Dodany: 21.09.2016 23:35|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Stangret jaśnie pani
Fleszarowa-Muskat Stanisława

8 osób poleca ten tekst.

Spełniona książka o niespełnionej miłości


Na początku sierpnia 1944 roku do podwarszawskiej wsi Łęgowo przybywa Olga Asarowicz, uciekinierka z obozu w Pruszkowie, żona pilota RAF i córka warszawskiego adwokata. Pierwsze schronienie znajduje w domu Tymona Dudy, prostego chłopa, wdowca wychowującego dwójkę dzieci i opiekującego się dziadkiem, stangreta właścicielki okolicznego pałacu, Emilii Zgorzenieckiej. Duda jest świadomy własnej biedy, sugeruje więc, by Olga zamieszkała z jaśnie panią w pałacu; świadomy jest też uczucia do przybyszki, jakie w nim powoli zakwita, stara się jednak nie przekroczyć pewnej granicy, gdyż wie, że ona czeka na powrót męża. Wojna się kończy, pilot nie daje znaku życia, a uczucie Tymona do Olgi nie gaśnie, coraz bardziej dręczy go jednak myśl, że jest to mimo wszystko „kobieta tak upokarzająco dla niego niezwyczajna”[1]; Olga widzi, co targa Tymonem, ale wciąż tli się w niej iskierka nadziei, że mąż żyje. W takim niespełnieniu, a może nawet udręce mijają lata: ona jest nauczycielką w miejscowej szkole, on systematycznie się rozwija, w końcu zostaje posłem – i podczas służbowej wizyty w Londynie dowiaduje się prawdy o mężu Olgi, prawdy, która pomogłaby mu wyznać, co do niej czuje. Ale czy dzięki temu byłby szczęśliwy?

Czy ktoś dziś pisze tak piękne i wzruszające książki o miłości? Nie łzawej, słodkiej i zakończonej ślubem, tylko czystej, ale niespełnionej, pięknej, ale niemożliwej? Stanisława Fleszarowa-Muskat w swojej ostatniej powieści pokazała, że o wzniosłych uczuciach można pisać naprawdę pięknie, autentycznie, bez ckliwości i patosu. Wszystko jest tu na swoim miejscu: i postacie, i tło historyczne, i opisy miejsc akcji. Weźmy choćby głównego bohatera, którego życie do momentu poznania Olgi było „niebogate w porywy i szaleństwa”[2]; jego uczucie jest „czyste i przez obmowę nie splugawione”[3], kibicujemy mu i chcemy, by zostało spełnione – gdy jednak Tymon dostaje do ręki argumenty pomocne w tym spełnieniu, wiemy, niemalże jesteśmy pewni, że ich nie wykorzysta i nad swoje szczęście przedłoży nadzieję Olgi. Córka Tymona, Zuzanna, rezolutna dziewczynka, tęskni za matczyną miłością i lgnie do Olgi, ale po latach zadaje jej gorzkie pytanie: „Dlaczego pani zabrakło odwagi?”[4]. Sama Olga pokazana została równie autentycznie – widzimy, że jest wierna mężowi, lecz widzimy też coraz słabiej tlącą się iskierkę wiary, że on żyje; z jednej strony doceniamy jej wierność, z drugiej – mamy do niej żal, iż jest dla Tymona taka zimna, nawet wtedy, gdy on w końcu mówi jej, co do niej czuje.

Wszystko rozgrywa się na tle historii Polski: najpierw Powstanie Warszawskie, potem nastanie nowej władzy, która nadchodzi z Lublina i której się wyczekuje, ale też i boi, a na koniec lata 70. Ten skok w czasie wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem: ostatnie rozdziały to wspomnienia bohaterów, a część wydarzeń stanowi konsekwencję głównej historii rozgrywającej się pod koniec wojny i bezpośrednio po niej. Realistyczne i autentyczne są miejsca akcji: autorka bardzo sugestywnie opisuje biedę panującą w Łęgowie, ale i jego powojenny rozwój; niesamowity jest też obraz zrujnowanej Warszawy, do której dwa dni po wyzwoleniu przybywają Tymon i Olga. A wszystko napisane pięknym, potoczystym językiem, kiedy trzeba – łagodnym, niemal poetyckim, a kiedy trzeba – prostym, chwilami rubasznym.

Jest więc po prostu pięknie, smutnawo, chwilami gorzkawo, ale ogólnie po prostu pięknie. Wszystko jest takie, jakie powinno być: czasem uśmiech, częściej łzy, czasem zastanawiamy się, jak sami postąpilibyśmy na miejscu bohaterów, a czasem chcielibyśmy zapytać jak Zuzanna: „Jak długo i po co może obcować ze sobą dwoje ludzi nieprzeznaczonych dla siebie?”[5]. I chyba o to w tej powieści najbardziej chodzi: jak rozpoznać przeznaczenie i czy podążać za nim?

Szczerze więc polecam tę książkę, tym bardziej że – o czym już kiedyś pisałem – nazwisko autorki stanowi gwarancję dobrej literatury. Mam tylko jeszcze dwie refleksje: po pierwsze – szkoda, że nikt do tej pory jej nie zekranizował, jest bardzo filmowa, niektóre sceny są niemalże stworzone dla kina: szturm mieszkańców czworaków na pałac, śmierć Lowki Kurczagina w Berlinie na rękach Tymona czy wspólna noc Tymona i Olgi w piwnicy zrujnowanej kamienicy w Warszawie. W ogóle dziwię się, że powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat są obce filmowcom: czyżby się ich obawiali? A po drugie – „Stangret jaśnie pani” ukazał się pod koniec 1989 roku, czyli kilka miesięcy po czerwcowych wyborach i kilka dni po śmierci autorki. Przyszła mi do głowy myśl: jak ona pisałaby w wolnej Polsce? Przypuszczam, że stylu by nie zmieniła, ale może poruszyłaby tematy, o jakich wcześniej trzeba było milczeć? Wydaje mi się, że byłaby najwłaściwszą osobą do napisania książki o Katyniu albo jakiejś epopei o Syberii – niestety, tego już się nie dowiemy i możemy sobie tylko pofantazjować.


---
[1] Stanisława Fleszarowa-Muskat, „Stangret jaśnie pani”, wyd. Edipresse Polska, tom 1, str. 82.
[2] Tamże, tom 2, str. 18.
[3] Tamże, str. 157.
[4] Tamże, str. 250.
[5] Tamże, str. 230.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2821
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiak297 22.09.2016 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku sierpnia 1944... | Marioosh
Piękna recenzja pięknej książki.
Użytkownik: margines 22.09.2016 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku sierpnia 1944... | Marioosh
O!
Recenzja już opuściła zaułki poczekalni!:)

Powtórzę tu swoje „trzy grosze”, że jestem pełen podziwu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: