Dodany: 24.09.2004 13:25|Autor: Shadowmage

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wyspa dnia poprzedniego
Eco Umberto

Spoglądając w przeszłość


Jest to historia młodego włoskiego szlachcica imieniem Robert de la Grive. Poznajemy go jako rozbitka, który dociera do opuszczonego statku „Dafne”. W pobliżu znajduje się bezludna wyspa, która według wszelkich obliczeń znajduje się za linią zmiany daty. Stąd właśnie tytuł powieści, choć jest to zaledwie najprostsze wytłumaczenie, podtekstów jest znacznie więcej. Zresztą wszystko, co pisze Eco, można zinterpretować wieloznacznie. Jako mistrz pióra wspaniale manipuluje narracją. Jest to niby sprawozdanie stworzone na podstawie listów, jakie pisze biedny Robert w samotności na statku, ale autor sprawnie przeskakuje od wiernego przytaczania wypowiedzi do opisów wcześniejszych dziejów bohatera, które to naświetlają nam jego obecny stan ducha. Bezduszna narracja potrafi błyskawicznie przemienić się w polemikę, spekulacje, domysły. Już dla samego artyzmu pióra autora warto sięgnąć po tę książkę, a mówi to osoba raczej niepodatna na piękno słowa pisanego.

Robert to marzyciel, postać nie potrafiąca krytycznie spojrzeć na swoje życie. Ciągle znajduje usprawiedliwienia dla swych nieszczęść w otoczeniu, nie potrafi dojrzeć własnego braku zdecydowania. Podatny na manipulacje odreagowuje je w świecie fantazji. Tworzy wyimaginowanego brata bliźniaka, który ponoć zgarnia wszystkie należne Robertowi nagrody, zaś w zamian ściąga na głowę naszego bohatera kary za swe niecne postępki. Kawaler de la Grive żyje wyobrażeniem miłości do Pani, wyidealizowanej ukochanej. Katuje się tworzeniem historii, które doprowadziły go do tak tragicznego położenia.

Umberto Eco jest wielkim erudytą. Tak, jak mnie już przyzwyczaił w poprzednich powieściach, również tu porusza cały przekrój różnych tematyk. Rysuje barwny obraz siedemnastowiecznego społeczeństwa, wprowadza czytelnika w tajniki wydarzeń historycznych; wszystko jakby od niechcenia. Bardzo dużo miejsca poświęca problematyce określania długości geograficznej, objaśnia pomysły, często wydające się współczesnemu człowiekowi śmieszne. Porusza kwestie filozoficzne, jakie się z tym wiązały. Cechą charakterystyczną dla prozy Eco jest bazowanie na wiedzy czytelnika. Wielu rzeczy nie podaje wprost, ale poprzez szereg aluzji, tworzy swoistą układankę. Jest to świetna rozrywka dla osoby wykształconej, ale bez wątpienia nużąca i zniechęcająca dla osób o mniejszej wiedzy. Tym bardziej, że wydawnictwo Noir sur Blanc nie opatrzyło książki przypisami. Szkoda, bo ułatwiłoby to miejscami lekturę. Nie każdy zna choćby wszystkie przytaczane sentencje w obcych językach, przez co utrudnione jest wyłapywanie niuansów.

„Wyspę dnia poprzedniego” oceniam najniżej z dotychczas przeczytanych powieści Eco. Dzieje się to głównie za sprawą fabuły. W „Imieniu róży” czy „Wahadle Foucaulta” jest ona równie wciągająca, jak interesujące są przemycane w niej treści. Tu niestety tak nie jest. Śmiem twierdzić, że jest nawet nudna. Robert to postać tragiczna, nie potrafi zaintrygować. Było mi go żal, ale jego losy nie były w stanie mnie zafascynować. Takie wykreowanie bohatera miało oczywiście kolosalne znaczenie dla konstrukcji powieści, prowadzonej na jej kartach dyskusji filozoficznej, studium charakteru, lecz nie wpłynęło pozytywnie na odbiór. Przyznam się, że miejscami się męczyłem, z trudem przebijałem się przez kolejne rozdziały. Całe szczęście takich fragmentów było zaledwie parę. Mimo tych niedociągnięć (choć w przypadku Eco to nie jest właściwe słowo, może raczej w wyniku innych oczekiwań) książka dostarczyła mi dużej satysfakcji, a także poszerzyła horyzonty w niektórych sprawach.

Ocena: 7/10

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9345
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: cosette 20.09.2009 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to historia młodego ... | Shadowmage
Ja z kolei uważam "Wyspę Dnia Poprzedniego" za powieść rewelacyjną, w której autor popisuje się nie tylko erudycją, ale i tworzy niezwykle ciekawą, wielowątkową historię. Owszem, przez niektóre rozdziały przebrnęłam z trudem; czytałam, czytałam, by po kilku minutach zorientować się, że zupełnie nie pamiętam o czym traktowały ostatnie dwie strony... Wynikało to chyba jednak z braku znajomości niektórych kwestii, a nie z niedoskonałości powieści.

Eco zawarł w "Wyspie..." dosłownie wszystko: filozofię, przygodę, historię, romans, humor, religię... Aż trudno uwierzyć, że tyle różnorakich dziedzin znalazło swe miejsce na zaledwie 395 stronach (wyd. PIW). W efekcie nie powstał jednak galimatias, a niezwykle imponujący utwór. Czapki z głów, panie i panowie. ;)

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: