Dodany: 08.05.2009 11:31|Autor: koczowniczka

"Komunii ci się zachciało! Ja ci dam komunię!"


W recenzji zdradzam, jak zachowywali się rodzice bohaterki, nie zdradzam jednak zakończenia książki ani ważnych wydarzeń.


Pewna rodzina potrzebuje pieniędzy na wydatki związane z komunią. Trzeba opłacić księdza, kupić ubranie, a przede wszystkim zgromadzić dużą ilość alkoholu. Rodzice wpadają więc na pomysł, by urodzić piąte dziecko i pobrać becikowe. Choć komunia ma odbyć się w maju, a dziecko urodziłoby się dopiero we wrześniu, rodzice nie widzą problemu. Można pożyczyć pieniądze, z becikowego się odda, wszystko się załatwi... cieszą się. Czym nakarmi się piąte dziecko, bo już teraz nie zawsze jest co jeść? Gdzie wstawi się wózek? W dwóch pokojach tak ciasno. Nieważne. O to martwi się tylko Ola, tatuś i mamusia nie zawracają sobie głowy takimi drobiazgami...

"Po lekcjach biegłam do domu tak szybko, jak chyba nigdy dotąd. W drzwiach wydyszałam do mamy:
- Wystarczy dzieci w tym domu!
Wtedy mama bez słowa uprzedzenia uderzyła mnie w policzek"*.

Większość prac w domu wykonuje Ola. Najmłodsza Marysia marzy o tym, by pójść do przedszkola. Matka ma zaledwie 38 lat. Czy w takich okoliczościach nie mogłaby poszukać pracy i uskładać na komunię? Nie, takie rozwiązanie nie jest w ogóle brane pod uwagę. Po co szukać pracy? Też coś! Lepiej radośnie urodzić kolejnego obywatela i zgarnąć becikowe, bo to przecież będzie ze dwa tysiące...

Straszne? Straszne, ale prawdziwe. Wszyscy znamy rodziny, w kórych dzieci jest jakby ciut za dużo, ojciec chwieje się na nogach, matka wygląda na niezaradną, odpychającą, nie budzi zaufania. Wykazują przerażający brak troski o przyszłość dzieci, nie umieją rozwiązać codziennych problemów, a gdy czują się przyparci do muru, reagują agresją. Agresję oczywiście wyładowują na dzieciach, no bo jak inaczej? Dorosły mógłby oddać, dziecko... cóż. Dziecko to tylko dziecko.

"W końcu swój gniew tata wyładował na Jędrku.
- Komunii ci się zachciało! Ja ci dam komunię! Do nauki, nicponiu! Będziesz mi tu płakał, leniu!
Złapał Jędrka za włosy i zaczął nim potrząsać. Miałam już biec na pomoc, ale bałam się, że oberwę bardziej od brata.
- Tatusiu, nie! Proszę, tatusiu! Nie muszę mieć tej komunii!"**.

Kornaga w doskonały sposób sportretował rodzinę odpychającą, patologiczną, z ojcem-pijakiem i bierną matką. Książka przybrała formę długiego wypracowania napisanego przez dwunastoletnią dziewczynkę. Narratorka ma dobre oceny z polskiego i wielki talent do obserwacji, zaskakuje też szczerością.Toteż utwór bardzo zaciekawia, wzrusza. Tyle że dzieci tych szkoda...

Warto przeczytać.



---
*Dawid Kornaga, "Rzęsy na opak", wyd. Świat Książki, 2007, str. 17.
** Tamże, str. 21.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1257
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: