Dodany: 26.08.2014 16:16|Autor: Dzióbek
Bez książki ani do proga
Staram się zawsze mieć przy sobie książkę. Gdy tylko nie mam, zaraz zdarza się nieszczęście, np. w Bied(a)ronce jest koleja i spędzam cenne minuty oglądając współobywateli. W najlepszym przypadku tylko się nudzę, a w gorszym mam niewesołe refleksje natury ogólnej. Wiecie, ci rodacy kupujący w Biedronce...
Czytam też zawsze przed snem, podczas mycia zębów, a podczas rozmowy z szefem wyciągam książkę, gdy on akurat musi odebrać telefon. Jednak moje obyczaje lekturowe to tylko wprawki w porównaniu z książkowym szaleństwem Andrzeja Dobosza. Czytanie totalne, życie bardziej w książkach niż gdziekolwiek indziej, fizyczne uzależnienie od liter - zbiór felietonów "Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia" wyrasta właśnie z tej cudownej obsesji. Dobosz - co za gość! - przeczytał w całości zasoby kilku wielkich bibliotek!
Styl - wyrafinowany, aluzyjny, z subtelnym, precyzyjnym, skradającym się na paluszkach i znienacka walącym w łeb dowcipem. Podczas czytania co rusz ma się potrzebę dzielenia się tymi smakowitymi kąskami z otoczeniem.
Zawartość - galaktyczna! Gdzie indziej znajdziesz taki zestaw?:
- państwo Pendereccy w chemii gospodarczej,
- najbrzydsza polska książka od czasu wynalezienia druku,
- Adam Mickiewicz puszczający bańki (oj, zrobiłeś literówkę przy czytaniu, mydlane, mydlane! wieszcz przecież na pewno nie miał gazów),
- przepis na żubrowinę (czysta poezja! Cały rozdział poświęcony starym książkom kucharskim jest boski),
- pani Słonimska kupująca 25 egzemplarzy "Trybuny Ludu",
- ludzie rozpoznający na pierwszy rzut oka XIX-wieczny tytuł pominięty w bibliografii Estreichera,
- "Boże Narodzenie w służbie wroga klasowego",
- powody zaangażowania autora do filmu "Rejs" (to ten inteligencik, grający w salonowca z Tymem),
- spostrzeżenia na temat obnoszenia się publicznie z lekturą.
A to tylko drobny wybór z nieprzebranych bogactw tego tomu.
Zdaniem Jerzego Stempowskiego, mentora Andrzeja Dobosza, "figlarność jest niezbędna do wszelkiego rozsądnego pisania"*. Jeśli połączenie inteligencji i mądrości z humorem daje wam radość, lektury "Pustelnika" nie warto odkładać na później.
PS
Uwaga: proponuję zacząć czytanie dopiero od jakiejś 40. czy 50. strony, a posmakowawszy tych rarytasów, ewentualnie wrócić do tekstów, które pierwotnie ukazały się drukiem w latach 1951-1961. Te wczesne felietony - czy to z powodu niewykrystalizowania się pełni stylu Dobosza, czy aluzyjności koniecznej w tym okresie, a już trudnej do odczytania dzisiaj - były dla mnie momentami niezrozumiałe i męczące.
---
* Cyt. za: Andrzej Dobosz, "Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia", wyd. Iskry, cop. 2011; str. 168.
[Recenzję zamieściłam wcześniej na blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.