprzejmością nauczycieli, którzy sprzątaczkę traktują jak maszynę przeznaczoną wyłącznie do wymiatania odpadów spod ich dostojnych nóg. Odkrywa też dobroć w ludziach prostych, biednych, ciężko doświadczonych przez los.

Lubię historie ukazujące zmagania z trudnościami życia i niosąc tę książkę z biblioteki bardzo się cieszyłam. Fabuła zainteresowała mnie, lecz w trakcie czytania poczułam niedosyt, rozczarowanie, dostrzegałam też nielogiczności, uproszczenia i schematy.

Byłoby wspaniale, gdyby Ewa Ostrowska nie przejaskrawiła pewnych sytuacji, nie zbudowała portretów ludzi ze stereotypów. Babcia nie ma ani jednej wady, wszystkie sprzątaczki są poczciwymi kobietami, pomagającymi sobie wzajemnie i popijającymi w kantorkach bimber, a pani dyrektor i sekretarka odznaczają się wrednymi charakterami. Dziwią się, że woźna posiada komórkę oraz że zna grzecznościowe zwroty i angielskie słowa:

"- Sorry, pani dyrektor - wymknęło mi się, więc natychmiast dostałam napadu kaszlu.
- Sorry? Zna pani angielski?"[1].

Gdy Katarzyna rozpoczyna pracę, w nauczycielskiej toalecie leżą dokoła kosza niezapakowane zużyte podpaski, a parter szkoły i sekretariat są nieznośnie zaśmiecone, niesprzątane od dwóch miesięcy.

"Wszędzie, a najbardziej wokół biurka BARDZO WAŻNEJ SEKRETARKI, walały się pomięte w kulki opakowania po chipsach, herbatnikach i batonach czekoladowych. Kosz na śmieci wydzielał intensywną woń zgniłych jabłek"[2]. Tak sobie pomyślałam: czy to możliwe, by było aż tak brudno? Do sekretariatu przychodzą przecież rodzice uczniów i petenci.

Styl raczej nie na wysokim poziomie, zdarza się Ewie Ostrowskiej zbudować niezbyt ładne zdania, jak np. te, w którym aż dwa razy występuje wyraz "podłoga": "Oczywiście, pozostawiając na podłodze artystyczną kompozycję w stylu taszyzmu: spontanicznie rozchlapaną żółć jajecznicową na seledynowej terakocie kuchennej podłogi"[3].

W książce pojawiły się rekwizyty z powieści sensacyjnych i romansowych, ale o nich nie napiszę, by nie zdradzać zakończenia. Nie przekonali mnie bohaterowie, dialogi wydały mi się sztuczne, niektóre sytuacje bardzo mało prawdopodobne. Nie wspomnę już o tym, że owa szkoła miała wyjątkowo dużą liczbę etatów woźnych i że Ewa Ostrowska myli trochę pojęcia: woźna to osoba, która stoi przy szatniach, a osoby sprzątające na piętrach zatrudniane są jako sprzątaczki. I czy trochę lepiej ubrana sprzątaczka, niewyrażająca się prymitywnie i posiadająca komórkę, budzi w dzisiejszych czasach aż takie zdziwienie? Chyba nie. Bo Katarzyna, aby otrzymać tę pracę, skłamała, że ukończyła tylko 6 klas i specjalnie porwała na sobie ubranie.

I ostatni fragmencik:

"- Co tak stoi? Ogłuchła? Może wejść.
- Dziękuję uprzejmie - uśmiechnęłam się słodko, wywołując u sekretarki stan nazywany przez psychiatrów osłupieniem. Woźna, która zna słowo: uprzejmie?"[4]

Cóż, ja też podczas czytania wpadłam w stan przez psychiatrów zwany osłupieniem. Spodziewałam się lepszej książki!



---
[1] Ewa Ostrowska, "Ja, pani woźna", wyd. Skrzat, 2008, str. 109.
[2] Tamże, str. 107.
[3] Tamże, str. 11.
[4] Tamże, str. 108.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7692
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 48
Użytkownik: Panterka 05.05.2016 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam sobie powieści Ewy... | koczowniczka
Cieszę się, że nie jestem osamotniona w ocenie. Niestety, nowsze powieści Ostrowskiej są dla mnie kompletnie niestrawne. Właśnie przez owo wrażenie pisania "na kolanie", jechaniu po stereotypach, przerysowaniu postaci i zmagania się autorki z językiem potocznym, którego nie lubi, nie zna, ale wpycha do swoich książek.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam sobie powieści Ewy... | koczowniczka
Ostrowska jest tak chwalona ba Biblionetce, że w ciemno wzięłam 1 z kilku pozycji w bibliotece. Może błędem było, że w ciemno. Ale tak złej książki nie czytałam od bardzo dawna. I nie uwierzę, że ktoś, kto napisał takie zupełne badziewie (pod wszystkim względami), może napisać dobrą książkę, wartą czytania. Pani Ostrowskiej dziękuję na zawsze. Podpisuję się pod wszystkimi wadami wskazanymi w recenzji i mogłabym dołożyć listę kolejnych.
Użytkownik: misiak297 16.09.2018 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostrowska jest tak chwalo... | Monika.W
"I nie uwierzę, że ktoś, kto napisał takie zupełne badziewie (pod wszystkim względami), może napisać dobrą książkę, wartą czytania. Pani Ostrowskiej dziękuję na zawsze. "

Jest to stanowczo zbyt prędka ocena całej twórczości i bardzo przedwczesne skreślenie. Sama Ostrowska nie znosiła tej książki, z tego, co pamiętam, wydawca kazał jej zmienić zakończenie. Spróbuj raczej "Śniła się sowa" (dla mnie jedna z najlepszych dziesięciu książek, jakie czytałem w ogóle do tej pory) albo "Między nami niebotyczne góry" czy "Tort urodzinowy". Wtedy na pewno uwierzysz. Te pochwalne recenzje też nie wzięły się znikąd.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "I nie uwierzę, że ktoś, ... | misiak297
Za późno. Może dużo stracę. Ale nie sądzę. Mogę stracić, co najwyżej coś przeciętnego. Zakończenie jest jedynie kropką nad i, dopisaniem ckliwego Harlequina do marnej powieści. Jeśli ktoś buduje takie postaci, jak Ostrowska w tej książce, to nie jest dobrym pisarzem. Albo jest pisarzem, który się sprzedał i podpisał się pod czymś, czego nie napisał.
To nie jest tak, że dam 3 i powiem, że to słaba rzecz. Dam 1 i powiem, że tak złej rzeczy nie czytałam od lat. A może nawet nigdy.
Użytkownik: misiak297 16.09.2018 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Za późno. Może dużo strac... | Monika.W
Moniko, wierzę, że książka, którą czytałaś zasługiwała na niską ocenę. Ale nie rozumiem kategorycznych sądów bez dowodów ("Może dużo stracę. Ale nie sądzę. Mogę stracić, co najwyżej coś przeciętnego."). Naprawdę nie bierzesz pod uwagę, że pisarzowi/pisarce mogło zwyczajnie powinąć się pióro, mógł napisać coś dla pieniędzy, powodów może być sporo. Ostrowska ma na swoim koncie powieści mniej udane, ale skreślanie jej to - moim zdaniem - przesada.

Książka z ładunkiem pesymizmu
"(...) nic złego nie robimy, stoimy i patrzymy (...)" *
Tak daleko, a tak blisko
Podziały polskie
"Chłop żywemu..." do n-tej potęgi
Niekochane misie patrzą i nie pojmują...
Jakże dotkliwie rani ten kamień...

Bardzo Cię proszę, zajrzyj do tych tekstów (nie są moje własne). Czy myślisz, że takie emocje wzbudza przeciętna (jak to określiłaś) literatura?
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, wierzę, że książk... | misiak297
Wiem, że może powinąć się pióro - ale wtedy powstaje rzecz słaba. A nie beznadziejna. A jeśli dla pieniędzy - to ja nie chcę czytać takiego pisarza. Mogę tylko do Mroza porównać Ostrowską, dawno nie czytałam nic tak złego. A z tym dawaniem 2 szansy - za dużo jest dobrych książek, aby tracić czas na te co najwyżej przeciętne. Jeśli kiedyś wyląduje gdzieś, gdzie nie mam, co czytać (co mi się czasem zdarza) i będzie tylko Ostrowska - to pewnie przeczytam. Natomiast z pewnością nigdy nie wezmę do ręki celowo. Nie wiesz, jaka byłam zła, że zaczęłam to badziewie i że muszę je skończyć. Przeczytaj sobie tę książkę, to mnie zrozumiesz.
To nie jest tak, jak miałam z Balzakiem ostatnio - słaba Kobieta trzydziestoletnia. To jest po prostu coś a-czytalnego.
Użytkownik: misiak297 16.09.2018 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że może powinąć się... | Monika.W
Tylko no właśnie - skąd wiesz, że są przeciętne, skoro ich nie czytałaś, a po recenzjach - chyba się zgodzisz - można się spodziewać książek - ujmijmy to tak - nieprzeciętnych.

Myślę o tym, że tak lubiany przez Ciebie Żeromski napisał "Dzieje grzechu", chyba zaraz po "Trędowatej" jedno z najbardziej znanych polskich arcydzieł kiczu. Idąc tą logiką, cały Żeromski jest do niczego.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko no właśnie - skąd w... | misiak297
"Dzieje grzechu" przy "Ja, pani woźna" to arcydzieło.
Nawet "Ludzie bezdomni" są lepsi. Właściwie - 99,9% przeczytanych przeze mnie książek jest lepsze.

Mnie nie chodzi o to, że to słaba lub przeciętna książka. Mnie chodzi o to, że to bardzo zła książka - z zerowym warsztatem, żenującym poczuciem humoru, żadnymi postaciami, harlequinową fabułą, błędem na błędzie, oderwaniem od zasad doświadczenia życiowego, itd... Osoba, która napisała coś takiego i podpisała swoim nazwiskiem (a nie jest to debiut, wtedy być może byłabym bardziej wyrozumiała), nie jest w kręgu moich zainteresowań. Bo osoba, która napisała coś tak złego, to nawet, jeśli wespnie się na szczyty swoich możliwości, nie napisze nic dobrego. Bo nie ma warsztatu. Napisze najwyżej coś przeciętnego.
A o czytaniu przeciętnych książek już pisałam.


Użytkownik: misiak297 16.09.2018 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dzieje grzechu" przy "Ja... | Monika.W
Moniko, wierzę, że "Ja, pani woźna" to książka kiepska. Natomiast nie rozumiem, dlaczego formułujesz takie wnioski: "Bo osoba, która napisała coś tak złego, to nawet, jeśli wespnie się na szczyty swoich możliwości, nie napisze nic dobrego. Bo nie ma warsztatu. Napisze najwyżej coś przeciętnego.", właściwie nie znając twórczości Ewy Ostrowskiej. Opierasz kategoryczny sąd o całej twórczości na jednej przeczytanej książce - i to mnie uwiera.

Cóż, wychodzi na to, że Dot, Chomik, Koczowniczka, Louri czy ja się mylimy, ceniąc niektóre (podkreślam: niektóre) powieści Ewy Ostrowskiej. Najwyraźniej Ostrowska nie napisała nic dobrego, bo z takim brakiem warsztatu, z takim niczym do zaprezentowania... Dziwne, że ktoś takie dno jeszcze czyta.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, wierzę, że "Ja, p... | misiak297
Uwiąd starczy. Straciła warsztat. Podpisała nie swoje dzieło. Może jakieś inne wytłumaczenie.
Być może.
Być może wcześniej pisała świetne książki. Ale nie mam ochoty ich czytać. Wystarczy mi ta 1. Zwłaszcza, że i tak bardziej z ciekawości chciałam spróbować. Po opiniach przeczuwałam, że to nie będzie moja literatura. Powinnam była zamknąć moją otwartość i w ogóle nie sięgać po Ostrowską. Ewentualnie powinnam była zamilknąć i nie pisać, że uważam tę książkę za złą.


Czemu nie mogę powiedzieć - nie chcę czytać więcej Ostrowskiej? Mroza też przeczytałam tylko jedną książkę (jak i Ty chyba). Mróz też ma mnóstwo pochlebnych recenzji. Czemu w takim razie nie szukamy tej głębi w Mrozie, której każesz mi szukać w Ostrowskiej?

"Bo osoba, która napisała coś tak złego, to nawet, jeśli wespnie się na szczyty swoich możliwości, nie napisze nic dobrego. Bo nie ma warsztatu. Napisze najwyżej coś przeciętnego." - zważ, że to jest analiza. Że to jest przedstawienie argumentacji szerszej niż "niepodobałomisię". Tak, uważam, że Ostrowska nie ma warsztatu. Nie ma warsztatu w 70 roku życia. Zatem - zgodnie z logiką i zasadami doświadczenia życiowego - nie miała go też wcześniej. Jak pisałam, gdyby to był debiut, moje podejście byłoby inne.

I co Cię uwiera? Moje stanowisko, że według mnie, po wykazaniu wnioskowania, nie ma przesłanek, że inne książki są dobre? Mnie nie uwierają wysokie oceny niektórych książek Ostrowskiej. Ani niskie oceny Żeromskiego.
Użytkownik: misiak297 16.09.2018 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwiąd starczy. Straciła w... | Monika.W
Moniko, ja Cię nie zmuszam na siłę do czytania więcej Ostrowskiej. Gdybyś napisała: najwyraźniej koło 70 Ostrowska straciła warsztat (tak jak teraz napisałaś), nie byłoby tej całej dyskusji. Nikt nie kwestionuje tego, że omawiana tu powieść jest zła, kiepska, może nawet szkodliwa. Natomiast lekką ręką przekreśliłaś cały dorobek Ostrowskiej, stwierdzając, że ona nie ma warsztatu, że nie może napisać nic dobrego nawet u szczytu swoich możliwości. Zaręczam Ci, że gdybyś przeczytała wymienione przeze mnie czy przez Dot książki, sama byś uznała, że to stwierdzenie nie ma pokrycia w rzeczywistości.

Dla mnie to nie jest dobre wnioskowanie - mając za podstawę jedną książkę, wypowiadać się o całej (tak różnorodnej! Ostrowska pisała powieści obyczajowe, psychologiczne, powieści dla dzieci, dla młodzieży, reportaże) twórczości. Źle trafiłaś, owszem, ale "brak warsztatu", "nie może napisać nic dobrego, najwyżej przeciętnie" - to już są stwierdzenia po prostu mijające się z prawdą. Ostrowska ma słabsze książki w dorobku (choć nie powiedziałbym, że trafiłem na gniota, być może tak bym stwierdził po "Pani woźnej"), ale ma też książki znakomite. Wstrząsające. Takie, o których trudno zapomnieć.

Przyszedł mi do głowy inny przykład. Ostatnia książka Agathy Christie - "Tajemnica Wawrzynów" w ogóle nie powinna się ukazać. Niespójna, nudna, z rwącymi się wątkami, do historii literatury kryminalnej przeszła jako gniot. Christie napisała ją po wylewie i dobrze po siedemdziesiątce. Uważałabyś za uczciwe stwierdzenie, że Christie w takim razie najwyraźniej nie mogła napisać nic dobrego?
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 07:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, ja Cię nie zmusza... | misiak297
" I nie uwierzę, że ktoś, kto napisał takie zupełne badziewie (pod wszystkim względami), może napisać dobrą książkę, wartą czytania."
Od tego się zaczęło. I dalej podtrzymuję. Tak uważam.
Dalej było o odpuszczeniu sobie Ostrowskiej, braku warsztatu itp.
W książce "ja, pani woźna" nie ma ŻADNEGO warsztatu. Wnioskuję z tej książki. Wnioskuję z tego, że dzieło dojrzałej pisarki. Być może nie wzięłam poprawki na uwiąd starczy. Ale brak tej poprawki nie jest karygodny.

Kupię pralkę Samsunga, będzie mi się ciągle psuła, powiem: Samsung jest słaby, sprzedaje badziewie, nigdy więcej nie kupię nic Samsunga. Co w tym złego? Mam prawo?

To nie jest pierwszy raz, kiedy po lekturze 1 książki odpuszczam sobie jakiegoś pisarza. Np. uważam "3 panów w łódce" za rzecz żenującą, z żartami na poziomie gimbazy. i nigdy po żadną inną książkę Jerome'a nie sięgnęłam. I kiedyś dawno jeszcze na pl.rec.książki za wyrażenie tej opinii zostałam odsądzona od czci i wiary.

Gdybym zaczęła przygodę z Christie od wskazanej przez Ciebie, to być może nie czytałabym innych. I co z tego? To byłaby moja decyzja. Miałabym prawo powiedzieć - skoro ktoś pisze gniota na koniec twórczości, jako dojrzały pisarz, to nie chcę go czytać. I tak w sumie miałam z osławionym Pratchettem - kiedy zaczął nas zasypywać książkami, przestałam je czytać. Lepsze jest wrogiem dobrego. a moje wrażenie po przeczytaniu kolejnego Pratchetta było - miłe, leciutkie, zabawne. Ale - ale to wszystko było w 5 poprzednich, nic nowego.
Dalej - gdybym zaczęła Chmielewską od jakiejś nowości, też pewnie nie sięgnęłabym nigdy po "Lesia". I wcale nie czyniłoby to mnie uboższym czytelnikiem.

Przeczytaj "Ja, pani woźna". Zobaczysz, czemu mam reakcję, jaką mam.

Chcesz się zachwycać Ostrowską - zachwycaj się. Pozwól innym nie czytać tejże. Ja nie płaczę, że nikt nie czyta Żeromskiego. A jak czyta, daje 1 czy 2. I pisze, że Żeromski nie umie pisać. Dla mnie umie, dla innych - nie umie. Pamiętaj, że ja mam małą odporność na harlequiny i naciąganie czytelnika na tanie chwyty. Dla mnie "Głosy Pamano" Cabre to harlequin. I też raczej nie będę więcej Cabre czytać. Choć przy "Ja, pani woźna" to kolejny majstersztyk.
Użytkownik: misiak297 17.09.2018 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: " I nie uwierzę, że ktoś,... | Monika.W
Moniko, mam wrażenie, że nie rozumiesz, o co mi chodzi.
Nikogo nie zmuszam do czytania Ostrowskiej - Ciebie też nie. Oczywiście, gdybyś nie sięgnęła po inne książki danego autora po jednym zrażeniu się - nie ma sprawy, to jest Twój czytelniczy wybór.
Mój sprzeciw wzbudza autorytarne skreślanie całego dorobku autora na podstawie jednej przeczytanej książki (i nie chodzi o to, że nie chcesz danego autora czytać, tylko że wydajesz daleko posunięte sądy. Niżej świetnie ujęła to niedźwiedź z tobołem). Wytłumacz mi, proszę, dlaczego tak generalizujesz, nie znając bogatej twórczości Ostrowskiej. Tego nie rozumiem. Naprawdę nie widzisz różnicy między określeniem - "ta książka to gniot, nie mam ochoty sięgać po inne książki tej autorki" (co jest zrozumiałe), a "autorka nie mogła napisać nic dobrego, pisała co najwyżej przeciętnie"? Cały czas się zastanawiam, jakie masz podstawy, żeby sądzić o całej twórczości autora na podstawie jednej książki.
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, mam wrażenie, że ... | misiak297
Pytasz:
"Wytłumacz mi, proszę, dlaczego tak generalizujesz, nie znając bogatej twórczości Ostrowskiej."
Generalizuję, bo:
- było to bardzo złe
- nie był to debiut
- było to dzieło dojrzałej pisarki
powyższe przesłanki pozwalają mi stwierdzić, że książki napisane wcześniej nie są lepsze, bo zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego pisarze piszą coraz lepiej, a nie - coraz gorzej.

Pytasz:
"Cały czas się zastanawiam, jakie masz podstawy, żeby sądzić o całej twórczości autora na podstawie jednej książki."
Czy ja oceniłam całą twórczość Ostrowskiej? Napisałam: "I nie uwierzę, że ktoś, kto napisał takie zupełne badziewie (pod wszystkim względami), może napisać dobrą książkę, wartą czytania."

Powtarzam: Napisałam - "nie wierzę" ... itd.
Podstawą jest to, co znalazłam w tej książce.
Wnioskowanie a minori ad maius. Zawodne. Dopuszczalne. Nie wolno?
A jeśli powiem - X napisał rewelacyjną powieść Y i wierzę, że wszystkie jego książki są rewelacyjne - to też zostanę poddana przesłuchaniu, postawiona pod pręgierzem, odsądzona od czytelniczej czci i wiary, że jakie niby mam podstawy, aby tak sądzić?


Użytkownik: misiak297 17.09.2018 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytasz: "Wytłumacz mi, p... | Monika.W
Piszesz: "książki napisane wcześniej nie są lepsze, bo zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego pisarze piszą coraz lepiej, a nie - coraz gorzej." - ale już przyznałaś w tej dyskusji, że to nie jest reguła. Że Musierowicz, Atwood, Chmielewska, Christie też nie pisały/piszą na starość lepiej. Z "Panią woźną" to jest ten przypadek.

Myślę, że generalizacja prowadzi właśnie do takich uproszczeń. Ocenianie po jednym niewypale całości. I gdybyś napisała, że Ostrowska napisała same genialne książki, byłaby to taka sama generalizacja - i to stwierdzenie tak samo by się nie obroniło (bo istnieje "Pani woźna", która - dobrą książką nie jest, z tego, co piszesz).

"I nie uwierzę, że ktoś, kto napisał takie zupełne badziewie (pod wszystkim względami), może napisać dobrą książkę, wartą czytania." - Moniko, jest to jednak oceniające, ja - i jak widzę nie tylko ja - poczułem się tak, jakbyś zdyskredytowała całą twórczość Ostrowskiej. Bezzasadnie. Podsyłałem Ci recenzje twórczości Ostrowskiej, żeby pokazać Ci, że w tym przypadku ta literatura jednak się broni i Twój wniosek wysnuty po jednej lekturze był zbyt daleko idący. Przeczytałaś jedną książkę Ostrowskiej i wypowiedziałaś się na temat całego jej dorobku. Ja przeczytałem ich 17 - i są to pozycje od przeciętnych (pewnie napisałbym "od beznadziejnych", gdybym przeczytał "Panią woźną") do bardzo dobrych lub - w moim odczuciu - wybitnych.

Myślę, że używasz bardzo dużych słów - "pręgierz", "przesłuchanie" - przecież jesteśmy na portalu czytelniczym. Tu rozmawia się o literaturze. A że bywa ostro - no, jak to w dyskusjach.
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz: "książki napisan... | misiak297
"Przeczytałaś jedną książkę Ostrowskiej i wypowiedziałaś się na temat całego jej dorobku."
Nie. Napisałam - nie wierzę, itd...
I na tym byłby koniec, gdybyś nie uznał, że nie mam racji w swojej wierze.

Znam opinie o Ostrowskiej z Biblionetki, nie musiałeś mi podsyłać. Tylko dlatego po nią sięgnęłam, że mnóstwo tu było zachwytów.

"poczułem się tak, jakbyś zdyskredytowała całą twórczość Ostrowskiej". No i? Tak, zdyskredytowałam. No i? Czemu nie mam prawa uważać/wierzyć, że Ostrowska nie mogła napisać nic dobrego?
Zważ, że nie napisałam - książki Ostrowskiej są złe i głupie. Napisałam: nie wierzę, że ….
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, ja Cię nie zmusza... | misiak297
Podbiję jeszcze tę wypowiedź - bo nie odniosłeś się do Mroza.
Aż sobie przypomniałam, co pisałam o Mrozie. I co Ty pisałeś o Mrozie.
Zaginięcie (Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove))
Jak się okazuje - Mroza można krytykować po 1 książce, pisać, że nie ma warsztatu, talentu, pisać "brrr. omijać"

Ale już o Ostrowskiej nie?
Użytkownik: misiak297 17.09.2018 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Podbiję jeszcze tę wypowi... | Monika.W
Ja pod Twoją wypowiedzią o "Zaginięciu" (notka z miesięcznego podsumowania - tam dotarłem) wypowiedziałem się o jednej konkretnej książce i swoich wrażeniach. Gdyby Mróz - w przyszłości - napisał dobrą książkę, napisałbym, że się rozwinął, że mnie zaskoczył, że się nie spodziewałem itp.

Na marginesie - w odróżnieniu od Ostrowskiej, Mróz pisze książki związane z jednym gatunkiem. Trudno tę twórczość nazwać różnorodną.
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja pod Twoją wypowiedzią ... | misiak297
Co ma różnorodność, do wskazanych przeze mnie braków? Nie rozumiem.

Negatywnie o Mrozie i jego braku talentu wypowiadałam się więcej niż 1 raz. Nie ukrywając, że czytałam 1 książkę i nie zamierzam czytać więcej. Dlatego dałam link do książki. I wtedy jakoś nikt nie powiedział: Ależ Moniko, tak nie wolno, przeczytaj więcej Mroza, daj mu szansę, z pewnością się rozwinie, itp.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.09.2018 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dzieje grzechu" przy "Ja... | Monika.W
No ale jeśli ta osoba swoje najlepsze książki napisała wcześniej? Popatrzyłam na daty:

"Tort urodzinowy" - 1965 (27 lat)
"Między nami niebotyczne góry" - 1974 (36 lat)
"Śniła się sowa" - 1979 (41 lat)
"Co słychać za tymi drzwiami" - 1982 (44 lata)
"Owoc żywota twego" - 2004 (66 lat)
A "Ja, pani woźna" - 2008 (70 lat). Może zatem wiek dał o sobie znać? Oczywiście są pisarze, którzy i po osiemdziesiątce pozostają w niezmienionej formie twórczej, ale człowiek nie maszyna, różnie to bywa.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale jeśli ta osoba swo... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jak nic - uwiąd starczy.
Mamy także inne pisarki piszące coraz gorzej, a nie coraz lepiej: Musierowicz, Atwood, Chmielewska.

Użytkownik: yyc_wanda 16.09.2018 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dzieje grzechu" przy "Ja... | Monika.W
Ja Cię doskonale rozumiem, bo na ogół kieruję się podobnymi kryteriami. Jeśli pierwsza książka nowego autora okaże się zła (nie mnówiąc już o beznadziejnej) rzadko kiedy sięgam po następne. I cóż z tego, że autor ma rzesze wielbicieli? Nasz indywidualny gust niekoniecznie podąża za rzeszami.
W moim przypadku zraziłam się do Larssona po przeczytaniu pierwszej części trylogii Millennium. A przecież Larsson to ulubieniec czytelników B-netki (średnia ocena: 5,12 / ilość ocen: 9882 / 46 miejsce w rankingu najlepszych książek). To prawda, że moje oczekiwania były wysokie, gdy sięgałam po tę rozreklamowaną książkę i może dlatego zawód był tak duży, że od tego czasu omijam nie tylko Laesona, ale wszystkie kryminały skandynawskie – co nie jest zbytnim wyrzeczeniem, jako że zwolenniczką kryminałów nie jestem.
Z kolei australijska pisarka, Liane Moriarty, bardzo przypadła mi do gustu po przeczytaniu dwóch powieści. Pełna entuzjazmu dla nowo odkrytej autorki wrzuciłam do schowka cały jej dorobek. I co? Katuję się teraz czytając miernotę (jej debiut był tak beznadziejny, że złamałam swoją zasadę doczytywania książek do końca i porzuciłam ją po 70 stronach). Ale brnę uparcie dalej z cichą nadzieją, że Moriarty powtórzy swój sukces. Bo trudno mi zrozumieć, że spod jednego pióra mogą wyjść powieści o tak różnej jakości.
Czy kontynuowałabym znajomość z Moriarty, gdybym zaczęła od którejś ze słabych powieści? Na pewno nie. Czy byłabym stratna z powodu ominięcia dwóch dobrych powieści? Trudno powiedzieć. Może przeczytałabym w tym czasie inne, lepsze? Są przecież tysiące dobrych książek, których jeszcze nie znamy.
Użytkownik: Monika.W 16.09.2018 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Cię doskonale rozumiem... | yyc_wanda
Widocznie mój indywidualny gust nie lubi Ostrowskiej.


A Larsson tylko 1 był dobrym kryminałem (jeśli ktoś lubi kryminały), 3 część była już nudnawą sensacją tylko. Więc mądrze zrobiłaś nie kontynuując.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.09.2018 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Widocznie mój indywidualn... | Monika.W
No ale właśnie, jeśli pisarz jest - nieważne, średni, dobry czy wybitny - nie w naszym guście, to niekoniecznie musimy się zmuszać do poznawania jego twórczości.
Chociaż różnie to bywa, czasem człowiek jednak takiego nietrafionego autora odkryje na nowo; właśnie rozmawialiśmy z Misiakiem o Rothu (Philipie, nie Josephie). Oboje zaczynaliśmy od "Kompleksu Portnoya", ja porzuciłam po kilkunastu stronach, bo zmuliło mnie zagęszczenie tematyki genitalnej, on jakoś przeczytał. Ja uznałam, że autor nie dla mnie, on się też nie chwytał. Po latach potrzebowałam określonego motywu do konkursu, a dociekłszy, że takowy znajduje się w "Nemezis" Rotha, musiałam ją przeczytać, bo z zasady książek nieocenionych nie wstawiam na konkurs. I byłam mile zaskoczona, do tego stopnia, że wręcz się zaczęłam rozglądać za kolejnymi utworami; do tej pory przeczytałam jeszcze 4 i żaden poniżej 5. Misiaka namówiłam, jedną wziął, słabo, drugą wziął, i kto wie, czy da 3, czy nie skończy...
Użytkownik: misiak297 17.09.2018 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale właśnie, jeśli pis... | dot59Opiekun BiblioNETki
Bardzo dobry przykład z tym Rothem. Nie trafia do mnie - natomiast nie próbowałbym określać całej jego twórczości na podstawie dwóch przeczytanych książek i jednej niedokończonej.
Użytkownik: janmamut 16.09.2018 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że może powinąć się... | Monika.W
Dla szerszego spojrzenia: najdurniejszy chyba odcinek "07, zgłoś się", czyli "Ścigany przez samego siebie" był według jej powieści.
Użytkownik: misiak297 16.09.2018 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla szerszego spojrzenia:... | janmamut
Mamucie, rozumiem, że czytałeś pierwowzór literacki i mogłeś porównać zmiany względem książki? Bo ja tak.
Użytkownik: janmamut 17.09.2018 02:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucie, rozumiem, że czy... | misiak297
No, trzeba było skrócić, bo odcinek trwałby nie 45 minut, lecz 3 godziny i część widzów umarłaby w trakcie z nudów, a reszta ze śmiechu na koniec, dowiadując się o zakamuflowanym esesmanie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.09.2018 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że może powinąć się... | Monika.W
Nie zgadzam się z Twoim generalizowaniem, dotyczącym twórczości Ostrowskiej, na podstawie jednej książki - szczególnie, gdy z wielu różnorodnych co do gustu źródeł płynie obrona.

Spójrz, oto moje oceny książek Henry'ego Millera - nieistotne, czy Ty go cenisz, ja cenię go na pewno - a tu na koniec zonk:

Plexus 6,0
Zwrotnik Raka 6,0
Sexus 5,0
Zwrotnik Koziorożca 5,0
Nexus 4,0
Uśmiech u stóp drabiny 1,0

Ta ostatnia książka (wcale nie czytana jako ostatnia) byłe beznadziejna! Naprawdę, nie szafuję oceną 1.0, a tu inaczej być nie mogło. I tak - napisał beznadziejną rzecz - ale gdybym zaczął od niej i się zniechęcił, to straciłbym wiele świetnej literatury! Może Ostrowska aż tak dobra nie jest, ale do przeciętnych także nie należy.
Użytkownik: ilia 16.09.2018 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostrowska jest tak chwalo... | Monika.W
Ja też pani Ostrowskiej podziękowałam na zawsze. Przeczytałam jej "Grę ze śmiercią w tle", która ma średnią ocen 4,84 i Misiak uważa tę książkę za arcydzieło, a ja dałam 2 i napisałam pod Jego recenzją m.in. "Jakie arcydzieło? Książka jest kiepska. Czułam się jakbym czytała taki gruby harlequin z listy New York Times Bestseller, jakie wydawano u nas w latach dziewięćdziesiątych. [...] Ale nagromadzenie tego wszystkiego razem, daje efekt przeładowania, nieprawdopodobieństwa, sztuczności. A w końcówce Autorka przeszła samą siebie. Trup posiał się tak gęsto jak w jakimś horrorze, a nie jak w książce psychologicznej, za jaką ją p. Ostrowska uważa".

I Moniczko, nieważne, że na Biblionetce p. Ostrowską postawiono na piedestale. Ważne jest Twoje odczucie, czy dana książka/autor do Ciebie przemawia, czy nie. Mnie Ostrowska odrzuca. Często pierwsze wrażenie jest zgodne z prawdą i nie warto na siłę dawać drugiej szansy autorowi, który, czujesz że Ci nie "podszedł" - gdy jest tyle autorów i książek wartych poznania. Życia nam nie starczy, by choć cząstkę z tego uszczknąć :)

Użytkownik: misiak297 16.09.2018 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też pani Ostrowskiej p... | ilia
Pewną rzecz sprostuję - dziś nie uznałbym tej książki za arcydzieło. Faktem jest, że mną wstrząsnęła, jak żadna książka wcześniej. Może dlatego nie zauważyłem niedociągnięć, przeszarżowania. Dziś patrzę na to trochę trzeźwiej. Natomiast na przykład "Śniła się sowa" - o tak, to arcydzieło i tego już bym się nie wyparł. "Tort urodzinowy", "Między nami niebotyczne góry", "Co słychać za tymi drzwiami" - to książki znakomite.

Joyeuse, mnie nie chodzi o to, że Ostrowska musi być na piedestale. Uważam, że ma w swoim dorobku książki świetne i nie do końca udane. Po prostu wzburzyło mnie to, że na podstawie jednej książki można twierdzić, że autor nie ma warsztatu i nie napisał nic ponadprzeciętnego, nic wartościowego - kiedy się tej twórczości nie zna.
Użytkownik: Marylek 17.09.2018 08:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewną rzecz sprostuję - d... | misiak297
Ja dałam drugą szansę McEvanowi. Niepotrzebnie. Przeczytałam bowiem Pokuta (McEwan Ian) (średnia ocen 4,72, oceniło 1293 uczestników), która okazała się nudna i przegadana, wbrew wszystkim ochom i achom, i obiecałam sobie, że nigdy więcej, bo szkoda czasu. Ale po kilku latach uległam i spróbowałam - w ramach tej osławionej drugiej szansy - Betonowy ogród (McEwan Ian) . Kolejne pudło. A zważ, że obie książki oceniłam na 3, nie na 1.

Misiaku, bronisz przegranej sprawy. Jeśli czytelnikowi nie podoba się najwybitniejszy nawet twórca - niech go nie czyta! Bo, jak pisze Mariola, są miliony książek i żadnemu z nas nie starczy życia, by przeczytać wszystko, co chcemy. Należy się nawet cieszyć, że jakiś autor wypadł z listy czytelniczej - na jego miejsce czeka stu następnych. Książka ma dawać czytelnikowi przyjemność, radość, satysfakcję. Mamy prawo tę samą książkę oceniać skrajnie różnie. I nie odbierajmy sobie samym tego prawa! Niezależnie od tego, jak dane nazwisko na każdego z nas działa, jakie emocje budzi, jak bardzo pragniemy podzielić się z kimś własną fascynacją. Świat byłby strasznie nudny, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami! Pozwólmy sobie różnić się.

Swoją drogą, wydaje mi się świetnym, że można się tak spierać o książkę czy pisarza :)
Użytkownik: jolekp 17.09.2018 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dałam drugą szansę McE... | Marylek
Wydaje mi się, że Misiakowi nie chodzi o to, że powinno się koniecznie dawać kolejną szansę autorowi, który się nam nie podoba, tylko o to, że ocenianie czyjejś całej rozległej twórczości na podstawie jednego tytułu jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Ja się wcale nie dziwię, że to wzbudziło taki sprzeciw, też mnie nieco ubodła autorytarność tego stwierdzenia, a nie jestem jakąś wielką fanką Ostrowskiej (czytałam tylko "Owoc żywota twego", uważam że był akurat bardzo dobry).
Jest jednak różnica pomiędzy "ten pisarz nie przypadł mi do gustu, nie będę go więcej czytać", a "ten pisarz NA PEWNO NIGDY nie stworzył niczego godnego uwagi, bo TA JEDNA książka, którą czytałam jest kiepska".
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że Misiako... | jolekp
"Jest jednak różnica pomiędzy "ten pisarz nie przypadł mi do gustu, nie będę go więcej czytać", a "ten pisarz NA PEWNO NIGDY nie stworzył niczego godnego uwagi, bo TA JEDNA książka, którą czytałam jest kiepska"."
Jest.
Napisałam - nie wierzę.
Nie użyłam zwrotu - na pewno.

A czemu autorytarność Was ubodła? A gdybym autorytarnie stwierdziła, że Ostrowska jest genialna po przeczytaniu 1 książki, to też taka byłaby dyskusja? Czy nie idziemy w polityczną poprawność, aby czasem nikomu przykrości nie robić? Czyli powinnam napisać - to jest zła książka, nigdy nie przeczytam nic więcej Ostrowskiej, ale wierzę, że napisała wiele cennych książek? A na jakiej podstawie miałabym napisać, że wierzę w istnienie tych dobrych książek? To nie byłoby autorytarne?

Albo może wprowadźmy zasadę, że w ogóle nie można pisać: lubię Żeromskiego, nie lubię Mroza; zanim nie przeczyta się co najmniej 75% wszystkich książek danego pisarza. A w przypadku autorów, którzy napisali mniej niż 5 książek w ogóle nie można powiedzieć - lubię/nie lubię tego pisarza, bo przecież z 2 książek nie wolno wnioskować.


Użytkownik: jolekp 17.09.2018 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jest jednak różnica pomi... | Monika.W
A jakich Was? Napisałam, że MNIE to ubodło. Może się trochę niepotrzebnie odzywałam, ale miałam wrażenie, że nie wszyscy do końca zrozumieli o co chodzi Misiakowi i chciałam go wesprzeć, a niechcący jeszcze dolałam oliwy do ognia.

Być może nie użyłaś zwrotu "na pewno", ale w tym zdaniu brzmi jednak coś wyraźnie kategorycznego:

"Bo osoba, która napisała coś tak złego, to nawet, jeśli wespnie się na szczyty swoich możliwości, nie napisze nic dobrego. Bo nie ma warsztatu. Napisze najwyżej coś przeciętnego."

I nie ma w tym zdaniu nic o tym, że Ostrowskiej nie lubisz, jest o tym, że ona nie mogła w życiu napisać nic dobrego, skoro napisała kiedyś złą książkę.

Według katalogów Biblionetki Ewa Ostrowska w ciągu kilkudziesięciu lat napisała 56 książek, w różnych gatunkach. Przeczytałaś tylko jedną, ale przy okazji wypowiedziałaś się o wszystkich - cała dyskusja tylko stąd się wzięła. Mogłaś napisać: "to jest zła książka, nigdy nie przeczytam nic więcej Ostrowskiej" i na tym zakończyć, ale z jakiegoś powodu poczułaś potrzebę wypowiedzenia się o pozostałych 55 książkach, których nie czytałaś ("Mogę stracić, co najwyżej coś przeciętnego").

"A gdybym autorytarnie stwierdziła, że Ostrowska jest genialna po przeczytaniu 1 książki, to też taka byłaby dyskusja?"

Pewnie nie, bo jednak krytyka zawsze boli bardziej, zwłaszcza kiedy jest niesprawiedliwa i nie ma po co do tego mieszać tej okropnej politycznej poprawności, która jest winna wszelkiego zła na świecie.

I naprawdę nie możemy już zakończyć tej dyskusji? Ona tak bardzo donikąd nie prowadzi. Chodźmy lepiej poczytać coś dobrego.
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakich Was? Napisałam, ... | jolekp
"Mogłaś napisać: "to jest zła książka, nigdy nie przeczytam nic więcej Ostrowskiej" i na tym zakończyć, ale z jakiegoś powodu poczułaś potrzebę wypowiedzenia się o pozostałych 55 książkach, których nie czytałaś ("Mogę stracić, co najwyżej coś przeciętnego")."

Mogłam na tym zakończyć. Gdyby nie próbowano mnie przekonać, że nie mogę na tym zakończyć, bo się mylę. I powinnam przeczytać więcej Ostrowskiej.
Użytkownik: misiak297 17.09.2018 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mogłaś napisać: "to jest... | Monika.W
Czuję się trochę wywołany do tablicy. Tak, w pierwszym komentarzu w tej dyskusji zasugerowałem Ci, żebyś sięgnęła po inną książkę Ostrowskiej, bo trafiłaś najgorzej, jak mogłaś - nie sądzę, aby było w tym coś złego. Kiedy napisałaś jasno, że Ostrowskiej czytać nie chcesz, nie zachęcałem Cię dalej. Nawet to kilka razy powtórzyłem.

Niemniej to generalizujące stwierdzenie pozostało krzywdzące dla tej obszernej twórczości.
Użytkownik: Monika.W 17.09.2018 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się trochę wywołany... | misiak297
A ja powtórzę kolejny raz - to nie było generalizujące stwierdzenie, to było moje osobiste odczucie: "nie wierzę, że …"
I rzeczywiście na tym powinnam skończyć wypowiedzi o tej książce i Ostrowskiej. Na moim braku wiary. Potem to już były odpowiedzi na zarzuty. Tak, na zarzuty. Bo tak odebrałam dalsze wypowiedzi.
Użytkownik: misiak297 17.09.2018 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dałam drugą szansę McE... | Marylek
Ja również mam na koncie sporo drugich szans i rozczarowań:)
Ale właściwie, odpowiadając Ci, mógłbym napisać słowo w słowo to, co napisała niedźwiedź. Dokładnie o to mi chodzi. Jest różnica między "książka mi się nie podobała, nie chcę więcej czytać autora/autorki" (zrozumiałe), a autorytarnym stwierdzeniem "ten autor nie mógł napisać nic dobrego".
Użytkownik: imogena 17.09.2018 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też pani Ostrowskiej p... | ilia
Ja też zraziłam się do Ostrowskiej po próbie przeczytania "Kamuflażu", który, podobnie, ma wysoką średnią ocen. Poległam jednak, a odczucia miałam zbliżone do tych opisanych przez kilka osób odnośnie do książki-"bohaterki" tego wątku. Żeby było ciekawiej, po kilku latach od feralnej lektury trafiłam na fragment "Śniła mi się sowa" i jednak zastanawiam się, czy by nie dać autorce drugiej szansy. Na razie jednak jeszcze poczekam.

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 17.09.2018 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też zraziłam się do Os... | imogena
Mnie do Ostrowskiej raczej wtórnie zachęciła BNetka - pierwszy sygnał o niej przyszedł z tego wpisu: http://miastoksiazek.blox.pl/2011/06/Poniedzialkow​y-gosc-Beznadziejnie-zacofany-w.html#.W5-RkvYwhEY Może i Ciebie popchnie w którąś stronę, wóz albo przewóz?
Użytkownik: imogena 17.09.2018 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie do Ostrowskiej racze... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ciekawa rzecz: zajrzałam do Twoich ocen, żeby zobaczyć, co Ostrowskiej przeczytałeś, a tu na pierwszej stronie wyskakuje mi 50 wielkich mitów psychologii popularnej: Półprawdy, ćwierćprawdy i oczywiste bzdury (Lilienfeld Scott O., Lynn Steven Jay, Ruscio John, Beyerstein Barry L.). Przypomniałam sobie, że bardzo chciałam to przeczytać, znalazłam w sieci i... w każdej wolnej chwili podczytuję. Muszę przyznać, że nawet dla osoby z wykształceniem psychologicznym jest to interesująca lektura. Na razie oscyluję między wielkim WOW a umiarkowanym czepialstwem (ale potem biorę głęboki oddech i przypominam sobie, że jest to książka pisana przez Amerykanów dla Amerykanów).

A wracając do Ostrowskiej - dzięki za link. To zawsze jakiś argument za tym, żeby przynajmniej którąś z dwóch wymienionych tam pozycji jednak przeczytać.
Użytkownik: imogena 18.09.2018 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Z polskiego podwórka pole... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Zakazaną psychologię" znam, czytałam obszerne fragmenty i mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony dobrze, że autor porusza ten temat, a jego prowokacja w czasopiśmie "Charaktery" pięknie obnażyła stan polskiej współczesnej psychologii. Ale z drugiej strony, blisko połowa książki to rzeczy, o których doskonale wie każdy student psychologii pierwszego roku, bo najzwyczajniej w świecie mówi się o tym na zajęciach - jak choćby obszerna krytyka psychoanalizy i przekrętów Freuda czy nieetycznego eksperymentu Watsona. Nie podoba mi się ten ton sensacji: ja wam powiem o czymś, co ukrywają przed wami psychologowie. Otóż w większości przypadków nie ukrywają. Dodatkowa kwestia to działalność naukowa samego Witkowskiego. Do jego badań również można by znaleźć szereg zarzutów metodologicznych, w końcu autor sam jest psychologiem, który niczym specjalnym nie różni się od kolegów i koleżanek :)

Do Zawadzkiego chodziłam kiedyś na zajęcia. Specyficzny człowiek, trochę erudyta, a trochę cham. Powiedział mi raz, półżartem, kiedy chciałam mu zadać pytanie: "O nie! Tylko nie pani! Ja to się pani boję!" Myślę, że w końcu przeczytam którąś z jego książek, bo czasu upłynęło już tyle, że nie będę automatycznie słyszeć uszami wyobraźni jego głosu, a to by trochę utrudniało lekturę.
Użytkownik: Anna125 18.09.2018 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Zakazaną psychologię" zn... | imogena
Podzielam Twoje zdanie odnośnie Witkowskiego i Zawadzkiego :).
Użytkownik: Anna125 17.09.2018 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam sobie powieści Ewy... | koczowniczka
Ciekawa dyskusja. Wreszcie usiadłam w fotelu i zajrzałam - co słychać.
Myślę sobie Moniko, że jeśli tak zdecydowanie napisałaś, to musi być to bardzo słaba książka. Słaba jako opowieść i warsztatowo. Pewnie z różnych powodów niedopracowana.
Czytałam dwie książki Ewy Ostrowskiej: „Śniła mi się sowa” i „Zabić ptaka”. Pierwsza niezwykła przez język, literacki koncept i wrażliwość beznamiętną (to się nie kłóciło), bardzo sugestywnie przedstawione postaci, jakby odarte z poloru cywilizacji, jakbyś patrzyła na mięśnie, ścięgna, żyły. W drugiej książce pojawiały się sceny, bardzo mocne, potoczyste lecz niekiedy autorka jakby nie panowała nad opowieścią.
Jasne, że możesz nie czytać Ostrowskiej, książek są miliony. Może Ostrowska była pisarką kilku dobrych książek, jednej niezwykłej, reszty pisanej dla pieniędzy, lecz za tamtą jedną i kilka scen z drugiej zapamiętam ją na pewno. Cholernie filmowe, docierające do trzewi lecz nie przez ckliwość lecz konstatację jakbyś patrzyła przez okular na preparat i oposywała to, co widzisz. Takie spojrzenie znajduję niekiedy u Musierowicz (czytam już „Pulpecję”), gdy opisuje wady swoich bohaterek - ona pisze o nich, Ostrowska pokazywała je i to czytelnik wyciągał wnioski.
Użytkownik: Neelith 17.09.2018 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam sobie powieści Ewy... | koczowniczka
Po pierwszej przeczytanej przeze mnie książce Ostrowskiej "Owoc żywota twego" byłam wstrząśnięta. To bardzo dobra książka, ale brutalna, taka, po której trudno się pozbierać. Nie majac sił na coś w takim gatunku, jak np. "Śniła się sowa" sięgnęłam po kryminał "Pamiętaj o Róży", który ogromnie mi się spodobał. Przekonana o świetnym stylu i pomysłach pisarki sięgnęłam po coś jeszcze innego - "Ja, pani woźna" i oniemiałam. Jak Ostrowska mogła napisać coś tak beznadziejnego? Nie potrafię tego wytłumaczyć. Przykro było czytać, ale dobrnęłam do końca licząc na cud, który nie nastąpił. Przy takiej różnorodności gatunków i przy tak nierównym poziomie, nie wiem co jeszcze mogłabym przeczytać tej autorki, nie ryzykując czy to zrytej bani, czy rozczarowania.
Użytkownik: Marylek 17.09.2018 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwszej przeczytanej... | Neelith
Ja czytałam tylko jedną jej pozycję Tort urodzinowy (Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy))
To reportaże. Dobre, nawet bardzo dobre. Sądzę, że nie rozczarowują.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: