Dodany: 18.02.2008 19:20|Autor: Ambrotos
Wielkie opowiadanie o małych istotach
Simon Kress w swoich klatkach i akwariach trzymał wszelkie stworzenia małe i duże, łagodne i drapieżne, ziemskie i obce - po prostu hodował wszystko, co warto było hodować. W końcu jednak, jak to w życiu bywa, wszystkie – dosłownie wszystkie – zwierzęta mu się znudziły. Potrzebował nowych fascynujących stworzeń, które mogłyby zasilić jego menażerię. W tym celu ruszył w podróż po sklepach zoologicznych. Początkowo bezowocne poszukiwania doprowadziły go wreszcie do tajemniczego sklepu należącego do równie tajemniczego Shade’a. Właśnie tam znalazł istoty, które całkowicie zmieniły jego życie.
Piaseczniki - bo o nich mowa - są zwierzętami społecznymi żyjącymi w koloniach przypominających te, które tworzą mrówki. Podobnie jak u mrówek, poszczególne gniazda toczą ze sobą krwawe boje o pożywienie. Różnica między tymi gatunkami jest taka, że piaseczniki mają śladową inteligencję i… wierzą w boga, którym niebawem staje się dla nich Simon Kress. Wystawia on na próbę zarówno ich wiarę, jak i możliwości bojowe. Zamienia terrarium w arenę, na której tylko najsilniejszy ma prawo przeżyć.
Opowiadanie George’a R.R. Martina nie wciąga, lecz wręcz hipnotyzuje czytelnika. Autor wnika w najgłębsze zakamarki ludzkiej natury i wydobywa na światło dzienne to, czego większość z nas się wstydzi: zamiłowanie do oglądania przemocy. Fabuła przedstawiona jest w sposób pełen napięcia, momentami wręcz straszny. Czytając przez cały czas miałem wrażenie, że coś złego się wydarzy. Coś wisiało w powietrzu niczym topór nad głową głównego bohatera. I mimo iż nie wzbudził mojej sympatii, to miałem chęć go ostrzec, powiedzieć mu, że to, czym tak namiętnie się zajmuje, wcześniej czy później go zgubi.
„Piaseczniki” jest to pozycja godna polecenia nie tylko wielbicielom fantastyki, lecz także ludziom, którzy fascynują się przyrodą, szczególnie zwierzętami społecznymi. George R.R. Martin bardzo dokładnie opisuje zarówno życie, jak i budowę piaseczników. Przedstawione jest to w tak przystępny i atrakcyjny sposób, że nawet laik będzie miał problemy z oderwaniem się od lektury.
Podsumowując, opowiadanie bez wahania można nazwać kultowym. Nikogo więc nie powinien dziwić fakt, iż znalazło się ono w antologii „Arcydzieła: Najlepsze opowiadania science fiction stulecia”. Naprawdę warto sięgnąć po ten utwór i dać się porwać w krainę małych pustynnych stworzeń.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.