Dodany: 12.10.2012 21:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Była kopalnia, a przy niej domki...


Jakaż to przyjemność odkryć – choćby i późno – autora, którego każda książka zachwyca, a przynajmniej utwierdza czytelnika w przekonaniu, że są jeszcze w Polsce ludzie piszący doskonałą polszczyzną, są reportażyści podchodzący do swego rzemiosła, czy może raczej należałoby powiedzieć: do swojej dziedziny sztuki, z należytą powagą (przez co rozumiem zwłaszcza posiłkowanie się wiedzą czerpaną z konkretnych źródeł i skrupulatne podawanie tych źródeł w przypisach, jak również nieprzekręcanie nazw własnych i niewymyślanie faktów, których nie udało się ustalić)! Ostatnim takim odkryciem jest dla mnie Małgorzata Szejnert. Niestety w lokalnych bibliotekach brak jej wczesnych publikacji, nie mogę więc zaręczyć, że tak doskonałym warsztatem posługuje się od zawsze – ale na pewno co najmniej od przełomu lat 80. i 90., kiedy to powstawał pierwszy z jej reportaży historycznych, „Śród żywych duchów”. Przeczytanie „Czarnego ogrodu” miałam w planach już od jakiegoś czasu, zanim jeszcze zorientowałam się w walorach pisarstwa autorki, bo Śląsk jest memu sercu bardzo bliski i choć obecnie mieszkam w zupełnie innym jego zakątku, a z Katowicami miałam o wiele mniej wspólnego niż z Bytomiem i Zabrzem, to wszystko, co śląskie, będzie przeze mnie zawsze mile widziane. Nawet historia dzielnicy, w której nigdy w życiu moja noga nie postała.

Dzielnica ta to Giszowiec – pierwotnie kolonia robotnicza, zbudowana w lasach janowskich dla górników kopalni „Giesche” (obecnie „Wieczorek”), a zaprojektowana w taki sposób, że jeszcze dziś człowiekowi dech zapiera ze zdumienia. Bo niemieccy pracodawcy poważnie potraktowali zapisane przez pewnego urzędnika spostrzeżenie, że „ludzie wolą rudery z ogródkiem i szopką, niż wygodne mieszkania oderwane od ziemi”[1]. A skoro tak, to dwaj postępowi architekci znaleźli rozwiązanie: zamiast budowanych gdzie indziej kamienic, wymyślili domki-bliźniaki nawiązujące stylistyką do tradycyjnej śląskiej chałupy, podpiwniczone, zaopatrzone w wygódki i obórki, otoczone sporymi ogródkami. W identycznym stylu zaprojektowano domy urzędników i wszystkie budynki użyteczności publicznej - gospodę, sklepy, szkołę, wspólną pralnię itd.- potem jeszcze uruchomiono kolejkę wąskotorową, łączącą Giszowiec z dzisiejszym Nikiszowcem, Janowem i Szopienicami. W tym kształcie osiedle przetrwało dwie wojny światowe, a na przełomie lat 60. i 70. okazało się, że „jest nieekonomiczne, marnotrawi cenne działki pod warzywa i kwiaty”[2], zaś wpisanie go do rejestru zabytków „hamuje budownictwo mieszkaniowe, zatem i wydobycie”[3]. Starzy mieszkańcy prędzej czy później podzielili los górnika Habryki, tak przejmująco opowiedziany w „Paciorkach jednego różańca” Kazimierza Kutza, ale przecież zostały ich dzieci i wnuki, dla których Giszowiec musiał istnieć nadal, choć w zmienionej postaci…

Tę historię, która tu zajmuje kilkanaście wersów, rozbudowała Małgorzata Szejnert w porywającą, blisko pięćsetstronicową (nie licząc przypisów i indeksów, pomieszczonych na kolejnych stu stronach) kronikę, rozpoczynając ją od zdemobilizowanego żołnierza armii habsburskiej, który w połowie XVII wieku osiedlił się w podwrocławskiej wiosce i dał początek rodowi Giesche, a kończąc na wnukach i prawnukach pierwszych mieszkańców Giszowca. Bo dzieje miejsca to przecież przede wszystkim dzieje ludzi – i tych, którzy przybyli z obcych stron, by reprezentować interesy właścicieli, i tych tutejszych, co przywędrowali do kopalni z sąsiednich wiosek i miasteczek. Sceny z życia jednych i drugich – odtworzone na podstawie zachowanych dokumentów i fotografii – przewijają się przed oczami czytelnika niczym obrazy z kroniki filmowej. Narodziny, wesela i pogrzeby, katastrofy w kopalni, strajki, wojny i powstania; dramatyczne koleje losu tych, którzy tkwiąc na pograniczu dwóch narodów nigdy nie byli pewni, czy są Polakami, czy Niemcami, a gdy wreszcie z przekonania, z wygody albo ze strachu zdecydowali się opowiedzieć przy jednej z tych narodowości, nadchodziły czasy, w których wybór okazywał się nietrafiony, by nie powiedzieć: zgubny (jak dla owego nieznanego z imienia Istela, magistrackiego dowcipnisia, który mimo niewątpliwie niemieckiego pochodzenia we wrześniu 1939 założył polski mundur i poległ w obronie przybranej ojczyzny)… Kilkadziesiąt życiorysów nierozerwalnie wtopionych w historię osiedla, wielekroć więcej we fragmentach, i wszyscy ci ludzie - górnicy i muzykanci, harcerze i żołnierze (nie zawsze tej armii, do której ciągnęło serce), gospodynie i służące, Rozalka, która nauczywszy się pływać w stawie, zasłużyła na tytuł mistrzyni Polski i udział w olimpiadzie, Dorka, która chciała być świętą, a została profesorem, Wincenty, co dwa lata wojny przesiedział za kredensem, czytając Sienkiewicza… - jak żywi, nawet ci, których nie ma na żadnej z fotografii bogato zdobiących opowieść.

Niewiele jest powieści, które czyta się z takim zaciekawieniem i takimi emocjami, jak tę na wskroś dokumentalną gawędę. Podziw i szacunek należy się autorce i za ogrom pracy włożony w zbieranie materiału, i za sposób, w jaki złożyła z niego tę monumentalną śląską sagę, a uznanie musi być tym większe, że pisała o regionie, z którym nie miała żadnych osobistych związków, o dzielnicy, którą wcześniej odwiedziła tylko raz, kilkanaście lat przed rozpoczęciem pracy nad książką.

Mój osobisty zachwyt osiągnął stopień, na którym wbrew swemu zwyczajowi zignorowałam nawet kilka niedociągnięć w transkrypcji śląskiej gwary (takich, jak „To nie je babo!”[4]; w rzeczywistości można powiedzieć: „Dej pokój, babo!”, ale „To nie je baba!”). I niech to będzie rekomendacją dla wszystkich, którzy jeszcze się wahają, czy warto się brać za „Czarny ogród”.



---
[1] Małgorzata Szejnert, „Czarny ogród”, wyd. Znak, Kraków 2007, s. 32.
[2] Tamże, s. 346.
[3] Tamże, s. 364.
[4] Tamże, s. 254.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 15213
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 32
Użytkownik: sowa 12.10.2012 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, a czy Szejnert podaje, kto tę kolonię projektował?
Użytkownik: joanna.syrenka 12.10.2012 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, a czy Szejnert podaj... | sowa
Podaje, ale musiałam tak czy siak sprawdzić - George i Emil Zillmannowie.
Użytkownik: sowa 14.10.2012 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Podaje, ale musiałam tak ... | joanna.syrenka
Jeszcze raz dzięki (i za tę linkę do zdjęć :-D)).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.10.2012 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, a czy Szejnert podaj... | sowa
Syrenka mnie uprzedziła z odpowiedzią, bo po wklejeniu recenzji poszłam spać :-), ale teraz za to dorzucę co nieco, jako że Giszowiec ma własną stronę zawierającą m.in. historię osiedla w pigułce i galerię starych zdjęć:
http://www.giszowiec.info/pl/?co=historia&jak=h1
Użytkownik: sowa 14.10.2012 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenka mnie uprzedziła z... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję! Przez Zillmannów zdecydowanie nabrałam ochoty na lekturę (chociaż nie przepadam za reprotażami), chyba się przelecę z Baker Street na Ślunsk :o).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.10.2012 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję! Przez Zillmannó... | sowa
Warto, warto, a i o Wrocławiu tam co nieco jest, choć na marginesie!
Użytkownik: sowa 15.10.2012 12:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto, warto, a i o Wrocł... | dot59Opiekun BiblioNETki
Już zamówiłam w bibliotece :-).
Użytkownik: sowa 05.11.2012 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto, warto, a i o Wrocł... | dot59Opiekun BiblioNETki
Rzeczywiście, jest i o Wrocławiu (wcale nie aż tak na marginesie), dodatkowa przyjemność :-). Znęciło mnie hasło "miasta-ogrody" (u nas od takich był Ernst May, niestety, przeniósł się do Frankfurtu...), ale ciekawie było przez calutką książkę :-). Moi ulubieni bohaterowie to (chronologicznie) Anton Uthemann, Eduard Schulte (nb. słyszałam o książce jego żony, a teraz poleciałam się przyjrzeć inskrypcji nad wejściem do kamienicy nr 20 przy Ringu) oraz Dorka Badurzanka (znana mi zresztą od dawna, tyle że wyłącznie z dorobku i nie pod panieńskim nazwiskiem - ale fajny był moment, w którym skojarzyłam, że to ta sama osoba :-D).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.11.2012 07:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, jest i o Wr... | sowa
A ja nawet wiedziałam, że (znana mi głównie z prasy) dorosła Dorka jest z Giszowca, bo się kiedyś w gazecie wypowiadała, jakoś krótko po ukazaniu się "Czarnego Ogrodu", ale zdążyło mi się zapomnieć i przypomniało dopiero, gdy poszła do szkoły średniej :-)
Użytkownik: sowa 06.11.2012 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nawet wiedziałam, że... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na temat książki się wypowiadała? Jeśli tak - pamiętasz może (z grubsza), co mówiła? (zaciekawiła się Sowa kontynuacyjnie).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.11.2012 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Na temat książki się wypo... | sowa
Oj, nie pamiętam, bo to było ze trzy lata temu, utkwiło mi tylko w pamięci, że mówiła o Giszowcu i o tym, że jej droga stamtąd wiodła przez liceum dla przedszkolanek...
Użytkownik: sowa 06.11.2012 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, nie pamiętam, bo to b... | dot59Opiekun BiblioNETki
A, to faktycznie trudno, żebyś pamiętała... Swoją drogą, koniecznie muszę do Katowic na wizję lokalną. Co to książki robią z człowiekiem ;-).
Użytkownik: joanna.syrenka 06.11.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A, to faktycznie trudno, ... | sowa
Zgłaszam się jako współuczestniczka wizji! I przy okazji Nikiszowiec. Koniecznie!!!
Użytkownik: sowa 06.11.2012 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgłaszam się jako współuc... | joanna.syrenka
Ma się rozumieć, Nikiszowiec też, jak najbardziej. No to jesteśmy umówione. Wiosna/lato 2013?
Użytkownik: joanna.syrenka 06.11.2012 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ma się rozumieć, Nikiszow... | sowa
Nie widzę przeszkód... :)
Użytkownik: lutek01 06.11.2012 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie widzę przeszkód... :) | joanna.syrenka
My też, my też!
Ja byłem tylko na chwilę i przelotem a Misiek nie wie czy był!
Użytkownik: joanna.syrenka 06.11.2012 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: My też, my też! Ja byłem... | lutek01
Może od razu zrobimy zlot wielbicieli "Czarnego Ogrodu", co Wy na to?
Użytkownik: sowa 06.11.2012 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Może od razu zrobimy zlot... | joanna.syrenka
Taaak... Z rozsądnie zaplanowanym wcześniej szczegółowym zwiedzaniem... - powiedziała Sowa marząco.
Użytkownik: lutek01 12.10.2012 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetna recenzja świetnej książki! Gratuluję Dot!.
Sowo, w książce jest opisana całą historia osady, są również nazwiska architektów.
Użytkownik: joanna.syrenka 12.10.2012 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Uwielbiam tę książkę, jak mało którą! Pamiętam jak ją czytałam z zachłannością i apetytem godnym stada wilków...
Kiedy przybyłam na Śląsk trochę dłużej, niż przejazdem albo na parę godzin, w pierwszej kolejności kazałam zawieźć się na Giszowiec. Niewiele już zostało z czasów, które opisuje Szejnert... O wiele więcej zostało w Nikiszowcu, sąsiednim osiedlu, ale założonym na podobnych zasadach, w którego architekturze zakochałam się od pierwszego wejrzenia. To po prostu trzeba zobaczyć i trzeba tam być! Zwłaszcza, jeśli zna się książkę Szejnert.


Nb. - "Czarny ogród" pożyczyłam komuś jakiś czas temu - i już do mnie nie wrócił. Będę wdzięczna, jeśli ktoś sobie przypomni, gdzie jest mój egzemplarz.
Użytkownik: misiak297 13.10.2012 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam tę książkę, jak... | joanna.syrenka
A ja nie przepadam za formą reportażu - zdecydowanie wolę powieści i fikcję literacką. Natomiast "Czarny ogród" po prostu mnie zachwycił. Przez 2-3 dni nie mogłem się oderwać, czytałem z wypiekami na twarzy. Pani Szejnert wielką pisarką jest!
Użytkownik: exilvia 13.10.2012 00:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie przepadam za for... | misiak297
Bo też 'forma reportażu' jest bardzo indywidualną sprawą. Np. taka Krall to jest poetką reportażu.
Użytkownik: Marylek 13.10.2012 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
No i jak ja mam czytać pożyczone książki (w tym Twoje), celem ich oddania, skoro "Czarny ogród" kupiłam, mam swój, leży, czeka, kusi? Co można zrobić po takiej recenzji?
Użytkownik: joanna.syrenka 13.10.2012 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak ja mam czytać po... | Marylek
Wytłumacz się akcją "Własna półka 2012" :P
Użytkownik: Marylek 13.10.2012 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Wytłumacz się akcją "Włas... | joanna.syrenka
:-D
Myśl przednia, kupuję! ;)
Użytkownik: afrowiewiora 15.10.2012 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Znam tę książkę jak mało którą. Po pierwsze to ją przeczytałam, po drugie omawialiśmy ją na Dyskusyjnym Klubie Książki dla Seniorów- zaraz jak tylko się ukazała drukiem i była już dostępna w sprzedaży, po trzecie rozmawialiśmy o tej książce jeszcze raz podczas rozdania nagród Angelusy- w grudniu jakieś dwa lata temu. A po czwarte byłam na spotkaniu autorskim w Galerii BWA w grudniu 2009 lub 2010 roku, kiedy to autorka przyjechała rozreklamować tę książkę na Dolnym Śląsku. Mam prywatny egzemplarz z autografem autorki. Drugi egzemplarz książki z autografem podarowałam Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej we Wrocławiu- jest dostępny dla czytelników.
Użytkownik: misiak297 17.10.2012 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dorotko, gratuluję zasłużonej nagrody!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.10.2012 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dorotko, gratuluję zasłuż... | misiak297
Ojej, niespodzianka! Dopiero teraz zauważyłam, bo od razu wlazłam na oceny Annviny, usiłując namierzyć dusiołki! Dziękuję!
Użytkownik: margines 17.10.2012 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Gratuluję ci zdobycia "Pucharu Biblionetki":)!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.10.2012 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję ci zdobycia "Pu... | margines
Grunt, że jakaś książka za to będzie! Dziękuję!
Użytkownik: nnbobak 10.04.2013 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaż to przyjemność odkr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy w książce są ilustrację tych domów bliźniaków stylizowanych na chałupy śląskie?
Śląska gwara i jej różne warianty, to konik moje faceta, chyba mam dla niego prezent widzę :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.04.2013 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy w książce są ilustrac... | nnbobak
Są zdjęcia, ze względu na wiek może nie idealnej jakości, ale bardzo nostalgiczne. Miłośnikom Śląska w każdym jego aspekcie - i gwary, i folkloru, i historii - gorąco polecam!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: